Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102730.07 kilometrów w tym 8000.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707743 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotki

Dystans całkowity:39637.92 km (w terenie 4151.20 km; 10.47%)
Czas w ruchu:1857:43
Średnia prędkość:21.12 km/h
Maksymalna prędkość:89.27 km/h
Suma podjazdów:241378 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:221084 kcal
Liczba aktywności:552
Średnio na aktywność:71.81 km i 3h 26m
Więcej statystyk
  • DST 247.79km
  • Czas 11:26
  • VAVG 21.67km/h
  • VMAX 72.72km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 2040m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spontaniczne Zakopane, czyli bicie rekordu po raz kolejny

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 4

W sumie cały ten wyjazd wyszedł dość nieoczekiwanie dosłownie niecałe dwa dni wcześniej. Znajomi jechali do Zakopca, więc stwierdziłem, że na weekend też mogę się wyrwać:)
Trasa w jeden dzień do Zakopanego chodziła mi po głowie już jakiś czas, a teraz miałem ku temu najlepszą okazję. Zładowałem cały dobytek z namiotem na czele i ruszyłem o 5:20 z pod bloku.
Początek to jazda przez 3 godziny w mega mgle. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło w takiej jeździć. Widoczność chwilami spadała poniżej 40-50 metrów, a w powietrzu była taka wilgotność, że cały czas na mnie osadzały się krople rosy. Przez to robiło się trochę chłodnawo i nie mogłem się rozkręcić.
W końcu jednak przed Jasłem mgła odpuściła, a przyjemne słoneczko tylko zachęcało do jazdy.
W Gorlicach zrobiłem sobie przerwę u Pauliny i po tym odpoczynku ruszyłem w dalszą trasę zmierzyć się z co raz większymi górkami.
Dwie większe górki pokonuje w spokojnym tempie razem z jakimś innymi rowerzystą, a na zjeździe rozpędzam się do ponad 70 km/h.
W międzyczasie jeszcze udało się spotkać z kumplami, którzy właśnie wracali z Krościenka, więc było chwilę przerwy na gadanie;)
Następnie raczej szybko przemknąłem przez Nowy i Stary Sącz pedałując w stronę Krościenka nad Dunajcem. Upał powoli dawał się we znaki, ale jechało się i tak bardzo fajnie i ciągle czułem się dobrze.
Podjazd na przełęcz Snozka poszedł mozolnie, ale sprawnie, zresztą tak jak i kolejne kilka hopek wzdłuż Jeziora Czorsztyńskiego. Tutaj po raz pierwszy mogę oglądać w oddali widok Tatr.
Ostatnie dwie godziny jazdy pod względem kondycyjnym idą dobrze, gorzej z moim tyłkiem, który ewidentnie ma już dość przebywania na siodełku. To dlatego, że przez całą trasę miałem raptem z półtorej godziny przerw. Jednak w końcu udaje się dotrzeć do Zakopanego (część drogi z Nowego Targu jadę za traktorem z sianem ku uciesze dzieci, które siedziały na górze:P).
Na miejscu trochę szukania kempingu na którym są znajomi z racji, że po drodze padła mi komórka, ale w końcu udaje się wspólnie odnaleźć.

Całość trasy poszła dość sprawnie mimo sporej ilości przewyższeń i rekordowego dystansu. Okazało się, że najsłabszym punktem w takich trasach jest mój tyłek, który po około 8-9 godzinach na siodełku miał dość mimo, że siły w nogach cały czas dopisywały.

To ostatnie takie trasy przed wyjazdem do Turcji, który już w sobotę! Forma jest, teraz żeby tylko reszta się poukładała tak jak chcę:)

Mapa:


Trochę zdjęć z trasy, chociaż robiłem ich raczej mało:

Na dobry początek 3 godziny w mega mgle © azbest87


Trochę się rosa na mnie odkładała.. © azbest87


W Warzycach wyjechałem nad mgłę więc zobaczyłem w końcu promienie słońca © azbest87


Panorama Biecza © azbest87


Dwór obronny w Szymbarku © azbest87


Ratusz w Nowym Sączu- bardzo mi się spodobał © azbest87


Wzdłuż Dunajca zaczęły się pojawiać co raz większe górki © azbest87


Nad Jeziorem Czorsztyńskim było już widać w oddali Tatry © azbest87


Na dodatek jeszcze parę sztuk z niedzieli, gdy wyszliśmy ze znajomymi Doliną Pięciu Stawów, następnie na Szpiglasowy Wierch i zejście do Morskiego Oka.

Strumyczek © azbest87


Wielki Staw © azbest87


Dolina Pięciu Stawów © azbest87


Na Szpiglasowym *od Ani:) © azbest87


Morskie Oko i Czarny Staw © azbest87


5000 stuknęło:D




  • DST 235.73km
  • Teren 10.00km
  • Czas 09:32
  • VAVG 24.73km/h
  • VMAX 61.85km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1968m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rekord dystansu, czyli zwiedzanie Pogórza Przemyskiego i Gór Słonnych

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 8

Co prawda pobity tylko o 5 km, ale jednak sowity dystans został dzisiaj pokonany z niezłą ilością przewyższeń.

Ogólnie trasa i ten wypad wyszedł dość spontanicznie. Od paru dni miałem ochotę na taką długą trasę, ale dopiero w niedziele wieczorem stwierdziłem, że na drugi dzień jadę i jeszcze rano układałem trasę w grubsza:P

Wymieniłem się z bratem rowerami i śmignąłem na szosie pozwiedzać trochę górek. Co prawda w ogóle nie jestem przyzwyczajony do tego roweru co później się dało odczuć (zwłaszcza przez mega niewygodne siodło:P), ale nawet taką trasę udało się pokonać mimo to.

Ogólnie na trasie to nie dystans, ani przewyższenia mnie wymęczyły tylko: po pierwsze wiatr, który dał mi nieźle w kość przez ponad pół trasy, a po drugie odcinki które musiałem pokonać na szosie w terenie- wytrzęsło mnie niemiłosiernie:P
Na szczęście umiem już zachować się na takiej trasie i odpowiednio o siebie zadbać, więc nie miałem po drodze żadnych kryzysów:) Tylko wkradła się trochę monotonia, gdy od Sanoka musiałem jechać bo mega wmordewind, gdzie prędkość nie przekraczał 23 km/h. Ogólnie tempo dostosowane do trasy, więc raczej się oszczędzałem. Zresztą w terenie na szosie nie da się poszaleć, a część z dróg którymi jechałem była tak dziurawa, że miałem prawdziwy rowerowy slalom;)

A co do trasy i przygód w jej czasie to niżej mała (no może nie taka mała:P) relacja.
Na początek postanowiłem sobie zrobić rozgrzewkę, więc pojechałem sobie przez Słocinę do Chmielnika i później w Zabratówce przez górą na serpentyny w Dylągówce, gdzie na górze o mało nie rozjechał mnie samochód (podniósł mi trochę ciśnienie). To dobrze znane mi tereny, więc jakoś to przeleciałem chociaż jechało się dość ciężko. Dopiero po 40 km (przed Dynowem) zacząłem się rozkręcać i jechało się już co raz lepiej:) Droga na Przemyśl jak zawsze fajna, bo zaraz za Sanem znajduje się malowniczy Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego. Na drugą stronę Sanu postanowiłem się przedostać w Krzywczy i uczyniłem to przy pomocy promu z którego były genialne widoki:) Kawałek za promem okazało się, że mam do pokonania parę km drogą, której lata świetności dawno już minęły. Po kilku kilometrach wstrząsów docieram do Olszan na drodze do Przemyśla, gdzie po raz pierwszy się stołuje przy pobliskim sklepie zjadając swój zapas kanapek. Odbijam w boczną drogę na Brylińce mając nadzieję, że przedostanę się do Huwnik. No i nawet się udało tylko, że po drodze musiałem zaliczyć kilkukilometrowy podjazd (około 250 m przewyższenia) leśnym szutrem co na kolarce wcale łatwe nie było. Po dziurach dostaje się na skraj górki z której roztacza się piękny widok między innymi na masyw Suchego Obycza i Kalwarię Pacławską. Stąd kieruje się na Posadę Rybotycką, gdzie znajduje się jeden z celów wyjazdu, czyli cerkiew obronna św. Onufrego. Dalej kieruje się na zachód kompletnie odludnymi terenami- i to mi się podoba:D Uwielbiam tak jeździć. Poruszam się przez kilka wsi, które już nie istnieją, a ich jedynymi śladami są trochę zarośnięte i zdziczałem drzewa owocowe z dawnych sadów. Bardzo klimatyczne miejsca:) W końcu docieram do głównej drogi i kieruje się w stronę Gór Słonnych walcząc z wiatrem i oglądając po drodze kilka cerkwi. W Tyrawie Wołoskiej robię zakupy i zaczynam podjazd na serpentyny prowadzące na Góry Słonne (kolejny cel tego wyjazdu). Podjazd chwilę się ciągnie, ale bez przeszkód docieram na przełęcz (620m) mając wcześniej świetne widoki krajobrazowe. Na szczycie niefortunnie przechylam się podczas zatrzymywania na stronę z której jestem wpięty, więc przy zerowej prędkości kończę z wywrotką w kupie błota;P Sam z siebie się śmiałem, gdy widziałem się w połowie pokrytego błotem:P Zjeżdżam kawałek w dół i robię sobie przerwę przy punkcie widokowym. Widoki stamtąd genialne. Całe Bieszczady było widać jak na dłoni. W końcu ruszam tyłek i delektuje się zjazdem pozostałą częścią serpentyn, które się ciągną na niemal 300 m różnicy wysokości. Od Sanoka znowu zaczyna się męka pod wiatr i dopiero za Lutczą, gdzie wbijam się za koparkę zaczyna jechać się lepiej i wiatr trochę mniej przeszkadza. Jeszcze tylko wizyta u babci na obiadku i do Rzeszowa. Na koniec zahaczyłem Olszynki nad Wisłokiem, bo tam akurat przebywali moi znajomi, dlatego powrót do domu już całkiem późno, a tak to bez problemu wyrobiłbym się za dnia:)

Mapa:


Dla wytrwałych czas na kupę zdjęć:)

Na początek widoczek z serpentyn w Dylągówce © azbest87


Punkt widokowy nad Sanem © azbest87


Przeprawa promowa © azbest87


Płyniemy na drugą stronę © azbest87


Na Pogórzu Przemyskim © azbest87


Mostek na Sanie © azbest87


I widok z mostku © azbest87


Charakterystyczne krajobraz na Pogórzu Przemyskim © azbest87


Tą drogą musiałem przejechać na szosie © azbest87


Do Kalwarii Pacławskiej miałem dość blisko, ale tym razem sobie odpuściłem © azbest87


Z widokiem na szczyt Kopystańki © azbest87


No to sruuu w dół:) © azbest87


Cerkiew obronna w Posadzie Rybotyckiej pw. św. Onufrego © azbest87


Cerkiew w Roztokach © azbest87


Serpentyna w Górach Słonnych widziana z punktu widokowego © azbest87


Widok na Połoniny © azbest87


Moja miejscówka podczas przerwy na żarełko:) © azbest87


Cerkiew w Olchowcach © azbest87




  • DST 49.57km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 18.36km/h
  • VMAX 55.96km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 641m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzenie na rowerze

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj moim głównym celem jazdy była walka z dolegliwością "tupotu miliona stóp po głowie", bliżej znaną jako kac gigant:P A że rower jest najlepszym sposobem walki z tą dolegliwością to koniecznie musiałem trochę pokręcić. Ogólnie nigdzie mi się nie spieszyło, tempo całkowicie relaksacyjne i dla odpoczynku:)
Najpierw przez miasto i na Podpromiu akurat goście na motorach mieli pokazówki co można zrobić tych dwóch kółkach z silnikiem;) Tu niestety też miałem niemiłe zaskoczenie- padł mi wyświetlacz w aparacie:( kurcze akurat przez wyjazdem:/ Na szczęście zdjęcia można dalej robić, a do podglądu został mi tylko mały ekranik w wizjerze.
Dalej pojechałem sobie nad zalew, gdzie oczywiście tłum ludzi, więc całą długość zalewu pokonałem po trawie obok ścieżki rowerowej- i tak poruszałem się szybciej niż inni;) Pojechałem sobie wzdłuż Wisłoka, aż do Zarzecza. Kawałkami ścieżka tak zarośnięta, że nie dało się jechać, ale jakoś to przebrnąłem o dziwo ze stosunkowo małą ilością trawy w tylnej przerzutce.
Na Lubenię wjechałem żółtym szlakiem- też nieźle zarośniętym- tak że na górze miałem całe skarpetki obrane w jakieś trawiaste kujące badziewia;)
Kawałek jazdy szczytem zjazd w dół i podjazd ścianką- jak zwykle ten kawałek daje radę:D później terenem na Przylasek i zjazd też gdzieś przez pola. Skierowałem się na Tyczyn, bo chciałem jeszcze zobaczyć zachód słońca nad Rzeszowa, ale jakaś wredna chmura wyszła i przykryła całe słońce, więc nici z zachodu:/ Mimo to i tak wykaraskałem się kolejną niezłą górką z Tyczyna na Matysówkę i zjechałem sobie torem motocrossowym na Zalesie. Jeszcze tylko wzdłuż zalewu i przez miasto do domu.

Mapa:


Zdjęcia:

Przedstawienie na motorze © azbest87


I jeszcze raz © azbest87


A moja ścieżka szła środkiem tych krzaczorów © azbest87


W polach niedaleko Zarzecza © azbest87


Wisłok w Zarzeczu © azbest87


Żółty szlak © azbest87


Widok na Rzeszów z Lubeni © azbest87


Górki w Lubeni © azbest87


Droga w Lubeni © azbest87


Gdzieś tam.. © azbest87


Pan Parolotniarz © azbest87


Kategoria 0-50km, Fotki, Tu i tam


  • DST 100.78km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 21.52km/h
  • VMAX 45.53km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leczenie przez kręcenie

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 0

To taka moja radykalna metoda leczenie:P Gardło mi nie chciało przejść, więc stwierdziłem, że i tak idę na rower. W końcu ile można siedzieć w domu!? Albo mi przejdzie, albo całkiem rozłoży;)
Dzisiejszy dystans znowu robiony na raty, no ale setka jest:) chociaż mocy okropnie mi brakowało. W ogóle nie mogłem organizmu wkręcić na wyższe obroty. Widać skutki przebytej choroby. Na szczęście wytrzymałość dalej na dobrym poziomie, bo nawet się zbytnio nie zmęczyłem:P

Na początek pojechałem z bratem do Rojaxu, bo od czasu otwarcia jeszcze nie miałem okazji to niego zawitać (trochę ponad 8 km).

Trasa właściwa to wypad jak zwykle na górki. Na początek jak ostatnio Kielanówka i podjazd terenem na Niechobrz. Później pojechałem sobie na jedną z moich ulubionych tras przez Wielki Las. W zeszłym roku myślałem, że będą tu kładli asfalt, ale wygląda na to, że skończyło się tylko na wysypaniu drogi kamieniami. Przed lasem dopadł mnie mały deszczyk, więc chwilę przeczekałem pod wiatą bawiąc się w tym czasie aparatem;) Przez las jak zwykle przyjemna jazda i na Pyrówkach uderzam w pola, którymi dojeżdżam do Nowej Wsi- bardzo fajny odcinek ze sporą ilością zjazdów. Dalej to jazda obok ośrodka Kaczarnica i przez Podzamcze do Babicy. Gdzie jeszcze zjechałem sobie torem downhillowym. Stąd już prosto do Lutoryża odwiedzić dziadków:) Standardowo babcia mnie tak wykarmiła, że ledwie mogłem jechać na rowerze:P Na szczęście miałem lekki wiaterek w plecy i zaczęło mi się jechać dużo lepiej, więc do Rzeszowa dotarłem bardzo szybko. (około 64 km)

Posiedziałem chwilę i dostałem sms-a od Mateusza, żeby pojeździć po mieście. Oczywiście od razu się zgodziłem:) poplątaliśmy się tyle, żebym dobił dzisiaj do setki, więc jazda prawie do północy;) (28km)

Mapa z trasy za miasto:


Trochę fotek:

Cały dzień co chwilę niebo straszyło deszczem © azbest87


Kapliczka przydrożna © azbest87


Rzeźba przydrożna © azbest87


Krzyż w Niechobrzu © azbest87


Przez las w stronę Czudca © azbest87


A na horyzoncie leje;) © azbest87


W lesie przy wiacie © azbest87


Widoki z Pyrówek © azbest87


Jazda przez pola w stronę Nowej Wsi © azbest87


Burza jednak postanowiła mi odpuścić © azbest87


U góry jasno, a na dole ciemno © azbest87


Wieża triangulacyjna wśród pól z szalonym chmurami u góry © azbest87




  • DST 117.32km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 27.07km/h
  • VMAX 65.43km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 509m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Akcja "Złotówka za kilometr", czyli jedziemy do Turcji:)

Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 16.06.2011 | Komentarze 5



Pomysł zorganizowania całej tej akcji wyszedł od mojego znajomego ze studiów- Marcina, ponieważ on już raz organizował podobną akcję i chciał ją powtórzyć.

Plan jest prosty, a cele dwa: po pierwsze dojechać rowerami do Azji, czyli plan minimum to Istambuł, a przy tym w ramach akcji charytatywnej zebrać pieniądze na operację dla dwuletniej Wiktorii:)

Nasza Mała urodziła się z rozszczepem kręgosłupa, wodogłowiem, pęcherzem neurogennym i niedowładem nóżek. Szansą dla niej jest operacja, którą można wykonać w niemieckiej klinice, a jej koszt to 9000 euro (około 36 000 zł).

W związku z akcją ruszyła strona internetowa. Tak więc każdego zainteresowanego po wszelkie informacje na ten temat odsyłam pod adres:zlotowkazakilometr.pl

Szczerze zachęcam wszystkich do udziału w Naszej akcji i mam nadzieję, że wśród społeczności Bikestats znajdą się osoby o dobrym sercu, którym nie jest obcy los innych ludzi.
By zebrać całość pieniędzy na operację liczy się każda złotówka, wiec zachęcam nawet do tych małych wpłat, które wydają się śmieszne, ale sto takich wpłat potrafi zmienić się w ładną kwotę, a Wiktorię i Nas przybliży do osiągnięcia wyznaczonego celu:)
A może znajdą się jakieś firmy, które będą chciały dołączyć się do akcji i zasponsorować część kilometrów z naszej trasy w zamian za reklamę na koszulkach i sprzęcie:) Zapraszamy do kontaktu:)

Ponadto zachęcam również do rozprzestrzenienia akcji wśród znajomych- może wśród nich znajdą się również tacy którzy będą chcieli pomóc :)

Wiktoria z Mamą, Nami i rowerami:) © azbest87


Wiktoria:) © azbest87


Natomiast plan trasy wyjazdu kształtuje się mniej więcej tak:


________________________________________________________________________

Dzisiejsza trasa to właśnie kolejne odwiedziny Wiktorii, dlatego z Marcinem wybraliśmy się koło 14 w stronę Leżajska. Tempo naprawdę bardzo mocne co widać po średniej, chociaż wiatr dawał chwilami nieźle popalić. Średnia była nawet wyższa, ale ostatnie 20 km to już był swoisty rozjazd i spokojny powrót do domu.
V-max to ściganie autobusu;)
Przynajmniej widać że forma ładnie rośnie przed wyjazdem, a już za miesiąc ruszamy:)

Trasa:


I jest czwarty tysiąc w tym roku:)




  • DST 64.51km
  • Teren 23.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 19.95km/h
  • VMAX 54.93km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 985m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowe ścieżki na "moich" górkach

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 3

Dzień zaczął się od wypadu na uczelnię- oficjalnie byłem na swoich ostatnich zajęciach na podyplomówce:) jeszcze tylko na dziennych skończyć pracę mgr i się obronić:)

Na szczęście dzisiaj zajęć było mniej więc skorzystałem jeszcze z wolnego czasu i wybrałem się z bratem na trasę po okolicznych górkach.
Słoneczko sobie świeciło, wiaterek lekko chłodził- super pogoda do jazdy:)
W ogóle to chyba jeszcze nigdy nie widziałem za miastem tylu rowerzystów co dzisiaj:) normalnie jak grzyby po deszczu. Rzeszów wsiadł na rowery! I bardzo dobrze:)

Trasa to na początek terenik na strzelnicy i podjazd w terenie czerwonym szlakiem pod krzyż w Niechobrzu. Następnie zjazd przez las w stronę Grochowicznej i czarnym szlakiem do Czudca. Tutaj chwila postoju na zakup picia i jedziemy w stronę Podzamcza. Decydujemy się na podjazd żółtym szlakiem- ostra górka, dała mi trochę popalić. Kawałek jazdy szczytem i wbijamy się w jakąś przypadkową drogą w las- świetny zjazd po drodze:) ale standardowo kończymy tak, że musimy komuś przez ogródek przebić się na drogę;) Mam nadzieję, że nie rozjechałem żadnej marchewki:P Teraz jedziemy na podjazd koło winnicy w Wyżnym i wyjeżdżamy na samą górę, aż docieramy do asfaltu- jednak to nam się nie podoba, więc odbijamy znowu w las. Trochę drogami, trochę ścieżkami, a trochę na żywioł zjeżdżamy na dół po drodze napotykając jakiś nowo budowany tor zjazdowy:) Ogólnie cały zjazd był super:) Na koniec decydujemy się jeszcze na zaliczenie podjazdu koło kościoła w Lubeni i zjazd terenem z Przylasku- tutaj też można było poszaleć:) Na koniec jazda ze zmianami, bo mega wmordewind dawał nam się ostro we znaki.

Mapa:


Zdjęcia:

Brat na mostku w Racławówce © azbest87


Kapliczka w polach © azbest87


Ciśniemy pod górkę w Niechobrzu © azbest87


Widok na Rzeszów z pod krzyża w Niechobrzu © azbest87


Widok na góreczki © azbest87


Odpuściliśmy sobie przepłynięcie przez to..;) © azbest87


W potoku..;) © azbest87


Najpierw byliśmy na tej górce po prawej, później na tej w tle, a następnie na tej po lewej, a z kolejniej jest robione zdjęcie;) © azbest87


Widoczek z Lubenii © azbest87


Nad Żwirownią w Rzeszowie © azbest87




  • DST 101.01km
  • Teren 28.00km
  • Czas 05:07
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 51.91km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1306m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

W końcu porządna przejażdżka:)

Środa, 8 czerwca 2011 · dodano: 09.06.2011 | Komentarze 5

Dawno już nie miałem tyle czasu, żeby coś więcej na raz pojeździć. Dzisiaj napisałem rano egzamin i po prostu musiałem w końcu poszaleć po górkach:) Tak więc wziąłem jakieś kanapki, aparat i ruszyłem w samo południe pośmigać w terenie.
Na początek poszedł podjazd przez strzelnicę na Kielanówkę i zjazd do Nosówki. Później szlakiem przez Zgłobień docieram do Woli Zgłobieńskiej i tam skręcam w boczną drogę by po kręceniu się trochę po lesie między innymi przy fajnie meandrującej rzeczce wyjechać w końcu na Pyrówkach koło Wielkiego Lasu. Dalej to jazda przez pola i zjazd gdzieś do Nowej Wsi. Po czym odbijam na podjazd, którym mam się dostać przez górkę do Strzyżowa. Z racji że jazdę chwilowo bez koszulki to muchy i baki chcą mnie zjeść, a z racji gorąca pot zalewa mnie niemiłosiernie;) Żółtym szlakiem w końcu docieram do Łętowni mając za sobą zjazd na którym były tylko koleiny, zwalone drzewa i pokrzywy (nogi to mnie po niech do wieczora swędziały;) Na miejscu napotykam pozostałości jakiejś starej skoczni narciarskiej O.o i zjeżdżam do Strzyżowa, gdzie na rynku robię przerwę na kanapki. Odwiedzam następnie schron, który akurat był otwarty, a wydostające się z niego powietrze było niczym z lodówki. Kolejny mój cel do podjazd na Żarnową, który jak zawsze daje radę;) Na szczycie wbiłem się na czarny szlak i w ten sposób dotarłem do Czudca. Sam zjazd żółtym szlakiem był dość ostry, zwłaszcza, że prowadziła tam ścieżka z pojawiającymi się co kawałek koleinami i dziurami. Ze trzy razy na tym kawałku już myślałem, że zaliczę efektowny lot z wyciągniętymi przed siebie rękami, no ale głupi ma szczęście, więc zjechałem na dół bez takich przygód;) Z Czudca jeszcze podjazd czarnym szlakiem na Grochowiczną i zjazd do Lutoryża do dziadków których ostatnimi czasy nie miałem okazji odwiedzać. Tutaj udało mi się przeczekać pojawiający się co chwilę deszcz. Po uzupełnieniu kalorii dzięki babci:) udałem się już po płaskim do domu. Ten odcinek to jakieś 86 km, jednak do domu wpadłem tylko pod prysznic i pojechałem na spotkanie ze znajomymi i po północy, gdy miałem wracać postanowiłem dokręcić do setki bo dużo już mi nie zostało, a noc była bardzo przyjemna:)

Mapa z pierwszej (zamiejskiej) części jazdy


Była porządna trasa, więc był aparat, to i są zdjęcia:)

Na początek pola w Nosówce bodajże © azbest87


Droga przez Zgłobień © azbest87


Takimi szutrami to jeździ się dość przyjemnie © azbest87


Przy potoczku w lesie- droga kilka razy go przecinała © azbest87


Na leśnej ścieżce © azbest87


Widok z Pyrówek © azbest87


Gdzieś wśród zbóż.. © azbest87


Pajączek;) © azbest87


Polny kwiatuszek © azbest87


Mniej więcej takie widoki towarzyszyły mi przez cały dzień:) © azbest87


i takie drogi:) © azbest87


Skocznia w Strzyżowie- Łętowni © azbest87


Schron w Strzyżowie © azbest87


Krajobraz Strzyżowa © azbest87


Gdzieś na czarnym szlaku na Żarnowej © azbest87


No i mały jubileusz- właśnie przekroczyłem 40 000 km razem z BikeStats:)




  • DST 55.25km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 22.71km/h
  • VMAX 46.35km/h
  • Podjazdy 504m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po przewodnik

Niedziela, 5 czerwca 2011 · dodano: 06.06.2011 | Komentarze 1

Kolejny już trzeci raz wskoczyłem dzisiaj na rower i pojechałem do koleżanki do Będziemyśla pożyczyć przewodnik turystyczny. W końcu mogłem sobie pojeździć trochę w terenie.
Najpierw przejazd przez poligon na Kielanówkę i zjazd koło stadniny koni do Przybyszówki. Następnie podjazd przez Bziankę do Błędowej Zgłobieńskiej i szczytem w stronę nadajnika. Tam gdzieś wbiłem się w polną drogę, aby zjechać do Będziemyśla. Na tym zjeździe nie wiele brakło do gleby na jakiejś dziurze, ale wyciągnąłem tyłek w tył ile się dało i udało się przejechać przez to chociaż dostałem siodełkiem po brzuchu;) U koleżanki trochę się zasiedziałem i do powrotu zabrałem się przez 1 w nocy;P Nie ma co było dość ciemno, ale świetnie było widać gwiazdy:D Nie chciałem się pchać na główną drogę, więc pojechałem sobie trochę okrężną trasą i kilkanaście minut po 2 byłem w domu;) Ogólnie jazda spokojna tylko w jednym miejscu w kompletnych ciemnościach coś zaczęło się ruszać w krzakach koło mnie, ale tym razem nawet mnie to zbytnio nie ruszyło;)

Ciekawostką jest, że przez cały dzień łącznie nabiłem 100 km;) na raty, bo na raty ale jest:P

Mapa:


Jakieś tam fotki

Gdzieś wśród pól © azbest87


Pola po raz drugi © azbest87


Widok z górki w Będziemyślu © azbest87


Pani Krowa:P © azbest87


Kategoria 50-100km, Fotki, Tu i tam


  • DST 38.65km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 21.47km/h
  • VMAX 36.77km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 80m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chillout

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Komentarze 4

Kolejny dzień spokojnej jazdy po mieście. Pojechałem sobie lajtowo nad zalew, później posiedziałem sobie nad nim chwilę gdzieś z dala od ludzi:) i jeszcze trochę plątania.. Ogólnie jazda dla jazdy. No i świetny zachód słońca dzisiaj można było podziwiać:)

Takie tam z komórczaka nad zalewem.. © azbest87


Panorama z widokiem na zalew i Lisią Górę © azbest87




  • DST 123.04km
  • Teren 8.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 24.36km/h
  • VMAX 74.98km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1789m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznawanie nowych górek

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 15.05.2011 | Komentarze 9

Wstanie rano chwilę mi zeszło, ponieważ w końcu odsypiałem całe juwenalia, dlatego śniadanie dopiero po 12, po czym miałem ogromną ochotę coś więcej pojeździć i pomęczyć się na górkach. Przy okazji mogłem spalić i wypocić trochę piwnych kalorii zebranych przez ostatnie kilka dni;)
Całą trasa tworzyła się na bieżąco w zależności od tego gdzie akurat wyjechałem;)
Na początek poszedł podjazd pod Słocinę. Postanowiłem się sprawdzić na nim na czas. No i udało się wykręcić najlepszy czas, chociaż na slickach to akurat łatwiej, ale na odcinku 2,7 km i jakichś 90m przewyższenia zrobiłem czas 6:33 co daje średnią na podjeździe ponad 24. Nieźle jak na mnie;P
Dalej pojechałem sobie w stronę Kielnarowej i do Borku na podjazd koło kościoła. Polami przejechałem do Kielanrowej na górze i zjechałem asfaltem w lewo w okolice Nowego Borku/Błażowej Dolnej. Nawet nie wiedziałem, że jest tu taki szybki zjazd- prędkość prawie 75:) W Błażowej postanowiłem, że pojadę do Kąkolówki na serpentyny po których wyjechałem niedaleko Wilczego. Na głównej drodze po prawej był fajny podjazd, więc postanowiłem go jeszcze zaliczyć:) Na górze skręciłem w jakąś boczną drogę kierując się na południe. Na początku jeszcze był asfalt, który później zmienił się w szuter na zjeździe co na slickach potrafi podnieść ciśnienie, zwłaszcza gdy jedzie się koło 40 i nagle wpada na luźne kamienie- zero przyczepności. Jakoś udało się to przejechać i przez Magierów dostałem się do Izdebek. Skoro przypadek sprawił, że tu jestem to postanowiłem zobaczyć tutejsze serpentyny. Trzeba przyznać, że robią wrażenie:) Chyba największe na jakich do tej pory byłem (ponad 10 serpentyn) i do tego całkowicie odkryte, więc fajnie je widać w czasie jazdy, no i z góry był świetny widok. Dalej to zjazd częściowo serpentynami do Przysietnicy i odbicie na Golcową, bo czas powoli wracać do domu. W Golcowej natykam się na kolejny kościół ze Szlaku Architektury Drewnianej i śmigam do głównej dogi w Domaradzu. Zaliczam hopkę w Jaworniku Niebyleckim o nachylenie 9% i w Niebylcu postanawiam podjechać na Bliziankę i zjechać Sołonką. Jednak na górze mylę drogi i kończę polach. Zjeżdżam ostatecznie przez las jakąś nieźle stromą drogą (co na slickach nie jest łatwe;) i ląduję znowu po tej samej stronie górki przez którą chciałem przejechać. Znowu ją zaliczam tym razem zaczynając od Połomi i zjeżdżam do Lubeni. Stwierdzam, że mimo sporej ilości górek dalej mam jeszcze siłę i uderzam na ostatni podjazd koło kościoła w Lubeni (10% nachylenia).

Cała trasa była spontanicznie na bieżąco organizowana i wyszła super, a chęć pomęczenia się na górkach została całkowicie zaspokojona kilkunastoma wspinaczkami. Także nawet w swoich okolicach można natłuc sporą ilość przewyższeń:)

Co ciekawe całą trasę przejechałem tylko o tym co zjadłem na śniadanie przed jazdą, w trakcie jazdy posiłkując się tylko pełnym bidonem mineralki, jednym snickersem i małym Tymbarkiem, a mimo to do końca miałem siłę chociaż na koniec było czuć już trochę zmęczenie.

Ogólnie to dzisiaj była super przejrzystość. W okolicach Baryczy, gdy skręciłem na Magierów miałem genialne widoki. Cergową było widać jak na dłoni, obok Beskid Niski, "rzut kamieniem ode mnie cały Czarnorzecko- Strzyżowski Park Krajobrazowy. Do tego pięknie widoczne góry Słonne i Bieszczady nawet było nieźle widać:)

Mapa:


Trasa bez aparatu czego bardzo żałuję, bo miałem dzisiaj świetne widoki po drodze. Strzeliłem tylko dwie fotki telefonem. Szału nie ma, ale przynajmniej coś tam można na nich zobaczyć.

Serpentyny w Izdebkach © azbest87


Kościół w Golcowej © azbest87


I trzeci tysiąc wskoczył w tym roku:)