Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 96750.34 kilometrów w tym 7732.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.51 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:646.13 km (w terenie 166.00 km; 25.69%)
Czas w ruchu:30:23
Średnia prędkość:21.27 km/h
Maksymalna prędkość:69.52 km/h
Suma podjazdów:7650 m
Suma kalorii:21410 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:49.70 km i 2h 20m
Więcej statystyk
  • DST 62.80km
  • Teren 27.00km
  • Czas 04:02
  • VAVG 15.57km/h
  • VMAX 56.90km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 3100kcal
  • Podjazdy 1350m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chryszczata

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 2

Wypad w Bieszczady razem z Piotrkiem. Plan był niczego sobie- przejechać czerwonym szlakiem z Duszatyna do Cisnej. Tak więc po 10 dojeżdżamy do Cisnej. Bierzemy zapas jedzenie i picia i ruszamy w drogę. Najpierw dojazdówka do Duszatyna po asfalcie. Zaczynamy od podjazdu na przełęcz za Żubraczem na ponad 750 m. Później droga wiodła albo z górki, albo po płaskim przy ładnym słoneczku. Bardzo przyjemny kawałek który już miałem okazję parę razy jechać. Odbijamy na Duszatyn i mamy do zaliczenia po drodze 4 brody na Osławie, a wcześniej jeszcze cerkiew w Smolniku. Rowery trochę się umyły, my schłodziliśmy więc czas na krótki popas w barku i zakupienie ostatnich zapasów. Teraz czeka nas sporo kilometrów bez takich luksusów. 
Na rozgrzewkę podjazd do jeziorek Duszatyńskich. Chwilami dość stromo, po błocie i kamulcach, ale da się jechać więc do jeziorek docieramy dość szybko i sprawnie. Tam przerwa na parę fotek i jedziemy dalej. W sumie słowo jedziemy jest trochę na wyrost, ponieważ zaczyna się robić dość stromo co w połączeniu z błotem, kamieniami i korzeniami w dużej części uniemożliwia jazdę. Następne 2 km prowadzące pod szczyt Chryszczatej pokonujemy w pół godziny w znacznej części prowadząc rowery. Dopiero kawałek przed szczytem można trochę pokręcić na rowerze. 
Jest! Chryszczata zaliczona! 997 metrów. Na górze kilka osób, ale ogólnie na szlakach raczej pustki. Widoków nie ma bo wszystko zarośnięte to i turyści za bardzo tu nie garną chociaż pogoda na wędrówki bardzo przyjemna.
Ze szczytu zjeżdżamy na przełęcz Żebrak i znowu pod górę na Jaworne (992m). Znowu kawałek trzeba prowadzić, ale znacznie krótszy niż na Chryszczatą. Na zjeździe trochę bardziej puszczam hamulce i na sekcji większy kamieni czuję niepokojące dobicie, a kawałek dalej słyszę psss.... zatrzymuję się i.. słyszę psss ale tak jakby w stereo.. Snake na dwa koła.. aż brak słów. Powietrze schodzi z obu kół jednocześnie. Czas na przymusową przerwę. Ja mam jeden zapas, Piotrek też więc zmiana powinna pójść w miarę sprawnie. Szybko zmieniam swoją dętkę na przodzie i zabieram się za tył. Niestety pompowanie nie przynosi rezultatu.. Okazuje się że zapasowa dętka Piotrka jest dziurawa;) W takim razie biorę się za łatanie. Niestety okazuje się że pęknięcia są w takim feralnym miejscu że przyklejone łatki się przesuwają podczas pompowania i puszczają.. Po dwóch takich próbach w końcu Piotrek łata swoją dętkę i udaje się uruchomić rower. Uf.. nareszcie.. zeszło nam z tym półtorej godziny. Niestety z racji tej przerwy mieliśmy znaczną obsuwę czasową, a musieliśmy być przed 20 w Rzeszowie. Podejmujemy decyzję o odpuszczeniu reszty czerwonego szlaku i zjeżdżamy czarnym w kierunku na Kołonice. Ciekawie się jedzie leśną ścieżką po błocie i kamieniach z nachyleniem między 20 a 30%. Po chwili wypadamy do szutrowej drogi i nią zjeżdżamy aż do asfaltu. Na dobicie jeszcze przejazd serpentynami i kolejne 200 m w pionie. No i jesteśmy z powrotem w Cisnej.
Trzeba przyznać że teren nie był łatwy, a wypych na Chryszczatą dał dobrze w kość, ale mimo to jak dla mnie to była świetna zabawa:) szkoda tylko straconego czasu na łatanie i odpuszczenia reszty czerwonego szlaku. Reszta trasy do poprawki:)


W drodze do Duszatyna
W drodze do Duszatyna © azbest87

Cerkiew w Smolniku
Cerkiew w Smolniku © azbest87

Przejazd przez Osławę
Przejazd przez Osławę © azbest87

Piotrek w Osławie
Piotrek w Osławie © azbest87

Pierwsze z jeziorek Duszatyńskich
Pierwsze z jeziorek Duszatyńskich © azbest87

Drugie jedziorko Duszatyńskie
Drugie jedziorko Duszatyńskie © azbest87

Chryszczata (997m) zdobyta!
Chryszczata (997m) zdobyta! © azbest87

Jaworne też zaliczone
Jaworne też zaliczone © azbest87




  • DST 127.13km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 26.76km/h
  • VMAX 69.52km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2900kcal
  • Podjazdy 1160m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pruchnik

Piątek, 29 lipca 2016 · dodano: 29.07.2016 | Komentarze 0

Wolny piąteczek z przeznaczeniem na rower:) W sumie to może zrobiłbym jeszcze dłuższą trasę, ale jutro też pasuje mieć siły na jazdę;)
Na początek temperatura koło 20 stopni i zachmurzone niebo- na rowerze było czuć lekki chłodek- idealnie do jazdy. Szkoda tylko że zanim się rozkręciłem to minęło z godzinę;) Zbyt rzadko zaczynam jazdę tak wcześnie tj po 10;)
Po hopkach jazdę w stronę Kańczugi i Pruchnika. W międzyczasie niebo zaczyna się powoli rozchmurzać i słońce się przebija. w Pruchniku już ładnie świeci, a po porannym miły chłodzie zostało już tylko wspomnienie.. W Pruchniku przerwa na popas i podjazdem przez Kramarzówkę docieram do Babic. Stąd obieram kierunek na Dynów i serpentyny w Szklarach. Nie chciało mi się jechać cały czas główną na Tyczyn więc podjechałem na Borówki i przejechałem szczytem zjeżdżając w Borku Starym. Na końcówce trochę mnie przysuszyło, bo picie się skończyło, a zatrzymywać już mi się nie chciało.
Całkiem spoko się jechało:)





  • DST 30.30km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 23.92km/h
  • VMAX 48.60km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po pracy

Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 27.07.2016 | Komentarze 0

Krótka trasa po pracy żeby rozruszać nogi. Przez las w Lutoryżu do Niechobrza i zjazd szlakiem do Racławówki, gdzie zaatakowało mnie błoto i musiałem jakąś ziemię wygrzebywać z oczu.. Jeszcze na dodatek jedna hopka i bocznymi drogami na myjnie żeby usunąć z Cuba zaschnięte błoto beskidzkie z niedzieli i to które jeszcze dzisiaj zebrałem.
A wieczorem zabawy w serwisowanie szosy;)





  • DST 61.10km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 13.68km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 2600kcal
  • Podjazdy 1310m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski w najlepszym wydaniu

Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 3

Kwintesencja jazdy po Beskidzie Niskim- tak mogę w skrócie podsumować dzisiejszą jazdę. 
Start dość późno, bo dopiero koło 11:30 w Krempnej i na początek lajtowy podjazd w stronę Żydowskiego po zdezelowanej drodze. W sam raz na rozgrzewkę. Na górze już czekały na mnie fajne widoczki charakterystyczne dla Beskidu- łąki i leniwe górki. Nawet spotkałem po drodze parę osób na rowerach i kilku piechurów. Następnie zjazd do Ożennej i podjazd asfaltem na przełęcz na granicy. Stamtąd odbijam na szlak graniczny. Ilość spotkanych osób spada do dwóch sztuk - tak samo jak ja na rowerach:) Odcinek mocno zarośnięty i sporo zdradzieckiego błota po drodze. Dwa razy skończyło się to katapultacją gdy zassało mi koło- oba lądowania zaliczone bez problemu z telemarkiem;) Tym szlakiem docieram do do Przełęczy Zajęczy Wierch i przez zarośnięte łąki przebijam się do ziemnej drogi prowadzącej mnie lajtowym zjazdem do Radocyny. Tam miałem nadzieję zakupić zapas wody na dalszą trasę, bo słońce dość dobrze dogrzewało, ale w jedynym czynnym barze obsługa niezbyt spieszyła się ze sprzedażą, a raczej próbowali nadrobić wydawanie klientom wcześniej sprzedanych dań. Skończyło się to 10-minutowym staniem w kolejce które ostatecznie sobie odpuściłem, bo ile można czekać.. Dalej wzdłuż rzeczki pojechałem do Nieznajowej i Wołowca po drodze kilkakrotnie przecinając wspomnianą rzeczkę. W jednym miejscu wydała mi się ona trochę za głęboka na przejazd.. Już kombinowałem jak się przedostać na drugą stronę, ale ostatecznie wziąłem tylko rower na plecy i przed siebie;) Okazało się że wody jest tam wyżej kolan, ale takie schłodzenie to była genialna rzecz w ten słoneczny dzień. Szkoda tylko że później miałem mokro w butach do końca wyjazdu;)
Z Wołowca uderzyłem bodajże czerwonym szlakiem do Bartnego. Na początku kilkadziesiąt metrów pchania pod górkę przez łąkę i dalej dało się już jechać bez problemu, tzn stromo ale dało się przesuwać do przodu;)
Tam udało się też zaopatrzyć w wodę w jakimś małym leśnym strumyczku i nic mi po niej nie było;) a temperatura wody jakbym wyciągnął ją z lodówki :D
Szybko docieram do Bartnego i już widzę przed sobą mój najwyższy cel na dzisiaj, czyli Wątkową. Najpierw mozolny dojazd szlakiem-ścieżką z błotem co kawałem, a na koniec kiepa do góry po luźnych kamieniach, które chyba bardziej mnie tam wymęczyły niż nachylenie. Mimo wszystko udało się wjechać prawie całość z wyjątkiem dosłownie kilkunastu metrów , gdzie przystawiło mnie na luźnych kamieniach i ciężko było w tym miejscu dalej ruszyć.
Na górze odbijam jeszcze kawałek w bok żeby dojechać na najwyższy punkt tj. 846m wbijam do przewodnik pieczątkę i jazda w dół po kamieniach i korzeniach. Znowu do góry i ląduję na Świerzowej (805m). Kolejny zjazd. Wytrzęsło mnie nieźle;) Miałem jechać przez Kolanina w stronę przełęczy Hałbowskiej, ale z racji że musiałem być w domu o w miarę normalnej godzinie to już sobie odpuściłem.
Zjechałem w okolice Świątkowej i szutrami przejechałem jeszcze do Kotani skąd już ostatnie kilometry po asfalcie do auta w Krempnej. 
Wymęczyłem się dobrze i wytłukłem po górkach, kamieniach i korzeniach, ale ostatecznie świetna trasa wyszła- było wszystko to co najlepsze ma do zaoferowanie Beskid Niski okraszone piękną pogodą- nic tylko jeździć i jeździć:)


Beskidzkie widoki w okolicach Ciechania
Beskidzkie widoki w okolicach Ciechania © azbest87

Piękne niebo nad Beskidem
Piękne niebo nad Beskidem © azbest87

W dole widać Ożenną i podjazd na granicę
W dole widać Ożenną i podjazd na granicę © azbest87

U źródeł Wisłoki
U źródeł Wisłoki © azbest87

Szlak graniczny
Szlak graniczny © azbest87

Widoki w stronę Słowacji
Widoki w stronę Słowacji © azbest87

Tutaj trzeba znaleźć ścieżkę którą prowadzi szlak
Tutaj trzeba znaleźć ścieżkę którą prowadzi szlak © azbest87

Droga do Radocyny
Droga do Radocyny © azbest87

Beskidzkie klimaty
Beskidzkie klimaty © azbest87

Chillout przy drodze
Chillout przy drodze © azbest87

Przede mną już widać Wątkową (846m)
Przede mną już widać Wątkową (846m) © azbest87

Wątkowa zdobyta!
Wątkowa zdobyta! © azbest87

Świerzowa też!;)
Świerzowa też!;) © azbest87

Zjazd w stronę Kotani
Zjazd w stronę Kotani © azbest87

Cerkiew w Kotani
Cerkiew w Kotani © azbest87




  • DST 37.80km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 18.14km/h
  • VMAX 57.20km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1480kcal
  • Podjazdy 570m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Glinik

Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Zakręcony dzień. Najpierw do pracy, później do kolegi u którego miałem w planach zrobić sobie pętlę po okolicy, a na wieczór jeszcze mieliśmy jechać na grila do kolejnego kolegi;)
Rundkę rowerową zacząłem u niego z pod domu i obrałem kierunek na zachód pod górkę. Bardzo fajne tereny do szlajania się na góralu. Szutrowymi drogami dotarłem na górę stoku w Gogołowie. Początkowo myślałem że może nawet zdążę obskoczyć na Liwocz, ale niestety kawałek za stokiem moje plany zostały szybko zweryfikowane wraz z coraz mniejszą ilością powietrza w moim tylnym kole.
Przymusowa przerwa na klejenie dętki (miałem ze sobą tylko łatki) przeciągnęła się jeszcze bardziej z powodu pompki która odmówiła posłuszeństwa. Przez 10 minut pompowania osiągnąłem może z połowę zamierzonego ciśnienia.. :/ W końcu się wkurzyłem i zarządziłem sam sobie odwrót. Na sflaczałej oponie zjechałem koło stoku i pojechałem wolnym tempem do Frysztaka w poszukiwaniu jakiegoś kompresora. Tam na szczęście udało się takowy namierzyć, a że jeszcze miałem trochę czasu to postanowiłem poszwendać się trochę po okolicznych szutrach. 
Skończyłem się to ponownym podjazdem pod stok w Gogołowie, ale od drugiej strony górki i zjazd do Glinika drogą którą wcześniej podjeżdżałem.
Mimo przeszkód w postaci dętki to była przyjemna przejażdżka z fajnymi widokami:)



Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 41.20km
  • Teren 16.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 21.88km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 480m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Młodym

Piątek, 22 lipca 2016 · dodano: 22.07.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj jazda z młodszym bratem. Przeciągnąłem młodego trochę po leśnych duktach:) Nawet dawał radę, ale na pewno będzie dobrze spał po tej jeździe;) Na ścianie koło Leśnego Taboru trzeba przyznać że się dość dobrze zadyszałem;) a w Nosówce policja rozłożona koło skrzyżowania z główną drogą, bo ktoś nie wyrobił autem przed drzewem..



Kategoria 0-50km, Tu i tam, Z kimś


  • DST 24.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 18.46km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 900kcal
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótko po lesie

Czwartek, 21 lipca 2016 · dodano: 21.07.2016 | Komentarze 0

Krótka trasa po pracy. Najpierw przez Lutoryż do lasu i szutrem na Niechobrz. Zjazd asfaltem do Czudca i podjazd czarnym szlakiem- kiepski odcinek bo na szlaku trwa wycinka i kiepsko się tam jeździe. W lesie spotykam się z bratem z którym się wcześniej zdzwoniłem i razem jedziemy na działkę do rodziców. Chwila przerwy i przy zapadającym zmroku powrót z bratem do Boguchwały, a on pojechał do Rzeszowa.



Kategoria 0-50km, Tu i tam, Z kimś


  • DST 37.40km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 24.93km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 1400kcal
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rzeszów przez Przylasek

Środa, 20 lipca 2016 · dodano: 20.07.2016 | Komentarze 0

Do Rzeszowa do rodziców, bo przyszła mi nowa korba do szosy. Chciałem też coś pojeździć więc pojechałem przez Przylasek;) Takie tam urozmaicenie. Powrót już najkrótszą drogą bo ciemno się zrobiło.




  • DST 59.70km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 20.47km/h
  • VMAX 55.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2300kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Błotko..

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 0

Po długiej przerwie w końcu uderzam pojeździć trochę po terenie. Na początek trochę gubienia po boguchwalskich drogach i trafiam na szuter koło rzeczki którym docieram do skrzyżowania w Racławówce. Tam uderzam na czerwony szlak pod krzyż w Niechobrzu. Trochę mokro, ale do przeżycia więc jedzie się całkiem ok. Z góry zjeżdżam przez las i uderzam na Grochowiczną. Odpuszczam zjazd do Czudca, bo po deszczu jest tam pewnie błotna rzeźnia. Ostatecznie zjeżdżam do Babicy asfaltem przez serpentyny. Następnie jadę na podjazd koło winnicy i dalej na samą górę w las. Miałem zjeżdżać ale jednak odbijam na szuter idący szczytem. O ile do tej pory byłem w miarę czysty to miarę pokonywania kolejnych kilometrów tej drogi zaczynam zbierać co raz więcej błota na rower i na siebie. Kumulacją jest zjazd przez las po płytach po których wpadam prosto w błotną maź;) tak mnie strzaskało że musiałem okulary przetrzeć żeby coś wiedzieć:P W końcu wyjeżdżam na górce między Lecką a Straszydlem. Wiedziałem że gdzieś tutaj idzie dróżka którą można ominąć asfalt. Szybkie spojrzenie na mapę i jest! Idealnie udaje się przejechać tak jak chciałem i drogami leśno-polnymi docieram do Hermanowej. Jeszcze tylko skrótem w stronę Przylasku i zjazd. Trzeba jechać do domu, bo mój żołądek już zaczyna trawić sam siebie, ale jeszcze zanim do domu to najpierw myjnia- za dużo błota zebrałem po drodze;)
O dziwo jak na średnią pogodę i warunki to dość sporo udało się pojeździć po terenie. Niestety po długiej przerwie od takiej jazdy słabo czuję ten rower jak jazdę w takich warunkach więc bez szaleństw, ale przyjemność jest:) Miło by było tak pojeździć ale przy ładnym słoneczku:)



Kategoria 50-100km, Tu i tam


  • DST 28.20km
  • Czas 01:08
  • VAVG 24.88km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1000kcal
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Staruszek Cube

Piątek, 15 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 0

W końcu ruszyłem z piwnicy górala, który już sam nie wiem jak długo czekał na jakąś jazdę. Co prawda należy mu się wymiana sterów, ale da radę jakoś jeździć.
W pierwszej kolejności umyłem go i okazało się że przedni hamulec w ogóle nie trzyma - zapewne zapowietrzony, więc przez brata oddałem go serwisu i dzisiaj właśnie miałem go odebrać. Miałem podskoczyć do domu na szosie, ale jak już wytargałem górala to stwierdziłem że się na nim bujnę do Rzeszowa. Co prawda nie miał przedniego hamulca, ale nie zamierzałem szaleć;)
Na początek trzeba było sobie przypomnieć jak się w ogóle jeździ  na takim rowerze i to jeszcze na terenowych oponach. W porównaniu do szosy to one gryzą asfalt i zauważalnie więcej siły trzeba użyć do jazdy. 
Jazda przez Kielanówkę do Rzeszowa. W domu założyłem hamulec i przez miasto które ogarniało się jeszcze po finiszu Tour de Pologne nad zalew i wzdłuż Wisłoka do Boguchwały.
Chyba czas żeby znowu pokatować trochę górala;)