Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102701.43 kilometrów w tym 7993.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707618 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:1217.92 km (w terenie 134.00 km; 11.00%)
Czas w ruchu:54:46
Średnia prędkość:22.24 km/h
Maksymalna prędkość:80.76 km/h
Suma podjazdów:9364 m
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:46.84 km i 2h 06m
Więcej statystyk
  • DST 47.07km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 21.56km/h
  • VMAX 49.44km/h
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez tytułu

Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 0

Ogólnie po basenie jakiś taki senny byłem i nic mi się nie chciało, ale w końcu Mateusz wyciągnął mnie na rower. Po paru kilometrach dalej czułem się senny, ale podjazd przez las na Słocinie mnie rozbudził, a później tempo już tylko rosło:) Zaliczyliśmy zjazd trasą Skandii do Chmielnika gdzie w lesie wyszedłem bez szwanku ze 6-metrowego ślizgu przednim kołem na błotnej koleinie- sam nie wiem jak to zrobiłem:P Później podjazd na Magdalenkę i zjazd czarnym szlakiem. Następnie na asfalcie szatańska jazda w granicach 35-38 km/h aż do centrum Słociny. Na koniec jeszcze już na spokojnie pojechaliśmy na dworzec zobaczyć się na szybko z Marcinem i postanowiliśmy jeszcze skoczyć na rynek na kebaba:D Powrót z rynku przy padającym deszczu.




  • DST 10.00km
  • Czas 00:35
  • VAVG 17.14km/h
  • Podjazdy 20m
  • Sprzęt Miejski śmigacz;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Basen

Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 0

Tylko na basen i z powrotem. Przyjemnie było rozluźnić się w wodzie:)




  • DST 235.73km
  • Teren 10.00km
  • Czas 09:32
  • VAVG 24.73km/h
  • VMAX 61.85km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1968m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rekord dystansu, czyli zwiedzanie Pogórza Przemyskiego i Gór Słonnych

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 8

Co prawda pobity tylko o 5 km, ale jednak sowity dystans został dzisiaj pokonany z niezłą ilością przewyższeń.

Ogólnie trasa i ten wypad wyszedł dość spontanicznie. Od paru dni miałem ochotę na taką długą trasę, ale dopiero w niedziele wieczorem stwierdziłem, że na drugi dzień jadę i jeszcze rano układałem trasę w grubsza:P

Wymieniłem się z bratem rowerami i śmignąłem na szosie pozwiedzać trochę górek. Co prawda w ogóle nie jestem przyzwyczajony do tego roweru co później się dało odczuć (zwłaszcza przez mega niewygodne siodło:P), ale nawet taką trasę udało się pokonać mimo to.

Ogólnie na trasie to nie dystans, ani przewyższenia mnie wymęczyły tylko: po pierwsze wiatr, który dał mi nieźle w kość przez ponad pół trasy, a po drugie odcinki które musiałem pokonać na szosie w terenie- wytrzęsło mnie niemiłosiernie:P
Na szczęście umiem już zachować się na takiej trasie i odpowiednio o siebie zadbać, więc nie miałem po drodze żadnych kryzysów:) Tylko wkradła się trochę monotonia, gdy od Sanoka musiałem jechać bo mega wmordewind, gdzie prędkość nie przekraczał 23 km/h. Ogólnie tempo dostosowane do trasy, więc raczej się oszczędzałem. Zresztą w terenie na szosie nie da się poszaleć, a część z dróg którymi jechałem była tak dziurawa, że miałem prawdziwy rowerowy slalom;)

A co do trasy i przygód w jej czasie to niżej mała (no może nie taka mała:P) relacja.
Na początek postanowiłem sobie zrobić rozgrzewkę, więc pojechałem sobie przez Słocinę do Chmielnika i później w Zabratówce przez górą na serpentyny w Dylągówce, gdzie na górze o mało nie rozjechał mnie samochód (podniósł mi trochę ciśnienie). To dobrze znane mi tereny, więc jakoś to przeleciałem chociaż jechało się dość ciężko. Dopiero po 40 km (przed Dynowem) zacząłem się rozkręcać i jechało się już co raz lepiej:) Droga na Przemyśl jak zawsze fajna, bo zaraz za Sanem znajduje się malowniczy Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego. Na drugą stronę Sanu postanowiłem się przedostać w Krzywczy i uczyniłem to przy pomocy promu z którego były genialne widoki:) Kawałek za promem okazało się, że mam do pokonania parę km drogą, której lata świetności dawno już minęły. Po kilku kilometrach wstrząsów docieram do Olszan na drodze do Przemyśla, gdzie po raz pierwszy się stołuje przy pobliskim sklepie zjadając swój zapas kanapek. Odbijam w boczną drogę na Brylińce mając nadzieję, że przedostanę się do Huwnik. No i nawet się udało tylko, że po drodze musiałem zaliczyć kilkukilometrowy podjazd (około 250 m przewyższenia) leśnym szutrem co na kolarce wcale łatwe nie było. Po dziurach dostaje się na skraj górki z której roztacza się piękny widok między innymi na masyw Suchego Obycza i Kalwarię Pacławską. Stąd kieruje się na Posadę Rybotycką, gdzie znajduje się jeden z celów wyjazdu, czyli cerkiew obronna św. Onufrego. Dalej kieruje się na zachód kompletnie odludnymi terenami- i to mi się podoba:D Uwielbiam tak jeździć. Poruszam się przez kilka wsi, które już nie istnieją, a ich jedynymi śladami są trochę zarośnięte i zdziczałem drzewa owocowe z dawnych sadów. Bardzo klimatyczne miejsca:) W końcu docieram do głównej drogi i kieruje się w stronę Gór Słonnych walcząc z wiatrem i oglądając po drodze kilka cerkwi. W Tyrawie Wołoskiej robię zakupy i zaczynam podjazd na serpentyny prowadzące na Góry Słonne (kolejny cel tego wyjazdu). Podjazd chwilę się ciągnie, ale bez przeszkód docieram na przełęcz (620m) mając wcześniej świetne widoki krajobrazowe. Na szczycie niefortunnie przechylam się podczas zatrzymywania na stronę z której jestem wpięty, więc przy zerowej prędkości kończę z wywrotką w kupie błota;P Sam z siebie się śmiałem, gdy widziałem się w połowie pokrytego błotem:P Zjeżdżam kawałek w dół i robię sobie przerwę przy punkcie widokowym. Widoki stamtąd genialne. Całe Bieszczady było widać jak na dłoni. W końcu ruszam tyłek i delektuje się zjazdem pozostałą częścią serpentyn, które się ciągną na niemal 300 m różnicy wysokości. Od Sanoka znowu zaczyna się męka pod wiatr i dopiero za Lutczą, gdzie wbijam się za koparkę zaczyna jechać się lepiej i wiatr trochę mniej przeszkadza. Jeszcze tylko wizyta u babci na obiadku i do Rzeszowa. Na koniec zahaczyłem Olszynki nad Wisłokiem, bo tam akurat przebywali moi znajomi, dlatego powrót do domu już całkiem późno, a tak to bez problemu wyrobiłbym się za dnia:)

Mapa:


Dla wytrwałych czas na kupę zdjęć:)

Na początek widoczek z serpentyn w Dylągówce © azbest87


Punkt widokowy nad Sanem © azbest87


Przeprawa promowa © azbest87


Płyniemy na drugą stronę © azbest87


Na Pogórzu Przemyskim © azbest87


Mostek na Sanie © azbest87


I widok z mostku © azbest87


Charakterystyczne krajobraz na Pogórzu Przemyskim © azbest87


Tą drogą musiałem przejechać na szosie © azbest87


Do Kalwarii Pacławskiej miałem dość blisko, ale tym razem sobie odpuściłem © azbest87


Z widokiem na szczyt Kopystańki © azbest87


No to sruuu w dół:) © azbest87


Cerkiew obronna w Posadzie Rybotyckiej pw. św. Onufrego © azbest87


Cerkiew w Roztokach © azbest87


Serpentyna w Górach Słonnych widziana z punktu widokowego © azbest87


Widok na Połoniny © azbest87


Moja miejscówka podczas przerwy na żarełko:) © azbest87


Cerkiew w Olchowcach © azbest87




  • DST 39.40km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.21km/h
  • VMAX 47.19km/h
  • Podjazdy 80m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielnie

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 0

Trasa tylko do babci na imieniny:) oczywiście bocznymi drogami i powrót już razem z bratem. Na ścieżce nad zalewem spotkaliśmy jeszcze Mateusza i Wojtka do których się przyłączyliśmy. Zabawiliśmy się w rowerowego berka:P i później razem spokojnym tempem wróciliśmy przez miasto.
Mam nadzieję, że jutro pogoda dopisze:)




  • DST 51.95km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 19.12km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rekreacja

Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 24.06.2011 | Komentarze 0

Czyli jazda po mieście tempem kulawego żółwia błotnego;)
Najpierw na Olszynki bo tam akurat się odbywały zawody i goście ładnie wywijali na hopach- fajnie jest zobaczyć na żywo backflipa:) Później na spokojnie nad zalewem i ścieżkami przez miasto do domu. (23km)

Jednak w domu nie wysiedziałem i jeszcze ruszyłem z Mateuszem i Wojciechem na miasto co skończyło się przejazdem przez kładkę do Budziwoja i zlaniem nas przez deszcz na rynku (gdzie słuchaliśmy koncertu) i w czasie powrotu do domu.




  • DST 49.57km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 18.36km/h
  • VMAX 55.96km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 641m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzenie na rowerze

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj moim głównym celem jazdy była walka z dolegliwością "tupotu miliona stóp po głowie", bliżej znaną jako kac gigant:P A że rower jest najlepszym sposobem walki z tą dolegliwością to koniecznie musiałem trochę pokręcić. Ogólnie nigdzie mi się nie spieszyło, tempo całkowicie relaksacyjne i dla odpoczynku:)
Najpierw przez miasto i na Podpromiu akurat goście na motorach mieli pokazówki co można zrobić tych dwóch kółkach z silnikiem;) Tu niestety też miałem niemiłe zaskoczenie- padł mi wyświetlacz w aparacie:( kurcze akurat przez wyjazdem:/ Na szczęście zdjęcia można dalej robić, a do podglądu został mi tylko mały ekranik w wizjerze.
Dalej pojechałem sobie nad zalew, gdzie oczywiście tłum ludzi, więc całą długość zalewu pokonałem po trawie obok ścieżki rowerowej- i tak poruszałem się szybciej niż inni;) Pojechałem sobie wzdłuż Wisłoka, aż do Zarzecza. Kawałkami ścieżka tak zarośnięta, że nie dało się jechać, ale jakoś to przebrnąłem o dziwo ze stosunkowo małą ilością trawy w tylnej przerzutce.
Na Lubenię wjechałem żółtym szlakiem- też nieźle zarośniętym- tak że na górze miałem całe skarpetki obrane w jakieś trawiaste kujące badziewia;)
Kawałek jazdy szczytem zjazd w dół i podjazd ścianką- jak zwykle ten kawałek daje radę:D później terenem na Przylasek i zjazd też gdzieś przez pola. Skierowałem się na Tyczyn, bo chciałem jeszcze zobaczyć zachód słońca nad Rzeszowa, ale jakaś wredna chmura wyszła i przykryła całe słońce, więc nici z zachodu:/ Mimo to i tak wykaraskałem się kolejną niezłą górką z Tyczyna na Matysówkę i zjechałem sobie torem motocrossowym na Zalesie. Jeszcze tylko wzdłuż zalewu i przez miasto do domu.

Mapa:


Zdjęcia:

Przedstawienie na motorze © azbest87


I jeszcze raz © azbest87


A moja ścieżka szła środkiem tych krzaczorów © azbest87


W polach niedaleko Zarzecza © azbest87


Wisłok w Zarzeczu © azbest87


Żółty szlak © azbest87


Widok na Rzeszów z Lubeni © azbest87


Górki w Lubeni © azbest87


Droga w Lubeni © azbest87


Gdzieś tam.. © azbest87


Pan Parolotniarz © azbest87


Kategoria 0-50km, Fotki, Tu i tam


  • DST 23.49km
  • Czas 01:01
  • VAVG 23.10km/h
  • VMAX 41.58km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Serwisowo

Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 2

Razem z Mateuszem pojechaliśmy do mojej koleżanki Kingi zrobić przegląd dwóch rowerków:) Przy okazji zostaliśmy nakarmieni, a rowerki mam nadzieję, że będą śmigać jak należy:)
Jeszcze na początku zahaczyliśmy mój dziekanat, a w drodze powrotnej bibliotekę.
Kompletnie brak mi dzisiaj mocy, jest jeszcze gorzej niż wczoraj. Mam nadzieję, żę organizm szybko się zregeneruje.

No i setny raz na rowerze w tym roku:)




  • DST 100.78km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 21.52km/h
  • VMAX 45.53km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leczenie przez kręcenie

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 0

To taka moja radykalna metoda leczenie:P Gardło mi nie chciało przejść, więc stwierdziłem, że i tak idę na rower. W końcu ile można siedzieć w domu!? Albo mi przejdzie, albo całkiem rozłoży;)
Dzisiejszy dystans znowu robiony na raty, no ale setka jest:) chociaż mocy okropnie mi brakowało. W ogóle nie mogłem organizmu wkręcić na wyższe obroty. Widać skutki przebytej choroby. Na szczęście wytrzymałość dalej na dobrym poziomie, bo nawet się zbytnio nie zmęczyłem:P

Na początek pojechałem z bratem do Rojaxu, bo od czasu otwarcia jeszcze nie miałem okazji to niego zawitać (trochę ponad 8 km).

Trasa właściwa to wypad jak zwykle na górki. Na początek jak ostatnio Kielanówka i podjazd terenem na Niechobrz. Później pojechałem sobie na jedną z moich ulubionych tras przez Wielki Las. W zeszłym roku myślałem, że będą tu kładli asfalt, ale wygląda na to, że skończyło się tylko na wysypaniu drogi kamieniami. Przed lasem dopadł mnie mały deszczyk, więc chwilę przeczekałem pod wiatą bawiąc się w tym czasie aparatem;) Przez las jak zwykle przyjemna jazda i na Pyrówkach uderzam w pola, którymi dojeżdżam do Nowej Wsi- bardzo fajny odcinek ze sporą ilością zjazdów. Dalej to jazda obok ośrodka Kaczarnica i przez Podzamcze do Babicy. Gdzie jeszcze zjechałem sobie torem downhillowym. Stąd już prosto do Lutoryża odwiedzić dziadków:) Standardowo babcia mnie tak wykarmiła, że ledwie mogłem jechać na rowerze:P Na szczęście miałem lekki wiaterek w plecy i zaczęło mi się jechać dużo lepiej, więc do Rzeszowa dotarłem bardzo szybko. (około 64 km)

Posiedziałem chwilę i dostałem sms-a od Mateusza, żeby pojeździć po mieście. Oczywiście od razu się zgodziłem:) poplątaliśmy się tyle, żebym dobił dzisiaj do setki, więc jazda prawie do północy;) (28km)

Mapa z trasy za miasto:


Trochę fotek:

Cały dzień co chwilę niebo straszyło deszczem © azbest87


Kapliczka przydrożna © azbest87


Rzeźba przydrożna © azbest87


Krzyż w Niechobrzu © azbest87


Przez las w stronę Czudca © azbest87


A na horyzoncie leje;) © azbest87


W lesie przy wiacie © azbest87


Widoki z Pyrówek © azbest87


Jazda przez pola w stronę Nowej Wsi © azbest87


Burza jednak postanowiła mi odpuścić © azbest87


U góry jasno, a na dole ciemno © azbest87


Wieża triangulacyjna wśród pól z szalonym chmurami u góry © azbest87




  • DST 12.70km
  • Czas 00:40
  • VAVG 19.05km/h
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Miejski śmigacz;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bo musiałem

Poniedziałek, 20 czerwca 2011 · dodano: 20.06.2011 | Komentarze 1

Najpierw do banku, później do mamy do pracy coś jej podrzucić, następnie na uczelnię na Rejtana do biura stażu i napompować opony. Na koniec jeszcze przejechałem się po obwodnicy i wzdłuż Wisłoka- tak dla relaksu:)
Ból gardła dalej nie odpuszcza, ale nie mogę sobie pozwolić na siedzenie ciągle w domu.




  • DST 25.83km
  • Czas 01:10
  • VAVG 22.14km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie tam plątanie..

Niedziela, 19 czerwca 2011 · dodano: 19.06.2011 | Komentarze 0

Spokojna jazda po Rzeszowie. Standardowo ścieżka rowerowa wzdłuż Wisłoka i zalew plus przejazd nową ścieżką na drugim brzegu Wisłoka.
Ogólnie miałem ochotę na rower, ale nie miałem zupełnie mocy. Jechało się okropnie ciężko (może za niskie ciśnienie w oponach).
Na weekendzie w planach były dłuższe przejazdy, ale pogoda skutecznie mnie odwiodła od tych planów, więc gdzie miałem pojechać, pojechałem autobusem. Może na tygodniu coś większego się uda, jeżeli ból gardła mi całkiem przejdzie i związane z tym osłabienie organizmu.