Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102701.43 kilometrów w tym 7993.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707618 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:760.16 km (w terenie 34.00 km; 4.47%)
Czas w ruchu:38:50
Średnia prędkość:19.57 km/h
Maksymalna prędkość:68.77 km/h
Suma podjazdów:6700 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:54.30 km i 2h 46m
Więcej statystyk
  • DST 58.83km
  • Czas 02:24
  • VAVG 24.51km/h
  • VMAX 63.69km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 590m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rzeszów -> Krosno

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0

Powrót do Krosna. Trochę mi się nie chciało, no ale trzeba było. Po pobycie nad wodą nie miałem motywacji do jazdy, ale na szczęście mimo to jechało się nie najgorzej. Jak wyjeżdżałem przed 19 to jeszcze temperatura przekraczał 30 stopni. Nie było czym oddychać. Do Krosna dotarłem już po 21, ostatnie kilometry jadąc już po ciemku, a temperatura i tak spadła raptem do 29 stopni..
Dzisiaj to już komplety brak mocy chociaż czułem że nogi dają radę bez problemu, ale pogoda wykańczała..




  • DST 15.42km
  • Czas 00:47
  • VAVG 19.69km/h
  • VMAX 40.12km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z grila do Rzeszowa

Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 27.07.2013 | Komentarze 0

Poranny powrót z grila razem z Anią.
Ciepło dzisiaj;)




  • DST 55.92km
  • Czas 02:13
  • VAVG 25.23km/h
  • VMAX 63.08km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 720m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Krosna na grila

Piątek, 26 lipca 2013 · dodano: 27.07.2013 | Komentarze 1

W tym tygodniu postanowiłem przejechać się do Rzeszowa rowerem. Slicki dalej na kołach więc miałem nadzieję na szybszą przejażdżkę.
Czuj że brakuje mi ostatnio jazdy po górkach, bo jakoś brakuje mocy na podjazdach.
Na początek zmęczyłem podjazd pod Prządki z Korczyny i główną na Rzeszów. W Babicy odbiłem na Lubenię i podjazd koło kościoła, bo kierowałem się do Hermanowej do znajomych na grila.
Po zmroku na Przylasku już prawi nic nie było widać;)
No i tempo jak na parę górek udało się nawet nie najgorsze utrzymać.




  • DST 30.46km
  • Czas 01:07
  • VAVG 27.28km/h
  • VMAX 63.48km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybko po pracy

Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 0

Z pracy wróciłem trochę zmęczony bo niezły sajgon, ale pogoda tak że nie miałem ochoty jej marnować na siedzenie w domu. Dzisiaj postawiłem na krótszą trasę bardziej po płaskim, bo jakoś tak bez mocy byłem. Z racji że jazda na slickach to i średnia raz dwa skoczyła do góry, a później to były już tylko próbowanie utrzymania tej średniej.
W tych oponach bardzo dobrze jeździ się po płaski, ale że to ciężkie klocki (z wkładką antyprzebiciową waga ponad 700g/sztuka :O) to pod górkę dość mocno spowalniają.
Trasa raczej płaska, tylko trochę krótszych sztywniejszych podjazdów po drodze plus jeden ciut większy w Bóbrce. Większość cisnąłem na stojąco, więc nogi trochę to poczuły;)

Trasa:




  • DST 45.36km
  • Czas 01:44
  • VAVG 26.17km/h
  • VMAX 68.77km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dukla i Iwonicz

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 0

Szybka trasa po pracy. Na kołach jeszcze slicki, no i rower bez obciążenia, więc na początek trochę mną rzucało na boki, ale za to jakie przyspieszenie!:D
W zeszłym tygodniu bez jazdy bo nie było kompletnie czasu, wyjazd służbowy i jeszcze rower leżał w Rzeszowie po wyjeździe w Beskid Niski z zeszłego weekendu (jeszcze go nie ma na blogu, ale mam nadzieje że jakoś się ogarnę i dodam w tym tygodniu;)
Dzisiaj poczułem prędkość na slickach, więc na początek dość mocno- średnia koło 28 i tak do Dukli. Później pod górkę trochę mnie przytkało i trzeba było zwolnić, za to widoczki fajne na około z Cergową na wyciągnięcie ręki:)
Przejeżdżam do Iwonicza przez którym śmigam raz dwa. Jeszcze tylko główną drogą do Krosna i tyle zabawy na dzisiaj. Oczywiście zapomniałem że miałem jechać umyć rower, tak jak i zapomniałem zabrać bidon wychodząc na rower- trochę później suszyło, na szczęście poratowałem się sklepem.
Z racji braku czasu trochę się zastałem, ale mam nadzieję że następny wyjazd będzie już szybszy:)

Trasa:




  • DST 48.02km
  • Czas 02:50
  • VAVG 16.95km/h
  • VMAX 46.39km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski z Anią - dzień 3

Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 2

Planem minimum na ten wyjazd było dotarcie do Krynicy, ponieważ stamtąd już jeżdżą pociągi którymi mogliśmy wrócić do domu. Z racji że ten plan osiągnęliśmy już po dwóch dniach to na koniec zaplanowaliśmy sobie przejazd malowniczą drogą wzdłuż rzeki Poprad jadąc wzdłuż granicy polsko- słowackiej z fajnymi widokami na górki.
Na początek zaliczamy jeszcze mszę w kościele w Krynicy, a że staliśmy przed kościołem to dodatkowo mieliśmy gratisowe mycie w postaci deszczu. Nie napawało to optymizmem przed dzisiejszą jazdą, ale na szczęście deszcz przeszedł chwilę przed tym zanim ruszyliśmy i później było już tylko co raz ładniej i cieplej. Szkoda tylko że najładniej się zrobiło jak już wsiedliśmy do pociągu;)
W czasie powrotu czekała nas jeszcze dwugodzinna przesiadka w Tarnowie, więc w tym czasie odwiedziliśmy jeszcze tamtejszy rynek i spróbowaliśmy tamtejszego kebaba;)

Trasa:


Parę zdjęć:

Teraz już odcinek wzdłuż Beskidu Sądeckiego © azbest87


Cerkiew w Andrzejówce © azbest87


Za rzeką już Słowacja © azbest87


Przerwa na łące © azbest87


W tle widać wyższe szczyty Beskidu Sądeckiego © azbest87


Oczekiwanie na pociąg w Piwnicznej © azbest87


Na rynku w Tarnowie © azbest87


Mimo niezbyt udanej pogody to był bardzo fajny wyjazd:)




  • DST 56.50km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 13.56km/h
  • VMAX 43.30km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 760m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski z Anią- dzień 2

Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 0

Niestety tego dnia pogoda nas nie rozpieszczała. Najpierw prawie przez całą noc padał deszcz. W chwili przerwy w opadach udaje się nam zebrać i załadować wszystko na rowery.
Na początek jedziemy bardziej na południe przez Regietów. Gdyby pogoda była lepsza widoki na pewno też byłby dużo ciekawsza, no ale i tak jest fajnie:)
Oglądamy cerkiew w Skwirtnym i jedziemy do Kwiatonia. Tamtejsza cerkiew niedawno została wpisana listę UNESCO. Mogliśmy ją całą obejrzeć, łącznie z wejściem za ikonostas. W międzyczasie zaczęło mocniej padać, więc przejechaliśmy tylko kilkadziesiąt metrów do najbliższego przystanku i tam założyliśmy chwilową bazę;)
Po uzupełnieniu płynów i kalorii ruszamy dalej w deszczyki, który z przerwami towarzyszył nam już do samej Krynicy.
Za Uściem Gorlickim zaliczamy niczego sobie podjazd w stronę Czarnej, w której oglądamy kolejną cerkiew. Po czym kolejną w Śnietnicy, oraz w Banicy.
W drodze do Izb towarzyszą nam piękne widoczki na Lackową- najwyższy polski szczyt Beskidu Niskiego.
Za Izbami kolejna wymagająca wspinaczka po betonowych płytach na wysokość ponad 700m by przedostać się na asfalt, który zaprowadzi nas do Tylicza.
Żeby nie było łatwo to ostatni podjazd przed Krynicą też daje nam w kość i zaliczamy najwyższy punkt podczas tego wyjazdu- ponad 730m. Zjazd do Krynicy idzie szybko chociaż w małym deszczyku i po mokrej nawierzchni. Chwilę kręcimy się po Krynicy szukając jakiegoś miejsca do jedzenie.
Wchłonięcie pizzy dobrze nam robi, a w między czasie udaje się zaklepać pokój w jakimś pensjonacie- musimy tylko wrócić się kawałek pod górkę drogą którą wcześniej zjeżdżaliśmy.
Ciepły prysznic po tej deszczowej jeździe to jest to o czym wtedy marzyłem:)

Trasa:


Foty:

Widoczki w drodze do Regietowa © azbest87


Cerkiew w Skwirtnym © azbest87


Cerkiew w Kwiatoniu © azbest87


Wnętrze cerkwi w Kwiatoniu © azbest87


Pod cerkwią w Czarnej © azbest87


W dole Izby a za nimi Lackowa © azbest87


Zjazd z widokiem na Lackową © azbest87


Męczący odcinek po płytach © azbest87


Cerkiew w Tyliczu © azbest87




  • DST 88.84km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 14.81km/h
  • VMAX 49.54km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 720m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski z Anią- dzień 1

Piątek, 12 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 3

Wyjazd planowany już od dłuższego czasu na który miałem się wybrać razem z Anią. Po małych przygotowaniach, czyli jeździe po rzeszowskich góreczkach Ania dała sobie dzielnie radę z tymi beskidzkimi podjazdami chociaż wcale nie były łatwe:)
Nie ukrywam że jestem dumny, bo do tej pory nie jeździła w takim terenie i takich dystansów:)

Pojechaliśmy chociaż pogoda po raz kolejny miała nas nie rozpieszczać, no ale wolne na piątek już zaklepane więc nie można tego zmarnować.

Hasłem przewodnim tego trzydniowego wyjazdu był szlak architektury drewnianej z którego mieliśmy po drodze kilkanaście cerkwi do obejrzenia.

Startujemy w piątek po porannych przygotowaniach. Pogoda średnia, ale w miarę ciepło bo koło 20 stopni. Pierwszy podjazd, zjazd i przymusowa przerwa z racji deszczu. Na szczęście napatoczył się przystanek:) Za kilkanaście minut jedziemy dalej, ale po kolejnych kilkunastu kilometrach przez Nowym Żmigrodem znowu chowanie się przed burzą- ledwie zdążyliśmy na przystanek.
W Nowym Żmigrodzie oglądamy cmentarz, moment na rynku i już jedziemy dalej żeby jak najszybciej znaleźć się na terytorium Beskidu Niskiego, oraz Magurskiego Parku Narodowego.
Po drodze zaliczam przymusowe wodowanie prawie po kolano przy próbie przejazdu przez bród na rzece- już do końca dnia miałem mokro w tym bucie;)

W Myscowej kolejna przymusowa przerwa, ale jak się później okazuje już ostatnia dzisiejszego dnia. Bardzo malowniczą drogą docieramy do Krempnej, gdzie oglądamy pierwszą z cerkwi na naszej drodze. Czas również na pierwszej zakupy, bo wiem że przez sporo kilometrów może teraz brakować jakiegokolwiek sklepu.

Kolejna cerkiew w Kotani, gdzie mamy trochę zabawy z aparatami. Następnie Świątkowa Mała- zaliczam wejście na wieże w cerkwi- normalnie nie można się tam dostać:) I zaraz śmigamy do kolejnej cerkwi w Świątkowej Wielkiej. Tutaj chwila i uciekamy, bo wychodzi na nas kolejna chmura. Na szczęście nasza droga zaczyna teraz wieść na południe i udaje się nam uciec przed dość groźnie wyglądającą chmurą.

Przez tereny po PGR-owskie, szutrową drogą wspinamy się na przełęcz Długie (ponad 550m wysokości). Na górze zasłużona przerwa i częściowe opróżnianie zapasów bułek i termosu. Szutrówką tniemy w dół fajnymi beskidzkimi terenami, oraz wzdłuż rzeczki, aż docieramy do Radocyny. Tutaj mały feler- coś zaczyna stukać przy łańcuchu i przy jeździe pod górkę zrywam łańcuch. Na szczęście skuwacz jest gdzie powinien i po kilku minutach brudzenia się smarem mogę jechać dalej.

Teraz czeka nas nie łatwy odcinek, gdzie wspinamy się na wysokości ponad 620 m po śliskiej i błotnistej drodze przez las. Na slickach była to nie lada gratka i nieźle się napociłem żeby dostać się na górę.
Na szczęście zjazd dużo przyjemniejszy po szutrze, aż wyjeżdżamy z lasu gdzie przed nami rozpościera się wspaniały widok Beskidu Niskiego pięknie oświetlony powoli zachodzącym słońcem.

Jeszcze tylko parę kilometrów po drodze do Gładyszowa (po drodze kolejne cerkwie w Koniecznej, Zdyni i samym Gładyszowie), gdzie ostatecznie śpimy pod namiotem przy klubie jeździeckim.
Dzień pełen wrażeń i Ania strzela swoją życiówkę:) Chciała stówkę, ale brakło nam dnia;)

Trasa:


Obszerna fotorelacja:

Pierwsze podjazdy © azbest87


Na cmentarzu w Nowym Żmigrodzie © azbest87


Bród przez który przejeżdżałem- 2 m przed końcem silny prąd mnie prawie przewrócił;) © azbest87


Widoczki w drodze do Myscowej © azbest87


Malowniczą drogą do Krempnej © azbest87


Cerkiew w Krempnej © azbest87


Cerkiew w Kotani © azbest87


Krzyże obok cerkwi w Kotani © azbest87


Cerkiew w Świątkowj Małej © azbest87


Cerkiew w Świątkowej Wielkiej © azbest87


Przełęcz Długie zaliczona © azbest87


Przed tymi chmurami udało się nam uciec © azbest87


Prawie jak na safari;) © azbest87


Przerwa na focenie © azbest87


Beskidzie krajobrazy i drogi © azbest87


Cerkiew w Gładyszowie © azbest87




  • DST 109.20km
  • Czas 05:32
  • VAVG 19.73km/h
  • VMAX 56.07km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 710m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lwów - Przemyśl

Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 16.07.2013 | Komentarze 2

Powrót ze Lwowa. Droga identyczna jak dzień wcześniej z urozmaiceniem w postaci szwendania się po Lwowie.
Na rowerach do Przemyśla decyduje się wracać oprócz mnie również Janek i Grzesiek, natomiast Sylwia pojechała marszrutką.
Jajeczniczka na śniadanie i poranne zbieranie które schodzi nam dość długo do czego nie mało przyłożył się Marcin;)
W końcu jednak po pożegnaniach udaje nam się wyruszyć na plątanie po mieście. Spotykamy francuza który już ponad miesiąc jazdy ma za sobą, a kolejne trzy przed sobą. Samo jeżdżenie po Starówce schodzi z godzinę, po czym jeszcze razem z Grześkiem jedziemy na Wysoki Zamek z którego możemy podziwiać panoramę całego Lwowa.

Powrót trochę utrudniony z racji przedniego wiatru, ale jakoś wszyscy dajemy radę. Jeszcze oczywiście przed granicą zakupy ukraińskich trunków i zrobienie zapasów ukraińskich cukierków:)
Odprawa graniczna poszła bardzo sprawnie. Powrót z Przemyśla autem razem z Grześkiem i Sylwią- jakimś cudem udało nam się zmieścić do środka trzy rowery razem z bagażami, choć samochód był wypchany po sam dach:)

Trasa:


Trochę fotek:

Widok z okna w mieszkaniu gdzie spaliśmy © azbest87


Schody w kamienicy © azbest87


Ekipa baczność! © azbest87


Lwowskie ulice © azbest87


Z wizytą u Adasia;) © azbest87


Fontanna na rynku we Lwowie © azbest87


Lans na rynku © azbest87


Panorama Lwowa © azbest87


Dworzec we Lwowie © azbest87


Zjazd do Mościsk © azbest87




  • DST 107.69km
  • Czas 05:11
  • VAVG 20.78km/h
  • VMAX 56.62km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 690m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Złotówka za kilometr - Teheran" eskorta do Lwowa

Sobota, 6 lipca 2013 · dodano: 10.07.2013 | Komentarze 2

Od razu dementuje żeby nie było że jadę do Iranu;) Ja byłem tylko częścią eskorty, która odprowadziła głównych bohaterów wyjazdu do Lwowa. Niestety tym razem nie mogłem jechać z Marcinem, czego oczywiście trochę żałuję.. ale nikt mi nie da dwóch miesięcy urlopu;)

Tak więc zgodnie z tytułem tegoroczna, już trzecia edycja Złotówki za kilometr (na stronie pełne informacje na temat akcji) ma jeszcze większy rozmach niż nasz wyjazd do Turcji i wiedzie do stolicy Iranu- Teheranu. Po drodze uczestnicy mają przejechać przez Ukrainę, Rosję, Gruzję, Armenię i Iran.
Razem z Marcinem na ten wyjazd wybrał się tym razem Grzesiek ze Szczecina, oraz na odcinek ukraiński mama Grześka- Małgorzata.

Przy okazji startu wyprawy z Przemyśla do granicy przejechało z nami około 50 rowerzystów, a granicę w Medyce przekroczyła nas łącznie ósemka.
Oprócz mnie i trójki wyprawowiczów jechał jeszcze jeden Grzesiek, Sylwia, Janek i Bartek. Nie mała ekipa:)
Bartek przejechał z nami tylko cześć drogi i później odbił na przejście graniczne w Korczowej. W sumie zrozumiałe, bo musiał się dostać do Warszawy z której wyjechał dzień wcześniej o 14 i na rowerze jadąc przez noc przyjechał do Przemyśla. Gdy się rozdzieliliśmy miał już ponad 400 km przejechane :O - szacun!

Trasa do Lwowa była już mi znana, jedyne co mnie zaskoczyło to gładki asfalt który pozostał po Euro 2012. Poza tym nie jest ona zbyt ciekawa. Udało nam się jedynie pogubić w międzyczasie, Sylwia jako pierwsza złapała szlify po spotkaniu z nawierzchnią, pół godziny jazdy w miłym deszczyku, Marcin złapał gumę, a Grzesiek zaliczył dzwona na wystających torach tramwajowych we Lwowie, a poza tym bardzo miła atmosfera wyjazdu:) W samym Lwowie mieliśmy już zaklepane mieszkanie, więc nie musieliśmy się męczyć z noclegiem. Wieczorkiem jeszcze poplątaliśmy się po mieście w celu wypełnienia naszych żołądków czymś sytym i odrobiną złocistego płynu.

W końcu po dłuugiej przerwie moim łupem padła kolejna setka z czego się niezmiernie cieszę:)

Trasa:


Kilka fotek:

Już po ukraińskiej stronie © azbest87


Piękny asfalt na Ukrainie- to brzmi prawie jak ironia, ale jednak cuda się zdarzają;) © azbest87


Cerkiew spotkania po drodze pod którą przez chwilę chowaliśmy się przed deszczem © azbest87


Jazda przez ukraińskie miasteczko © azbest87


Ekipa prawie w całości © azbest87


Akcja łatanie dętki © azbest87


Pod operą we Lwowie © azbest87


Kategoria >100km, Fotki, Wyprawy, Z kimś