Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102730.07 kilometrów w tym 8000.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707743 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:41697.01 km (w terenie 3701.90 km; 8.88%)
Czas w ruchu:1772:51
Średnia prędkość:23.42 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:304756 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:654225 kcal
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:64.05 km i 2h 44m
Więcej statystyk
  • DST 69.44km
  • Czas 03:05
  • VAVG 22.52km/h
  • VMAX 57.17km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 710m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Cergowej

Czwartek, 20 marca 2014 · dodano: 20.03.2014 | Komentarze 4

Dzisiaj wolne od pracy żeby zdać i oblać egzamin;) no ale później pół dnia całkowicie wolne, a pogoda która do nas dotarła nie pozwalała zmarnować tego. Wybrałem się na rower koło 14 z konkretnym planem trasy. W tym roku póki co mało kilometrów więc też nie chciałem przeszarżować żeby nie umrzeć gdzieś z dala od domu;)
W planach był przejazd do Rymanowa, później pod górę i w dół aż do Dalowej. Stamtąd drogą na Duklę którą jakimś cudem jeszcze nie miałem okazji jechać. Z Dukli to już powrót bo nogi zacząłem trochę czuć, no i chciałem się wyrobić przed zmierzchem. Spowodowane to było tym że zaszalałem i pojechałem ubrany na krótko:P Chwilami było może trochę chłodno, ale ogólnie spoko- dało się jechać.  Ogólnie trasa tak wyszła że objechałem Cergową dookoła:)
Punktem kulminacyjnym był podjazd ciągnący się powoli od Rymanowa na wysokość prawie 600 m, ale też nie zabrakło kilku pagórków które razem dały nie najgorsze przewyższenia. Nogi czuć trochę po jeździe, ale skądś forma musi się wziąć:)
Po drodze kilku kolarzy minąłem- nie dziwne w sumie- pogoda mega zachęca do jazdy.
 Zabrałem dzisiaj nawet aparat ze sobą, ale zdjęć tylko kilka. Nie chciało mi się za często zatrzymywać i zapomniałem naładować baterię, więc musiałem ją oszczędzać;) 

Trasa:


Jakieś foty:
Kościół w Króliku Polskim
Kościół w Króliku Polskim © azbest87

Widoki na Beskid Niski z najwyższego dzisiejszego punktu
Widoki na Beskid Niski z najwyższego dzisiejszego punktu © azbest87

Przydrożna prawosławna kapliczka
Przydrożna prawosławna kapliczka © azbest87

Gdzieś między polami
Gdzieś między polami © azbest87




  • DST 94.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 13.43km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 2500m
  • Sprzęt Pożyczone itp
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sv. Jure 1762 m.n.p.m (Chorwacja)

Czwartek, 12 września 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 7

Długo wyczekiwany urlop w końcu nadszedł, a razem z nim tygodniowy odpoczynek od wszystkiego w Chorwacji. No prawie wszystkiego, bo roweru nie mogło zabraknąć:) chociaż ostatnio co raz rzadziej mam czas na niego siadać i forma jest tragiczna.

Widząc że na Chorwacji będziemy mieszkać w miejscowości Makarska zaplanowałem sobie wjazd na pobliską górę o nazwie Sv. Jure o wysokości 1762m:D a podjazd zaczynał się niemal na wysokości poziomu morza:D
Jest to drugi co do wysokości szczyt w Chorwacji i najwyższe miejsce gdzie można wjechać nawet samochodem, ponieważ na szczycie znajduje się stacja telewizyjna do której prowadzi droga.

Co prawda nie byłem zbyt pewny czy poradzę sobie z ponad 30-kilometrowym podjazdem z racji że ostatnio bardzo mało jeżdżę, ale spróbować zawsze można:)

Podjazd miał być spokojnym tempem, dlatego też postanowiła mi towarzyszyć Ania w próbie ataku na tą górę- najwyżej w razie braku sił wystarczyło się odwrócić i zjechać z powrotem do Makarskiej nie musząc już pedałować.

Pożyczamy rowery (GT- sentyment do marki na której nabiłem sporo kilometrów;) za 100 kuna chorwackich na jedną dobę, tj jest ponad 50 zł, na godziny się kompletnie nie opłacało.
Przejazd przez miasto i wspinamy się w stronę wjazdu do Parku Narodowego Biokovo, który pokrywa całe pasmo górskie o tej samej nazwie.
Od strony Makarskiej pasmo to robiło niewiarygodne wrażenie, ponieważ zaraz za miejscowością wznosiły się prawie pionowe ściany skalne wychodzące na ponad 1200m.

Na razie pogoda średnia, niebo zachmurzone, a szczyty gór w chmurach.
Docieramy do wjazdu do Parku i zaczyna lać, więc przeczekujemy mocniejszy deszcz i kupujemy bilety wstępu do Parku- za osobę w aucie opłata 40 kuna, rowerzyści mogą jechać za połowę tej ceny;)

Deszcze trochę odpuszcza, więc jedziemy dalej, jednak po jakimś czasie mżawka wraca. Mimo to wytrwale pedałujemy pod górkę i nawet Ani dość dobrze idzie. Jednak na wysokości około 700m deszcze przeistacza się w burzę, a dwa uderzenia pioruna gdzieś zaraz nad nami nakazują nam szybki odwrót. Tak więc moknąc od wody którą wyrzucają w górę nasze koła zjeżdżamy z powrotem do Makarskiej. Jazda dalej wydawał się dość niebezpieczna.

Jednak ta historia nie kończy się tak łatwo, bo i ja tak łatwo nie odpuszczam:P

W czasie gdy się suszyliśmy i robiliśmy obiad burza przeszła, a niebo pięknie się wypogodziło, więc zaraz pojawiła się myśl żeby znowu spróbować.. Widziałem że nie mam zbyt wiele czasu po południu, bo muszę zdążyć przed zmrokiem wjechać i zjechać, ale i tak postanowiłem zaryzykować chociaż już miałem 700m w górę w nogach. No i nie miałem zamiaru znowu płacić za pożyczenie roweru;P

Ruszam tym razem już sam kilkanaście minut przed 16.. późno. Pierwsze kilometry po głównej drodze idą szybciej. Wjeżdżam do Parku Narodowego i zaczyna się mozolna wspinaczka serpentynami, które już rano pokonywałem, ale pogoda piękna więc jest i motywacja do jazdy. Z racji ograniczonego czasu starałem się zminimalizować ilość przerw. Ogólnie w czasie drugiego ataku zrobiłem ich tylko kilka na szybkie pstryknięcie fotek i jedną dłuższą, która trwała może z 8 minut;)
Na asfalcie było opisane ile kilometrów zostało do szczytu (przez Park Narodowy trzeba było się wspiąć 23 km) i strasznie wkurzało że tak wolno posuwam się do przodu.
Na końcu zastanawiałem się czy nie odpuścić- tak podpowiadał rozsądek, ponieważ wiedziałem że nie zdążę przed zachodem słońca nawet wjechać na górę a co dopiero zjechać, a nie miałem żadnych światełek:O
Jednak jak to zwykle na rowerze rozsądek przegrał z chorą ambicją, tym bardziej że do szczytu nie zostało tak dużo;)

W drodze i na szczycie spotykam prawie samych Polaków;P Zresztą Makarska to chyba polska kolonia nad Adriatykiem- gdzie się nie obejrzysz tam słyszysz bądź widzisz Polaka;)
Szczyt zdobywam kilkanaście minut po zachodzie słońca. Naokoło rozpościerały się tylko fantastyczne kolory po zachodzie. Na górze zabawiłem dosłownie momencik. Pamiątkowe zdjęcie i zaraz zaczynam zjazd. Co prawda miałem propozycję zjechania bezpiecznie w samochodzie ze spotkanymi tam Polakami, ale nie mogłem sobie odmówić przyjemność godzinnej jazdy w dół:D

Zaraz za pierwszymi serpentynami doganiam dwa samochody, które zaczęły zjeżdżać chwilę wcześniej i w ten sposób jadąc za nimi przez godzinę zjeżdżam aż do Makarskiej. Gdyby nie ich światła to kompletnie bym nic nie widział i nie wiem jakbym stamtąd zjechał;)
To był jeden z bardziej hardcorowych wyjazdów jakie pamiętam;)

Chciałoby się napisać więcej o tym wyjeździe i całym pobycie na Chorwacji, bo ewidentnie mam przypływ weny, no ale to jest blog rowerowy i niech tak zostanie:) zresztą i tak już tyle napisałem że nikt tego nie przeczyta;)
Tak wiec zdjęcia też tylko z wypadu rowerowego.

To chyba też moje rekordowe przewyższenia jak na jeden dzień co przy obecnej formie trochę mnie samego zaskakuje;)

Trasa:


Zdjęcia:

Starujemy z Anią- pogoda nie sprzyja © azbest87


Pogoda dużo lepsza niż rano- zaczyna się wspinaczka © azbest87


Tam na górę muszę się wspiąć a później jeszcze z 500 m wyżej;) © azbest87


Pierwsze widoki po wyjechaniu powyżej linii lasu © azbest87


Serpentynami do góry © azbest87


I dalej pod górę © azbest87


Po wjechaniu na ścianę skalną roztacza się taki krajobraz © azbest87


Niby brak serpentyn ale droga dalej wytrwale prowadzi co raz wyżej, z jednej górki na drugą © azbest87


Jazda skrajem gór z widokiem na morze i wyspy obok © azbest87


Pierwszy widok na cel dzisiejszej jazdy © azbest87


Widoki w stronę Bośni przy zapadającym zmroku © azbest87


Szczyt już co raz bliżej © azbest87


Zachód słońca widziany z wysokości około 1700m © azbest87


Z widokiem na zachód- na szczycie © azbest87


Mój nowy rekord wysokości na rowerze :D © azbest87




  • DST 58.83km
  • Czas 02:24
  • VAVG 24.51km/h
  • VMAX 63.69km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 590m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rzeszów -> Krosno

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0

Powrót do Krosna. Trochę mi się nie chciało, no ale trzeba było. Po pobycie nad wodą nie miałem motywacji do jazdy, ale na szczęście mimo to jechało się nie najgorzej. Jak wyjeżdżałem przed 19 to jeszcze temperatura przekraczał 30 stopni. Nie było czym oddychać. Do Krosna dotarłem już po 21, ostatnie kilometry jadąc już po ciemku, a temperatura i tak spadła raptem do 29 stopni..
Dzisiaj to już komplety brak mocy chociaż czułem że nogi dają radę bez problemu, ale pogoda wykańczała..




  • DST 55.92km
  • Czas 02:13
  • VAVG 25.23km/h
  • VMAX 63.08km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 720m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Krosna na grila

Piątek, 26 lipca 2013 · dodano: 27.07.2013 | Komentarze 1

W tym tygodniu postanowiłem przejechać się do Rzeszowa rowerem. Slicki dalej na kołach więc miałem nadzieję na szybszą przejażdżkę.
Czuj że brakuje mi ostatnio jazdy po górkach, bo jakoś brakuje mocy na podjazdach.
Na początek zmęczyłem podjazd pod Prządki z Korczyny i główną na Rzeszów. W Babicy odbiłem na Lubenię i podjazd koło kościoła, bo kierowałem się do Hermanowej do znajomych na grila.
Po zmroku na Przylasku już prawi nic nie było widać;)
No i tempo jak na parę górek udało się nawet nie najgorsze utrzymać.




  • DST 56.50km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 13.56km/h
  • VMAX 43.30km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 760m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski z Anią- dzień 2

Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 0

Niestety tego dnia pogoda nas nie rozpieszczała. Najpierw prawie przez całą noc padał deszcz. W chwili przerwy w opadach udaje się nam zebrać i załadować wszystko na rowery.
Na początek jedziemy bardziej na południe przez Regietów. Gdyby pogoda była lepsza widoki na pewno też byłby dużo ciekawsza, no ale i tak jest fajnie:)
Oglądamy cerkiew w Skwirtnym i jedziemy do Kwiatonia. Tamtejsza cerkiew niedawno została wpisana listę UNESCO. Mogliśmy ją całą obejrzeć, łącznie z wejściem za ikonostas. W międzyczasie zaczęło mocniej padać, więc przejechaliśmy tylko kilkadziesiąt metrów do najbliższego przystanku i tam założyliśmy chwilową bazę;)
Po uzupełnieniu płynów i kalorii ruszamy dalej w deszczyki, który z przerwami towarzyszył nam już do samej Krynicy.
Za Uściem Gorlickim zaliczamy niczego sobie podjazd w stronę Czarnej, w której oglądamy kolejną cerkiew. Po czym kolejną w Śnietnicy, oraz w Banicy.
W drodze do Izb towarzyszą nam piękne widoczki na Lackową- najwyższy polski szczyt Beskidu Niskiego.
Za Izbami kolejna wymagająca wspinaczka po betonowych płytach na wysokość ponad 700m by przedostać się na asfalt, który zaprowadzi nas do Tylicza.
Żeby nie było łatwo to ostatni podjazd przed Krynicą też daje nam w kość i zaliczamy najwyższy punkt podczas tego wyjazdu- ponad 730m. Zjazd do Krynicy idzie szybko chociaż w małym deszczyku i po mokrej nawierzchni. Chwilę kręcimy się po Krynicy szukając jakiegoś miejsca do jedzenie.
Wchłonięcie pizzy dobrze nam robi, a w między czasie udaje się zaklepać pokój w jakimś pensjonacie- musimy tylko wrócić się kawałek pod górkę drogą którą wcześniej zjeżdżaliśmy.
Ciepły prysznic po tej deszczowej jeździe to jest to o czym wtedy marzyłem:)

Trasa:


Foty:

Widoczki w drodze do Regietowa © azbest87


Cerkiew w Skwirtnym © azbest87


Cerkiew w Kwiatoniu © azbest87


Wnętrze cerkwi w Kwiatoniu © azbest87


Pod cerkwią w Czarnej © azbest87


W dole Izby a za nimi Lackowa © azbest87


Zjazd z widokiem na Lackową © azbest87


Męczący odcinek po płytach © azbest87


Cerkiew w Tyliczu © azbest87




  • DST 88.84km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 14.81km/h
  • VMAX 49.54km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 720m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski z Anią- dzień 1

Piątek, 12 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 3

Wyjazd planowany już od dłuższego czasu na który miałem się wybrać razem z Anią. Po małych przygotowaniach, czyli jeździe po rzeszowskich góreczkach Ania dała sobie dzielnie radę z tymi beskidzkimi podjazdami chociaż wcale nie były łatwe:)
Nie ukrywam że jestem dumny, bo do tej pory nie jeździła w takim terenie i takich dystansów:)

Pojechaliśmy chociaż pogoda po raz kolejny miała nas nie rozpieszczać, no ale wolne na piątek już zaklepane więc nie można tego zmarnować.

Hasłem przewodnim tego trzydniowego wyjazdu był szlak architektury drewnianej z którego mieliśmy po drodze kilkanaście cerkwi do obejrzenia.

Startujemy w piątek po porannych przygotowaniach. Pogoda średnia, ale w miarę ciepło bo koło 20 stopni. Pierwszy podjazd, zjazd i przymusowa przerwa z racji deszczu. Na szczęście napatoczył się przystanek:) Za kilkanaście minut jedziemy dalej, ale po kolejnych kilkunastu kilometrach przez Nowym Żmigrodem znowu chowanie się przed burzą- ledwie zdążyliśmy na przystanek.
W Nowym Żmigrodzie oglądamy cmentarz, moment na rynku i już jedziemy dalej żeby jak najszybciej znaleźć się na terytorium Beskidu Niskiego, oraz Magurskiego Parku Narodowego.
Po drodze zaliczam przymusowe wodowanie prawie po kolano przy próbie przejazdu przez bród na rzece- już do końca dnia miałem mokro w tym bucie;)

W Myscowej kolejna przymusowa przerwa, ale jak się później okazuje już ostatnia dzisiejszego dnia. Bardzo malowniczą drogą docieramy do Krempnej, gdzie oglądamy pierwszą z cerkwi na naszej drodze. Czas również na pierwszej zakupy, bo wiem że przez sporo kilometrów może teraz brakować jakiegokolwiek sklepu.

Kolejna cerkiew w Kotani, gdzie mamy trochę zabawy z aparatami. Następnie Świątkowa Mała- zaliczam wejście na wieże w cerkwi- normalnie nie można się tam dostać:) I zaraz śmigamy do kolejnej cerkwi w Świątkowej Wielkiej. Tutaj chwila i uciekamy, bo wychodzi na nas kolejna chmura. Na szczęście nasza droga zaczyna teraz wieść na południe i udaje się nam uciec przed dość groźnie wyglądającą chmurą.

Przez tereny po PGR-owskie, szutrową drogą wspinamy się na przełęcz Długie (ponad 550m wysokości). Na górze zasłużona przerwa i częściowe opróżnianie zapasów bułek i termosu. Szutrówką tniemy w dół fajnymi beskidzkimi terenami, oraz wzdłuż rzeczki, aż docieramy do Radocyny. Tutaj mały feler- coś zaczyna stukać przy łańcuchu i przy jeździe pod górkę zrywam łańcuch. Na szczęście skuwacz jest gdzie powinien i po kilku minutach brudzenia się smarem mogę jechać dalej.

Teraz czeka nas nie łatwy odcinek, gdzie wspinamy się na wysokości ponad 620 m po śliskiej i błotnistej drodze przez las. Na slickach była to nie lada gratka i nieźle się napociłem żeby dostać się na górę.
Na szczęście zjazd dużo przyjemniejszy po szutrze, aż wyjeżdżamy z lasu gdzie przed nami rozpościera się wspaniały widok Beskidu Niskiego pięknie oświetlony powoli zachodzącym słońcem.

Jeszcze tylko parę kilometrów po drodze do Gładyszowa (po drodze kolejne cerkwie w Koniecznej, Zdyni i samym Gładyszowie), gdzie ostatecznie śpimy pod namiotem przy klubie jeździeckim.
Dzień pełen wrażeń i Ania strzela swoją życiówkę:) Chciała stówkę, ale brakło nam dnia;)

Trasa:


Obszerna fotorelacja:

Pierwsze podjazdy © azbest87


Na cmentarzu w Nowym Żmigrodzie © azbest87


Bród przez który przejeżdżałem- 2 m przed końcem silny prąd mnie prawie przewrócił;) © azbest87


Widoczki w drodze do Myscowej © azbest87


Malowniczą drogą do Krempnej © azbest87


Cerkiew w Krempnej © azbest87


Cerkiew w Kotani © azbest87


Krzyże obok cerkwi w Kotani © azbest87


Cerkiew w Świątkowj Małej © azbest87


Cerkiew w Świątkowej Wielkiej © azbest87


Przełęcz Długie zaliczona © azbest87


Przed tymi chmurami udało się nam uciec © azbest87


Prawie jak na safari;) © azbest87


Przerwa na focenie © azbest87


Beskidzie krajobrazy i drogi © azbest87


Cerkiew w Gładyszowie © azbest87




  • DST 61.48km
  • Czas 02:32
  • VAVG 24.27km/h
  • VMAX 64.33km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 550m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka, czyli tranzytowo z Krosna do Rzeszowa

Piątek, 5 lipca 2013 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 0

Zaraz po pracy, biorę przygotowany już wcześniej rower i śmigam do Rzeszowa.
Początek jakiś taki ciężki. W Korczynie coś dziwnie zaczyna mi stukać w okolicach suportu. Pierwsza myśl że pewnie padł mi znowu suport, ale po chwili oględzin okazuje się że jakimś cudem odkręciły mi się trzy z czterech śrub mocujących najmniejszą zębatkę przy korbie, a ostatnia która została jest poluzowana i zębatka sobie latała luźno :O Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem, tym bardziej że śruby były raczej dobrze dokręcone, a rower serwisowałem w zimie i do tej pory nie czułem nic na korbie nawet jeżdżąc na tej feralnej zębatce.. trochę zagadka dla mnie;)
Tak czy siak po opanowaniu tej "usterki" i ewakuacji spowodowanej przez rzucające się na mnie psy jakoś zaczyna mi się jechać lepiej;)
Reszta podjazdu pod Prządki idzie co raz lepiej, tak jak i następne hopki przez Krasną i okolice.
Cały czas równe, dobre tempo mimo obciążenia roweru sakwami. Także do Rzeszowa docieram w dwie i pół godziny, raczej niezbyt zmęczony, ale za to bardzo głodny, bo po pracy nic nie jadłem tylko od razu siadłem na rower;)

Trasa:


Kilka fotek z przejazdu:

Widok na Korczynę z serpentyn idących na Prządki © azbest87


Górki w Parku Krajobrazowym © azbest87


Droga przez Czarnorzecko-Strzyżowski Park Krajobrazoyw © azbest87


Kościół w Lubeni © azbest87




  • DST 62.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:55
  • VAVG 15.83km/h
  • VMAX 55.80km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opalanie

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 0

Razem z Anią wybraliśmy się pomęczyć trochę na górkach w okolicach Rzeszowa.
Nawet się nie spodziewałem że razem zaliczymy aż tyle górek i to kto zna te okolice to wie że niektóre podjazd są niczego sobie:)
Przez pierwszą część trasy gorąco dawało się ostre we znaki przez co mam dzisiaj trochę piekące plecy;) ale fajnie się jechało.
W drodze powrotnej jeszcze wstąpiliśmy do moich dziadków w odwiedziny i później prosto na Rzeszów.




  • DST 54.78km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 14.94km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielnie na Przylasek

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 0

Przejażdżka niedzielna razem z Anią. Wybraliśmy się do Przylasku bo chciałem Ani pokazać kaplicę którą znajduje się tam w lesie. Przy okazji zaliczyliśmy jeszcze pętlę przez Lubenię i Straszydle, oraz kolejny podjazd przez serpentynę do Hermanowej.
Ania chwilę nie jeździł, ale dzielnie dała sobie radę z całą trasę chociaż później miała już całkiem dość;)




  • DST 65.53km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 25.37km/h
  • VMAX 50.03km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 550m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rudawka Rymanowska

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 13.06.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj najpierw padło na Sieniawę żeby zobaczyć tamtejszy zalew, ale w końcu pojechałem dalej do Rudawki Rymanowskiej na przełom Wisłoka.
Z racji że to po pracy to czasu trochę mało, więc gdy dotarłem do Rudawki to już słońce zaczęło się chować. Także ostatnie 20 km już przy zachodzie na niebie, a w Krośnie już praktycznie ciemno.
Trasa nie była bardzo górzysta, ale jednak cały czas jazda góra dół, więc trochę przewyższeń wyszło, a do tego nie oszczędzałem się więc i średnia wyższa chociaż na początku strasznie ciężko mi się kręciło.