Info
Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102730.07 kilometrów w tym 8000.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 707743 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec9 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj15 - 0
- 2024, Kwiecień11 - 1
- 2024, Marzec9 - 0
- 2024, Luty7 - 0
- 2024, Styczeń3 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik7 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień9 - 0
- 2023, Lipiec14 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj8 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń8 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik9 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 1
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień10 - 1
- 2022, Marzec11 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad7 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień8 - 3
- 2021, Lipiec9 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 1
- 2021, Marzec8 - 0
- 2021, Luty5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień7 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec10 - 0
- 2020, Czerwiec8 - 0
- 2020, Maj9 - 3
- 2020, Kwiecień14 - 5
- 2020, Marzec11 - 4
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad3 - 5
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 1
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec13 - 0
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 1
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik5 - 1
- 2018, Wrzesień9 - 1
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 3
- 2018, Maj10 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec6 - 1
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń4 - 1
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień11 - 0
- 2017, Sierpień7 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec12 - 14
- 2017, Maj11 - 2
- 2017, Kwiecień11 - 0
- 2017, Marzec10 - 2
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 0
- 2016, Sierpień14 - 7
- 2016, Lipiec13 - 5
- 2016, Czerwiec12 - 3
- 2016, Maj15 - 0
- 2016, Kwiecień11 - 0
- 2016, Marzec6 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień5 - 1
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 2
- 2015, Lipiec20 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 5
- 2015, Maj8 - 2
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty2 - 4
- 2015, Styczeń1 - 3
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik2 - 3
- 2014, Wrzesień3 - 1
- 2014, Sierpień10 - 3
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj10 - 12
- 2014, Kwiecień9 - 2
- 2014, Marzec6 - 7
- 2014, Luty2 - 1
- 2014, Styczeń4 - 2
- 2013, Grudzień4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 7
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień8 - 8
- 2012, Grudzień1 - 2
- 2012, Listopad1 - 13
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień13 - 2
- 2012, Lipiec21 - 14
- 2012, Czerwiec19 - 46
- 2012, Maj20 - 22
- 2012, Kwiecień12 - 16
- 2012, Marzec13 - 28
- 2012, Luty2 - 4
- 2012, Styczeń2 - 4
- 2011, Grudzień5 - 21
- 2011, Listopad16 - 42
- 2011, Październik22 - 11
- 2011, Wrzesień24 - 25
- 2011, Sierpień20 - 34
- 2011, Lipiec26 - 43
- 2011, Czerwiec26 - 31
- 2011, Maj19 - 37
- 2011, Kwiecień21 - 47
- 2011, Marzec20 - 26
- 2011, Luty8 - 52
- 2011, Styczeń13 - 51
- 2010, Grudzień8 - 24
- 2010, Listopad22 - 74
- 2010, Październik22 - 25
- 2010, Wrzesień24 - 35
- 2010, Sierpień27 - 69
- 2010, Lipiec22 - 66
- 2010, Czerwiec22 - 43
- 2010, Maj13 - 24
- 2010, Kwiecień12 - 21
- 2010, Marzec28 - 61
- 2010, Luty7 - 11
- 2009, Grudzień7 - 28
- 2009, Listopad10 - 26
- 2009, Październik4 - 11
- 2009, Wrzesień13 - 38
- 2009, Sierpień21 - 29
- 2009, Lipiec27 - 40
- 2009, Czerwiec8 - 7
- 2009, Maj10 - 46
- 2009, Kwiecień13 - 45
- 2009, Marzec8 - 23
- 2009, Luty1 - 4
- 2008, Grudzień5 - 18
- 2008, Listopad9 - 28
- 2008, Październik11 - 47
- 2008, Wrzesień17 - 48
- 2008, Sierpień18 - 66
- 2008, Lipiec15 - 60
- 2008, Czerwiec26 - 80
- 2008, Maj27 - 151
- 2008, Kwiecień24 - 172
- 2008, Marzec25 - 218
- 2008, Luty25 - 193
- 2008, Styczeń9 - 74
- 2007, Grudzień8 - 46
- 2007, Listopad12 - 70
- 2007, Październik22 - 85
- 2007, Wrzesień26 - 55
- 2007, Sierpień21 - 35
- 2007, Lipiec4 - 15
- 2007, Czerwiec27 - 32
- 2007, Maj29 - 54
- 2007, Kwiecień25 - 25
- 2007, Marzec26 - 9
- 2007, Luty9 - 0
- 2007, Styczeń10 - 0
Przewyższenia>1000m
Dystans całkowity: | 18498.50 km (w terenie 1314.00 km; 7.10%) |
Czas w ruchu: | 874:23 |
Średnia prędkość: | 21.16 km/h |
Maksymalna prędkość: | 89.27 km/h |
Suma podjazdów: | 236950 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 156 (83 %) |
Suma kalorii: | 315934 kcal |
Liczba aktywności: | 168 |
Średnio na aktywność: | 110.11 km i 5h 12m |
Więcej statystyk |
- DST 172.45km
- Teren 2.00km
- Czas 07:49
- VAVG 22.06km/h
- VMAX 62.51km/h
- Podjazdy 1648m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Weekend pieszo-rowerowy: Rzeszów - Ustrzyki Górne
Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 2
W planach było połazić ze znajomymi po Bieszczadach, więc skorzystałem z okazji i dodatkowo zrobiłem sobie sporą przebieżkę na rowerze robiąc sobie 5 zamiast 3 dni w górach:)
Wyjechałem jeszcze w piątek ponieważ byliśmy umówienie w Ustrzykach Górnych w sobotę. Tak na prawdę to nie wiedziałem jak z moją wytrzymałością na takiej trasie ponieważ jeszcze mało setek mam za sobą w tym roku. No ale okazało się że jest nieźle:)
Obładowanym rowerem ruszyłem z pod bloku o 8 rano. Pierwsze 20 km to było opanowywanie rower, bo już odzwyczaiłem się od jazdy z obciążeniami.
Jazda na slickach zaraz na początku pokazała swoją przewagę podczas poruszania się po asfalcie. Pierwsze dwie godziny jazdy ze średnią w graniach 25. Po płaskim idę niczym odrzutowiec:P Jednak gdy zaczęły się górki to zwolniłem, bo byłem świadomy, że muszę jeszcze zrobić po nich 100 km;)
Pierwszy postój przed Grabownicą i wszamanie bułki, oraz snickersa. W Sanoku jak zwykle masakra. Przez te jednokierunkowe drogi miałem wrażenie jakbym kręcił się w kółko.
W Zagórzu odbijam na chwilę lekko w bok by w końcu zobaczyć ruiny klasztoru Karmelitów Bosych. Tyle razy już tędy przejeżdżałem, a nigdy ich nie widziałem, a zrobiły na mnie wrażenie i są położone w bardzo fajnym miejscu.
Od Zagórza, aż do Ustrzyk Dolnych cały czas towarzyszy mi denerwujący wmordewind i jedzie się przez to źle, aczkolwiek bez żadnych kryzysów. Po drodze jeszcze oglądam bardzo ciekawy pałac w Olszanicy. Szybko przejeżdżam przez Ustrzyki Dolne i wymijam korek który się wytworzył na wyjazdówce spowodowany wypadkiem.
Powoli zaczynają się co raz większe górki. Zaliczam podjazd na ponad 600m w Żłobku, a na górze zaczyna mnie gonić pierwsza tego dnia burza, która na szczęście przechodzi bokiem. Mi natomiast jedzie się co raz lepiej. Górki wchodzą bez większych problemów. Teraz czeka mnie najwyższy punkt dnia dzisiejszego- prawie 800 m z punktem widokowym nad Lutowiskami- uwielbiam ten widok:). Na podjeździe mija mnie kolejna burza chociaż już zaczynało kropić. Ze szczytu zobaczyłem całe Bieszczady w słońcu, więc miałem nadzieję na koniec mojej zabawy z burzami, ale pomyliłem się okropnie. Burze w imię zasady "do trzech razy sztuka" znowu zaczęły mnie gonić i dopadła mnie jedna dosłownie 5 km przed Ustrzykami. Nawet nie miałem się gdzie schować i zdążyła mnie porządnie zlać:/
W Ustrzykach wpadłem prosto do schroniska i gorącą herbatę. Przemoknięty przestałem myśleć o spaniu w namiocie i zamelinowałem się w schronisku na jedną noc, bo od jutra mieliśmy wynajęty domek. Po gorącym prysznicu od razu poczułem się lepiej:)
W schronisku w nocy było lekko mówiąc chłodno;) mogłem spać w namiocie- wyszło by mi 3 razy taniej;)
Mapa:
I garść zdjęć:Kościół w Bliznem wpisany na listę UNESCO
© azbest87Chwila odpoczynku
© azbest87Cerkiew w Czerteżu
© azbest87Ruiny w Zagórzu
© azbest87Lesko wita pięknymi widokami
© azbest87Pałac w Olszanicy
© azbest87Widok Bieszczad w Lutowiskach
© azbest87Cel osiągnięty- Ustrzyki Górne
© azbest87
I udało się przekroczyć 1000 w kwietniu:)
Reszta wpisów jak znajdę trochę, więcej czasu;)
- DST 135.11km
- Czas 05:08
- VAVG 26.32km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1305m
- Sprzęt Bratowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Spokojnie szosowo do Pruchnika
Wtorek, 26 kwietnia 2011 · dodano: 26.04.2011 | Komentarze 7
Dzisiaj oddałem koło na serwis z racji złamanej szprychy, a chciałem coś więcej pojeździć, więc wziąłem kilometropołykacza, czyli szosę brata.
Początkowo w planach był Jarosław z kolegą, ale plan się zmienił i pojechałem sam troszkę w innym kierunku.
Szybka analiza mapy i padło na Pruchnik. Byłem tam do tej pory raz, ale wtedy byłem tak zmęczony, że nawet mi się nie chciało patrzeć co tam mają.. a mają przy rynku fajne zabytkowe chałupy:)
Od początku jechało mi się ciężko, ale to akurat chyba największa wina wmoredwindu towarzyszącego mi przez 50 km, ale też pewnie czułem trochę w nogach ostatni bardzo aktywny tydzień.
Do Pruchnika jechałem przez Markową i Kańczugę, i chociaż nie było po drodze jakichś wielkich gór to były jednak okropnie mnie wkurzające hopki. I to jedna za drugą. Wyjazd z Kańczugi nawet o nachyleniu 10%, a i inne zbyt łagodne nie były. Chyba jednak wolę turlać się dłużej pod jakiś cięższy podjazd niż tak skakać z jednego na drugi.
W Pruchniku przerwa przy sklepie, gdzie sprzedawała miła Pani o charakterystycznym kresowym- zaciągającym akcencie:)
Dalej ruszam przez górkę w stronę Babic. Na szczycie rozpościerał się genialny widok w stronę Pogórza Przemyskiego, a później czekał mnie bardzo przyjemny zjazd w granicach 60 km/h.
Na dole chwilka na zdjęcie w punkcie widokowym nad Sanem i jazda dalej już dużo przyjemniejsza ponieważ w końcu wiatr zaczyna mi wiać w plecy. W Dubiecku odwiedzam jeszcze tamtejszy zamek zamieniony na hotel. Koło Dynowa jadę jeszcze drogą na Domaradz i zaliczam kolejny spory podjazd. Na szczycie robię przerwę na kanapki:D ze wspaniałym widokiem na południe. Zjazd do Błażowej przez Ujazdy i Folwark, gdzie ładnie wyciągam 67 km/h. Teraz już czeka mnie prosta droga przez Błażową, aż do Kielnarowej, gdzie jeszcze jadę na spory podjazd na Matysówkę, zjazd Słociną i przez miasto do domu.
Na szosie to można łykać km- nawet się zbytnio nie zmęczyłem;) a i pogoda dzisiaj dopisała. Piękne słoneczko bardzo motywowało do jazdy.
Mapa:
Foty:Droga w stronę Markowej
© azbest87Kańczuga
© azbest87Przez pierwszą połowę trasy towarzyszyły mi takie widoki
© azbest87Kościół w Pruchniku
© azbest87Przykład zabytkowej małomiasteczkowej zabudowy rynku w Pruchniku
© azbest87Widok podczas przedzierania się przez górkę w stronę Babic
© azbest87Kościół w Skopowie
© azbest87San z punktu widokowego w Babicach
© azbest87Zamek- hotel w Dubiecku
© azbest87Zamek w Dubiecku raz jeszcze
© azbest87Kościółek/cerkiew w Dubiecku
© azbest87Takie tam- podczas jazdy w stronę Dynowa
© azbest87Krajobraz na południe z górki za Dynowem
© azbest87Jeszcze trochę górek- muszę sprawdzić co tam widać na horyzoncie
© azbest87
- DST 87.60km
- Teren 41.00km
- Czas 04:28
- VAVG 19.61km/h
- VMAX 53.44km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1225m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Rezerwat Mójka i Błędny Kamień z ekipą
Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 3
Dzisiaj w końcu taki dzień, który mogłem bez problemu w większości poświecić na rower. Do tego piękna pogoda i akurat sobota, więc wybrałem się na sobotni wyjazd z pod sceny na bulwarach.
Oprócz mnie jechali również Seba, Włochaty i Wilczek. W planach mieliśmy udanie się do rezerwatu Mójka i znalezienie Błędnego Kamienia, który znajduje się w tamtych okolicach.
Początek to standardowe okolice Rzeszowa, czyli podjazd na Przylasek terenem. Następnie jazda przez Wilczak do Błażowej gdzie po przerwie przy sklepie i wszamaniu jogurtu jedziemy szukać drogi, która zaprowadziła by nas do rezerwatu. Decydujemy się na jeden z szuterków, na którym między innymi wyprzedzamy gości na motorowerach:P Po kilku zaczerpnięciach informacji u miejscowych wjeżdżamy w las, gdzie znajduje się rezerwat Mójka, ale ostatecznie odpuszczamy z racji tragicznych warunków do jazdy i wyjeżdżamy asfaltem do Ujazdów. Miła Pani w sklepie gdzie kupowałem picie dokładnie mnie poinformowała, którędy dotrzeć do poszukiwanego przez nas Błędnego Kamienia i trafiamy niemal bez problemu. Czas na powrót, ale żeby nie było za łatwo to wracamy przez Wilcze, czyli jeszcze wspinaczka na 510 m. Stamtąd szutrami docieramy do Straszydla, gdzie na jednym ze stromych zjazdów za bardzo puściłem hamulce i zacząłem wypadać z drogi z racji małej przyczepności na kamulcach, ale udało się jakoś wyrobić.
Teraz czekał nas jeszcze podjazd na Okop i lasem na Przylasek, skąd w terenie do Budziwoja i przez miasto do domku. Coś mi brzęczało w tylnym kole i nie mogłe mw czasie jazdy zlokalizować co to. Wyszło na jaw dopiero w domu- złamana szprycha o.O Trzeba będzie poreperować w serwisie we wtorek.
Słońce spiekło mnie dzisiaj nieźle.. ręce mają już kolor ciemnobrązowy przechodzący w czerwony z charakterystycznymi białymi rękawiczkami:P Nogi też opalone w paski, ale jeździło się super:) Noga zapodawała i kupa jazdy w terenie, Idealnie:)
Mapa:
No i jest trochę zdjęć:No to zaczynamy zabawę z lasami
© azbest87Moje ulubione drzewko na szczycie:)
© azbest87Szalejący Seba
© azbest87Włochaty
© azbest87To na którą górkę teraz jedziemy?
© azbest87Było gdzie poszaleć
© azbest87Wiosenne rowerowanie
© azbest87Rezerwat Mójka osiągnięty
© azbest87Kamieniozdobywca;)
© azbest87Nasz kolejny cel- szczyt Wilcze
© azbest87Ale najpierw trzeba było pokonać kilka asfaltowych hopek
© azbest87Chwila odpoczynku na szczycie
© azbest87Wilczek na zjeździe z Wilczego
© azbest87Seba na wiejskich dróżkach
© azbest87
I na dodatek jest 2000 w tym roku:)
I jeszcze panoramka:Panorama nad Błażową
© azbest87
- DST 78.00km
- Teren 35.00km
- Czas 04:00
- VAVG 19.50km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1085m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
"Ooo.. ciekawa droga- Jadę!"
Wtorek, 19 kwietnia 2011 · dodano: 19.04.2011 | Komentarze 4
W taki oto sposób układała się moja dzisiejsza trasa:) Miałem ochotę pojeździć, ale nie miałem żadnego konkretnego planu na trasę, więc postanowiłem poodkrywać jakieś nowe drogi w okolicy. Trzeba przyznać, że nawet mi się to udało, a niektóre z nich wyglądały bardzo ciekawie i trzeba będzie tam wrócić:)
W ogóle jechało mi się dzisiaj wspaniale:D Ciepło, piękne słoneczko, prawie bezchmurnie i noga nieźle zapodawała, tak że dopiero na ostatniej górce odcięło mi prąd, gdy zrobiłem się głodny. A no właśnie a propos jedzenia to dzisiaj nie miałem w planach tylu kilometrów, więc żadnego żarcia ze sobą nie wziąłem, jedynie bidon picia. Przez 60 km było spoko, później zrobiłem się głodny i od razu straciłem moc, ale już się nie zatrzymywałem tylko jechałem prosto do domu cały czas myśląc o jedzeniu:P a w domu jadłem wszystko co mi wpadło w oczy łącznie z podwójnym obiadem;)
Dane z jazdy dzisiaj takie trochę w przybliżeniu, ponieważ ostatnio padł mi licznik. Myślałem że to bateria, więc dzisiaj pierwsze co zrobiłem to pojechałem po nową, ale niestety to nic nie pomogło:/ Bedziew chodził ledwie kilka miesięcy:/ Po Sigmie spodziewałem się czegoś więcej.
Co do trasy to wyglądała mniej więcej tak jak na mapce;) Mniej więcej, bo w niektórych odcinkach niedokładnie wiem którędy jechałem:P
Na początek kawałek przez Kopiec Konfederatów Barskich, później przez pola za Auchanem i na czarny szlak na Magdalenkę. Zjazd w okolice Woli Rafałowskiej i skok na góreczkę obok podjazdem który zauważyłem z wcześniejszej górki;) Na zjeździe do Chmielnika znowu zobaczyłem na następnej górce ciekawie wyglądający podjazd, więc trzeba było go sprawdzić. Później trochę błądzenia po lesie i w końcu wylądowałem w najwyższym punkcie Borówek, tak więc obowiązkowo trzeba było uwiecznić kolejną wieżę triangulacyjną. Stamtąd chciałem zjechać jakąś terenową drogą i skręciłem gdzieś w bok. Standardowo musiałem się przebić przez dwa podwórka koło domów;P i wylądowałem w lesie na bardzo fajnej drodze, którą pomknąłem w dół do Brzezówki. Boczną drogą dojechałem do Dylągówki i udałem się na zielony szlak przez Ostrą Górę. Dość szybko znalazłem się w Błażowej i uderzyłem na kolejny podjazd do lasu. Czułem że jeszcze mi mało więc pojechałem znowu gdzieś w bok:P i wylądowałem w Straszydlu. Tutaj zaliczyłem ostatni podjazd dzisiaj na Okop i stamtąd na Przylasek gdzie jeszcze po drodze wygiąłem hak przerzutki na jakiejś gałęzi, która wlazła mi w koło:/ Jeszcze tylko wodopój w Przylasku i już wolnym tempem do domu.
Genialnie się dzisiaj jeździło:D
Fotki:Widok z Kopca Konfederatów Barskich
© azbest87Gdzieś wśród pól za Auchanem
© azbest87Magdalenka samotna wśród pól
© azbest87Jeden z wąwozów którymi dzisiaj jechałem
© azbest87Na szczycie Borówek
© azbest87Czas wjechać komuś pod dom;P
© azbest87Przez las do Brzezówki
© azbest87Kolejna wieża triangulacyjna do kolekcji:) tym razem w okolicach Błażowej
© azbest87I znowu przez las, tym razem w stronę Straszydla
© azbest87Przydożna kapliczka
© azbest87Przylasek w dalszym ciągu przysypany zawilcami:)
© azbest87
Mapa:
- DST 100.03km
- Teren 40.00km
- Czas 05:22
- VAVG 18.64km/h
- VMAX 53.93km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 1296m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Lasy pełne kwiatów i pierwsza setka
Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 03.04.2011 | Komentarze 10
Nareszcie miałem tyle wolnego czasu, że mogłem bez przeszkód uderzyć w jakąś dalszą trasę. Miałem kilka propozycji jazdy w stronę Odrzykonia, ale niestety wszyscy jechali rano, a ja mogłem sobie pozwolić na rower dopiero od 12. Nic to!- Sam sobie wymyśliłem trasę i śmignąłem w trochę inną stronę niż pozostali.
Bariera stóweczki została w końcu przełamana w tym roku. Ledwie co, ale jednak- przed blokiem licznik przekroczył 100km. Od ostatniej stówy minęło już ponad 4 i pół miesiąca, więc trochę dawno;) Zresztą moje nogi odczuły trochę to, że dawno nie jeździły takich dystansów. A trzeba przyznać, że dzisiaj się nie oszczędzałem, tak więc było sporo górek i terenu. Pogoda dopisuje, więc trzeba korzystać:D
Pogoda świetna no rower, chociaż mogłoby być kilka stopni więcej. Co prawda wiatr dał mi trochę dzisiaj w kość w pierwszej części trasy, którą pokonywałem z idealnym wmoredwindem. Przez ładnie świecące słoneczko mam teraz pierwszą tegoroczną rowerową opaleniznę z gustownie zarysowanymi białymi dłońmi;) i trzeba przyznać, że nawet nieźle mnie złapało.
Co do trasy to początek niemal standardowy, czyli las na Słocinie, gdzie spotkałem znajomych, a kawałek dalej rzuca się na mnie 6 psów na raz;) normalnie mój rekord;P Następnie terenem na Magdalenkę, gdzie dzwoni wcześniej spotkany kolega z pytaniem o łątki tudzież dętkę, ale zdążyłem już sporo od nich odjechać i obrócenie w tą i z powrotem łącznie z łataniem zajęłoby mi z godzinę, na co niestety nie mogłem sobie pozwolić. Pasmem Magdalenki aż do drogi na Dynów, którą przejechałem przez Zabratówkę i dalej pod góreczkę. Tam odbijam w lewo i terenem przejeżdżam do Jawornika Polskiego. Z drogi wypatrzyłem sobie kosmicznie wyglądający podjazd na następną górę- normalnie droga do nieba z mega nachyleniem. Skoro już go wypatrzyłem to trzeba było go sprawdzić:P Pierwsza połowa jeszcze w miarę spoko- nachylenie na oko z 15%, ale później kończy się szuter i przechodzi w trawiastą drogę, a nachylenie jeszcze się zwiększa. Z 20 % tam było gładko. Na przełożeniu 1-2 męczyłem go okropnie z prędkością ~5 km/h, aż musiałem chwilę odpocząć, żeby go podjechać- wychodzą braki kondycyjne;) Za to na szczycie zaczyna się rowerowe eldorado:D pełno szutrowych dróg- aż nie wiedziałem na które się decydować:P a do tego genialne widoki na Pogórze Przemyskie. Można jeździć i jeździć:) Tutaj dane z mapy mogą być niedokładne, bo nie do końca wiem którędy jechałem:P w każdym bądź razie w końcu trafiłem do Bachórza. Nareszcie trafiłem na odcinek z wiatrem, więc szybko dojeżdżam do Szklar i kieruje się w stronę pasma Ostrej Góry, częściowo jadąc tamtejszym czarnym szlakiem. Miałem zjechać do Błażowej, ale zaciekawiła mnie odbijająca w bok z interesująco wyglądającym zjazdem:) Niestety przyjemność ze zjazdu popsuł trochę mocny przedni wiatr, ale i tak warto było:) Co by się nie nudzić to w Błażowej jeszcze odbiłem terenową drogą w stronę Hermanowej i do Przylasku pod kapliczkę, gdzie przy źródełku uzupełniłem zapasy wody w organizmie:) Na koniec zjazd terenem i spokojnym tempem do miasta, bo już było czuć zmęczenie.
W lasach zaczynają kwitnąć zawilce. Uwielbiam ten wiosenny widok, gdy cała leśna ściółka jest już zielona, a ta zieleń przysypana milionami białych kwiatków:) i na dodatek np. na Słocinie tworzą się wtedy świetne singletracki między zielenią, które doskonale widać. Można ładnie poszaleć, czego nie omieszkałem trochę dzisiaj spróbować:D
Mapa:
No i w końcu są zdjęcia:)Jazda przez las na Słocinie
© azbest87Widok z okolic Wólki Hyżnieńskiej
© azbest87Gdzieś tam na szutrach
© azbest87Podobnie do tej wyglądało dzisiaj sporo moich dróg
© azbest87Tory wąskotorówki
© azbest87Z górki w Jaworniku miałem cały czas takie widoki..
© azbest87.. albo takie:)
© azbest87Chwila odpoczynku przy wieży triangulacyjnej
© azbest87Koło krzyża gdzieś w okolicach Laskówki
© azbest87Biały kwiatek
© azbest87I fioletowe kwiatki
© azbest87Chwila na wszamanie kanapki przy wieży myśliwskiej
© azbest87Jadąc szczytem w stronę Ostrej Góry
© azbest87Takie tam drzewko
© azbest87Zjazd dla którego trochę zmieniłem swoją trasę:)
© azbest87
- DST 164.62km
- Teren 10.00km
- Czas 08:07
- VAVG 20.28km/h
- VMAX 69.40km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 1852m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Jesienny Beskid Niski
Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 14.11.2010 | Komentarze 10
Dzisiejszy wypad to całkowity spontan:P Jakoś po ostatnim wypadzie na Wilcze skąd było widać Cergową zachciało mi się wczoraj wybrać w tamte tereny. Długo się nie zastanawiałem;P sprawdziłem pociągi, kupiłem trochę jedzenia i sprawdziłem ogólnie co ciekawego można zobaczyć radząc się też koleżanki z tamtych okolic;) I tutaj podziękowania dla Uli za wskazówki co do miejsc ciekawych do zwiedzenia:)
Najważniejsze było to że mogłem sobie znowu pośmigać po górach i pooglądać te wspaniałe widoki:) Już mi tego brakowało, a teraz trzeba czekać do wiosny na następne takie rowerowe wyjazdy.
Od razu ostrzegam na wstępie że będzie dużo tekstu;P ale zdjęć też:)
Tak w ogóle to miałem mieć dzisiaj zajęcia na podyplomówce, ale.. chciało by się powiedzieć że odwołali;P niestety nie;) Stwierdziłem że to pewnie ostatnie tak ładne dni w tym roku i trzeba je wykorzystać inaczej niż cały dzień na wykładach;) a nieobecności też trzeba kiedyś wykorzystać;)
W planach był pociąg do Jasła i stamtąd ruszenie na góry, ale się okazało że szynobus jedzie tylko do Frysztaka, a dalej autobus zastępczy, więc do końca nie wiedziałem czy mi się nawet uda dostać do Jasła, ale obyło się bez problemów:)
Tak więc pobudka o.. 3.45 :O czasami to o tej godzinie się kładę;P a tu trzeba było ściągnąć swoje zwłoki i zacząć się zbierać, co poszło mi nawet sprawnie;) w drodze na dworzec jeszcze skoczyłem podpompować koła i już byłem gotowy do jazdy:)
Pociąg 4.42- dość mało osób jeździ o tej porze;P
Droga minęła bardzo sennie- co chwilę tylko otwierałem jedno oko żeby zobaczyć gdzie mniej więcej jestem i czy rzeczy leżą na swoim miejscu;) Wschód słońca zaczął się gdzieś koło Frysztaka i trwał do Jasła.
Dzisiaj spodziewałem się że podczas jazdy to wiatr będzie rozdawał karty, ale w niektórych sytuacjach jego siła przerastała moje oczekiwania;) Tak czy siak pierwsza część miała być pod wiatr, a powrót na spokojnie z wiatrem w plecy:) Plan wykonany choć to wietrzysko, a raczej chwilami huragan niczym podczas sztormu nieźle dawał popalić.
Gdzieś po 6.30 ruszyłem z pod dworca szukając drogi wyjazdowej na południe. Skierowałem się najpierw na Nowy Żmigród przez Dębowiec. Do 8-ej wszędzie pusto, tudzież pojedyncze osoby idące do kościoła. W drodze do Nowego Żmigrodu jeszcze zobaczyłem kościółki ze szlaku architektury drewnianej w Załężu i Osieku Jasielskim. W końcu docieram do Kątów (pod wiatr, ale jechało się fajnie) gdzie miałem w planach pierwszą większą wspinaczkę pod krzyż z platformą widokową. Podjazd drogą krzyżową- dość stromo, więc przełożenie 1:2 i do góry;) Do wysokości bodajże 567m. Im wyżej tym silniejszy wiatr, chwilami taki że potrafił mnie zrzucić z drogi na pole - jakieś 2 metry, a na szczycie huragan z jakim jeszcze w życiu nie miałem do czynienie. Nie mogłem ustać w miejscu bo mnie przewracał, a jak próbowałem jechać to byłem z 20 cm odchylony od pionu jadąc 7 km/h;) mimo tego zdecydowałem się wyjść na szczyt platformy chociaż trochę się chwiała;P Widok wspaniały na cały Beskid Niski, w ogóle chyba z 50 km dookoła. Genialne miejsce:) Tylko na górze nawet zdjęcie było ciężko zrobić. Musiałem się cały czas trzymać i zaprzeć nogami żeby mnie nie wywiało przez barierkę;P
Stamtąd chciałem pojechać na następną górkę, ale błoto w lesie szybko mnie zniechęciło do tego pomysłu, więc ostatecznie wróciłem na dół tą samą drogą i zmodyfikowałem moją dalszą trasę.
Uderzyłem na podjazd na przełęcz Hałbowską, która wiedzie do serca Magurskiego Parku Narodowego tj. do Krempnej. Podjazd trzeba przyznać też niczego sobie- najpierw znak: 1,7 km o nachyleniu 9%, później mniejsze i na koniec jeszcze 0,6 km z 7%. Wysokość 540m. Zjazd do Krempnej, ale bez szaleństw bo wiatr prosto w twarz:/ Dalej jazda drogą przez las do Polany i Mszany pokonując po drodze jeszcze jeden podjazd. Tutaj znowu zaczynają się fajne widoczki:) W końcu docieram do Tylawy- kilka kilometrów od granicy słowackiej.
Od teraz zaczyna się powrót. Mega wiatrzysko z nad przełęczy Dukielskiej teraz wieje prosto w moje plecy, więc jazda po płaskim to minimum 40:D Po chwili moim oczom ukazuje się Cergowa tylko że od drugiej strony niż zazwyczaj ja ją widzę:D no i niemal na wyciągnięcie ręki- zaraz za drogą. Kiedyś jeszcze się wybiorę na jej podbój:) Przed Duklą odbijam jeszcze w bok na stromy podjazd pod pustelnię św. Jana z Dulki. Później znowu zaczynam ostro sypać na północ wspomagany wiatrem w plecy. Szybko docieram do Miejsca Piastowego i następnie do Krosna. Tutaj przerwa na rynku na kanapkę;) a na liczniku już setka pękła. Teraz kierunek--> podjazd na Prządki. Nawet dobrze się podjeżdżało chociaż tutaj wiatr jakby chwilowo odpuścił i przestał pomagać. Za to z drugiej strony znowu się obudził i niemal do Rzeszowa cały czas wiało mi ładnie w plecy:P
Kilka miejsc które też bym chciał odwiedzić w tamtych okolicach niestety musiałem tym razem odpuścić z racji braków czasowych, ale dzięki temu jest powód żeby się znowu tam wybrać:) Przynajmniej z powrotem uwinąłem się tak jak chciałem i tylko ostatnie kilka km jechałem przy zmroku. To pewnie ostatni taki "grubszy" wyjazd w tym roku, następne dopiero na wiosnę. Trzeba będzie znowu szykować formę, która dzisiaj na szczęście nie zawiodła:D chociaż przewyższeń było dość sporo. Coś jeszcze zostało z wakacji:P
A teraz mega fotorelacja:DZaczynamy! Kiubek w szynobusie
© azbest87Wschód słońca- kawałek przed Jasłem
© azbest87W oddali zaczynają się pojawiać większe górki
© azbest87Kościół w Załężu
© azbest87Kościół w Osieku Jasielskim
© azbest87Powolna wspinaczka pod krzyż w Kątach
© azbest87Ja coraz wyżej- widoki coraz lepsze:)
© azbest87Cel osiągnięty:)
© azbest87Widok z wiezy na północ
© azbest87Widok na zachód- Beskid Niski
© azbest87Widok na południe- Magurski Park Narodowy i Słowacja
© azbest87W lesie- ostatecznie porzuciłem ten kierunek przez błoto..
© azbest87Serpentynami pod górkę,a przed chwlą byłem na tej w tle;)
© azbest87Przerwa na przełęczy
© azbest87Drzewko
© azbest87Cerkiew w Krempnej
© azbest87Stary cmentarz
© azbest87Rzeczka.. gdzieś koło Tylawy
© azbest87Cergowa z trochę bliższa niż zazwyczaj i od drugiej strony
© azbest87Pustelnia św. Jana z Dukli
© azbest87Kiubek z widokiem na Cergową
© azbest87Taki sobie widoczek przed Duklą
© azbest87Na rynku w Dukli
© azbest87Rzeka Jasiołka
© azbest87I znowu pod górkę
© azbest87Rynek w Krośnie
© azbest87Kościół w Krośnie- szlak architektury drewnianej
© azbest87Kościół w Korczynie
© azbest87A ja jadę tam z horyzontu:)
© azbest87Czarnorzecko- Strzyżowski Park Krajobrazowy w kolorach późnojesiennych
© azbest87Sońce powoli zachodzi, a tu jeszcze 30 km;)
© azbest87
Zeszło trochę z tym całym wpisem, ale jest!:)
Mapa:
Już tylko 353:)
- DST 118.71km
- Teren 18.00km
- Czas 05:48
- VAVG 20.47km/h
- VMAX 62.20km/h
- Podjazdy 1352m
- Sprzęt GieTek;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Krajoznawczo po górkach..
Sobota, 4 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 9
.. czyli na Prządki i z powrotem, żeby nie zapomnieć jak się robi setki;P
Rano zapowiadała się ciekawa bezdeszczowa pogoda, więc postanowiłem wybrać się gdzieś dalej. Szybkie ustalenie trasy- pada na czarny szlak z Żarnowej na południe. Poza tym chciałem zobaczyć cerkiew w Bonarówce i jeżeli starczy czasu to skoczyć jeszcze na Prządki.
Choć wjechałem przed 11 to temperatura wcale nie zachwycała, jednak w bluzie jechało się nie najgorzej. Poza tym w większości towarzyszyło mi słoneczko w promieniach którego robiło się trochę cieplej:)
Bocznymi drogami dostaję się do Wyżnego i jednym ze szlaków wokół Czudca wyjeżdżam pod górkę. Teraz moja trasa będzie szła szczytem tej górki, a co się z tym wiąże na około rozpościerały się cały czas piękne widoki na Pogórze Dynowskie. Dostaje się w ten sposób na szczyt Żarnowej, która nazywana jest Górą Niebylecką (tak wyczytałem na jednaj z przydrożnych mapek). Stąd ruszam czarnym szlakiem na którym po ostatnich opadach deszczu błota jest oczywiście pod dostatkiem;) Bardzo fajny odcinek choć ze względu błota (trochę się ślizgałem) nie mogłem za bardzo poszaleć. Oczywiście zgubiłem znowu szlak, ale później przypadkiem wjechałem na niego z powrotem;P Następnie świetny odcinek jazdy szutrami szczytem wzniesienia z widokiem na Czarnorzecko- Strzyżowski Park Krajobrazowy:) aż w końcu jakimś stromym wąwozem zjeżdżam do Żyznowa. Szybki skok pod tamtejszy pałac i orientacja za pomocą przydrożnej mapki. Przy mapie spotykam starszą Panią która też zwiedza okolicę na rowerze. Chwila rozmowy i ruszamy razem w kierunku Bonarówki jednak tempo jak na mnie trochę za wolne;) dlatego zostawiam Panią i jadę pod góreczkę sam. Bez problemu udaje się znaleźć cerkiew w Bonarówce gdzie robię sobie chwilę postoju na jedzenie i zdjęcia;) Następnie podjeżdżam całkiem na górkę i odbijam w jakąś szutrówkę. Tutaj czeka mnie kolejny świetny odcinek przez las, tylko pod koniec zjazdu rower zaczyna się dziwnie prowadzić i zarzuca go na zakrętach. Powód jest oczywisty: guma. Z przodu uchodzi powietrze choć dość wolno. Najpierw odpompowuję i jadę dalej do sklepu. Pod sklepem zaczepia mnie jakiś Pan Józek;P o dziwo nie próbuje wyciągnąć kasy na piwo tylko zaczyna gadać o tym i tamtym;) W końcu odjeżdżam stamtąd ale w między czasie powietrze zdążyło uciec z koła więc na najbliższym przystanku robię bazę serwisową;) Na szczęście łatanie dziury idzie szybko i sprawnie:) tak więc ruszam dalej w stronę Prządek. Podjazd asfaltem też idzie w miarę gładko. Nie mam ochoty pchać się do środka rezerwatu więc robię tylko zdjęcia na dole i postanawiam się przebić jakąś ścieżką dydaktyczną pod zamek w "Kamieniec" w Odrzykoniu. Na początku ścieżka dość stroma ale daję się jechać. Gdy dochodzą do tego korzenie, kilkudziesięciu centymetrowe uskoki, błoto i mokre kamienie to kawałkami muszę rower sprowadzać. Naprawdę trzeba mieć niezłą technikę żeby tam w niektórych miejscach zjechać;)
W końcu docieram pod zamek, ale odpuszczam sobie zwiedzanie z racji że już dochodzi 16, przede mną prawie 60 km powrotu, a jazda po zmroku w dość niskiej temperaturze raczej nie była by przyjemna;)
W drodze powrotnej odwiedzam jeszcze zabytkowy kościół w Lutczy, którego już kilka razy mijałem, ale nigdy go nie oglądałem;)
Na 30 km przed domem zaczyna głodnieć, ale stwierdzam że to już nie tak daleko i nie robię przerwy. To się mści później bo przez ostatnie kilometry myślę tylko o jedzeniu;P (nie wziąłem pod uwagę że na zimnie organizm szybciej zużywa energię) przez co też moja prędkość wydatnie spada;)
Na ścieżce koło Wisłoka spotykam jeszcze Sebę. Chwila rozmowy i ruszam do domu, a wieczorem oglądanie ze znajomymi transmisji z Kanady jak Maja Włoszczowska zdobywa złoto na mistrzostwach świata:D
Trasa:
Rzeszów- zalew- Zwięczyca- Boguchwała- kładka- Budziwój- Siedliska- Lubenia- Wyżne- Przedmieście Czudeckie- jazda szczytem na Żarnową- czarny szlak- zjazd do Żyznowa- Bonarówka- Węglówka- Czarnorzeki- Prządki- Odrzykoń- Czarnorzeki- Krasna- Lutcza- Jawornik Niebylecki- Niebylec- Małówka- Baryczka- Połomia- Wyżne- Lubenia- Siedliska- Budziwój- Rzeszów
Foto:Widok gdzieś w Babicy
© azbest87Na górce nad Czudcem
© azbest87Na górce
© azbest87Widok po drodze nawet niczego sobie:D
© azbest87Zadupie ale prąd jest!;P
© azbest87Drzewko na szczycie
© azbest87Żółty i czarny
© azbest87Widok jak przez.. koło?;P
© azbest87Tą drogą przyjechałem
© azbest87Czarnorzecko- Strzyżowski Park Krajobrazowy i nadajnik na Suchej Górze
© azbest87Na takich szutrach to można poszaleć:D
© azbest87Tędy zjeżdżałem
© azbest87Pałac w Żyznowie
© azbest87Cerkiew w Bonarówce
© azbest87Przy krzyżu w lewo;)
© azbest87Drzewa w polach
© azbest87Baza serwisowa
© azbest87Rezerwat Prządki
© azbest87Prządki
© azbest87Na ścieżce w stronę zamku
© azbest87Zamek "Kamieniec" w Odrzykoniu
© azbest87Widok niedaleko zamku- w oddali po lewej góra Cergowa- to już Beskid Niski
© azbest87Kościół w Lutczy
© azbest87
Mapa poglądowa:
- DST 106.71km
- Teren 41.00km
- Czas 05:37
- VAVG 19.00km/h
- VMAX 81.40km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 1377m
- Sprzęt GieTek;)
- Aktywność Jazda na rowerze
40000km- długość równika przejechana:D i nowy rekord prędkości= 81,4 km/h :O
Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 21.08.2010 | Komentarze 9
Udało się! Mój licznik przekroczył dzisiaj magiczną barierę 40 000 km:D czyli dystans niemal równy obwodowi Ziemi wzdłuż równika:D (dokładnie to 40060 ale to też przekroczyłem;P)
Zajęło mi to ponad 5 lat;) ale jest! I to trochę szybciej niż myślałem do czego przyczyniły się w istotny sposób tegoroczne wyprawy rowerowe:)
Teraz trzeba dążyć do następnej magicznej liczby z piątką z przodu;)40 000km :D
© azbest87
A co do dzisiejszej jazdy to..
Po wyprawowych kilometrach nabijanych na asfalcie miałem ochotę pojeździć trochę w terenie. Choć czuć że organizm jeszcze po wyjeździe nie ma mocy na podjazdach to jednak jest wytrzymałość i pod każdą górkę spokojnie podjeżdżam tylko wolniej niż normalnie;)
I tak dzisiaj tym spokojnym tempem zrobiłem sobie znowu seteczkę tym razem bardziej terenową:)
Na początek zalew i kładką na drugą stronę Wisłoka do Budziwoja. Podjazd szutrem na Przylasek, kawałek asfaltem, później jakąś szutrówką i w Hermanowej na górce w las. Tam super szutrowe przejazdy. W lesie spotykam dwóch bikerów szukających drogi do Błażowej pokierowałem ich tak jak mi się wydawało;) i sam dalej ruszyłem jakimiś do tej pory nieuczęszczanymi przeze mnie drogami. Świetne terenowe drogi tam były!:D Przejechałem przez niejaki Wilczak i w końcu sam zjechałem na granicy Błażowej.
Uderzyłem na Kąkolówkę i na podjazd na Wilcze. Po drodze fajne widoczki, przyjemna szutrowo- asfaltowa droga i ładnie świecące słoneczko- normalnie ideał do jazdy na rowerze:D No przynajmniej dopóki nie wjechałem do lasu.. W lesie normalnie błotna masakra.. kawałkami w ogóle nie dało się jechać. parę razy skończyłem z butami całymi zanurzonymi w błocie lub jakiejś kałuży:/ a rower po tym odcinku miałem tak uwalony błotem że nawet łańcuch nie było widać..:/ Od razu widać było że będzie niemiłosiernie rzęził jak będę wracał do domu.
W lesie na rozjeździe zamiast jechać na szczyt do którego już niewiele mi brakowało skręciłem w lewo. Na początku trochę kolein, ale później świetny kawałek zjazdu:D aż do samej Kąkolówki:) Tutaj chwila przerwy na rozmowę telefoniczną z panem konsultantem z banku;P - chcieli mi wcisnąć kredyt na rozwijanie swoich pasji;P
Zaczynam jechać asfaltem pod góreczkę, a tu nagle trach! I mam cały łańcuch owinięty wokół zębatek na korbie:.. pierwsze myśli to: pewnie urwany łańcuch.. nie mam skuwacza.. do domu jakieś 35 km, a ja jestem w lesie;)
Ale na szczęście po szybkich oględzinach okazuje się że to tylko spinka się rozpięła:) Uff.. ulżyło mi;P Pewnie z nadmiaru błota na łańcuchu, który zaczął się kleić do zębatek i musiało go jakoś przystawić do którego blatu gdy zmieniałem przerzutkę.Trochę babrania się w mazi smarowo- błotnej i mozna jechać dalej:)
Wyjezdżam w Wesołej i postanawiam jednak wjechać na Wilcze tylko od drugiej strony. W Baryczy skręcam w boczną asfaltową drogę o mega nachyleniu- gładko tam było z 15% na szczęście taka jazda tylko z 200 metrów. Później jakimś szutrami z bardzo fajnymi widokami po drodze docieram na szczyt. Tam spotykam starszego bikera, który wjechał tu chwilę przede mną:) Chwila miłej rozmowy w czasie odpoczynku, która rozciąga się nam na jakieś pół godziny:P Ze szczytu chyba było dzisiaj nawet widać Cergową koło Dukli:)
Ale dobra! Trzeba jechać z powrotem!;) On rusza w stronę Gwoźnicy, a ja dalej w teren. Ze szczytu zjeżdżam żółtym szlakiem- jest tam gdzie poszaleć na zjeździe:D Kieruje się zjazd w Sołonce po drodze robiąc przerwę na kanapki na szczycie myśliwskiej wieży obserwacyjnej ze świetnym widokiem na górki:D
Nie pamiętałem dokładnie gdzie ten zjazd był bo ostatnim raz byłem tu z rok temu, ale w końcu udaje się go znaleźć i sruuu w dół;P Najszybsza górka w okolicy potwierdza to i dzisiaj. Osiągam swój nowy rekord prędkości- 81,4 km/h- było na prawdę szybko:D
Na dole w końcu ląduję w Straszydlu i postanawiam pojechać na kolarską "ścianę płaczu";P w Lubenii. Nachylenie - pewnie będzie z 20%. Przełożenie 1-4, a i tak ciężko idzie pod górę;) Dalej kawałek fajnego zjazdu z prędkością ponad 60 i znowu jestem w Straszydlu;).
Kieruje się teraz w stronę Hermanowej i przed serpentynami skręcam w lewo pod kolejną stromą górkę, następnie szutrami na górze docieram do Przylasku i zjeżdżam ziemną drogą z prędkością chwilami przekraczającą 50 km/h, aż w końcu wyjeżdżam znowu w Budziwoju. Teraz taki sam odcienek jak na początku, czyli kładka zalew i do centrum. Na koniec jeszcze skok na myjnię z racji że rower był masakrycznie uwalony błotem i należy mu się z okazji jubileuszu tych 40000:P
Trasa:
Rzeszów- zalew- Budziwój- Przylasek- Hermanowa- Błażowa Górna- Kąkolówka- Rezerwat Wilcze- Kąkolówka- Wesoła- Barycz- Wilcze- żółty szlak- Blizianka- Sołonka- Straszydle- Lubenia- Straszydle- Przylasek- Hermanowa- Budziwój- zalew- Rzeszów
Ale się opisałem!;) Ale w sumie ciekawa jazda dzisiaj była i dostałem trochę weny;P No i przewyższenia wyszły nawet całkiem całkiem:) Zdjęć zrobiłem stosunkowo mało chociaż tereny widokowo były wspaniałe, tylko nie chciało mi się zatrzymywać na wyciąganie aparatu;)Gdzieś w okolicach Wilczaka
© azbest87Krajobraz przed wjechaniem do lasu w Rezerwacie Wilcze
© azbest87Widok kawałek przez szczytem
© azbest87Przede mną już widać Wilcze
© azbest87Widok ze szczytu- po lewej antena na Suchej Górze
© azbest87Na szczycie- zdjęcie zrobione przez poznanego bikera;)
© azbest87Widok z myśliwskiej wieży obserwacyjnej
© azbest87Rower jednak musiał zostać pod wieżą;)
© azbest87
Trasa wyglądała w przybliżeniu jakoś tak:
- DST 230.22km
- Teren 2.00km
- Czas 10:47
- VAVG 21.35km/h
- VMAX 59.70km/h
- Podjazdy 1439m
- Sprzęt GieTek;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Operacja "Zakopane" - Dzień 5 - Kraków - Rzeszów = Rekord dystansu:D
Środa, 18 sierpnia 2010 · dodano: 19.08.2010 | Komentarze 8
Naszedł dzień powrotu do Rzeszowa. Znowu pobudka 6:30;) i o 8 już ruszam w trasę ze świadomością że dzisiaj czeka mnie sporo kilometrów. Najpierw oczywiście plątanie po starym mieście w Krakowie na które wczoraj nie starczyło mi czasu z racji deszczu (w sumie to trzy dni z rzędu deszcz mnie męczył po południu). Ogólnie na trasie chciałem w miarę możliwości nie wjeżdżać na E40 bo to jednak jest męczarnia jechać obok tych wszystkich tirów i przygodą z tą drogą próbowałem ograniczyć do minimum. ?Na dodatek zapowiada się wiatr z zachodu, czyli idealny pod moją dzisiejszą trasę:D i choć wieje tylko przez pół dnia i między górkami go nie czuć to jednak chwilami sporo mi pomagał:)
Wyjazd z Krakowa to istny horror, połowa dróg którymi chciałem jechać okazała się być pozamykana z powodu remontów:/ Poza tym wszędzie pełno samochodów- po prostu źle się jechało.. W końcu jednak udaje mi się wydostać w kierunku w którym chciałem jechać i docieram do Niepołomic. Oglądnąłem sobie zamek, coś przekąsiłem i dalej niestety musiałem kawałek przejechać główną drogą do Bochni, gdzie skręcam na południe- na Nowy Wiśnicz. Mniejszy ruch- od razu przyjemniej się jedzie mimo że zaczęły się górki. W Nowym Wiśniczu oglądam z daleka zamek Lubomirskich, oraz klasztor Karmelitów Bosych (obecnie więzienie) i jadę dalej do Lipnicy Murowanej. Tam kolejny drewniany kościółek wpisany na listę UNESCO, zresztą w tej małej mieścince jest aż 4 kościoły:) Następnie jadę do Zakliczyna i bocznymi drogami kieruje się do Tarnowa- fajne góreczki po drodze:D W Tarnowie plącze się trochę po centrum, na rynku przekąska i jadę dalej przez Skrzyszów do Pilzna. Teraz czeka mnie odcinek po E40:/ Mnóstwo tirów nie sprzyja jeździe na rowerze, na dodatek wypadek po drodze i korki:/ ale w końcu docieram do Dębicy i tutaj kolejna przerwa na jedzenie. Do domu już nie tak daleko:)
Z Dębicy bocznymi drogami częściowo mi znanymi do Sędziszowa (tutaj już zachodzi słońce) i dalej przez Iwierzyce do Rzeszowa gdzie kawałek przed domem witają mnie Mateusz z Michałem:)
Udało się! Zakopane zdobyte i niemal pół Małopolski przejechane! Łącznie w 5 dni 759 km:D
Na koniec rekord życiowy w przebiegu dziennym:D i to z obciążeniem na rowerze, plecakiem i po 4 niełatwych dniach na rowerze:)
Trasa:
Kraków- Kokotów- Węgrzce Wielkie- Podłęże- Niepołomice- Dąbrowa- Kłaj- Szarów- Targowisko- Stanisławice- Moszczenica- Bochnia- Kurów- Kopaliny- Olchawa- Nowy Wiśnicz- Lipnica Górna- Lipnica Murowana- Lipnica Dolna- Tymowa- Tworkowa- Jurków- Biskupice Melsztyńskie- Faliszewice- Melsztyn- Zawada Lanckorońska- Zakliczyn- Wróblowice- Janowice- Lubinka- Szczepanowice- Rzuchowa- Koszyce Małe- Koszyce Wielkie- Tarnów- Skrzyszów- Łęki Górne- Łęki Dolne- Pilzno- Parkosz- Podgrodzie- Dębica- Pustynie- Kozłów- Brzeźnica- Paszczyna- Skrzyszów- Ostrów- Kozodrza- Borek- Sędziszów Małopolski- Sielec- Olchowa- Iwierzyce- Nockowa- Wola Zgłobieńska- Zgłobień- Nosówka- Przybyszówka- Rzeszów:)
No i garstka zdjęć;)Wawel
© azbest87Kościół św. Piotra i Pawła
© azbest87Krakowski rynek i kościół Mariacki
© azbest87Barbakan
© azbest87Zamek w Niepołomicach
© azbest87Zamek Lubomirskich w Nowym Wiśniczu
© azbest87Klasztor Karmelitów Bosych- obecnie więznienie
© azbest87Kościół w Nowym Wiśniczu
© azbest87Kościół w Murowanej Lipnicy- też z listy UNESCO- niestety nie miałem okazji zajrzeć do środka
© azbest87Pałac w Janowicach
© azbest87Rynek w Tarnowie i ciekawe chmury;)
© azbest87Tarnowski ratusz
© azbest87Gdzieś w drodze za Dębicą
© azbest87I na koniec zachód słońca
© azbest87
Mapa poglądowa:
- DST 159.91km
- Teren 4.00km
- Czas 07:29
- VAVG 21.37km/h
- VMAX 69.10km/h
- Podjazdy 1442m
- Sprzęt GieTek;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Operacja "Zakopane" - Dzień 4 - Poronin - Kraków
Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 19.08.2010 | Komentarze 2
Wczoraj niewiele brakło, ale burza wygrała;) tak więc dopiero czwartego dnia dane mi było dotrzeć na docelowe miejsce tejże wyprawy:)
Znowu pobudka gdzieś koło 6:30 - na polu namiotowym jeszcze wszyscy spali;) niestety zanim się zebrałem i przesuszyłem namiot (z tym zeszło najdłużej) było już przed 9.
Dojazd do Zakopanego dość szybki- w końcu to było tylko kilka kilometrów. Kręcę się trochę po centrum. Zaliczam jazdę Krupówkami, jadę pod skocznie- na średniej akurat skakali jacyś skoczkowie:D Następnie nowy poziom doświadczenia w zjeździe slalomem, czyli zjazd między ludźmi z Krupówek- fajna zabawa:P
Skoro już jestem w tym Zakopcu to pasuje zaliczyć jakąś górkę;) Nie bardzo wiedziałem gdzie można wjeżdżać rowerem dlatego zdecydowałem się podjechać na Gubałówkę:) (1120m) Najpierw wspinaczka w stronę Kościeliska, a po bokach widzę tylko drogi oznaczone nachyleniami co najmniej 14%:P Mijam skręt z oznaczeniem 16% i okazuję się że ja muszę skręcić w następny;P Zapowiada się ciekawie;) Teraz czeka mnie jakieś 2 km wspinaczki o takim nachyleniu, ale daję radę bez żadnych przystanków mimo obciążenia roweru i plecaka:) Na szczycie świetny widok na Tatry, chwila odpoczynku, wszamanie gofra i trzeba znikać, bo z nad gór znowu zaczynają się wyciągać ciemne chmury, a ja już mam opóźnienia z racji że w ciągu dwóch pierwszych godzin jazdy średnia wyszła mi trochę ponad 14;P (plątanie się po Zakopanym i podjazd na Gubałówkę), a w takim tempie nie zdążę dotrzeć do Krakowa tak jak zamierzałem;)
Teraz na szczęście czeka mnie więcej jazdy w dół niż w górę i w kierunku północnym, czyli z wspomagającym mnie wiatrem:) Przez Dzianisz docieram do Chochołowa i dalej w szybkim tempie do Czarnego Dunajca (z tylnym wiatrem to się jednak miło jedzie;P)
Miałem jechać na Nowy Targ, ale ostatecznie decyduje się go ominąć i jadę przez Przełęcz Pieniążkowicką (705m) do Raby Wyżnej i Rabki Zdrój (czas na kebaba:D) Koniecznie chciałem ominąć zakopiankę ponieważ nic mnie bardziej nie męczy niż jazda zatłoczonymi drogami, dlatego z Rabki kieruje się na Mszanę Dolną i do Kasiny Wielkiej. Po dordze czekają mnie dwa fajne podjazdy i kolejne świetne widoki tym razem na Beskid Wyspowy:) Wspomagany przez wiatr szybko docieram do Dobczyc przed którymi znowu łapią mnie ciemne chmury, ale póki co jeszcze bez deszczu. Obieram kierunek na Kraków jakimiś bocznymi drogami jadąc przez kilka góreczek Pogórza Wielickiego. Przez Świątniki Górne docieram nareszcie do Krakowa gdzie nad Wisłą zaczyna padać:/ szybko kieruje się w stronę jednego z pól namiotowych, a tam ceny masakra! Zapłaciłem 37 zł za możliwość rozbicia namiotu.. normalnie bez komentarza.. taniej mi wyszedł pokój w Krynicy.. mogłem szukać innego miejsca, ale to musiałbym w deszczu ładnych kilka kilometrów jeszcze jechać:/ Więcej tam nie nocuje!;)
Trasa:
Poronin- Zakopane- Kościelisko- Gubałówka- Dzianisz- Chochołów- Koniówka- Podczerwone- Czarny Dunajec- Pieniążkowice- Bielanka- Raba Wyżna- Chabówka- Rabka Zdrój- Olszówka- Raba Niżna- Mszana Dolna- Kasina Wielka- Wierzbanowa- Wiśniowa- Poznachowice Dolne i Górne- Komorniki- Raciechowice- Krzyworzeka- Dobczyce- Zakliczyn- Czechówka- Siepraw- Świątniki Górne- Ochojno- Wrząsowice- Kraków
Czas na zdjęcia:Wjazd do Zakopanego
© azbest87Wielka Krokiew
© azbest87Giewont
© azbest87Tratry, Tatry:) tam cieżko by było wjechać rowerem; ale zawsze warto spróbować;P
© azbest87Na Gubałówce:)
© azbest87Tatry z Gubałówki
© azbest87I widoki w drugą stronę
© azbest87Kościół w Dzianiszowie
© azbest87Podczas zjazdu do Chochołowa
© azbest87I góry raz jeszcze
© azbest87Kościół w Chochołowie
© azbest87Jedna z drewnianych chat w Chochołowie
© azbest87Ciekawie wyglądające szuche drzewo
© azbest87Góry zostają w tyle..
© azbest87Droga w stronę Przełęczy Pieniążkowickiej
© azbest87Widoki za Rabką
© azbest87Na podjeździe za Kasiną Wielką
© azbest87Beskid Wyspowy
© azbest87Jezioro Dobczyckie
© azbest87Nie chciałem jechać objazdem więc jechałem taką drogą ;P dobrze że się nie rozpędzałem;)
© azbest87
Mapa poglądowa: