Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 96750.34 kilometrów w tym 7732.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.51 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:694.70 km (w terenie 4.00 km; 0.58%)
Czas w ruchu:27:00
Średnia prędkość:25.73 km/h
Maksymalna prędkość:79.90 km/h
Suma podjazdów:8200 m
Suma kalorii:17840 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:63.15 km i 2h 27m
Więcej statystyk
  • DST 53.50km
  • Czas 02:03
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 65.50km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1480kcal
  • Podjazdy 790m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poszusowane dwie godzinki

Niedziela, 28 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 0

Było tylko dwie godziny czasu, więc bardzo nie dało się poszaleć. Poza tym nogi trochę czuły jeszcze wczorajsze górki. Mimo to pogoda nie pozostawiała złudzeń- przy takiej temperaturze jeszcze w tym roku nie miałem okazji jeździć. W końcu ciepło! Na początek zrobiłem sobie podjazd przez Mogielnicę, żeby zobaczyć jak nogi dają sobie radę. Tragedii nie było. Na zjeździe pocisnąłem mocniej i tempo było na dobry wynik, ale jakieś ślamazyry w autach mnie wstrzymały. Dwóch wyprzedziłem, ale trzeci mnie przyblokował i nici z KOM-a;) Przez Czudec do Przedmieścia i później przez stromą hopkę w stronę Połomi. Tam pod górę, później zjazd i dalej pod górę, aż na szczyt w Żarnowej. Zjazd na spokojnie, bo po drodze podziwiałem widoczki na górki- jeśli się nie mylę to było widać Bieszczady. Zjechałem do Jawornika, a tam już zaczął mnie gonić czas, więc pocisnąłem główną przez Niebylec do domu. I wyrobiłem się niemal punktualnie;)
Bezchmurne niebo i jarające słońce spowodowały, że dzisiaj już mocno mnie spiekło.



Kategoria 50-100km, Szosa, Tu i tam


  • DST 76.80km
  • Czas 03:11
  • VAVG 24.13km/h
  • VMAX 77.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2100kcal
  • Podjazdy 1380m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotnie góreczki

Sobota, 27 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 0

Dzisiaj mimo że noga nie najlepsza to postanowiłem powalczyć trochę z górkami w okolicy. Parę ich udało się objechać, ale muszę przyznać że wracałem już trochę zmęczony. Chociaż po 5 podjeździe myślałem że to już ostatni, a później wszedł jeszcze jedne i jeszcze jeden;) W końcu dzisiaj dało się pojeździć na krótko i pojawiła się porządna kolarska opalenizna;) Przyjemny dzień na rower i nawet z górek przed Domaradzem było widać Cergową.





  • DST 41.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 26.45km/h
  • VMAX 65.90km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 1080kcal
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszczyk majowy

Wtorek, 23 maja 2017 · dodano: 23.05.2017 | Komentarze 0

Po pracy szybkie przebieranie w rowerowe fatałaszki i jazda żeby zdążyć przed ewentualnym deszczem. Najpierw podjazd pod krzyż w Niechobrzu płaską stroną, który idzie dość ciężko mimo w miarę dobrego samopoczucia. Średnim tempem dobrze się jedzie, ale brak mocy żeby mocniej nacisnąć. Zjeżdżam boczną drogą i przeskakuje na drugą stronę Wisłoka. Tam zaczyna padać. Deszcz nie jest duży, ale zauważalny. Mimo to bardzo nie przeszkadza w jeździe, bo nie jest zimno. Dlatego jadę dalej na kolejny podjazd. Zaczyna się robić co raz bardziej mokro, a moje opony w szosie nie lubią mokrego asfaltu. Podjeżdżam sobie na górkę w Lubeni i zjeżdżam koło Splendoru. Zjazd bardzo wolny, a i tak opony na dole przy dohamowaniu zaczynają tańczyć. Jeszcze tylko przez Zarzecze i Lutoryż do domu. Na koniec, 50 metrów od bloku zaliczył bym glebę przy skręcie, ale w ostatniej chwili udało mi się skontrować i obeszło się bez przytulania asfaltu:)



Kategoria 0-50km, Szosa, Tu i tam


  • DST 111.10km
  • Teren 3.00km
  • Czas 04:34
  • VAVG 24.33km/h
  • VMAX 70.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2730kcal
  • Podjazdy 1260m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzna setka z bratem

Niedziela, 21 maja 2017 · dodano: 21.05.2017 | Komentarze 0

Na dzisiaj zgadałem się z bratem na zrobienie jakiejś setuni:) Trasę wymyśliłem na szybkości i dawaj. Pogoda niestety trochę podupadłą w porównaniu do ostatnich dni, ale jeździć się da. Najpierw do Rzeszowa, a później na Słocinę. Cieszyłem się że jednak wziąłem na siebie koszulkę z długim rękawem. Przez Chmielnik względnie z wiatrem do Zabratówki i następnie do Tarnawki. Tam odbiliśmy kawałek w drogę którą jeszcze nie jechałem. Okazało się że asfalt był na jej połowie, a później spory kawałek zjazdu po mega wybojach. Tak nas tam wytłukło że myślałem że mi ręce odpadną.. W Widaczowie mijamy ekipę szosowców, w której jak się okazało później jechał drugi brat;) Jednak oni skręcają w drogę z której my akurat wyjechaliśmy. Wspinamy się na jedną górkę, krótki zjazd i druga górka. Tak docieramy do Huciska Jawornickiego. Zjazd po mokrym asfalcie, więc chyba udało się nam uniknąć deszczu:) Dobrym tempem dojeżdżamy do głównej drogi w Dubiecku. I tu zaczyna się męka.. dostajemy wiatr prosto w twarz i prostą drogę. Ciężko coś mocniej pocisnąć,   a do tego sklepy w okolicy otwarte w jakichś dziwnych godzinach np do 16 do 19;) Trzeba było kawałek przejechać zanim znalazł się otwarty i Młody mógł nadrobić trochę kalorii. Następnie ciągnący się w nieskończoności i do tego pod wiatr podjazd przez Ulanicę do Wyręb. W końcu zjeżdżamy do Błażowej pod wiatr i mozolnie jedziemy lekko wznoszącą się drogą do Lecki. Stromy kawałek na koniec daje mi już trochę popalić, bo zapasy energii zaczęły się kończyć razem z wodą w bidonie. Chyba jednak za mało jadłem w trasie. Podjazd pod Przylasek to już na bombie. Chciałem jeszcze szczytem przez Lubenię dotrzeć jak najbliżej mostu w Zarzeczu, ale przejechałem kawałek, a tam drogą zamknięta. Akurat dzisiaj odbywał się tam rajd samochodowy. Musiałem się wrócić i zjechać do Budziwoja. Już nie miałem siły wydziwiać i najkrótszą drogą przez mostek linowy dotarłem do domu. Miałem wrażenie że żołądek już przykleił się mi do kręgosłupa;) Górki i watr dały dzisiaj nieźle popalić..





  • DST 70.10km
  • Czas 02:56
  • VAVG 23.90km/h
  • VMAX 72.40km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 1740kcal
  • Podjazdy 980m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Jeziora Rożnowskiego i Czchowskiego

Sobota, 20 maja 2017 · dodano: 21.05.2017 | Komentarze 0

Za namową znajomych wybraliśmy się dzisiaj na Jamną nieopodal jeziora Rożnowskiego. Funfell namówił mnie żeby przy okazji zrobić jakąś traskę w tamtej okolicy. Podjazd autem pod bacówkę na Jamnej już zapowiadał że końcówka będzie dzisiaj bolała;)
Trasę zaczynamy od stromego zjazdu i gleby Funfla;) ale nic poważnego się nie stało więc jedziemy dalej. Jedna góreczka i doceramy nad jezioro Rożnowskie. Wzdłuż niego docieramy do kolejnego podjazdu i odbijamy na północ wzdłuż zachodniego brzegu jeziora. Wiatr który nam doskwierał miał się niby zmienić, ale przemieszczające się opodal chmury burzowe trochę zmieniały jego kierunek przez co mam wrażenie że większość trasy mieliśmy pod wiatr.. Zaliczamy kolejny podjazd na szczycie którego oglądamy drewniany kościołek. Po zjeździe dłuższy płaski odcinek podczas którego docieramy do jeziora Czchowskiego i do zamku Tropsztyn- niestety obejście zamknięte, więc można go tylko zobaczyć przez drzewa, albo z dalej ponieważ ładnie prezentuje się na małej góreczce nad wodą. Przez zaporę przedostajemy się na drugą stronę Dunajca i drogami przez lasy i z kolejnym podjazd docieramy prawie że do punktu wyjścia. Jeszcze TYLKO ściana na koniec- 1,6km z nachyleniem ponad 10%. Tak naprawdę to podjazd wyglądał tak że odcinki wypłaszczenia mieszały się ze ściankami ze 20 %. Dało trochę po nogach na sam koniec, a obiad w bacówce wszedł tak że nawet nie zauważyłem;)
Miałem ze sobą aparat, ale jakoś nie chciało mi się robić zdjęć.. raptem kilka fotek- jak mi się zachce to coś wrzucę.





  • DST 59.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 27.23km/h
  • VMAX 63.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1300kcal
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pół trasy

Środa, 17 maja 2017 · dodano: 17.05.2017 | Komentarze 0

Znowu wolny dzień w który ostatecznie udało się wygospodarować chwilę czasu na rower przed wieczorem. Ugadałem się na trasę z młodszym bratem i na początek skoczyliśmy w stronę krzyża w Niechobrzu. Podjazd poszedł dość dobrym jak na mnie tempem, a później zjazd do Czudca. Niestety na wypłaszczeniu gdzieś w połowie zjazdu Młodego zarzuciło na zakręcie i wypadł na kamienie na poboczu. Skończyło się to lądowaniem w rowie, obtarciami na ręce, nodze i biodrze oraz poparzonymi przez pokrzywy rękami co na początku było najbardziej odczuwalne ;) Na szczęście nic poważnego się nie stało poza tymi obtarciami i stłuczeniami. Postanowiliśmy wrócić się do domu, bo jechać się dało, a wiedziałem że po początkowym szoku na pewno za niedługo zacznie odczuwać bardziej skutki gleby. Najkrótszą drogą przez Mogielnicę do Boguchwały i wzdłuż głównej do Rzeszowa. Odtransportowałem Młodego na Baranówkę, a sam przejechałem sobie przez Rzeszów nad Wisłok i wróciłem drugą stroną rzeki przez Budziwój i Zarzecze.
Po powrocie jeszcze na myjnie z szosą, bo po ostatnich niezbyt sprzyjających warunkach pogodowych "trochę" się pobrudziła.
W końcu nadeszła pogoda przy której można jeździć na krótko- tego mi brakowało! Od razu lepiej się jedzie i mocniej ciśnie;)





  • DST 31.70km
  • Czas 01:01
  • VAVG 31.18km/h
  • VMAX 55.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 740kcal
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla przez Rzeszów na szybkości

Niedziela, 14 maja 2017 · dodano: 14.05.2017 | Komentarze 0

Na tygodniu zero czasu na rower z racji wyjazdu służbowego, chociaż odwiedziłem rodzinną miejscowość aktualnego mistrza świata w kolarstwie:) U nas taka kijowa pogoda, a w Zilinie było w tym czasie nawet 26 stopni.. Dzisiaj natomiast wizyta na komunijnej imprezie. Dopiero po 19 znalazło się trochę czasu na rozgrzanie mięśni po tygodniowy zastoju. Na rozkręcenie wybrałem się na płaską trasę z przejazdem przez Rzeszów. Nogi dobrze zapodawały, więc i tempo wyszło dobre- do Rzeszowa średnia prawie 33. Tam trochę mnie zwolniły światłe itp. Miałem przez to trochę interwałów. Na koniec jeszcze cała ścieżka nad Wisłokiem i do domu. Ale przyjemnie było pokręcić i to jeszcze ubranym na krótko! Takiego wietrzenia potrzebowałem.





  • DST 55.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 69.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1440kcal
  • Podjazdy 520m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna przejażdżka

Niedziela, 7 maja 2017 · dodano: 07.05.2017 | Komentarze 2

Takie tam byle co pod wieczór. Zrobiło się ładniej niż w ciągu dnia, więc nawet udało się przejechać w krótkich spodenkach. Dwie góreczki na spokojnie i do domu. Dzisiaj noga gorzej kręciła, chociaż średnia w sumie wyszła nie najgorsza.. Po płaskim jeszcze jakoś szło, ale pod górkę zeszło ze mnie powietrze..





  • DST 72.10km
  • Czas 02:37
  • VAVG 27.55km/h
  • VMAX 76.30km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1860kcal
  • Podjazdy 690m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed ładną pogodą;)

Sobota, 6 maja 2017 · dodano: 06.05.2017 | Komentarze 0

Możliwość wygospodarowania sobie czasu na rower znalazłem dzisiaj tylko rano, więc ja jazdę umówiłem się z braćmi już o 9 rano. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio jeździłem tak wcześnie. Przynajmniej nie było problemów ze wstaniem, bo Szymek obudził mnie przed 7;)
Na polu niby ciepło, bo 15 stopni, ale zachmurzone niebo i trochę mokro. Ciepła noc to za mało do osuszenia asfaltów, ponieważ w powietrzu była dość duża wilgotność. Z tego powodu jeszcze zanim dojechałem nad zaporę do Rzeszowa to już miałem rower uwalony piaskiem. 
Na początku zrobiliśmy sobie podjazd przez Matysówkę. bo był najbliżej;) Później na Borówki i z Dylągówki na Błażową. Na prostej jechaliśmy po zmianach, ale jak brat zaciągnął na jednej zmianie pod koniec to już nawet koła nie utrzymałem;) Na szczęście tutaj zaczęło się już ładnie wypogadzać i się okazało że jesteśmy za ciepło ubrani. Stąd już dalej jazda po płaskim do Tyczyna, gdzie spotkaliśmy się z Kubą. Chwila przerwy pod sklepem i jazda we czterech do Zarzecza- dwóch pojechało dalej, a ja z jednym bratem pojechaliśmy już na dom.
Znowu mnie młodzi przeciągnęli, ale dobry trening nie jest zły:) Biorąc pod uwagę fakt że na co dzień siedzę cały dzień w pracy przed kompem i jeżdżę trochę głównie na weekendach, to i tak nie jest ze mną, aż tak źle;)





  • DST 55.50km
  • Czas 02:16
  • VAVG 24.49km/h
  • VMAX 79.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1670kcal
  • Podjazdy 960m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uwaga! Gołębie!

Środa, 3 maja 2017 · dodano: 03.05.2017 | Komentarze 0

Nareszcie na termometrze więc stopni niż 8 przy których ostatnio zbyt często było mi dane jeździć.. Jak wychodziłem to było 17! Normalnie luksus! Można było ubrać się trochę lżej.
Miałem nadzieję że po ostatnich paru dniach jeżdżenia dzisiaj w końcu nogi będą lepiej kręciły i się nie zawiodłem:) Na początek żeby się rozruszać podjechałem na Niechobrz i pocisnąłem na zjeździe do Czudca. Odkąd zrobili tam nowy asfalt to pięknie się jedzie w dół:) Następnie Przedmieście Czudeckie- jechał przede mną ktoś na rowerze, więc oczywiście musiałem go dogonić;) Przejechałem sobie na spokojnie szczytem i zjechałem w stronę Strzyżowa. Ten zjazd już trochę pamiętam, więc można było się bardziej rozbujać. Mimo to na kilku zakrętach trzeba mocno uważać. Stamtąd największy dzisiaj podjazd na Górę Żarnowską. Tutaj tempo mi już trochę siadło, ale jakoś wtoczyłem się na górę. Zjazd do Niebylca był z małą niespodzianką. Mniej więcej w połowie małe stado gołębi rzuciło się na drogę, ale zobaczyły że nadjeżdżam to rzuciły się do ucieczki. Szkoda że w poprzek drogi i było już trochę za późno dla nich na ucieczkę więc skończyło się to tym, że przy prędkości coś koło 50 km/h przyjąłem na klatę spotkanie z lecącym gołębiem.. Przy tej prędkości zderzenie z większą muchą można poczuć, a co dopiero z gołębiem;) Trzeba przyznać że cios był dość mocny. Czy gołąb to przeżył.. nie wiem.. nie odwracałem się już;) Popatrzyłem tylko czy nie umazał mnie niczym i czy pióra nie powbijały mi się w ubranie:P
Z Niebylca kawałek przejechałem główną i odbiłem na podjazd w Baryczce w stronę Sołonki. Na zjeździe, niedaleko solanek spotkałem Piotrka który jechał akurat pod górę, więc chwila przerwy na gadaniu i jazda do domu, bo jak zwykle mam opóźnienie względem planowanego powrotu. Z racji że nogi dalej w miarę dobrze kręciły to jeszcze podjechałem pod Splendor i zmierzyłem się z segmentem na drodze w Zarzeczu- 3 s. brakło do KOMa..;)
To była dobra jazda:)


Kategoria 50-100km, Szosa, Tu i tam