Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102701.43 kilometrów w tym 7993.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707618 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 94.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 13.43km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 2500m
  • Sprzęt Pożyczone itp
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sv. Jure 1762 m.n.p.m (Chorwacja)

Czwartek, 12 września 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 7

Długo wyczekiwany urlop w końcu nadszedł, a razem z nim tygodniowy odpoczynek od wszystkiego w Chorwacji. No prawie wszystkiego, bo roweru nie mogło zabraknąć:) chociaż ostatnio co raz rzadziej mam czas na niego siadać i forma jest tragiczna.

Widząc że na Chorwacji będziemy mieszkać w miejscowości Makarska zaplanowałem sobie wjazd na pobliską górę o nazwie Sv. Jure o wysokości 1762m:D a podjazd zaczynał się niemal na wysokości poziomu morza:D
Jest to drugi co do wysokości szczyt w Chorwacji i najwyższe miejsce gdzie można wjechać nawet samochodem, ponieważ na szczycie znajduje się stacja telewizyjna do której prowadzi droga.

Co prawda nie byłem zbyt pewny czy poradzę sobie z ponad 30-kilometrowym podjazdem z racji że ostatnio bardzo mało jeżdżę, ale spróbować zawsze można:)

Podjazd miał być spokojnym tempem, dlatego też postanowiła mi towarzyszyć Ania w próbie ataku na tą górę- najwyżej w razie braku sił wystarczyło się odwrócić i zjechać z powrotem do Makarskiej nie musząc już pedałować.

Pożyczamy rowery (GT- sentyment do marki na której nabiłem sporo kilometrów;) za 100 kuna chorwackich na jedną dobę, tj jest ponad 50 zł, na godziny się kompletnie nie opłacało.
Przejazd przez miasto i wspinamy się w stronę wjazdu do Parku Narodowego Biokovo, który pokrywa całe pasmo górskie o tej samej nazwie.
Od strony Makarskiej pasmo to robiło niewiarygodne wrażenie, ponieważ zaraz za miejscowością wznosiły się prawie pionowe ściany skalne wychodzące na ponad 1200m.

Na razie pogoda średnia, niebo zachmurzone, a szczyty gór w chmurach.
Docieramy do wjazdu do Parku i zaczyna lać, więc przeczekujemy mocniejszy deszcz i kupujemy bilety wstępu do Parku- za osobę w aucie opłata 40 kuna, rowerzyści mogą jechać za połowę tej ceny;)

Deszcze trochę odpuszcza, więc jedziemy dalej, jednak po jakimś czasie mżawka wraca. Mimo to wytrwale pedałujemy pod górkę i nawet Ani dość dobrze idzie. Jednak na wysokości około 700m deszcze przeistacza się w burzę, a dwa uderzenia pioruna gdzieś zaraz nad nami nakazują nam szybki odwrót. Tak więc moknąc od wody którą wyrzucają w górę nasze koła zjeżdżamy z powrotem do Makarskiej. Jazda dalej wydawał się dość niebezpieczna.

Jednak ta historia nie kończy się tak łatwo, bo i ja tak łatwo nie odpuszczam:P

W czasie gdy się suszyliśmy i robiliśmy obiad burza przeszła, a niebo pięknie się wypogodziło, więc zaraz pojawiła się myśl żeby znowu spróbować.. Widziałem że nie mam zbyt wiele czasu po południu, bo muszę zdążyć przed zmrokiem wjechać i zjechać, ale i tak postanowiłem zaryzykować chociaż już miałem 700m w górę w nogach. No i nie miałem zamiaru znowu płacić za pożyczenie roweru;P

Ruszam tym razem już sam kilkanaście minut przed 16.. późno. Pierwsze kilometry po głównej drodze idą szybciej. Wjeżdżam do Parku Narodowego i zaczyna się mozolna wspinaczka serpentynami, które już rano pokonywałem, ale pogoda piękna więc jest i motywacja do jazdy. Z racji ograniczonego czasu starałem się zminimalizować ilość przerw. Ogólnie w czasie drugiego ataku zrobiłem ich tylko kilka na szybkie pstryknięcie fotek i jedną dłuższą, która trwała może z 8 minut;)
Na asfalcie było opisane ile kilometrów zostało do szczytu (przez Park Narodowy trzeba było się wspiąć 23 km) i strasznie wkurzało że tak wolno posuwam się do przodu.
Na końcu zastanawiałem się czy nie odpuścić- tak podpowiadał rozsądek, ponieważ wiedziałem że nie zdążę przed zachodem słońca nawet wjechać na górę a co dopiero zjechać, a nie miałem żadnych światełek:O
Jednak jak to zwykle na rowerze rozsądek przegrał z chorą ambicją, tym bardziej że do szczytu nie zostało tak dużo;)

W drodze i na szczycie spotykam prawie samych Polaków;P Zresztą Makarska to chyba polska kolonia nad Adriatykiem- gdzie się nie obejrzysz tam słyszysz bądź widzisz Polaka;)
Szczyt zdobywam kilkanaście minut po zachodzie słońca. Naokoło rozpościerały się tylko fantastyczne kolory po zachodzie. Na górze zabawiłem dosłownie momencik. Pamiątkowe zdjęcie i zaraz zaczynam zjazd. Co prawda miałem propozycję zjechania bezpiecznie w samochodzie ze spotkanymi tam Polakami, ale nie mogłem sobie odmówić przyjemność godzinnej jazdy w dół:D

Zaraz za pierwszymi serpentynami doganiam dwa samochody, które zaczęły zjeżdżać chwilę wcześniej i w ten sposób jadąc za nimi przez godzinę zjeżdżam aż do Makarskiej. Gdyby nie ich światła to kompletnie bym nic nie widział i nie wiem jakbym stamtąd zjechał;)
To był jeden z bardziej hardcorowych wyjazdów jakie pamiętam;)

Chciałoby się napisać więcej o tym wyjeździe i całym pobycie na Chorwacji, bo ewidentnie mam przypływ weny, no ale to jest blog rowerowy i niech tak zostanie:) zresztą i tak już tyle napisałem że nikt tego nie przeczyta;)
Tak wiec zdjęcia też tylko z wypadu rowerowego.

To chyba też moje rekordowe przewyższenia jak na jeden dzień co przy obecnej formie trochę mnie samego zaskakuje;)

Trasa:


Zdjęcia:

Starujemy z Anią- pogoda nie sprzyja © azbest87


Pogoda dużo lepsza niż rano- zaczyna się wspinaczka © azbest87


Tam na górę muszę się wspiąć a później jeszcze z 500 m wyżej;) © azbest87


Pierwsze widoki po wyjechaniu powyżej linii lasu © azbest87


Serpentynami do góry © azbest87


I dalej pod górę © azbest87


Po wjechaniu na ścianę skalną roztacza się taki krajobraz © azbest87


Niby brak serpentyn ale droga dalej wytrwale prowadzi co raz wyżej, z jednej górki na drugą © azbest87


Jazda skrajem gór z widokiem na morze i wyspy obok © azbest87


Pierwszy widok na cel dzisiejszej jazdy © azbest87


Widoki w stronę Bośni przy zapadającym zmroku © azbest87


Szczyt już co raz bliżej © azbest87


Zachód słońca widziany z wysokości około 1700m © azbest87


Z widokiem na zachód- na szczycie © azbest87


Mój nowy rekord wysokości na rowerze :D © azbest87





Komentarze
Sylwia | 21:58 czwartek, 28 listopada 2013 | linkuj Piękne widoczki i zachód słońca fantastyczny.
azbest87
| 16:53 poniedziałek, 23 września 2013 | linkuj Więcej zdjęć będzie gdzie indziej jak się już trochę ogarnę i poprawie wszystkie zdjęcia z wyjazdu;)
Paula | 16:09 sobota, 21 września 2013 | linkuj Ładnie ;) Chyba faktycznie niebezpiecznie było by zjeżdzać tą drogą w zupełnych ciemnościach.
No i szkoda że tylko tyle zdjęć ;)

Pozdrawiam!
sebekfireman
| 20:38 czwartek, 19 września 2013 | linkuj W sumie chyba nawet dobrze wyszło że późnym popołudniem wjeżdżałeś - widoki zachodzącego słońca niesamowite. Szkoda że takie małe zdjęcia na blogu i dłużej nie udało się Tobie tam zostać.
tmxs
| 20:00 czwartek, 19 września 2013 | linkuj 30 km podjazd = miazga! Super relacja.
completny
| 18:32 czwartek, 19 września 2013 | linkuj Świetnie tam jest. Właśnie tak sobie wyobrażam Chorwację, czyli kamieniste górki na morzem skąpane w Słońcu. Gratuluje wypoczynku ;P
sebol
| 18:17 czwartek, 19 września 2013 | linkuj no pięknie..Chorwacja zawsze mnie ciekawiła, jak widzę asfalt nie najlepszej klasy , ale jakoś się da nim pomęczyć. Widoki z morzem miodzio :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa aoree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]