Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 96750.34 kilometrów w tym 7732.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.51 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:372.54 km (w terenie 89.00 km; 23.89%)
Czas w ruchu:19:24
Średnia prędkość:19.20 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:5000 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:53.22 km i 2h 46m
Więcej statystyk
  • DST 27.04km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 16.90km/h
  • VMAX 60.19km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po raz kolejny Prządki

Środa, 25 czerwca 2014 · dodano: 25.06.2014 | Komentarze 0

Standardowa górka. Myślałem że może przejadę się trasą maratonu który ma być w sobotę, ale jeszcze nie jest oznakowany.
Skończyło się na gubieniu w polach, później podjazd pod Odrzykoń przez pola drogą którą jeszcze nie miałem okazji jechać- stromy odcinek z nachyleniem prawie 20%. Pętla naokoło zamku i przez Czarnorzeki na punkt widokowy, ale też udało się znaleźć inną drogę niż odcinek asfaltowy przez las. Stamtąd znowu przez pola w dół i spokojny powrót do Krosna z Korczyny.





  • DST 91.42km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:44
  • VAVG 15.95km/h
  • VMAX 67.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1570m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskidzka wyrypa

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 24.06.2014 | Komentarze 0

Wyrypa razem z bratem po Beskidzie Niskim ze startem z Dukli.
Wykończyłem się ale wypad świetny:) 
Póki co tylko mapa. W wolnej chwili wrzucę jakiś opis i zdjęcia.

EDIT:

W końcu dzień który mogłem przeznaczyć na rower. Dzień wcześniej przyjechał do mnie brat i razem mieliśmy pozwiedzać trochę Beskid Niski.
Żeby oszczędzić trochę czasu do Dukli podjeżdżamy samochodem i ruszamy w stronę Lubatowej. Na początku jedzie mi się okropnie ciężko. Sam nie wiem dlaczego.. W Lubatowej asfaltem do końca, później w las i zaczynamy kolejną wspinaczkę. Docieramy w okolice szczytu na wysokości 640m i przez pola zjeżdżamy na Przełęcz Szklarską. 
Przecinamy asfalt i jedziemy dalej szutrem. Droga wznosi się w okolice szczytu Bania Szklarska (695 m) i znika w lesie. Jedziemy dalej pod górkę przez niejaki Las Kanfiniarka. Tam miał być szczyt który mieliśmy objechać naokoło, ale oczywiście ścieżki zawiodły nas w przeciwnym kierunki niż zamierzony, więc ostatecznie skończyliśmy w wąwozie z rzeczką i kompletnie bez żadnej drogi.
Z mapy wywnioskowaliśmy że najlepszym rozwiązaniem będzie zrobienie sobie drogi właśnie z tej rzeczki:) Bardzo ciekawy odcinek z umyciem nóg w lodowatym strumyku (chociaż nie planowane;) W końcu docieramy do drogi która wcale nie okazuje się wąską leśną dróżką, a leśną szutrową autostradą. Szybki zjazd i docieramy do jakichś zabudowań mijając po drodze dość duże stado krów. Miałem wrażenie że dziwnie się nam przyglądają;) Kawałek dalej okazało się że jechaliśmy przez czyjś teren i żeby się wydostać trzeba było przedostać się przez drut kolczasty. Z jego drugiej strony przywitały nas dwie tabliczki- jedna mówiąca o wypasie bydła w którym występują buhaje:P a druga ostrzegająca o wilkach i niedźwiedziach występujących na tych w większości odludnych terenach.
W końcu drogą przypominającą sawannę docieramy do rzeki Wisłok, a później do asfaltu i miejscowości Moszczaniec.
Normalnie koniec świata;) a jego główną atrakcją są chyba zabudowania po PGR-ze i zakład karny.
Przerwa na uzupełnienie kalorii i ruszamy zielonym szlakiem pod górę. Droga wznosi się bardzo powoli i w większości idzie terenem, gdzie widać że rzadko ktoś chodzi, chociaż udało się nam nawet spotkać grupę ludzi z plecakami, ale to by było na tyle.
Przez zarośniętą ścieżkę przedzieramy się w stronę szczytu. Szlak dobrze oznaczony, ale zarośnięty i sporo zwalonych drzew do przeskoczenia po drodze.
W końcu po około godzinie docieramy na szczyt o nazwie Kanasiówka (823m) na którego zboczach swój początek bierze zarówno Jasiołka jak i nasz poczciwy Wisłok. Kawałek dalej jest szczyt Wielki Bukowiec (848m) którego też zaliczamy.
W tym miejscu szlak graniczny jest dużo przyjemniejszy do jazdy niż cały podjazd który zaliczyliśmy. Tak więc puszczamy hamulce wracając w stronę Kanasiówki co kończy się dobiciem opony przeze mnie i klasycznym snejkiem. Powietrze szybko ucieka.
Przerwa na zmianę dętki. Pompowanie i jedziemy dalej, ale lada moment okazuje się że jednak nie tak szybko. Ze zmienionej dętki zaczyna powoli schodzić powietrze... musiała mieć jakąś małą dziurkę. No to zonk bo nie mam już zapasu, a i łatek jakoś się nie wzięło.
Braliśmy już kilka opcji wydostania się z tej dziczy, ale w końcu postanowiliśmy założyć zapasową dętkę mojego brata dla kół 29 cali. Trochę za duża była na początku, ale po odpowiednim złożeniu siadła idealnie i mogliśmy się cieszyć zjazdem po granicy:)
Mieliśmy odbić w stronę jakiejś cywilizacji, bo już kompletnie nie mieliśmy się czym ratować w przypadku jakiejś kolejnej tego typu awarii, ale los chciał że pierwszy zjazd przegapiliśmy, a kolejny jaki spotkaliśmy był w stronę Słowacji:) Tak więc świetnym zjazdem po polnych drogach dotarliśmy od miejscowości Habura na Słowacji. 
Suszyło mnie tutaj już nieźle, w bidonie pustynia, a słoneczko zaczyna przypiekać, więc w Certiznym trzeba było zagadać z tubylcami i od jednej babci dostaliśmy zimną wodę:)
Kolejna wspinaczka czekała nas na Przełęcz Beskid i zjazd do Jaślisk. Tutaj już zaczęło mi trochę odcinać prąd, ale dzielnie doturlałem się do wioski gdzie uratował nas otwarty sklep. Ostatni odcinek to już powrót po asfalcie do Dukli z zaliczeniem pagórków po drodze.
Jak padłem na parking przed samochodem to nie chciało mi się wstawać;) To była dobra rozgrzewka przez weekendowym pieszym wypadem na Babią Górę. Wytłukliśmy się porządnie po bezludziach i trochę przewyższeń wyszło co przy mojej formie jest niezłym wynikiem.

Trochę fot:
Startujemy z Dukli
Startujemy z Dukli © azbest87


Beskid Niski w swojej okazałości
Beskid Niski w swojej okazałości © azbest87
Pozowanie do zdjęcia- oczywiście skończyło się tak jak myślałem czyli swobodnym spadaniem;)
Pozowanie do zdjęcia- oczywiście skończyło się tak jak myślałem czyli swobodnym spadaniem;) © azbest87
Tutaj schłodziłem sobie nogi chociaż wcale tego nie chciałem;)
Tutaj schłodziłem sobie nogi chociaż wcale tego nie chciałem;) © azbest87
Chwilowo naszą drogą stał się strumyk
Chwilowo naszą drogą stał się strumyk © azbest87
Widoki z poziomu strumyka były całkiem fajne:)
Widoki z poziomu strumyka były całkiem fajne:) © azbest87
Uwaga na wilki, niedźwiedzie i buhaje:P
Uwaga na wilki, niedźwiedzie i buhaje:P © azbest87
Kanasiówka zdobyta
Kanasiówka zdobyta © azbest87
Na zobaczach Kanasiówki wypływa Wisłok- rzeka dobrze znana w Krośnie i Rzeszowie
Na zobaczach Kanasiówki wypływa Wisłok- rzeka dobrze znana w Krośnie i Rzeszowie © azbest87
Słowacki krajobraz
Słowacki krajobraz © azbest87
Gdzieś przez słowackie bezludzia
Gdzieś przez słowackie bezludzia © azbest87
Tak mniej więcej wyglądałem po powrocie pod samochód;)
Tak mniej więcej wyglądałem po powrocie pod samochód;) © azbest87




  • DST 30.10km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 19.63km/h
  • VMAX 58.32km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brak mocy

Wtorek, 17 czerwca 2014 · dodano: 17.06.2014 | Komentarze 0

Trochę zmęczony po pracy, bo młyn okropny, ale ruszyłem pokręcić po okolicy.
Początkowo myślałem o Górze Królewskiej, albo Suchej Górze, ale podjazd na Prządki szybko zweryfikował te plany.
Jechało się okropnie ciężko. Kompletnie brak mocy. Na podjeździe nie było mnie stać nawet na krótkie przyspieszenie. Z tego powodu odpuściłem sobie jazdę dalej po górkach i zjechałem spod zamku w Odrzykoniu po ścieżce przyrodniczej, a później jeszcze poplątałem się trochę po okolicy Krosna ze zwiedzeniem Parku Leśnego Dębina. To nie był mój dzień. 





  • DST 46.15km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 23.67km/h
  • VMAX 54.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okoliczne hopki

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 0

Takie tam rozkręcenie po weekendzie bez jazdy. Wybrałem się zwiedzić kilka nowych wiosek w okolicach Krosna. Trasa raczej płaska z pojawiającymi się co chwilę małym hopkami, więc było gdzie przycisnąć pod górkę.
Trochę chłodniej niż w zeszłym tygodniu. Wybrałem się w krótkim rękawku, ale na powrocie już lekko chłodnawo się zrobiło- jak wróciłem to było 16 stopni. Mam nadzieję że w czwartek pogoda dopisze to będzie można jakąś fajną traskę po górkach pojechać.




  • DST 67.84km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 19.38km/h
  • VMAX 56.07km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 1030m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po górkach do Wisłoczka

Czwartek, 12 czerwca 2014 · dodano: 12.06.2014 | Komentarze 0

Było spoko:) ale później musiałem wracać półtorej godziny po ciemku;) dobrze że przed 22 znalazłem jeszcze otwarty sklep w Rymanowie.. dłuższy opis kiedy indziej


EDIT:
Dzisiaj w planach było zwiedzenie trochę górek w okolicach Iwonicza i Rymanowa.
Na dobre rozkręcenie poszedł podjazd w Równym, po czym władowałem się w jakąś zauważoną na mapie drogę leśną.
Najpierw po betonowych płytach później drogą przez las docieram w końcu do Iwonicza Zdroju.
Z Iwonicza uderzam bodajże zielonym szlakiem do Rymanowa Zdroju- świetny odcinek z jeszcze lepszymi widokami na szczytach górek. Na zjeździe zaliczyłbym dwie gleby bo na trawie już osiadała rosa i trochę ślisko się zrobiło, ale udało się z tego wyjść. 
Do Rymanowa dotarłem już kilkanaście minut po 20, ale było jasno więc postanowiłem pojechać dalej w stronę Wisłoczka.
Na podjeździe trochę zaczęło mi odcinać prąd bo w sumie byłem tylko o obiedzie który zjadłem koło 14.. Jednak przerwa na batona i ostatnie łyki picie ożywiły mnie i podjazd poszedł całkiem fajnie:)
W Wisłoczku zrobiło się już dość ciemnawo i chłodno, a w Rudawce Rymanowskiej już całkiem ciemno. Całe szczęście do Rymanowa dotarłem chwilę przed 22 i załapałem się na otwarty sklep. Picie i batony dodały mocy na powrót, bo w żołądku już nic nie było;)
Powrót już najkrótszą drogą, a i tak do domu dotarłem koło 22:40.
Świetna trasa- godna polecenia.





  • DST 62.02km
  • Teren 13.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 20.33km/h
  • VMAX 57.74km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 860m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski po pracy

Środa, 11 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 1

Czasem się zastanawiam czy to jest normalne że po 10 godzinach w pracy idę na kolejne 3 męczyć się na rowerze, albo lepiej nie będę się nad tym zastanawiał tylko będę dalej jeździł;)
Dzisiaj ruszyłem po pracy w kierunku południowym za pierwszy cel obierając przejechanie przez Lubatową do końca, a reszta miała się wyklarować później.
Pogoda świetna do jazdy, więc od początku jedzie się bardzo przyjemnie. Przez większość Lubatowej jechałem ze 200 metrów za jakimś kolażem, ale nie mogłem go dogonić;) W końcu asfalt się skończył i wjechałem na jeszcze mi nie znane tereny Beskidu Niskiego. Trochę przez pola, później stromiej przez las, aż w końcu dotarłem w okolice szczytu Kamionka i zaliczyłem najwyższe dzisiaj miejsce na wysokości 641 metrów. Po wyjechaniu ma odkryte tereny roztoczył się przede mną świetny widok na Piotrusia i otaczający mnie Beskid Niski, a drogą przez łąki wyglądała niemalże epicko:) Żyć- nie umierać i napierać do przodu! Ostatecznie tą drogą zjeżdżam na Przełęcz Szklarską i przez serpentyny zmierzam w stronę Rymanowa. Po drodze szukając jakiegoś szlaku na zachód. W końcu odbijam na Bałuciankę chcą zobaczyć drewnianą cerkiew która tam się znajduje. Szybko okazuje się ze tamtędy lecie szlak rowerowy w okolice Iwonicza, czyli tak jak chciałem. 
Znowu podjazd na ponad 600 m i szybkim zjazdem kamienistą drogą przez las docieram na miejsce za Iwoniczem gdzie przeważnie kończy się dla mnie podjazd z Iwonicza, a nie tak jak teraz zjazd;P
Czas zmywać się do domu, bo już po zachodzie słońca i zaczyna się ściemniać. Śmigam znowu do Lubatowej i jeszcze zaliczam podjazd w stronę Równego. Na szczycie jeszcze opuszczam asfalt na rzecz przejazdu przez pola i nieplanowanej walki z sianem które co raz wkręcało się w napęd.
Do domu wracam już całkiem po ciemku, ale oświetlenie daje radę więc jedzie się spoko.
Jak na wieczorną trasę po pracy to nawet trochę kilometrów się uzbierało, no i przewyższeń:)

Jazda nowymi drogami przez beskidzkie pola
Jazda nowymi drogami przez beskidzkie pola © azbest87

Cerkiew w Bałuciance
Cerkiew w Bałuciance © azbest87




  • DST 47.97km
  • Czas 02:02
  • VAVG 23.59km/h
  • VMAX 62.48km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 410m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dukla i Iwonicz

Poniedziałek, 9 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 0

Znowu dłuższa niemoc rowerowa spowodowana brakiem czasu na jazdę.
Początek dzisiaj całkowicie bez mocy, ledwie się dowlokłem do Dukli. Później wyczołgałem się pod górkę, ale już powoli zaczynało się jechać lepiej.  Przez Iwonicz do Miejsca Piastowego i do domu.
Jechało się kiepsko przez dłuższą przerwę od roweru, upał który mi towarzyszył (jak wychodziłem było 31 stopni w cieniu) i prawdopodobnie za niskie ciśnienie w oponach- to muszę jutro poprawić.