Info
Suma podjazdów to 769062 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień5 - 0
- 2025, Listopad5 - 0
- 2025, Październik6 - 0
- 2025, Wrzesień8 - 0
- 2025, Sierpień15 - 0
- 2025, Lipiec13 - 0
- 2025, Czerwiec11 - 0
- 2025, Maj12 - 0
- 2025, Kwiecień13 - 0
- 2025, Marzec8 - 0
- 2025, Luty6 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 2
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec9 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj15 - 0
- 2024, Kwiecień11 - 1
- 2024, Marzec9 - 0
- 2024, Luty7 - 0
- 2024, Styczeń3 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik7 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień9 - 0
- 2023, Lipiec14 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj8 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń8 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik9 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 1
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień10 - 1
- 2022, Marzec11 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad7 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień8 - 3
- 2021, Lipiec9 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 1
- 2021, Marzec8 - 0
- 2021, Luty5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień7 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec10 - 0
- 2020, Czerwiec8 - 0
- 2020, Maj9 - 3
- 2020, Kwiecień14 - 5
- 2020, Marzec11 - 4
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad3 - 5
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 1
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec13 - 0
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 1
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik5 - 1
- 2018, Wrzesień9 - 1
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 3
- 2018, Maj10 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec6 - 1
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń4 - 1
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień11 - 0
- 2017, Sierpień7 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec12 - 14
- 2017, Maj11 - 2
- 2017, Kwiecień11 - 0
- 2017, Marzec10 - 2
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 0
- 2016, Sierpień14 - 7
- 2016, Lipiec13 - 5
- 2016, Czerwiec12 - 3
- 2016, Maj15 - 0
- 2016, Kwiecień11 - 0
- 2016, Marzec6 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień5 - 1
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 2
- 2015, Lipiec20 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 5
- 2015, Maj8 - 2
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty2 - 4
- 2015, Styczeń1 - 3
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik2 - 3
- 2014, Wrzesień3 - 1
- 2014, Sierpień10 - 3
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj10 - 12
- 2014, Kwiecień9 - 2
- 2014, Marzec6 - 7
- 2014, Luty2 - 1
- 2014, Styczeń4 - 2
- 2013, Grudzień4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 7
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień8 - 8
- 2012, Grudzień1 - 2
- 2012, Listopad1 - 13
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień13 - 2
- 2012, Lipiec21 - 14
- 2012, Czerwiec19 - 46
- 2012, Maj20 - 22
- 2012, Kwiecień12 - 16
- 2012, Marzec13 - 28
- 2012, Luty2 - 4
- 2012, Styczeń2 - 4
- 2011, Grudzień5 - 21
- 2011, Listopad16 - 42
- 2011, Październik22 - 11
- 2011, Wrzesień24 - 25
- 2011, Sierpień20 - 34
- 2011, Lipiec26 - 43
- 2011, Czerwiec26 - 31
- 2011, Maj19 - 37
- 2011, Kwiecień21 - 47
- 2011, Marzec20 - 26
- 2011, Luty8 - 52
- 2011, Styczeń13 - 51
- 2010, Grudzień8 - 24
- 2010, Listopad22 - 74
- 2010, Październik22 - 25
- 2010, Wrzesień24 - 35
- 2010, Sierpień27 - 69
- 2010, Lipiec22 - 66
- 2010, Czerwiec22 - 43
- 2010, Maj13 - 24
- 2010, Kwiecień12 - 21
- 2010, Marzec28 - 61
- 2010, Luty7 - 11
- 2009, Grudzień7 - 28
- 2009, Listopad10 - 26
- 2009, Październik4 - 11
- 2009, Wrzesień13 - 38
- 2009, Sierpień21 - 29
- 2009, Lipiec27 - 40
- 2009, Czerwiec8 - 7
- 2009, Maj10 - 46
- 2009, Kwiecień13 - 45
- 2009, Marzec8 - 23
- 2009, Luty1 - 4
- 2008, Grudzień5 - 18
- 2008, Listopad9 - 28
- 2008, Październik11 - 47
- 2008, Wrzesień17 - 48
- 2008, Sierpień18 - 66
- 2008, Lipiec15 - 60
- 2008, Czerwiec26 - 80
- 2008, Maj27 - 151
- 2008, Kwiecień24 - 172
- 2008, Marzec25 - 218
- 2008, Luty25 - 193
- 2008, Styczeń9 - 74
- 2007, Grudzień8 - 46
- 2007, Listopad12 - 70
- 2007, Październik22 - 85
- 2007, Wrzesień26 - 55
- 2007, Sierpień21 - 35
- 2007, Lipiec4 - 15
- 2007, Czerwiec27 - 32
- 2007, Maj29 - 54
- 2007, Kwiecień25 - 25
- 2007, Marzec26 - 9
- 2007, Luty9 - 0
- 2007, Styczeń10 - 0
- DST 187.16km
- Teren 3.00km
- Czas 07:56
- VAVG 23.59km/h
- VMAX 71.50km/h
- Podjazdy 1382m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Weekend pieszo-rowerowy: Słowacja i powrót do Rzeszowa
Wtorek, 3 maja 2011 · dodano: 05.05.2011 | Komentarze 5
Ostatni dzień długiego weekendu, więc czas wracać do domu. Ale zaraz zaraz! Nie tak prędko:) Obudziłem się wcześnie (po 6), tak więc długi dzień przede mną- trzeba go jakoś dobrze wykorzystać:).
Jak wyszedłem z namiotu to okazało się, że niebo lekko straszy deszczem i nic nie zostało po wczorajszym słoneczku. Przynajmniej po polskiej stronie:P bo po słowackiej tak jakby było trochę ładniej. Postanowiłem więc, że przejadę kawałek przez Słowację i odbiję gdzieś w prawo w stronę Barwinka. Przynajmniej tak zamierzałem, ale bez mapy to mogłem sobie gdybać;) Miałem nadzieję, że znajdę jakąś mapę na Słowacji, ale trafiła się tylko jedna i to za mała. Tak więc zjechałem z przełęczy gdzieś w dół, a po prawej cały czas przed moimi oczami rosła góra przez którą nijak nie było jak się przedostać. Przynajmniej pogoda robiła się co raz lepsza i co chwilę ściągałem z siebie kolejne części garderoby.
W końcu przedostałem się przez jakąś górkę tylko, że droga zaczęła skręcać na południe, a ja chciałem się dostać do Polski i to było w odwrotnym kierunku;) Pozostało mi więc koło ratunkowe- kontakt z domem;) Wysłałem więc krótką wiadomość: "Jestem w miejscowości Chotca na Słowacji. Może mi ktoś sprawdzić jak wrócić do domu, bo nie bardzo wiem gdzie jestem:P" Pomoc telefoniczna szybko uzmysłowiła mi gdzie mam jechać i raz dwa się odnalazłem;) Tak więc przez Stropkow pojechałem do Svidnika, gdzie już były pierwsze kierunkowskazy na Rzeszów (z oznaczeniem 130km:P). Teraz czekała mnie jeszcze wspinaczka na Przełęcz Dukielską i zjazd po Polskiej stronie. W Dukli odbiłem jeszcze do Teodorówki do koleżanki, która uraczyła mnie pysznym obiadem i przy okazji trochę odpocząłem (tutaj poszła mi znowu szprycha w tylnym kole:/ i to mi się nie podoba) Po tym obiedzie dostałem takiego speeda, że z Dukli do Rzeszowa dotarłem w trochę ponad 3 godziny robiąc na tym odcinku średnią w granicach 27 (z obładowanym rowerem, ale i wspomagającym mnie wiatrem).
Jak można przeczytać z małymi przygodami, ale dotarłem do domu koło 18.30 i do Budziwoja wyjechał po mnie Mateusz, więc wspólnie pokonaliśmy ostatnie kilometry. Dosłownie 20 minut po przyjechaniu zaczęło lać, więc dzisiaj byłem w końcu szybszy od chmur burzowych:)
Mapa:
Zdjęcia:
Kościół bodajże w Certiznem
© azbest87
Słowacki krajobraz
© azbest87
..i słowackie drogi
© azbest87
Górki koło Svidnika
© azbest87
W Svidniku
© azbest87
Czołgi przy wyjeździe ze Svidnika
© azbest87
Im bliżej Przełęczy Dukielskiej tym co raz więcej rzeczy przypominało walkach stoczonych tam podczas wojny- tutaj cmentarz wojskowy
© azbest87
Cerkiew w Ladamirovej
© azbest87
Pod cerkwią w Hunkovcach
© azbest87
Niedaleko Przełęczy Dukielskiej
© azbest87
Cmentarz na Przełęczy
© azbest87
Czas wrócić na naszą stronę granicy:)
© azbest87
Do Rzeszowa już co raz bliżej;)
© azbest87
Znowu miałem okazję zobaczyć Cergową od drugiej strony:)
© azbest87
- DST 107.88km
- Teren 10.00km
- Czas 05:54
- VAVG 18.28km/h
- VMAX 52.56km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 1392m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Weekend pieszo-rowerowy: Ustrzyki Górne - Przełęcz Beskid
Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 4
Dziś mieliśmy jeszcze gdzieś się wybrać przed odjazdem, ale pogoda całkowicie zniechęcała do wyjścia w góry, a Połoniny odpoczywały pokryte chmurami. Dlatego odpuściliśmy łażenie. Mi przez chwilę przeszło przez głowę, żeby wrócić do domu, ale stwierdziłem, że mam jeszcze jutro dzień wolny to trzeba go jakoś wykorzystać, a nie przesiedzieć w domu:)
Ubrałem się ciepło i ruszyłem przed siebie bez jakiegoś konkretnego planu. Trochę marzłem chwilami (zwłaszcza na zjazdach), ponieważ było w granicach 8 stopni, a chmury na niebie cały czas straszyły deszczem. Co ciekawe mimo najgorszej pogody to był jedyny dzień bez deszczu;)
Na początek poszły dwa podjazdy na przełęcze: Wyżniańską (855m) i Wyżną (872m), po czym kierowałem się cały czas na zachód. I tak dalej miałem Przełęcz Przysłup o wysokości 681m i za Cisną znowu tak samo nazwaną przełęcz o wysokości 749m. Tą drogą jechałem, aż do Komańczy po drodze spotykając kilka innych osób na obładowanych rowerach. Kawałek za Komańczą skończyły się mapy jakie miałem ze sobą ponieważ miałem tylko być w granicach Bieszczad, a tu już wjechałem w teren Beskidu Niskiego. Wzdłuż granic Jaśliskiego Park Krajobrazowego jechałem sobie dalej na zachód. Koleżanka poleciała mi do zwiedzenia parę miejsc i tak może też trochę przypadkiem skręciłem w Jaśliskach na południe. Tam droga zmieniła się w szuter, a na około rozpościerały się świetne widoczki charakterystyczne dla Beskidu Niskiego. Górki, łąki i samotne krzyże przy drodze, oraz pozostałości po nieistniejących wsiach. W ten sposób dotarłem na Przełęcz Beskid (581m), która znajduje się na granicy polsko-słowackiej. Stwierdziłem, że to idealne miejsce do spania:D Rozbiłem się z namiotem 10 metrów od granicy, a kolacje jadłem ze świetnym widokiem na park krajobrazowy i fajnym widokiem na zachód słońca.
W nocy było trochę zimno (pewnie ze 3-4 stopnie, ale dało się spać spokojnie:) i coś mi łaziło po krzakach koło namiotu, ale za zimno było, żebym wychodził sprawdzić:P
Mapa:
Foty:
Połoniny w chmurach
© azbest87
Serpentyny na Przełęcz Wyżną
© azbest87
Gdzieś w drodze- pogoda mało rowerowa
© azbest87
Cerkiew w Komańczy
© azbest87
Cerkiew w Wisłoku Wielkim
© azbest87
Jaśliski Park Krajobrazowy...
© azbest87
..i jego widoki
© azbest87
Gdzieś na południe od Jaślisk
© azbest87
Taki sprzęcior widziałem po drodze:)
© azbest87
A może by do Babadagu?:P to dopiero za jakiś czas..;)
© azbest87
Po drodze widziałem sporo samotnych krzyży
© azbest87
Na Przełęczy Beskid (Certizske Sedlo) czyli na granicy polsko-słowackiej
© azbest87
Widok po słowackiej stronie
© azbest87
Widok przed namiotem
© azbest87
I tak kończy się zachodzik- czas spać;)
© azbest87
- DST 32.90km
- Czas 01:36
- VAVG 20.56km/h
- VMAX 49.56km/h
- Podjazdy 553m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Weekend pieszo-rowerowy- Poranna przebieżka
Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 5
Pobudka rano o 7 razem z innymi osobami w pokoju. Ogarnąłem si, zjadłem co nieco i siup jeszcze chwilę na rower zanim znajomi dotrą. Miałem jechać do Mucznego, ale się nie wyrobiłem, więc podjechałem sobie tylko na górkę na drodze w tamtą stronę i wróciłem do Ustrzyk to samą drogą. Tam zająłem miejsce w domku i wybraliśmy się ekipą na zdobycie Małej i Wielkiej Rawki, oraz Kremenarosu.
Niedziela bez rower, ale za to zaliczyłem Tarnicę razem z jej tzw. gniazdem, czyli przejście przez okolice Kopy Bukowskiej na Halicz i dalej na Rozsypaniec. Tak więc wrzuca parę zdjęć z porannego roweru, oraz trochę z łażenia po górach:)
Trasa roweru:
Typowa bieszczadzka droga
© azbest87
W Bereżkach
© azbest87
Kiubek w wersji szosowo-turystycznej:)
© azbest87
Wypalanie węgla drzewnego
© azbest87
Widok z Małej Rawki
© azbest87
Wielka Rawka zdobyta;)
© azbest87
Na ukraińskiej granicy
© azbest87
Zejście, a w tle Połonina Caryńska
© azbest87
Ścieżka z Przełęczy Goprowców
© azbest87
Bez komentarza:)
© azbest87
Pięknych widoków nie brakowało:)
© azbest87
- DST 172.45km
- Teren 2.00km
- Czas 07:49
- VAVG 22.06km/h
- VMAX 62.51km/h
- Podjazdy 1648m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Weekend pieszo-rowerowy: Rzeszów - Ustrzyki Górne
Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 2
W planach było połazić ze znajomymi po Bieszczadach, więc skorzystałem z okazji i dodatkowo zrobiłem sobie sporą przebieżkę na rowerze robiąc sobie 5 zamiast 3 dni w górach:)
Wyjechałem jeszcze w piątek ponieważ byliśmy umówienie w Ustrzykach Górnych w sobotę. Tak na prawdę to nie wiedziałem jak z moją wytrzymałością na takiej trasie ponieważ jeszcze mało setek mam za sobą w tym roku. No ale okazało się że jest nieźle:)
Obładowanym rowerem ruszyłem z pod bloku o 8 rano. Pierwsze 20 km to było opanowywanie rower, bo już odzwyczaiłem się od jazdy z obciążeniami.
Jazda na slickach zaraz na początku pokazała swoją przewagę podczas poruszania się po asfalcie. Pierwsze dwie godziny jazdy ze średnią w graniach 25. Po płaskim idę niczym odrzutowiec:P Jednak gdy zaczęły się górki to zwolniłem, bo byłem świadomy, że muszę jeszcze zrobić po nich 100 km;)
Pierwszy postój przed Grabownicą i wszamanie bułki, oraz snickersa. W Sanoku jak zwykle masakra. Przez te jednokierunkowe drogi miałem wrażenie jakbym kręcił się w kółko.
W Zagórzu odbijam na chwilę lekko w bok by w końcu zobaczyć ruiny klasztoru Karmelitów Bosych. Tyle razy już tędy przejeżdżałem, a nigdy ich nie widziałem, a zrobiły na mnie wrażenie i są położone w bardzo fajnym miejscu.
Od Zagórza, aż do Ustrzyk Dolnych cały czas towarzyszy mi denerwujący wmordewind i jedzie się przez to źle, aczkolwiek bez żadnych kryzysów. Po drodze jeszcze oglądam bardzo ciekawy pałac w Olszanicy. Szybko przejeżdżam przez Ustrzyki Dolne i wymijam korek który się wytworzył na wyjazdówce spowodowany wypadkiem.
Powoli zaczynają się co raz większe górki. Zaliczam podjazd na ponad 600m w Żłobku, a na górze zaczyna mnie gonić pierwsza tego dnia burza, która na szczęście przechodzi bokiem. Mi natomiast jedzie się co raz lepiej. Górki wchodzą bez większych problemów. Teraz czeka mnie najwyższy punkt dnia dzisiejszego- prawie 800 m z punktem widokowym nad Lutowiskami- uwielbiam ten widok:). Na podjeździe mija mnie kolejna burza chociaż już zaczynało kropić. Ze szczytu zobaczyłem całe Bieszczady w słońcu, więc miałem nadzieję na koniec mojej zabawy z burzami, ale pomyliłem się okropnie. Burze w imię zasady "do trzech razy sztuka" znowu zaczęły mnie gonić i dopadła mnie jedna dosłownie 5 km przed Ustrzykami. Nawet nie miałem się gdzie schować i zdążyła mnie porządnie zlać:/
W Ustrzykach wpadłem prosto do schroniska i gorącą herbatę. Przemoknięty przestałem myśleć o spaniu w namiocie i zamelinowałem się w schronisku na jedną noc, bo od jutra mieliśmy wynajęty domek. Po gorącym prysznicu od razu poczułem się lepiej:)
W schronisku w nocy było lekko mówiąc chłodno;) mogłem spać w namiocie- wyszło by mi 3 razy taniej;)
Mapa:
I garść zdjęć:
Kościół w Bliznem wpisany na listę UNESCO
© azbest87
Chwila odpoczynku
© azbest87
Cerkiew w Czerteżu
© azbest87
Ruiny w Zagórzu
© azbest87
Lesko wita pięknymi widokami
© azbest87
Pałac w Olszanicy
© azbest87
Widok Bieszczad w Lutowiskach
© azbest87
Cel osiągnięty- Ustrzyki Górne
© azbest87
I udało się przekroczyć 1000 w kwietniu:)
Reszta wpisów jak znajdę trochę, więcej czasu;)
- DST 12.97km
- Czas 00:32
- VAVG 24.32km/h
- VMAX 38.35km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Mycie
Czwartek, 28 kwietnia 2011 · dodano: 28.04.2011 | Komentarze 0
Z rowerem na myjnię i troszkę przez miasto, żeby zobaczyć jak się jeździ na slickach:P Kupiłem na letni wyjazd opony Schwalbe Marathon Plus 1,5, jednak ich prawdziwy test dopiero jutro:) Trochę klockowate to opony, ale za to mam nadzieję, że wkładka antyprzebiciowa będzie dobrze spełniać swoje funkcje.
- DST 10.00km
- Czas 00:30
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Miejski śmigacz;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Ścianka wspinaczkowa
Środa, 27 kwietnia 2011 · dodano: 27.04.2011 | Komentarze 0
Dzisiaj i jutro odpoczynek od dalszych tras. Jutro tylko czyszczenie roweru w planach. No i koło w Cube już naprawione.
- DST 135.11km
- Czas 05:08
- VAVG 26.32km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1305m
- Sprzęt Bratowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Spokojnie szosowo do Pruchnika
Wtorek, 26 kwietnia 2011 · dodano: 26.04.2011 | Komentarze 7
Dzisiaj oddałem koło na serwis z racji złamanej szprychy, a chciałem coś więcej pojeździć, więc wziąłem kilometropołykacza, czyli szosę brata.
Początkowo w planach był Jarosław z kolegą, ale plan się zmienił i pojechałem sam troszkę w innym kierunku.
Szybka analiza mapy i padło na Pruchnik. Byłem tam do tej pory raz, ale wtedy byłem tak zmęczony, że nawet mi się nie chciało patrzeć co tam mają.. a mają przy rynku fajne zabytkowe chałupy:)
Od początku jechało mi się ciężko, ale to akurat chyba największa wina wmoredwindu towarzyszącego mi przez 50 km, ale też pewnie czułem trochę w nogach ostatni bardzo aktywny tydzień.
Do Pruchnika jechałem przez Markową i Kańczugę, i chociaż nie było po drodze jakichś wielkich gór to były jednak okropnie mnie wkurzające hopki. I to jedna za drugą. Wyjazd z Kańczugi nawet o nachyleniu 10%, a i inne zbyt łagodne nie były. Chyba jednak wolę turlać się dłużej pod jakiś cięższy podjazd niż tak skakać z jednego na drugi.
W Pruchniku przerwa przy sklepie, gdzie sprzedawała miła Pani o charakterystycznym kresowym- zaciągającym akcencie:)
Dalej ruszam przez górkę w stronę Babic. Na szczycie rozpościerał się genialny widok w stronę Pogórza Przemyskiego, a później czekał mnie bardzo przyjemny zjazd w granicach 60 km/h.
Na dole chwilka na zdjęcie w punkcie widokowym nad Sanem i jazda dalej już dużo przyjemniejsza ponieważ w końcu wiatr zaczyna mi wiać w plecy. W Dubiecku odwiedzam jeszcze tamtejszy zamek zamieniony na hotel. Koło Dynowa jadę jeszcze drogą na Domaradz i zaliczam kolejny spory podjazd. Na szczycie robię przerwę na kanapki:D ze wspaniałym widokiem na południe. Zjazd do Błażowej przez Ujazdy i Folwark, gdzie ładnie wyciągam 67 km/h. Teraz już czeka mnie prosta droga przez Błażową, aż do Kielnarowej, gdzie jeszcze jadę na spory podjazd na Matysówkę, zjazd Słociną i przez miasto do domu.
Na szosie to można łykać km- nawet się zbytnio nie zmęczyłem;) a i pogoda dzisiaj dopisała. Piękne słoneczko bardzo motywowało do jazdy.
Mapa:
Foty:
Droga w stronę Markowej
© azbest87
Kańczuga
© azbest87
Przez pierwszą połowę trasy towarzyszyły mi takie widoki
© azbest87
Kościół w Pruchniku
© azbest87
Przykład zabytkowej małomiasteczkowej zabudowy rynku w Pruchniku
© azbest87
Widok podczas przedzierania się przez górkę w stronę Babic
© azbest87
Kościół w Skopowie
© azbest87
San z punktu widokowego w Babicach
© azbest87
Zamek- hotel w Dubiecku
© azbest87
Zamek w Dubiecku raz jeszcze
© azbest87
Kościółek/cerkiew w Dubiecku
© azbest87
Takie tam- podczas jazdy w stronę Dynowa
© azbest87
Krajobraz na południe z górki za Dynowem
© azbest87
Jeszcze trochę górek- muszę sprawdzić co tam widać na horyzoncie
© azbest87
- DST 50.77km
- Teren 15.00km
- Czas 02:22
- VAVG 21.45km/h
- VMAX 58.74km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 600m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowa brama :P
Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · dodano: 25.04.2011 | Komentarze 2
Wybrałem się razem z bratem, Bubem i Marianem na świąteczne spalanie kalorii. W planach była początkowo lajtowa traska po okolicy z jedną góreczką, no ale że jechało się bardzo dobrze to "lekko" naciągnęliśmy trasę:P
Początek to Słocinka asfaltem, gdzie zbyt mocne tempo na początku skończyło się tym, że brat mnie wziął pod górę (trzeba się za siebie wziąć bo młody po treningach zaczyna mi odstawać;) Zjazd trasą Skandii do Chmielnika i wbiliśmy się w jedną drogę na Borówki, która miał dość spore nachylenie (na oko przynajmniej ze 20%) przez co na mokrej trawie ślizgały się opony, bo trzeba było dociskać kierownicę do ziemi żeby nie zrobić fikołka do tyłu. Później fajny szutrowy zjazd do Kielnarowej i decydujemy się jeszcze na przejazd pod kościół w Borku Starym.
W czasie podjazdu okazuje się, że z góry zaczyna jechać konwój weselny, więc robimy szybką akcję pod kryptonimem "rowerowa brama":D i do kieszeni na moich plecach trafia butelka pewnego mocnego "izotoniku" :P Stamtąd przejeżdżamy terenem do Kielnarowej gdzie po drodze mamy małe ściganie pod górkę i tym razem już nie odstaję od brata;) i dalej w stronę Przylasku na małe tankowanie wody ze źródełka. No i jeszcze zjazd szutrem.
W Budziwoju postanawiamy zrobić sobie mocną przebieżkę i we trzech z bratem i Bubem ciśniemy przez Budziwój w granicach 40. Kilka minut takiej jazdy dało się trochę poczuć w nogach;) Na koniec spokojnie przez miasto, a Marian przyjeżdża pod blok po około 20 minutach ponieważ od Budziwoja jechał swoim tempem;)
Mapka z gps-u od Buba (bez początkowego fragmentu):
I zdjęcie od Buba ze zdobyczą z bramy:D
weselna i darmowa:D
© bubu
- DST 87.60km
- Teren 41.00km
- Czas 04:28
- VAVG 19.61km/h
- VMAX 53.44km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1225m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Rezerwat Mójka i Błędny Kamień z ekipą
Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 3
Dzisiaj w końcu taki dzień, który mogłem bez problemu w większości poświecić na rower. Do tego piękna pogoda i akurat sobota, więc wybrałem się na sobotni wyjazd z pod sceny na bulwarach.
Oprócz mnie jechali również Seba, Włochaty i Wilczek. W planach mieliśmy udanie się do rezerwatu Mójka i znalezienie Błędnego Kamienia, który znajduje się w tamtych okolicach.
Początek to standardowe okolice Rzeszowa, czyli podjazd na Przylasek terenem. Następnie jazda przez Wilczak do Błażowej gdzie po przerwie przy sklepie i wszamaniu jogurtu jedziemy szukać drogi, która zaprowadziła by nas do rezerwatu. Decydujemy się na jeden z szuterków, na którym między innymi wyprzedzamy gości na motorowerach:P Po kilku zaczerpnięciach informacji u miejscowych wjeżdżamy w las, gdzie znajduje się rezerwat Mójka, ale ostatecznie odpuszczamy z racji tragicznych warunków do jazdy i wyjeżdżamy asfaltem do Ujazdów. Miła Pani w sklepie gdzie kupowałem picie dokładnie mnie poinformowała, którędy dotrzeć do poszukiwanego przez nas Błędnego Kamienia i trafiamy niemal bez problemu. Czas na powrót, ale żeby nie było za łatwo to wracamy przez Wilcze, czyli jeszcze wspinaczka na 510 m. Stamtąd szutrami docieramy do Straszydla, gdzie na jednym ze stromych zjazdów za bardzo puściłem hamulce i zacząłem wypadać z drogi z racji małej przyczepności na kamulcach, ale udało się jakoś wyrobić.
Teraz czekał nas jeszcze podjazd na Okop i lasem na Przylasek, skąd w terenie do Budziwoja i przez miasto do domku. Coś mi brzęczało w tylnym kole i nie mogłe mw czasie jazdy zlokalizować co to. Wyszło na jaw dopiero w domu- złamana szprycha o.O Trzeba będzie poreperować w serwisie we wtorek.
Słońce spiekło mnie dzisiaj nieźle.. ręce mają już kolor ciemnobrązowy przechodzący w czerwony z charakterystycznymi białymi rękawiczkami:P Nogi też opalone w paski, ale jeździło się super:) Noga zapodawała i kupa jazdy w terenie, Idealnie:)
Mapa:
No i jest trochę zdjęć:
No to zaczynamy zabawę z lasami
© azbest87
Moje ulubione drzewko na szczycie:)
© azbest87
Szalejący Seba
© azbest87
Włochaty
© azbest87
To na którą górkę teraz jedziemy?
© azbest87
Było gdzie poszaleć
© azbest87
Wiosenne rowerowanie
© azbest87
Rezerwat Mójka osiągnięty
© azbest87
Kamieniozdobywca;)
© azbest87
Nasz kolejny cel- szczyt Wilcze
© azbest87
Ale najpierw trzeba było pokonać kilka asfaltowych hopek
© azbest87
Chwila odpoczynku na szczycie
© azbest87
Wilczek na zjeździe z Wilczego
© azbest87
Seba na wiejskich dróżkach
© azbest87
I na dodatek jest 2000 w tym roku:)
I jeszcze panoramka:
Panorama nad Błażową
© azbest87
- DST 27.50km
- Czas 01:23
- VAVG 19.88km/h
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Pożyczone itp
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorową porą
Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 0
Z kolegami po mieście standardowo zalew i takie tam objeżdżanie ścieżek w Rzeszowie + pogawędka z dziewczynami poznanymi nad zalewem;)
Jechałem na góralu startowym brata. Scott Scale 10 - karbon, xtr-y i takie tam;) Lekkie to i szybko się zbiera, przyspieszenia na nim to czysta poezja:) i pod górki idzie jak strzała, no ale nie ma co się dziwić- to dobre 3 kilo mniej niż u mnie;)




