Info

Suma podjazdów to 724191 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień8 - 0
- 2025, Marzec8 - 0
- 2025, Luty6 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 2
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec9 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj15 - 0
- 2024, Kwiecień11 - 1
- 2024, Marzec9 - 0
- 2024, Luty7 - 0
- 2024, Styczeń3 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik7 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień9 - 0
- 2023, Lipiec14 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj8 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń8 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik9 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 1
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień10 - 1
- 2022, Marzec11 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad7 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień8 - 3
- 2021, Lipiec9 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 1
- 2021, Marzec8 - 0
- 2021, Luty5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień7 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec10 - 0
- 2020, Czerwiec8 - 0
- 2020, Maj9 - 3
- 2020, Kwiecień14 - 5
- 2020, Marzec11 - 4
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad3 - 5
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 1
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec13 - 0
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 1
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik5 - 1
- 2018, Wrzesień9 - 1
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 3
- 2018, Maj10 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec6 - 1
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń4 - 1
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień11 - 0
- 2017, Sierpień7 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec12 - 14
- 2017, Maj11 - 2
- 2017, Kwiecień11 - 0
- 2017, Marzec10 - 2
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 0
- 2016, Sierpień14 - 7
- 2016, Lipiec13 - 5
- 2016, Czerwiec12 - 3
- 2016, Maj15 - 0
- 2016, Kwiecień11 - 0
- 2016, Marzec6 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień5 - 1
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 2
- 2015, Lipiec20 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 5
- 2015, Maj8 - 2
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty2 - 4
- 2015, Styczeń1 - 3
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik2 - 3
- 2014, Wrzesień3 - 1
- 2014, Sierpień10 - 3
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj10 - 12
- 2014, Kwiecień9 - 2
- 2014, Marzec6 - 7
- 2014, Luty2 - 1
- 2014, Styczeń4 - 2
- 2013, Grudzień4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 7
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień8 - 8
- 2012, Grudzień1 - 2
- 2012, Listopad1 - 13
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień13 - 2
- 2012, Lipiec21 - 14
- 2012, Czerwiec19 - 46
- 2012, Maj20 - 22
- 2012, Kwiecień12 - 16
- 2012, Marzec13 - 28
- 2012, Luty2 - 4
- 2012, Styczeń2 - 4
- 2011, Grudzień5 - 21
- 2011, Listopad16 - 42
- 2011, Październik22 - 11
- 2011, Wrzesień24 - 25
- 2011, Sierpień20 - 34
- 2011, Lipiec26 - 43
- 2011, Czerwiec26 - 31
- 2011, Maj19 - 37
- 2011, Kwiecień21 - 47
- 2011, Marzec20 - 26
- 2011, Luty8 - 52
- 2011, Styczeń13 - 51
- 2010, Grudzień8 - 24
- 2010, Listopad22 - 74
- 2010, Październik22 - 25
- 2010, Wrzesień24 - 35
- 2010, Sierpień27 - 69
- 2010, Lipiec22 - 66
- 2010, Czerwiec22 - 43
- 2010, Maj13 - 24
- 2010, Kwiecień12 - 21
- 2010, Marzec28 - 61
- 2010, Luty7 - 11
- 2009, Grudzień7 - 28
- 2009, Listopad10 - 26
- 2009, Październik4 - 11
- 2009, Wrzesień13 - 38
- 2009, Sierpień21 - 29
- 2009, Lipiec27 - 40
- 2009, Czerwiec8 - 7
- 2009, Maj10 - 46
- 2009, Kwiecień13 - 45
- 2009, Marzec8 - 23
- 2009, Luty1 - 4
- 2008, Grudzień5 - 18
- 2008, Listopad9 - 28
- 2008, Październik11 - 47
- 2008, Wrzesień17 - 48
- 2008, Sierpień18 - 66
- 2008, Lipiec15 - 60
- 2008, Czerwiec26 - 80
- 2008, Maj27 - 151
- 2008, Kwiecień24 - 172
- 2008, Marzec25 - 218
- 2008, Luty25 - 193
- 2008, Styczeń9 - 74
- 2007, Grudzień8 - 46
- 2007, Listopad12 - 70
- 2007, Październik22 - 85
- 2007, Wrzesień26 - 55
- 2007, Sierpień21 - 35
- 2007, Lipiec4 - 15
- 2007, Czerwiec27 - 32
- 2007, Maj29 - 54
- 2007, Kwiecień25 - 25
- 2007, Marzec26 - 9
- 2007, Luty9 - 0
- 2007, Styczeń10 - 0
>100km
Dystans całkowity: | 24366.60 km (w terenie 1396.00 km; 5.73%) |
Czas w ruchu: | 1105:29 |
Średnia prędkość: | 22.04 km/h |
Maksymalna prędkość: | 81.40 km/h |
Suma podjazdów: | 184024 m |
Maks. tętno maksymalne: | 178 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (83 %) |
Suma kalorii: | 260561 kcal |
Liczba aktywności: | 186 |
Średnio na aktywność: | 131.00 km i 5h 56m |
Więcej statystyk |
- DST 100.00km
- Teren 25.00km
- Czas 05:33
- VAVG 18.02km/h
- VMAX 68.03km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1484m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
W końcu tysiąc przekroczony i pierwsza setka
Piątek, 20 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 3
Długo nie mogłem się zebrać do pierwszej setki, a dzisiaj w końcu był czas i pogoda dobra do dłuższego kręcenia.
Wjechałem gdzieś przed południem i skierowałem się przez zalew na Grochowiczną. Zjazd do Czudca czarnym szlakiem. Z górki zobaczyłem, że nad Wielkim Lasem zbierają się groźnie wyglądające burzowe chmury, a w sumie tam zamierzałem jechać. Stwierdzam że nie warto pchać się prosto pod deszcz i zmieniam trasę. Po zakupach w Czudcu jadę w stronę Nowej Wsi i obieram kierunek na Strzyżów. Przejeżdżam w okolicach niejakiej Białej Góry i jadąc drogami jakimi mi się podobało trafiam na jakąś ścieżkę przyrodniczą, która doprowadza mnie przez las do Łętowni- w sumie fajny zjazd:) Niedaleko stoku narciarskiego zjeżdżam do Strzyżowa. Przejeżdżam przez most i zaczynam podjazd w stronę Brzeżanki. Gdzieś mijam zielony szlak i docieram prawie na szczyt;) No właśnie prawie.. od niego dzieli mnie prawie pionowa kilkunastometrowa ścianka.. Nie pozostaje nic innego jak wnieść tam rower. Łatwo nie było, bo było na tyle strome, że ześlizgiwałem się z rowerem w dół. Na górze znajduję szlak, a na najwyższym punkcie- wycinkę;) Nie zauważyłem, żeby był jakoś konkretnie zaznaczony, no ale wysokość 477 zdobyta;) Zaczynam zjazd w stronę Bonarówki i gdzieś w połowie znowu gubię szlak, czyli standard jak dla mnie;) Tak czy siak trafiam do drogi do której chciałem i zjeżdżam do Żyznowa. Tutaj wymyśliłem sobie, że jeszcze podjadę czarnym szlakiem na Kopalinę. To już nieźle dało mi popalić. Szczytem zacząłem jechać w stronę północną i chciałem znaleźć jakiś nowy zjazd, ale dwa razy pod rząd się nie udało. Najpierw po około kilometrowym zjeździe skończyłem na wycince nad jakimś wąwozem, gdzie nie było mowy, żeby przedostać się z rowerem. Za drugim razem skończyłem u kogoś na podwórku, więc znowu trzeba było dymać z powrotem pod górkę. W końcu zjechałem asfaltem, bo już nie miałem ochoty się gubić. Reszta powrotu standardową trasą, wschodnią stroną Wisłoka z gigantycznym głodem, ale mimo to jeszcze dobiłem po mieście ze 4-5 km tak, że podjeżdżając pod klatkę na liczniku wybiło mi dokładnie 100 km:)
Trasa- odcinki w lesie i na koniec po mieście tylko tak z grubsza.
Trochę zdjęć przez które sporo wydłużył mi się wyjazd;)Na Grochowicznej
© azbest87Nad Wielkim Lasem zbierają się ciemne chmury
© azbest87Zabawa ze statywem i jestem na zdjęciu;)
© azbest87I znowu ja, ale więcej już dzisiaj nie będzie;)
© azbest87Kościół w Czudcu
© azbest87A tam miałem jechać- upiekło mi się :)
© azbest87Całkiem przyjemne widoczki
© azbest87Widok za plecy w połowie podjazdu na Brzeżankę
© azbest87Dalej jazda szutrem
© azbest87Zjazd pewnie byłby piękny:)
© azbest87Ale stwierdziłem że wyniosę tędy rower;)
© azbest87Po zjechaniu do Bonarówki ukazał mi się taki przyjemny krajobraz
© azbest87Park Czarnorzecko- Strzyżowski pozostaje za mną
© azbest87Tęcza- nagroda za podjechanie na Kopalinę
© azbest87
- DST 153.49km
- Teren 4.00km
- Czas 06:35
- VAVG 23.31km/h
- VMAX 55.40km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1111m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót z ogniska;)
Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 0
Z całym zbieraniem zeszło tyle, że wyjechałem z pod schroniska dopiero po 11. Na początek niezła zabawa, czyli próba zjechania do Lutowisk typowym górskim terenem.. na slickach! Na dówch odcinkach musiałem sprowadzać rower, bo koła zaczynały tracić przyczepność, ale ogólnie resztę udało się ogarnąć chociaż na dole to pewnie miałem gorące hamulce.
Droga identyczna jak wczoraj tylko w drygą stronę, więc zjazd z gór. To się przekłada na jazdę z górki i trochę mniej przewyższeń. Niestety nie dało się szybciej pojechać z racji towarzyszącego mi cały dzień przedniego wiatru:/
Ogólnie jazda bez historii. Zrobiłem raptem trzy przerwy ma zakupy w sklepach- łącznie niecałe pół godziny, a tak to jazda cały czas. Dlatego w domu byłem już po 18:)
Mapa:
Bez zdjęć, bo aparat umarł:/
- DST 148.62km
- Teren 2.00km
- Czas 05:54
- VAVG 25.19km/h
- VMAX 60.60km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 1568m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Weekendowy wypad na ognisko..
Sobota, 1 października 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 0
.. a że ognisko było zaplanowane pod schroniskiem "Chata Socjologa" na Otrycie w Bieszczadach to mogłem sobie zrobić "małą" przejażdżkę;P
Miałem wpis, ale przypadkiem go sam usunąłem;) a nie chce mi się na razie tego pisać od nowa.
Zdjęć nie będzie bo mi się tego dnia nie chciało robić, a na drugi dzień aparat odmówił posłuszeństwa, więc obawiam się, że zdjęć nie będzie przez dłuższy czas:/
Mapa:
- DST 155.82km
- Teren 30.00km
- Czas 08:24
- VAVG 18.55km/h
- VMAX 54.42km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 2162m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Pogórza Dynowskiego zwiedzanie
Czwartek, 22 września 2011 · dodano: 22.09.2011 | Komentarze 4
Wczoraj mi się zachciało zrobić porządną trasę. Początkowo myślałem o Cergowej, ale niestety krótszy dzień i kiepska pogoda z rana szybko zweryfikowały te plany. Mimo to udało się zrobić niezłą trasę po Pogórzu Dynowskim poznając przy okazji trochę nowych dróg i ciekawych miejsc:)
Na trasę ruszyłem kilkanaście minut przed 7. Temperatura raczej nie rozpieszczał z racji, że było koło 10 stopni. Jednak nie to było przekleństwem, lecz wszędobylska mgła, która ani myślała zniknąć. Co prawda ciekawie wszystko wyglądało spowite w białym mleku, ale było tak wilgotno, że byłem mokry jakbym jechał cały czas w deszczu:/ I tak przez ponad 3 godziny! Dopiero jak przeszła mgła gdzieś po 10 zaczęło mi się lepiej jechać i organizm w końcu zaczynał się rozgrzewać.
Chciałem trochę pojeździć w terenie dlatego na początek poszła Grochowiczna i zjazd do Czudca czarnym szlakiem, czyli rzeszowska klasyka:) Niestety to co tam zobaczyłem zapowiada jakby chcieli kłaść asfalt w okolicach Grochowicznej- mam nadzieję, że tylko utwardzają drogę:( Od tej wilgocie wszędzie było dość mokro i błotniście. Tak więc tuż po zjeździe byłem już nieźle wybrudzony, a to dopiero początek. Następnie podjazd koło ośrodka Kaczarnica i przejazd szczytem na Żarnową. Cały czas widoczność nie przekraczała 50-70 m. Przed zjazdem do Żyznowa w końcu zaczyna się przejaśniać. Na dole szybko oglądam pałac i kieruję się w stronę Bonarówki. Tam cykam fotki drewnianemu kościołowi i uciekam w las, którym przejeżdżam do Węglówki. Odwiedzam tamtejszą cerkiew i dąb "Poganin"- najstarszy dąb na Podkarpaciu- 650-letni.
Kawałek dalej śmieszna przygoda;) słyszę z krzaków jak jakiś gość coś krzyczy, aż tu nagle z tychże krzaków wybiega na mnie krowa:P Zatrzymała się, popatrzyła, ja się usunąłem na bok, a ona pobiegła dalej. No a zaraz wybiega gość i biegiem za nią;)
Następnie wspinaczka na Prządki i zjazd do Korczyny. W końcu pojawiają się pierwsze promienie słońca!
W Krośnie robię sobie przerwę na rynku i oglądając mapę próbuję wymyślić jakiś dalszy przebieg trasy. Stamtąd udaję się do Haczowa w którym znajduje się zabytkowy drewniany kościół wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a którego jeszcze do tej pory nie miałem okazji zobaczyć. Udaje się, że jest otwarty, więc oglądam go również od środka.
Główną drogą w stronę skałek w Woli Komborskiej, ale nie chce mi się och szukać;) Odbijam tam jedynie z głównej drogi by poznać nowe terytoria:) Ostatecznie udaje się wjechać na szczyt Połon na którym znajduje się figura św. Piotra- bardzo ciekawe i poniekąd ukryte miejsce. Takie jak lubię:)
Zjechałem w Woli Jasienickiej i chciałem przebić się prze górki do Lutczy. Jednak gubię się w leśnych drogach i ostatecznie zaliczając jeden większy podjazd przez las i bardzo fajny zjazd ląduję z powrotem w tejże Woli;) Teraz już nie kombinując jadę do głównej drogi i tamtędy, aż do Domaradza. Odbijam w przejazd do Konieczkowej, którym jakoś nie zdarzyło mi się do tej pory jechać. Kilkudziesięciometrowa góreczka po drodze wchodzi dość gładko. Chwilę wcześniej jednak kończy mi się woda, nie mówiąc o zapasach jedzenia, które skończyły się dużo wcześniej;) Jednak decyduję się jechać dalej po górkach i zaczynam podjazd pod Bliziankę. Mniej więcej w połowie zauważam sklep z którego muszę skorzystać, żeby mi prądu nie odcięło przed domem;) Akurat jakaś babcia robiła zakupy z czym zeszło jej dobre 10 minut, więc miałem przymusową dłuższą przerwę. Dalej to już standardy, czyli zjazd do Straszydla i podjazd w stronę Przylasku, gdzie od niedawna leży nowy asfalt- a taka fajna szutrówka była:/ i jeszcze zjazd terenem i przez Budziwój do domu.
Sporo górek dzisiaj było, to i przewyższenia niezłe wyszły:)
Mapa:
Zdjęcia:W Rzeszowie to przejrzystość była jeszcze całkiem niezła
© azbest87Pan Wędkarz nad zalewem
© azbest87Mroczny podjazd na Grochowiczną
© azbest87Widmowy las
© azbest87Widoczność spada..
© azbest87Pajęczynka tak samo mokra jak ja;)
© azbest87Pałac w Żyznowie
© azbest87Kościół w cerkwi w Bonarówce
© azbest87Szczyty górek jeszcze spowite we mgle
© azbest87Na zjeździe do Węglówki
© azbest87Cerkiew- kościół w Węglówce
© azbest87Dąb "Poganin"
© azbest87Nagrobek admirała Nelsona Keith z XIX w.
© azbest87Zamglona Korczyna z Prządek
© azbest87Uliczka w Krośnie
© azbest87Na rynku w Krośnie
© azbest87Kościół w Haczowie
© azbest87Przed wejściem do kościoła
© azbest87Trochę się pobrudził..;)
© azbest87Posąg św. Piotra
© azbest87Gdzieś na górkach koło Woli Jasienickiej
© azbest87Chwila przerwy w polach
© azbest87Gdzieś wśród górek..
© azbest87I park krajobrazowy zostaje za mną
© azbest87Prawie jak w Rumunii;)
© azbest87
Od dziś nowa kategoria- przewyższenia >1000m :)
- DST 108.57km
- Teren 25.00km
- Czas 05:35
- VAVG 19.45km/h
- VMAX 55.96km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 1157m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Cyklokarpaty jako kibic, Liwocz, Golesz i do domu
Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 1
Po Skandii nie miałem ochoty startować na drugi dzień w przeciwieństwie do mojego brata;) Po zwycięstwie w swojej kategorii, miał chrapkę coś zgarnąć na Cyklokarpatach w Jaśle. Zebraliśmy się z rodzicami, a ja załapałem się dodatkowo jako kibic i miałem szansę pojeździć po tamtych okolicach.
Rano jeszcze było czuć trochę nogi, ale na miejscu stwierdziłem, że jest nie najgorzej i że wracam rowerem do domu:D
Najpierw jednak poczekałem na start wszystkich dystansów. Później kolejne pół godziny na mojego młodszego brata, który startował w kategorii 8-10 lat:) a kilkanaście minut później już pojawił się na wale otaczającym stadion pilot z dystansu hobby, a za nim.. mój drugi brat:P Znowu był pierwszy w open na tym dystansie. Trzy starty i trzy razy pierwszy- nieźle:P
Ze spory opóźnieniem względem tego co zakładałem ruszam z Jasła w stronę Liwocza. Najpierw po asfalcie, ale już za Jasłem pierwszy podjazd i 11% pod górę;) Po drodze nie trafiam na sklep, ale za to dostaję trochę wody do bidonu z jednego z domów:) Dojeżdżam do trasy maratonu i pod prąd kieruję się pod górkę w stronę szczytu. Trzymam się boku, żeby nie przeszkadzać. Później w lesie często się zatrzymuje, żeby przepuszczać zawodników i robię im trochę zdjęć. Później odbijam zgodnie ze szlakiem prosto na szczyt po bardzo stromych odcinkach, gdzie co kawałek musiałem prowadzić pod górę. W końcu wypadam na górze tuż obok szczytu i znajdującego się tam krzyża z punktem widokowym. Widok z góry genialny w każdym kierunku:) Chwilę na górze, później jedzenie na ławeczce i zjazd szutrówką w dół. Przy bufecie z maratonu wypytuję o drogę i zjeżdżam w dół odcinkiem podjazdu z maratonu. Później wyszukuję jakiegokolwiek sklepu, bo zaczyna mnie już suszyć bez wody. Przebijam się przez rzekę i szukam rezerwatu Golesz i tamtejszych ruin. Oczywiście wjeżdżam w ich stronę od dupy strony i muszę rower pchać pod prawie pionową ścianę. Ledwie tam wyszedłem. Na miejscu napotykam bardzo fajne skały i ściany skalne, niczym te z Prządek- spodobały mi się:) Ruin zamku jakoś się nie doszukałem.. chyba że było to te kamienie między drzewami:P Tak czy siak bardzo ciekawe miejsce:)
Dalszą drogę wyznaczam sobie w ten sposób by przejechać szczytem całe tzw. Wzgórza nad Warzycami. Trochę gubienie po drodze było, jeszcze więcej kawałków porządnie zarośniętych i okropnym błotem, że trzeba było rower prowadzić, ale ostatecznie jadąc jakimś szlakiem dla konnych udaje mi się dotrzeć tam gdzie chciałem. Po drodze, gdy wyjeżdżałem z lasu towarzyszyły mi piękne widoki na Beskid Niski- tak to można jeździć:)
W Warzycach na górce zastanawiałem się czy nie wrócić z rodzicami samochodem do Rzeszowa, ale okazało się, że dekoracja się przeciąga i cały czas są jeszcze w Jaśle. Dlatego też ruszam w stronę Rzeszowa. Najpierw jeszcze zaliczam zjazd gdzieś przez pola, a później odwiedzam zabytkowy drewniany kościół w Lubli. Kawałek dalej dołącza do mnie jakiś lokalny biker i dłuższy kawałek jedziemy razem gadając o rowerach itp;) W końcu siada mi na koło a ja wrzucam swoje tempo. Nogi przestały boleć i jedzie się jakoś za dobrze:P Tak więc nawet nie wiem kiedy zgubiłem tamtego kolegę. Za to tempo zostało i to już do Rzeszowa;)
Na początku średnia z lasu marna, bo było dużo kawałków gdzie nie dało się jechać, ale za to od Lubli do Rzeszowa gdzieś koło 28-29.
Przynajmniej błota dzisiaj nie brakowało, bo wróciłem "trochę" pobrudzony:D
Trasa:
Zdjęcia:Brat przed startem
© azbest87Wypatrzyłem też Micia:)
© azbest87Najmłodsi też się ścigali:)
© azbest87Młodszy z braci na finiszu:)
© azbest87Zwycięzca z hobby, czyli drugi brat;)
© azbest87Widok na mój pierwszy cel- Liwocz
© azbest87I widoki na Beskid Niski
© azbest87Gdzieś na trasie maratonu
© azbest87Grzybek na drodze:) a nawet Podgrzybek
© azbest87Krzyż na Liwoczu
© azbest87Widoczek z góry
© azbest87Beskid Niski w swej okazałości
© azbest87W tle na środku widać charakterystyczną bryłę Cergowej
© azbest87Krzyż Milenijny w Ujazdach
© azbest87Dżefo
© azbest87Gdzieś między skałkami w rezerwacie Golesz
© azbest87Dżewo
© azbest87Golesz raz jeszcze
© azbest87Zdjęcie z błotem na obiektywie;)
© azbest87Krofa;)
© azbest87Pod kościołem w Lubli
© azbest87Kościół w Lubli
© azbest87Kościół w Dobrzechowie
© azbest87Z widokiem na park krajobrazowy
© azbest87Jeden z moich ulubionych widoczków w tamtych rejonach
© azbest87
- DST 125.69km
- Teren 1.00km
- Czas 05:40
- VAVG 22.18km/h
- VMAX 80.05km/h
- Podjazdy 1402m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sierpniowe Bieszczady- dzień 4- Manasterzec- Rzeszów
Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 6
Ostatni dzień, czyli powrót do domu, co nie znaczy, że się obijaliśmy;)
Na początek postanowiliśmy się wydrapać na górkę zaproponowaną przez Bożenkę- na szybowisko w Bezmiechowej. Trzeba przyznać, że z obciążonym rowerem była to jedna z najcięższych szosowych górek na które miałem okazję się wspinać w naszych terenach. Na 3 km ponad 260 m przewyższenia, a do tego okropne gorąco co skończyło się tym, że rękawiczki wyciskałem z potu 4 razy na szczycie;P ale górka oczywiście skatowana bez odpoczynku chociaż prędkość spadała mi już 6 km/h:) Na górze (jakieś 620m) genialne widoki i jeszcze popatrzyliśmy jak startują paralotniarze po czym zjazd w dół gdzie czekała na nas Bożenka. Zjazd mega! Puszczam hamulce i na liczniku 64, hamuje bo ostry zakręt, znowu puszczam hample i 65. Znowu hamowanie. I teraz długa prosta, gdzie gładko dobijam do 80! Musiałem wcześniej hamować, żeby zatrzymać obciążony rower. Na dole po kawałku drogi musieliśmy się rozstać z Bożenką i już tyko z Piotrkiem pojechaliśmy w stronę Załuża po drodze oglądają ruiny zamku Sobień. Teraz czas na kolejny podjazd na ponad 600 m tylko, że jednymi z największych serpentyn w Polsce. Trochę ciągnie się ta górka, ale po serpentynach idzie szybciej niż w Bezmiechowej. Przerwa na punkcie widokowym i znowu szybki zjazd, gdzie po drodze wyprzedzam autobus:D Na zjeździe ciekawa rzecz. Otóż przy prędkości około 55 km/h coś wpadło mi do buta. Zdziwiłem się że kamień może wpaść przy tej prędkości. Na dole chciałem go wyciągnąć i okazało się, że w moim bucie siedzi konik polny:P
W Tyrawie Wołoskiej odbijamy na Mrzygłód i dojeżdżamy do Sanu. Doliną Sanu docieramy do Ulucza, gdzie oglądamy zabytkową cerkiew i jedziemy na nową kładkę nad Sanem. Tam przerwa na jedzenie i schłodzenie się w wodzie:) Stąd już sypiemy prosto na Rzeszów. Najpierw wzdłuż Sanu do Dynowa (po drodze jeszcze jedna kładka linowa), później serpentyny w Dylągówce, a na koniec narzucam mordercze tempo tak że do Rzeszowa praktycznie nie schodzimy poniżej 35 km/h.
To był bardzo udany wypad ze sporą ilością górek. Zawsze z miłą chęcią wracam w Bieszczady chociaż już parę razy objechałem niektóre z tych tras. No ale jeszcze też kilka zostało do zaliczenia:D
Trasa:
Zdjęcia:Okolice Manasterca
© azbest87Początek podjazdu w Bezmiechowej
© azbest87Piotrek na górze;D
© azbest87Widok z szybowiska
© azbest87Widoczek z góry raz jeszcze
© azbest87Start!
© azbest87Takie tam złapane na górze
© azbest87Pod ruinami zamku Sobień
© azbest87Sepentynami pod górkę
© azbest87Na punkcie widokowym
© azbest87Cerkiew w Uluczu
© azbest87Kładka na Sanie w Uluczu
© azbest87Nad Sanem
© azbest87Takie bydlaki atakowały mnie cały czas
© azbest87Mostek linowy na Sanie
© azbest87
- DST 111.91km
- Teren 14.00km
- Czas 05:53
- VAVG 19.02km/h
- VMAX 64.80km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1735m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sierpniowe Bieszczady 2011- dzień 3- Wetlina- Manasterzec
Wtorek, 23 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 3
Dzisiaj w planach było przejechać przez najwyższe przełęcze asfaltowe w Bieszczadach co udało się bez problemu. Po tym odbiliśmy na drogę wzdłuż Sanu którą dotarliśmy, aż w okolice jeziora Solińskiego. Spora część tego odcinka prowadziła kamienistą drogą która asfalt widziała pewnie z 30 lat temu;) ale za to po drodze dużo wspaniałych widoków i miejsc. Nie będę się za dużo rozpisywał- odsyłam do zdjęć;) W Bukowcu zrobiliśmy sobie przerwę na chlapanie w wodzie i na koniec podjazdy koło Soliny i wzdłuż jeziora Myczkowieckiego do Leska i ostatecznie do Manasterca, gdzie mieliśmy nocleg u koleżanki. I tu podziękowania dla Bożenki za przyjęcie dwóch rowerzystów:) Nawet sporo przewyższeń wyszło:)
Trasa:
Fotorelacja:W drodze na przełęcz Wyżną
© azbest87I serpentyny w dół do Brzegów Górnych
© azbest87Na przełęczy Wyżniańskiej
© azbest87Widoczek ze szczytu na połoniny
© azbest87Wystająca wieża mostu na Sanie
© azbest87I droga w stronę mostu
© azbest87Widok z mostu
© azbest87Przełom Sanu pod Chmielem
© azbest87Przełom raz jeszcze
© azbest87Cerkiew w Chmielu
© azbest87Widoczek podczas jazdy wzdłuż Sanu
© azbest87Gdzieś na Bieszczadzkich szutrach
© azbest87Na punkcie widokowym
© azbest87Bieszczadzkie lasy
© azbest87Bieszczadzkie żmije;)
© azbest87Nad Solinką w Bukowcu
© azbest87
- DST 106.10km
- Teren 20.00km
- Czas 06:08
- VAVG 17.30km/h
- VMAX 66.10km/h
- Podjazdy 1727m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sierpniowe Bieszczady 2011- dzień 2- Terka - Wetlina
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 · dodano: 25.08.2011 | Komentarze 2
Plan na dziś był konkretny- dojechać nad jezioro Starina na Słowacji.
Zaczęliśmy od odbicia w bok by zobaczyć cerkiew w Łopience- trzeba było się tam dostać po kamulcach co na slickach jest już trochę trudniejsze. Następnie kierunek Cisna i ruszamy na podjazd pod przełęcz nad Roztokami (słowackie Ruskie Sedlo). Jest kawałeczek pod górkę, ale nawet wchodzi i w ten sposób jesteśmy na wysokości 801m. Teraz czeka nas odcinek słowacki, którzy zaczyna się od polnej drogi zmieniającej się w kamienistą serpentynę. Na slickach było sporo zabawy żeby tam zjechać, ale udało się ostatecznie bez problemu. Jazda wzdłuż jeziora to cały czas góra-dół, a podjazd w okolice zapory to 9%. Na miejscu okazuje się, że jako takiego dostępu do zbiornika nie ma ponieważ jest on źródłem wody pitnej. Na zaporę też nie da się wejść. Dlatego odwiedziliśmy tylko brzeg jeziora i punkt widokowy. Na Słowacji spotykamy kilku sakwiarzy i każdy z nich to.. Polak:P Razem z jednym z nich jedziemy niemal całą drogę powrotną do Cisnej (wracał akurat z wyprawy po Węgrzech). Okolice jeziora to najbardziej odludna część Słowacji o gęstości zaludnienia 9 osób na km2. Powrót trochę dłuższy niż zjazd nad jezioro ponieważ trzeba było się wspiąć z powrotem jakieś 500m z czego większość po tych nieszczęsnych kamieniach. Na koniec jeszcze nam została do zaliczenia przełęcz Przysłup i jesteśmy w Wetlinie, gdzie rozłożyliśmy się na polu namiotowym schroniska PTTK. Jeszcze nas burze straszyły przed spaniem, ale ostatecznie jakiegoś dużego deszczu nie było.
Trasa:
Zdjęcia:O poranku
© azbest87Poranne rosy poszukiwanie..
© azbest87Kwiatuszek i pszczółka;)
© azbest87Cerkiew w Łopience
© azbest87Dziuplowy stwór;)
© azbest87Przełęcz nad Roztokami
© azbest87Szutrem w dół
© azbest87Słowackie krajobrazy
© azbest87Nad jeziorem Starina
© azbest87Starina z punktu widokowego
© azbest87Jazda przez wsie których nie ma
© azbest87
- DST 131.18km
- Czas 06:16
- VAVG 20.93km/h
- VMAX 67.33km/h
- Podjazdy 1418m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sierpniowe Bieszczady 2011- dzień 1- Rzeszów- Terka
Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 25.08.2011 | Komentarze 2
Znajomy ze studiów zaproponował mi wyjazd w Bieszczady rowerami. Długo się nie zastanawiałem;) i ruszyliśmy razem pośmigać trochę po bieszczadzkich przełęczach i górkach.
Pierwszy dzień to w sumie dojazd w góry. Stąd też droga prowadziła głównym asfaltem w Bieszczady, a nocleg zaplanowany w Terce. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze kościół w Domaradzu i Bliznem, rynek w Sanoku, oraz zalew Soliński w Polańczyku (gdzie spotkaliśmy się ze znajomą).
Pod koniec zaczęły się porządniejsze górki, ale i widoczki świetne. Przyjemnie było znowu się pobujać po "moich" Bieszczadach:)
Na deser czekało nas genialne nocne niebo z widokiem na drogę mleczną. Jeszcze nigdy nie widziałem tylu gwiazd co było widać w Terce:) Świetny widok!
Trasa:
I trochę fotek. Zbyt dużo nie robiłem ponieważ tą trasę to już znam na pamięć;)Pod kościołem w Domaradzu
© azbest87Wnętrze kościoła w Domaradzu
© azbest87Kościół w Bliznem wpisany na listę UNESCO
© azbest87Zaczynają się powoli większe góreczki
© azbest87Piotrek na rynku w Sanoku
© azbest87W Sanoku
© azbest87Myczków- w drodze do Polańczyka
© azbest87Widok na Zalew Soliński
© azbest87W Polańczyku
© azbest87Bieszczady w Terce
© azbest87
- DST 130.26km
- Teren 1.00km
- Czas 07:33
- VAVG 17.25km/h
- VMAX 57.03km/h
- Podjazdy 1680m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 23- Góry nad Morzem Czarnym
Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 13.09.2011 | Komentarze 0
Nocleg koło meczetu, więc znowu nas budziły w nocy bębny. Rano Marcin centruje koło, a ja w tym czasie zajadam śliwki które dostaliśmy od imama:) W końcu ruszamy i znowu pod wiatr- już zaczynam mieć go serdecznie dość! Po 20 km docieramy znowu nad Morze Czarne i zaczynają się świetne widoki. Droga cały czas prowadzi nie dalej jak 500 m od morza, a z drugiej strony wznoszą się wysokie górki przekraczające nie raz 1500 m wysokości.
Robimy koło południa przerwę na pływanie w morzu, ale długo tam nie wytrzymujemy z racji, że woda w tej zatoce jest lodowata! Po 20 minutach zabawy w falach prawie nie czułem palców u stóp;)
Po tej przerwie zaczynają się niezłe górki. Cały czas jedziemy wzdłuż morza, a tu hopki po 100 lub więcej metrów w górę i to o nachyleniach nie mniejszych niż 15%. Nieźle dają w kość, ale powoli wspinamy się na kolejne z nich. Widoki też niemal jak w górach chociaż ciągle jesteśmy nie więcej jak kilometr od morza.
Zmyleni przez tubylców postanawiamy jechać tak długo, aż dotrzemy do celu naszej wyprawy, czyli do Zonguldaku. Po drodze mamy bardzo malowniczy zachód słońca nad morzem. Jedziemy przez centrum Eregli, które jest pełne ludzi z racji zakończenia już na dzisiaj ramazanu.
Myśleliśmy że jadąc przez miasto skrócimy trochę. Okazało się jednak, że droga idąc wzdłuż morza ma dla nas sporo niespodzianek w postaci ciągnących się jeden za drugim stromych podjazdów jeszcze cięższych niż te które mieliśmy po południu. Do tego zjazdy w kompletnych ciemnościach drogą idącą urwiskiem kilkadziesiąt metrów nad morzem.
Okazuje się, że jednak do naszego celu jest trochę więcej kilometrów niż nam mówiono. W końcu gdzieś koło 1 w nocy przejeżdżamy obok warsztatu, którego pracownik proponuje nam rozłożenie namiotu obok z czego szybko korzystamy;) Jeszcze wspólna herbatka i spanie, a jutro koniec trasy w tą stronę;)
Trasa:
Zdjęcia:Spanie koło meczetu
© azbest87To wysypisko śmieci to w rzeczywistości czyjeś "domki"
© azbest87U nas to co najwyżej jakieś dęby rosną na ulicach;)
© azbest87Górki nad morzem
© azbest87Nad zatoczką w której pływaliśmy
© azbest87Morze Czarne
© azbest87Tureckie górki
© azbest87Domy i domki w gęstwinie
© azbest87Droga wzdłuż morza
© azbest87Widok na Morze Czarne
© azbest87Marcin robi foty
© azbest87Morze o zachodzie
© azbest87Marcin o zachodzie
© azbest87I jeszcze koparka o zachodzie;)
© azbest87Panowie ze stacji którzy poczęstowali nas herbatką i czekoladkami:)
© azbest87