Info

Suma podjazdów to 724191 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień8 - 0
- 2025, Marzec8 - 0
- 2025, Luty6 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 2
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec9 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj15 - 0
- 2024, Kwiecień11 - 1
- 2024, Marzec9 - 0
- 2024, Luty7 - 0
- 2024, Styczeń3 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik7 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień9 - 0
- 2023, Lipiec14 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj8 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń8 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik9 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 1
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień10 - 1
- 2022, Marzec11 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad7 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień8 - 3
- 2021, Lipiec9 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 1
- 2021, Marzec8 - 0
- 2021, Luty5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień7 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec10 - 0
- 2020, Czerwiec8 - 0
- 2020, Maj9 - 3
- 2020, Kwiecień14 - 5
- 2020, Marzec11 - 4
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad3 - 5
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 1
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec13 - 0
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 1
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik5 - 1
- 2018, Wrzesień9 - 1
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 3
- 2018, Maj10 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec6 - 1
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń4 - 1
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień11 - 0
- 2017, Sierpień7 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec12 - 14
- 2017, Maj11 - 2
- 2017, Kwiecień11 - 0
- 2017, Marzec10 - 2
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 0
- 2016, Sierpień14 - 7
- 2016, Lipiec13 - 5
- 2016, Czerwiec12 - 3
- 2016, Maj15 - 0
- 2016, Kwiecień11 - 0
- 2016, Marzec6 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień5 - 1
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 2
- 2015, Lipiec20 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 5
- 2015, Maj8 - 2
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty2 - 4
- 2015, Styczeń1 - 3
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik2 - 3
- 2014, Wrzesień3 - 1
- 2014, Sierpień10 - 3
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj10 - 12
- 2014, Kwiecień9 - 2
- 2014, Marzec6 - 7
- 2014, Luty2 - 1
- 2014, Styczeń4 - 2
- 2013, Grudzień4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 7
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień8 - 8
- 2012, Grudzień1 - 2
- 2012, Listopad1 - 13
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień13 - 2
- 2012, Lipiec21 - 14
- 2012, Czerwiec19 - 46
- 2012, Maj20 - 22
- 2012, Kwiecień12 - 16
- 2012, Marzec13 - 28
- 2012, Luty2 - 4
- 2012, Styczeń2 - 4
- 2011, Grudzień5 - 21
- 2011, Listopad16 - 42
- 2011, Październik22 - 11
- 2011, Wrzesień24 - 25
- 2011, Sierpień20 - 34
- 2011, Lipiec26 - 43
- 2011, Czerwiec26 - 31
- 2011, Maj19 - 37
- 2011, Kwiecień21 - 47
- 2011, Marzec20 - 26
- 2011, Luty8 - 52
- 2011, Styczeń13 - 51
- 2010, Grudzień8 - 24
- 2010, Listopad22 - 74
- 2010, Październik22 - 25
- 2010, Wrzesień24 - 35
- 2010, Sierpień27 - 69
- 2010, Lipiec22 - 66
- 2010, Czerwiec22 - 43
- 2010, Maj13 - 24
- 2010, Kwiecień12 - 21
- 2010, Marzec28 - 61
- 2010, Luty7 - 11
- 2009, Grudzień7 - 28
- 2009, Listopad10 - 26
- 2009, Październik4 - 11
- 2009, Wrzesień13 - 38
- 2009, Sierpień21 - 29
- 2009, Lipiec27 - 40
- 2009, Czerwiec8 - 7
- 2009, Maj10 - 46
- 2009, Kwiecień13 - 45
- 2009, Marzec8 - 23
- 2009, Luty1 - 4
- 2008, Grudzień5 - 18
- 2008, Listopad9 - 28
- 2008, Październik11 - 47
- 2008, Wrzesień17 - 48
- 2008, Sierpień18 - 66
- 2008, Lipiec15 - 60
- 2008, Czerwiec26 - 80
- 2008, Maj27 - 151
- 2008, Kwiecień24 - 172
- 2008, Marzec25 - 218
- 2008, Luty25 - 193
- 2008, Styczeń9 - 74
- 2007, Grudzień8 - 46
- 2007, Listopad12 - 70
- 2007, Październik22 - 85
- 2007, Wrzesień26 - 55
- 2007, Sierpień21 - 35
- 2007, Lipiec4 - 15
- 2007, Czerwiec27 - 32
- 2007, Maj29 - 54
- 2007, Kwiecień25 - 25
- 2007, Marzec26 - 9
- 2007, Luty9 - 0
- 2007, Styczeń10 - 0
Wyprawy
Dystans całkowity: | 13291.24 km (w terenie 357.00 km; 2.69%) |
Czas w ruchu: | 668:15 |
Średnia prędkość: | 19.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.80 km/h |
Suma podjazdów: | 128808 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 145 (77 %) |
Suma kalorii: | 136569 kcal |
Liczba aktywności: | 106 |
Średnio na aktywność: | 125.39 km i 6h 18m |
Więcej statystyk |
- DST 100.01km
- Teren 2.00km
- Czas 06:22
- VAVG 15.71km/h
- VMAX 66.11km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 1484m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 13- Nadmorskie górki
Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 03.09.2011 | Komentarze 5
Jak zwykle budzi nas gorąco w namiocie (mimo że stoi w cieniu), a to zapowiada, że będzie dzisiaj ciepło. Droga dalej zaczyna się wić po górkach po 3-5 km podjazdach. Przerwa w południe w jakimś barze, gdzie pracuje Pani ze Słowacji- dowiadujemy się m.in. że w tym rejonie już od trzech miesięcy nie było deszczu. Docieramy do Białej i robimy dłuższą przerwą pod sklepem, a później na plaży. Oczywiście z pływaniem:) Spotykamy co raz więcej Polaków, którzy przyjeżdżają w te okolice na wakacje. Marcin standardowo idzie spać. Później żeby wrócić do miasteczka trzeba było wytargać rowery po schodach i podjechać dość stromą na dodatek remontowaną uliczką. Teraz zaczyna się zabawa- cały czas pod górkę z wypłaszczeniami co jakiś czas, aż w końcu z poziomu morza docieramy na ponad 400m. Po drodze w Banji spotykamy pół Bułgara, pół Polaka Mariusza, który poleca nam konkretne miejsca w Bułgarii do zwiedzenia i pod wpływem tych informacji później zmieniamy naszą trasę przejazdu. W końcu szczyt z pięknymi widokami i mega zjazd! Pędzimy w dół około 60 wyprzedzając samochody na serpentynach, a górka w dół cały czas o nachyleniu 7-8 %. Było gdzie się rozpędzić:D W połowie zjazdu ukazuje się jeszcze naszym oczom wspaniały widok na Słoneczny Brzeg i Nesebyr. Przejeżdżamy przez centrum kurortu, ale tam ogólnie tylko dziesiątki hotel i tysiące wczasowiczów, że ciężko przejechać chwilami- to nie dla mnie. Przebijamy się do Nesebyru. Stare miasto ze starożytnymi ruinami i ciekawą zabudową. Trzeba przyznać, że ma swój klimat tylko oczywiści tutaj też mnóstwo turystów, że ciężko się przebić. Poza tym już zaczęło się ściemniać, więc wyjeżdżamy poszukać noclegu za miastem. Zjadamy po kebabie i dojeżdżamy do Aheloy, gdzie namiot rozbijamy na plaży 15 metrów od brzegu morza.
Trasa:
Zdjęcia:Miejscówka w krzakach
© azbest87Schowani w cieniu na plaży w Białej
© azbest87Nad Morzem Czarnym
© azbest87Kolejna nadmorska miejscowość
© azbest87Zabawa z pszczołą po drodze:)
© azbest87Widok na Nesebyr
© azbest87Wiatrak w Nesebyrze
© azbest87Ruiny w Nesebyrze
© azbest87
- DST 125.74km
- Teren 3.00km
- Czas 06:30
- VAVG 19.34km/h
- VMAX 70.60km/h
- Podjazdy 1054m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 12- Bułgarskie wybrzeże
Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 0
Pobudka znowu koło 8 i kąpiel w morzu na dobry początek dnia:) Udaje się wykręcić pozostałości śruby z ramy i wkręcamy śrubę z Marcina błotników, a jego błotnik montujemy oczywiście na.. opasce zaciskowej:P Tak więc jadę dalej!:) Droga nudna i do tego pod wiatr. Jedynym urozmaiceniem jest jedno, czy dwa miasteczka. W ogóle w Bułgarii miejscowości są znacznie od siebie oddalone i spotykamy się z raczej małą gęstością zaludnienia. Przed Warną zaliczamy dość długi podjazd i genialnym zjazdem docieramy w okolice Złotych Piasków. Na stacji benzynowej robimy sobie przerwę na mycie i golenie, po czym kolejna wspinaczka. Zjazd do samej Warny bardzo szybki, a samo miasto malowniczo usytuowane. W mieście idziemy do kafejki internetowej by nadrobić zaległości na blogu. Schodzi nam z tym jednak za długo i wychodzimy, gdy już jest ciemno i wszystkie sklepy zamknięte. Tak więc wyjazd z miasta w nocy i autostradą, bo innej drogi nie było w tym kierunku. Woda skończyła się już jakiś czas temu, zapasów jedzenia też nie zdążyliśmy zrobić, więc idzie mozolnie pod górę. Spotykamy jakiegoś autostopowicza, który dzieli się z nami herbatnikami:) W końcu po 15 km jest pierwsza stacja benzynowa! Kupujemy zapas batonów i wody i robimy piknik przed stacją:) Już mieliśmy się koło niej rozbijać, ale jak podjedliśmy to postanowiliśmy jeszcze kawałek przejechać. W końcu odbijamy w stronę jakiejś nadmorskiej miejscowości. Spory kawałek przez las, no i zjazd do wysokości poziomu morza. Okazuję się to być standardowa miejscowość turystyczna z mnóstwem hoteli i brakiem miejsca na namiot. Po długich nocnych poszukiwaniach plaży ostatecznie rozbijamy się kąsani przez komary w jakichś krzakach;) No cóż, sami się prosiliśmy o takie zakończenie dania.
Trasa:
Dzisiaj mało zdjęć:Miejscówka na nocleg
© azbest87Widoczek z pod namiotu
© azbest87Pędzimy w dół
© azbest87Morze w Warnie
© azbest87Kościół w Warnie
© azbest87Piknik na stacji benzynowej;)
© azbest87
- DST 110.00km
- Teren 3.00km
- Czas 05:25
- VAVG 20.31km/h
- VMAX 43.20km/h
- Podjazdy 591m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 11- Bad day
Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 0
To był kiepski dzień mimo pozytywnych akcentów. Wstaliśmy po 8 chociaż mieliśmy odespać wczorajszą długą jazdę. Niestety na plaży już rano tak się nagrzewa namiot, że nie dało się w nim wytrzymać. Bez pośpiechu coś zjedliśmy i poszliśmy na jedno piwko. Przy pakowaniu trzeba było usunąć jak najwięcej wszędobylskiego piasku.
Ruszamy po 12 i pierwszy pech. Licznik nie działa. Wyrwany kabel z podstawki. Zapewne stało się to w nocy, gdy przewróciły się nam rowery. Naprawa nie była łatwa biorąc narzędzia które mieliśmy, ale w końcu prowizorycznie udaje się wszystko zmontować na opasce zaciskowej:P (patrz zdjęcie) Jedziemy w stronę Konstanty szukając jakiegokolwiek miejsca gdzie możemy kupić wodę. W międzyczasie niestety licznik znowu odmawia posłuszeństwa, wiec jadę bez. Nie lubię tego, bo jestem bardzo przyzwyczajony do licznika, no i pozwala mi mniej więcej planować trasę i kolejne odcinki. Pod sklepem z drugiej strony miasta udaje się znowu zmontować licznikową prowizorkę, która działała już niemal do samego końca wyprawy:) Dalej jazda główną drogą- byle do granicy z przerwa na melona.
W Mangali oglądamy port, statki i stocznię. Granica standardowo idzie bardzo szybko. Okazuje się również, że z Bułgarami można próbować się dogadać po polsku z racji podobieństw językowych:)
Za granicą dość nudny odcinek po małych hopkach. W końcu zamierzamy odbić w stronę morza i przypadkiem przewraca mi się rower. Niestety okazało się, że rozklekotane na dziurach śruby od bagażnika poluzowały się i przy przewrotce ucięło mi śrubę od mocowania bagażnika w taki sposób, że jej połowa została w ramie:/ Do miejsca noclegu było z 2 km po szutrze, więc podtrzymują ręką sakwę dojeżdżam i myślę, jak to zmontować, żeby chociaż dojechać do jakiegoś większego miasta..
Rozbijamy się nad brzegiem Morza Czarnego gdzie przy nie mogliśmy rozbić namiotu z racji atakującej nas cały czas chmary komarów! Na miły koniec dnia zostajemy zaproszeni przez obozowiczów obok na gotowane raki i smażone ryby prosto z morza:D Nauczyłem się otwierać raki, a ryba królewska była pyszna:) No i piwko do tego:)
Trasa
Zdjęcia:Nasza miejscówka do spania
© azbest87Nad morzem
© azbest87Nie chce się wstawać..;)
© azbest87Licznikowa prowizorka;)
© azbest87Marcin z Bożydarem
© azbest87Rumuńskie stateczki
© azbest87Bułgaria wita!
© azbest87Pustkowia w Bułgarii
© azbest87
- DST 180.73km
- Teren 2.00km
- Czas 08:52
- VAVG 20.38km/h
- VMAX 62.33km/h
- Podjazdy 1211m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 10- W końcu Morze Czarne
Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 0
Wstaję po 7, a przed namiotem dość gęsta mgła. Porobiłem trochę zdjęć, połaziłem i przed 8 obudziłem Marcina- w końcu ile można spać:P Śniadanie standardowo już pod sklepem- tym razem pod marketem Punny. W końcu ruszamy w stronę Murighiolu drogą wzdłuż Rezerwatu Biosfery Delta Dunaju. Spodziewałem się tam lepszych widoków po wcześniejszych krajobrazach- pewnie popłynięcie w głąb delty byłoby lepszym rozwiązaniem, ale nie miałem rowerka wodnego;) Po drodze kupujemy świeżo upieczony chleb w piekarni i zjadamy go później na stacji benzynowej, gdzie Marcin przypadkiem uszkadza zamek w lodówce:P We wspomnianym miasteczku spotykamy dwójkę francuzów, którzy są już od pół roku w podróży rowerowej i stawiają nam piwo:) Wymieniamy trochę cennych informacji i ruszamy w drogę. Droga trochę monotonna, ale wygłupy na rowerze jakoś ją urozmaicają:D
W końcu docieramy do skądinąd znanego mi Babadagu, a to stąd że kiedyś w Beskidzie Niskim znalazłem na odludziu kierunkowskaz który wskazywał 1034 km do Babadagu:P i dziwnym zrządzeniem losu akurat przez niego przejechałem parę miesięcy później:)
Minęliśmy kilka fajnych podjazdów m.in. 10% przez 1,5 km. Kolejny dzień z rządu mamy wspaniały zachód słońca razem z towarzyszącymi nam cały dzień wiatrakami.
Zaczynamy jechać po zmroku szukając jakiegoś przyzwoitego miejsca na nocleg, ale trochę ciężko szło. Zresztą po zmroku temperatura była wręcz idealna do jazdy, więc postanowiliśmy trochę więcej pocisnąć:)
W Istrze chcieliśmy się rozbić nad jeziorem, ale jak się okazało, że ogłuszający brzęk wydostaje się z chmary komarów obok szybko stamtąd uciekliśmy. Po drodze jeszcze Marcin gubi śrubę od bagażnika, ale dość szybko sobie z tym radzimy. Ostatecznie docieramy w końcu nad Morze Czarne i rozbijamy się na plaży po północy w czym wcale nie pomaga silny wiatr z nad morza. Jeszcze tylko pierwsza kąpiel w morzu (niezbyt ciepłym;) i spanie dopiero po 2. To był długi dzień..
Trasa:
Zdjęcia:Poranne zamglenie
© azbest87Z cyklu: mgliste opowieści
© azbest87Poranna makrozabawa
© azbest87Góreczki po drodze
© azbest87Cała droga dla nas
© azbest87Przydrożny krzyż
© azbest87Pofałdowany teren
© azbest87Babadag!:D
© azbest87Osiołki dwa:P
© azbest87Wiatrakowy zachód słońca
© azbest87
- DST 54.89km
- Teren 1.00km
- Czas 02:57
- VAVG 18.61km/h
- VMAX 64.80km/h
- Podjazdy 556m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 9- Choroba
Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 0
Noc piękna, poranek przeciwnie. Zaczęło padać, a co gorsze Marcina łapie ostry ból brzucha i biegunka, a nasze leki średnio pomagają:/ Pół dnia pada, a gdy przestaje jadę do pobliskiego miasteczka. Niestety apteka zamknięta (jest niedziela), więc kupuje jedyny słuszny lek na wszelkie zatrucia- trochę wysokoprocentowego alkoholu:P Robimy pranie i gdy Marcin zaczyna czuć się lepiej ruszamy o 17.30 żeby przejechać choć trochę km. Znowu piękne widoki i kolejny wspaniały zachód słońca. Udaje nam się załapać na ostatnie 5 minut otwarcia sklepu- przynajmniej kupuję jakieś słodycze (wchłaniam na raz jakieś 1500 kalorii:P) i wodę do picia. Rozbijamy się kawałek dalej nad malowniczym jeziorem.
Trasa:
Zdjęcia:Jaszczurka która towarzyszyła nam przez jakiś czas
© azbest87Suszymy pranie:)
© azbest87Wsminamy się na góreczki
© azbest87Góreczki po drodze
© azbest87Bardzo popularny środek transportu w Rumunii
© azbest87Ładny podjaździk za mną:)
© azbest87Fajna ścianka skalna
© azbest87Zachodzik nad jeziorem
© azbest87Łódeczki
© azbest87Wędkowanie, czyli rozkładanie namiotu;)
© azbest87
- DST 135.09km
- Czas 06:40
- VAVG 20.26km/h
- VMAX 71.29km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 388m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 8- Płaskość widzę
Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 1
Po noclegu u rumuńskiej rodziny robimy sobie śniadanko pod Carrefourem i ruszamy dalej. Czeka nas chyba najnudniejszy kawałek z całej wyprawy. Dojazd do Braiły po płaskich terenach przez jakieś 80km, gdzie jedyne co widać to drogę jak od linijki, naokoło same pola, a do tego żar lejący się z nieba i trochę denerwujący przedni wiatr. Do tego mojemu tyłkowi coś się odwidziało dzisiaj i nie podobało mu się na siodełku;) W Braili zakupy i jedzonko nad Dunajem. Pewien Rumun z synem podprowadza nas na odpowiednią drogę prowadzącą do promu przez Dunaj. Kosztuje nas to raptem jedną leję. Natomiast z drugiej strony Dunaju inny świat. Zaczynają się górki dochodzące do 400-500 m, do tego mokradła, rzeczki, jeziorka. Genialne miejsce! Jedno z najładniejszych na wyprawie. Aż ciężko jechać, bo co chwilę zatrzymuję się żeby zrobić zdjęcie;P Docieramy do Macin- miasteczka, które swym klimatem przypomina włoskie miasteczka śródziemnomorskie. Droga wchodzi na górki, a widoki po dzisiejszych płaskościach ciągle mnie zachwycają:) Na koniec dni jeszcze jakby na podsumowanie piękny zachód słońca. Szukając jeziora do rozbicia namiotu znajdujemy studnię, która jest dobrym miejscem do zrobienia prania i umycia się. Już nie mogę się doczekać widoków na drugi dzień!:)
Dzisiaj też stuknął pierwszy tysiąc na wyprawie:)
W Rumunii ciekawą i przydatną rzeczą są słupki przy drodze na których są odliczane kilometry do następnej większej miejscowości i tak co kilometr- dobre w orientacji względem kolejnych punktów.
Trasa:
Zdjęcia:Ostatnie spojrzenia na Karpaty
© azbest87Bardzo zróżnicowany krajobraz....
© azbest87Tutaj można było się zdrzemnąć..
© azbest87Główny deptak Braiły
© azbest87Braiła
© azbest87Barka na Dunaju
© azbest87Dunaj
© azbest87Dunaj po raz drugi
© azbest87Z drugiej strony Dunaju
© azbest87Marcin
© azbest87Panowie łódkarze;)
© azbest87Górki które na mnie czekają:D
© azbest87Jeziorko gdzieś po drodze
© azbest87Marcin niedaleko Macin
© azbest87Pierwszy tysiąc na wyprawie
© azbest87Nowy ciekawszy krajobraz i ciekawsze górki:D
© azbest87
- DST 189.95km
- Teren 2.00km
- Czas 07:58
- VAVG 23.84km/h
- VMAX 67.33km/h
- Podjazdy 675m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 7- Największy dystans
Piątek, 22 lipca 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 3
Silny wiatr w nocy, który chciał nam przewrócić namiot nie nastrajał optymistycznie biorąc pod uwagę to co przeżyliśmy z nim dwa dni wcześniej. W końcu ruszamy wcześniej, bo bez śniadania które jemy pod Lidlem- w końcu normalne ceny. Jeszcze lepsze jest to, że wiatr tym razem wieje w plecy!:D Wyjeżdżamy z miasta główną drogą i kierujemy się na południe. Odbijamy jednak w boczne drogi by uniknąć ruchu samochodowego. Tym oto sposobem jedziemy sobie bardzo fajnymi terenami wzdłuż gór. Najpierw jeden podjaździk na który Marcin wjeżdża trzymając się ciężarówki (i tak byłem pierwszy:P), a na drugim na szczycie robimy przerwę na objadanie się mirabelkami:D Spotykamy tam też pierwszych w Rumunii prawdziwych kolarzy. Dwóch gości na szosach z którymi chwilę rozmawiamy. Szybko docieramy do Onesti, gdzie pod sklepem spotykamy starszego gościa, który też sporo jeździ na rowerze. Dostajemy od niego sporo cenny rad co do dalszego ciągu naszej podróży przez Rumunię. Droga się wypłaszcza, ale dalej jedziemy wśród gór tylko że doliną rzeki w dół. Zachodzące powoli słońce nadaje okolicy przepięknych kolorów, a pojawiające się co kawałek pola słoneczników dodają uroku. Ciekawostką tutaj są wyschnięte koryta rzek. W końcu docieramy do Focsani, gdzie pytamy o możliwość noclegu na plebanii jedynego kościoła katolickiego, jednak nie ma proboszcza a wikary się nie zgadza, ale proponuje nam pokazanie lasu gdzie będziemy mogli przenocować. W ten sposób wyjeżdżamy 5 km za miasto. Po obejrzeniu miejsca jednogłośnie decydujemy, że spać tam nie będziemy;) Wtedy podjeżdża do nas Rumun na rozwalającym się rowerku i proponuje nam noclegu u siebie na ogródku. Ostatecznie śpimy na podłodze u niego w domu. Poznajemy jego rodzinę i zostajemy nakarmieni. Chociaż była to biedna rodzina zostaliśmy przez nich przyjęci bardzo serdecznie- takie rzeczy najbardziej się docenia.
Trasa:
Zdjęcia:Góry w Piatra Neamt
© azbest87Z takimi widokami to można jeździć:)
© azbest87Bryczka to dość często spotykany środek transportu w Rumunii
© azbest87Rumuński kościół
© azbest87Podjaździk za nami
© azbest87Nie raz spotykaliśmy ukryte w lasach monastyry
© azbest87Karpaty po raz kolejny
© azbest87Zrywanie mirabelek:D
© azbest87Spotkani kolarze
© azbest87Gdzieś za Onesti
© azbest87Nad rzeczką- też gdzieś za Onesti
© azbest87Słoneczko
© azbest87Rumuński krajobraz
© azbest87
- DST 86.64km
- Czas 04:40
- VAVG 18.57km/h
- VMAX 62.93km/h
- Podjazdy 759m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 6- Deszczowa zabawa
Czwartek, 21 lipca 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 0
Budzik o 8, ale pada deszcz, więc śpię dalej. Padał praktycznie całą noc, ale dzięki spaniu na budowie nie trzeba zwijać mokrego namiotu. I na szczęście przestaje padać przed 9. Rano jeszcze jakieś bezdomne psy próbują dobrać się Marcinowi do jego konserwy. A prospos w Rumunii jest mnóstwo bezdomnych kundli. Można je spotkać dosłownie wszędzie. Łażą po wsiach, po lasach i w miastach. Na to trzeba uważać przy noclegach na dziko. Zanim wyjechaliśmy z niezapowiedzianą wizytą wpadają jeszcze robotnicy z sąsiedniej budowy;) ale wszystko na spokojnie i z uśmiechem próbujemy tłumaczyć skąd dokąd jedziemy i takie tam. Po chwili idą sobie. Wydostanie z budowy też do najłatwiejszych nie należało z racji mega błota które się zrobiło przez noc. W końcu jednak pogoda zaczyna robić się idealna do jazdy. Lekki chłodek, przebijające się słoneczko i ciekawe chmury na niebie, ale co najważniejsze bez huraganowego wiatru. Wjeżdżamy w większe górki ze świetnymi widokami na Karpaty Rumuńskie- od razu jedzie się przyjemniej. Przejeżdżamy przez Targu Neamt i kierujemy się do Piatra Neamt. Po drodze łapie nas mały deszczyk, który przeczekujemy pod drzewem, a pod sklepem przeczekujemy już trochę większy deszcz z czym schodzi z godzinę. Deszcz jednak postanawia nie odpuszczać i atakuje po raz kolejny. Akurat nie mieliśmy się gdzie schować więc postanawiamy jechać dalej. Kończy się to jazdą w potężnej ulewie. Całkowicie przemoknięci chowamy się pod daszkiem w pierwszym możliwym miejscu. Okazuje się to być mini bar z alkoholem. Spędzamy tam jakieś 2-3 godziny. Marcin przy okazji ma szansę spróbować rakii;) Było to już na przedmieściach Piatra Neamt. Z racji że i tak straciliśmy dzisiaj kupę czasu to postanawiamy zrobić sobie ulgowy dzień i już poszukać noclegu. Idziemy jeszcze na pizzę i ostatecznie kończymy na campingu. Można wziąć ciepły prysznic i się ogolić:)
Małą dygresja na temat kierowców: dziesiątki razy dziennie słyszymy klakson co zaczyna być na prawdę wkurzające, ponieważ Rumunii używają go na nas, a nie do nas tak jak np. na Ukrainie gdzie nas pozdrawiano.
Trasa:
Zdjęcia:Nasz wspaniały nocleg;)
© azbest87Widok z naszej miejscówki
© azbest87To w którą stronę??
© azbest87A w ten sposób Marcin radził sobie z górkami;)
© azbest87Monastyr gdzieś tam;)
© azbest87Widoczki na Karpaty niczego sobie
© azbest87Za Targu Neamt- po prawej na góze ruiny zamku
© azbest87Przerwa w czasie deszczu- teren jednak sobie odpuściliśmy na wyjeździe;)
© azbest87Karpaty
© azbest87Widoczki w czasie podjazdu
© azbest87Z chęcią tam wrócę specjalnie dla tych gór
© azbest87Monastyr w Piatra Neamt
© azbest87
- DST 115.29km
- Teren 1.00km
- Czas 07:05
- VAVG 16.28km/h
- VMAX 47.57km/h
- Podjazdy 828m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 5- Dzień próby
Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 19.08.2011 | Komentarze 0
Pobudka po 8. Do 2 w nocy prałem rzeczy, więc średnio wyspany. Do tego z roweru zrobiłem wieszak na ubrania, które niestety nie zdążyły wyschnąć tak więc będę jechał jako suszarka. Porządne śniadanie, pamiątkowe zdjęcia i ruszamy. Do granicy droga idzie mozolnie pod wiatr, który zaczyna dzisiaj porządnie dokuczać. W końcu jednak się doturlaliśmy do granicy, która idzie sprawnie. W Sierecie po rumuńskiej stronie wymieniamy trochę pieniędzy na leje rumuńskie i ruszamy zobaczyć Rumunię. Początek jednak nie taki łatwy. Męczący wiatr z rana teraz zamienia się w istny huragan, który wieje nam prosto w twarz. Do tego interwałowy teren wcale nie pomaga w posuwaniu się na przód. Wiatr tak się wzmaga, że dochodzi do tego iż jadąc z górki musiałem pedałować by osiągnąć prędkość 18 km/h :O Normalnie jakaś masakra! Na domiar złego przed nami drogi niczym od linijki i naokoło tylko pola. Przerwa pod stacją benzynową ponieważ z gorąca Marcina zaczyna boleć głowa. Wystarczyła chwila by zasnął na trawniku;) W dalszej drodze odbijamy kawałek w bok by zobaczyć zabytkowy monastyr w Patrauti (wpisany na listę UNESCO). Za Suczawą zaczyna się ciekawsza droga z racji ładniejszych krajobrazów z widokami na góreczki i jeziora. Ostatecznie docieramy do Falticeni. Pokierowani przez tutejszych trafiamy nad jezioro gdzie podobno możemy się rozbić. Niestety trawa sięgająca mi powyżej pasa nie zachęca do rozbijania namiotu, dlatego nocleg znajdujemy w trochę innym miejscu. Na budowie domów po przeciwnej stronie drogi. Przynajmniej zdążyliśmy tam uciec przed burzą, która chwilę później się rozpętała. Noc spędziliśmy w jednym z domów. Nie trzeba było rozbijać namiotu i mieliśmy sucho nad głowami:)
Po średniej prędkości najlepiej widać jak dzielnie wiatr dzisiaj walczył z nami;)
Trasa:
Zdjęcia:Jeszcze na Ukrainie
© azbest87Rumunia wita
© azbest87Monastyr w Sirecie
© azbest87Droga tak wyglądała przez kilkadziesiąt kilometrów
© azbest87Zabytkowy monastyr w Patrauti
© azbest87I jego wnętrze
© azbest87Widok na Suczawę
© azbest87Krajobrazy za Suczawą
© azbest87
- DST 140.32km
- Teren 2.00km
- Czas 07:05
- VAVG 19.81km/h
- VMAX 49.42km/h
- Podjazdy 710m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 4- Ukraińscy Polacy
Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 1
Wyspani, po dobrym śniadanku ruszamy razem z księdzem w stronę wyjazdu z Kołomyi. Po drodze mamy jeszcze okazję zobaczyć stary polski cmentarz, gdzie można było znaleźć nagrobki nawet z przed 150 lat. Robimy sobie też przerwę w kawiarence internetowej i śmigamy dalej denerwującą drogą góra- dół. W końcu odbijamy na południe, jednak mylimy zjazd przez co nadrabiamy sporo kilometrów. W końcu przez płaskie tereny z ładnymi i zadbanymi domami docieramy do podnóży Karpat Ukraińskich. W końcu piękne widoki i porządny podjazd, a na szczycie.. płasko;) Kilometry w końcu jakoś sprawnie zaczynają lecieć i szukając miejsca na nocleg docieramy do Stróżyńca. Na miejscu o dziwo udaje się jeszcze znaleźć kościół katolicki i polskich księży. Między innymi kleryka z osiedla na którym mieszkam, oraz księdza z okolic Rzeszowa. Ponadto poznajemy kilku Polaków żyjących na Ukrainie z którymi spędzamy wieczór. Jeszcze krótki artykuł do tutejszej gazety, jedzenie, pranie i można iść wygodnie spać.
Mapa:
Zdjęcia:Stary polski cmentarz w Kołomyi
© azbest87Cyrylica w dalszym ciągu jest dla mnie zagadką;)
© azbest87Linia telefoniczna:)
© azbest87Kolejan stara cerkiew- nie byłem w stanie popamiętać gdzie co jest;)
© azbest87Jedziemy sobie jedziemy..
© azbest87Zaczynają się widoki na Karpaty
© azbest87W tej części Ukrainy prawie przy każdym domu była taka zdobiona studnia
© azbest87Most
© azbest87Widok z mostu
© azbest87Takie sprzęty nie raz widzieliśmy
© azbest87Wnętrze przydrożnej kapliczki
© azbest87Przerwa przy źródełku
© azbest87Ładne widoczki na góry
© azbest87Kolejna świątynia tym razem z krzywą wieżą;)
© azbest87