Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 108131.64 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 760361 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Tu i tam

Dystans całkowity:67108.76 km (w terenie 6705.10 km; 9.99%)
Czas w ruchu:2980:58
Średnia prędkość:22.39 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:507068 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:893526 kcal
Liczba aktywności:992
Średnio na aktywność:67.65 km i 3h 01m
Więcej statystyk
  • DST 162.32km
  • Czas 08:58
  • VAVG 18.10km/h
  • VMAX 66.29km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Kalorie 5600kcal
  • Podjazdy 1860m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plan Adriatyk- dzień 2- Przywitanie ze Słowacją

Sobota, 25 lipca 2015 · dodano: 03.08.2015 | Komentarze 2

Jak dla mnie to jest dzień pierwszy, bo wczorajsza dojazdówka jest taka jakby jej nie było;)
Pobudka przed 7 i o 7:30 ruszam. Wcześniej jeszcze tylko udany żart Tomka, który wczoraj zamykał rower w garażu, a później go przestawił gdzie indziej- podobno moja mina na widok że nie ma roweru była bezcenna;)
Od rana słoneczko, a ja pokonuję powoli kolejne górki w stronę granicy- najpierw Warzyce, później przełęcz Hałbowska (540m) i w końcu na granicy przełęcz Beskid (590m) do której docieram koło południa. Z obciążeniem te górki idą znacznie wolniej, a żar lejący się z nieba wcale nie pomaga. Na Słowacji trochę zjazdu i przez Zborov docieram do Bardejova- miasteczka które chciałem zobaczyć z racji wpisanego na listę UNESCO zabytkowego rynku. Na miejscu okazało się że jest jeszcze wystawa aut i cała impreza z tym związana. Koło 14:30 robię sobie przerwę na schłodzenie w pobliskiej rzeczce, ponieważ upał zaczyna robić się nie do zniesienia. Mimo tego podczas mozolnej wspinaczki pod przełęcz Obrucne (640m) czuję że się przegrzewam. Znowu się chłodzę chwilę w wodzie, ale jedzie się mega ciężko Ledwie żywy docieram na jej szczyt i zaczynają wychodzić chmury, oraz rusza się wiatr. To pomaga mi odżyć i dzięki lekkiemu spadkowi temperatury do końca dnia jedzie się już dobrze mimo zaliczenia jeszcze kilku podjazdów.
Dookoła zaczynają pojawiać się burze. Jedna atakuje mnie na zjeździe, więc chowam się w Motorest (zajazd po słowacku). Tam wcinam rosół i jakieś mięso z knedliczkami. Jadąc między kolejnymi burzami docieram do miejscowości Brezovica, gdzie szukam spania. Udaje się u gospodarza na ogrodzie:) Starsze małżeństwo jeszcze karmi mnie ostrą grilowaną kiełbaską i herbatą z mięty z ogrodu.


Fotorelacja:
Pierwsza górka dzisiaj- Warzyce
Pierwsza górka dzisiaj- Warzyce © azbest87

W drodze na przełęcz Hałbowską- w tle góra Grzywacka
W drodze na przełęcz Hałbowską- w tle góra Grzywacka © azbest87

Koniec Polski- czas zacząć Słowacki odcinek
Koniec Polski- czas zacząć Słowacki odcinek © azbest87

Górki po słowackiej stronie
Górki po słowackiej stronie © azbest87

Widok na Zborov
Widok na Zborov © azbest87

Górki pasma granicznego
Górki pasma granicznego © azbest87

Rynek w Bardejovie
Rynek w Bardejovie © azbest87

Wystawa aut na rynku
Wystawa aut na rynku © azbest87

W tle bazylika św. Idziego
W tle bazylika św. Idziego © azbest87

Przerwa na chłodzenie w rzeczce
Przerwa na chłodzenie w rzeczce © azbest87

Przełęcz Obrucne zdobyta
Przełęcz Obrucne zdobyta © azbest87

No to sruuu w dół
No to sruuu w dół © azbest87

Sianokosy na pobliskich górkach
Sianokosy na pobliskich górkach © azbest87

Dzień się kończy- trzeba znaleźć nocleg
Dzień się kończy- trzeba znaleźć nocleg © azbest87




  • DST 44.84km
  • Czas 01:58
  • VAVG 22.80km/h
  • VMAX 58.30km/h
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plan Adriatyk- dzień 1- Prolog

Piątek, 24 lipca 2015 · dodano: 02.08.2015 | Komentarze 1

Co można zrobić mając tydzień urlopu w pracy? Tym bardziej że dostałem na ten czas wolne od żony, więc oczywiście jedyną odpowiedź mógł być rower. Opcji było kilka, ale ostatecznie wybrałem chyba najbardziej hardcorową z nich.
Adriatyk.
Najkrótszą możliwa trasa miała 1000 km z hakiem. Ja niestety nie mogłem sobie w tym przypadku odpuścić zahaczenia o Alpy Słoweńskie (tzw, Julijskie) i gdy zacząłem majstrować przy trasie (utrudniłem sobie trochę przejazd przez Słowację) jej ostateczny zarys zakończył się na 1200 km (opcja minimalna z samym dojechaniem do Adriatyku) lub 1260 (opcja z dojazdem do miejscowości Piran w Słowenii). To jednoznacznie oznaczało że przy założeniu jednego dnia na powrót zostawało 8 dni na jazdę, a to się równa 150 km dziennie...
Plan był bardzo ambitny od samego początku tym bardziej że praca nie pozwala mi się przygotowywać tak jakbym chciał to zrobić.
Wystarczy jeden pechowy dzień na trasie, jakaś niemoc i wyjazd może skończyć się fiaskiem.
Przewidywałem też możliwość jazdy w upałach, dlatego kilka dłuższych tras wcześniej jeździłem w bardzo wysokich temperaturach chociaż czasem nie do końca to było przyjemne, ale opłacalne w dłuższej perspektywie.
Plan był bardzo ambitny, a jak poszło z jego realizacją- zapraszam do kolejnych wpisów, które będą się pojawiać w miarę moich możliwości czasowych przez kolejne dni.

Żeby trochę nadrobić już na samym początku wyjechałem jeszcze w piątek po pracy dojeżdżając koło 22 za Frysztak, gdzie miałem zapewniony nocleg u kolegi. Przyjemna jazda w chłodku po ciepłym dniu, chociaż podniosło mi ciśnienie już przy samym starcie. Ubrany w rowerowe fatałaszki biorę się za rower żeby ruszyć w drogę, a tam brak powietrza z tyłu... Ręce opadły na samym początku. Na szczęście okazało się że po dopompowaniu nie widać żeby powietrze schodziło, więc tak ruszam w drogę z wizytą przy kompresorze w Czudcu.




  • DST 100.68km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:15
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 59.42km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Kalorie 4000kcal
  • Podjazdy 1400m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

100, 1000, 2000..

Sobota, 18 lipca 2015 · dodano: 19.07.2015 | Komentarze 2

.. czyli stóweczka dzisiaj zaliczona, 1000 w pionie przekroczone i w końcu 2000 km na liczniki w tym roku stuknęło.

Zaczęło się jak zwykle niepozornie, czyli ruszyłem przed siebie w stronę Niechobrza przez Mogielnicę. 
Po asfalcie w górę, parno jak cholera chociaż to dopiero po 9. Tempem starca wyczołgałem się na górę i uderzyłem w stronę Wielkiego Lasu wzdłuż którego szutrowo-leśnymi drogami dojechałem do Pstrągowej. Jakimś dawno zapomnianym przeze mnie zjazdem (ale jakże przyjemnym) śmignąłem przez las do Nawsia i asfaltem do Wielopola. Tutaj stwierdziłem że mogę jeszcze przez górkę potłuc się do Wiśniowej, a później się zobaczy.. W Wiśniowej naszło mnie na niebieski szlak przez Czarnorzecko-Strzyżowski Park Krajobrazowy. Tak wiec wykaraskałem się z rowerem do rezerwatu Herby, po drodze walcząc ze stromizną, pokrzywami i natrętnymi owadami. Na szczęście na górze było trochę przyjemniej jeśli chodzi o temperaturę i dało się jechać- nie to co na niektórych odcinkach szlaku pod górę. Na moje nieszczęście picie skończyło mi się zaraz za rezerwatem Herby, więc czekał mnie dłuższy odcinek usychania. Szlakiem dojechałem do Rzepnika, skąd przeskoczyłem między górkami do Węglówki i obrałem już kierunek do domu za główną drogą. Słońce przypiekało, podjazdy już tak nie wchodziły, ale po płaskim na szczęście szło się gładko mimo nadwyrężonych sił.
Walka z takimi warunkami jeszcze wyjdzie na dobre i to już niedługo:)


W rezerwacie Herby
W rezerwacie Herby © azbest87

Cerkiew w Rzepniku
Cerkiew w Rzepniku © azbest87




  • DST 71.60km
  • Teren 22.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 22.85km/h
  • VMAX 59.96km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2800kcal
  • Podjazdy 740m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielne szutrowanie

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 0

Takie tam szwendanie po zapomnianych drogach. Szutry w okolicach Wielkiego Lasu Czudeckiego i później koło Zgłobnia.
Zaliczony podjazd którym jakoś nie miałem okazji jechać tudzież jechałem nim bardzo dawno temu z Zagorzyc do Bystrzycy z oznaczeniem 14%- trochę siły tam zostało.




  • DST 61.91km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 21.23km/h
  • VMAX 70.47km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 1800kcal
  • Podjazdy 1030m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z górki na górkę

Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 11.07.2015 | Komentarze 0

Niestety dzisiaj dyżur w pracy, wiec dopiero jak wróciłem po 15 to mogłem śmignąć na rower.
W planach było parę górek i wyszło nawet całkiem dobrze. Szkoda tylko że GPS zwariował i nie zapisał większości trasy.
Najpierw podjazd na Babią Górę, później z Czudca do góry, zjazd do Wyżnego i podjazd żółtym szlakiem- jeszcze nigdy nim nie jechałem. Na początek niezła stromizna z średnio przyczepnym podłożem, ale udało się to zmiażdżyć. Później zjazd do Lubeni i podjazd w stronę Przylasku. Zjazd przez las i serpentyną znowu do góry. Przez las do Nowego Borku i z powrotem do góry na Kielnarową. Na koniec jeszcze podjazd w Hermanowej na Przylasek gdzie zaliczyłem zderzenie z dostawczakiem wyjeżdżającym z pod domu na drogę- gość w ogóle się nie zatrzymał tylko władował się prosto na drogę za krzaków. Miałem raptem z 5 metrów na wyhamowanie co skończyło się bliskim spotkaniem z jego lusterkiem i drzwiami. Na szczęście bez uszkodzeń na ciele i sprzęcie, ale takich idiotów to powinni zamykać, a nie dawać im prowadzić auta.. Na koniec jeszcze polną drogą do Budziwoja i przez mostek linowy do domu.

Trasa ręcznie zmalowana, bo nie zarejestrowała się jak trzeba..




  • DST 136.60km
  • Teren 30.00km
  • Czas 08:05
  • VAVG 16.90km/h
  • VMAX 60.10km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 5900kcal
  • Podjazdy 1900m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie

Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 0

Nie miałem jakiegoś konkretnego pomysłu na dzisiejszą jazdę, ale miałem ochotę pojeździć po jakichś trochę dalszych górkach.
Padło na Pogórze Przemyskie. Bez konkretnego planu pojechałem w stronę Dynowa i zostawiłem auto w Dąbrówce Starzeńskiej koło ruin zamku. Na początek wybrałem podjazd przez Przełęcz Kruszelnicką i drogą pod cerkiew w Piątkowej, a później miało się zobaczyć;) Po wizycie pod cerkwią stwierdziłem że spróbuje podjechać drogą obok niej i na szczycie wbić się na niebieski szlak.
No i się zaczęło.. podjazd drogą zwózkową dawał nieźle popalić. Do tego oczywiście jak to na suszę- mnóstwo błota;) tak że zasysało koło na głębokość 20 cm. Przez to trzeba było co kawałek zasuwać z buta:/ Przebrnięcie 10 km zajęło mi ponad godzinę i irytacja rosła z każdym kolejnym kilometrem. Mnóstwo gałęzi i jeszcze więcej błota- takie warunki chociaż poruszałem się już wzdłuż szlaku. Jeżeli gdzieś jest poprowadzony szlak to powinni zabronić wjeżdżać tam ciężkiemu sprzętowi.
Nad Kotowem dojechałem do szutrowej drogi i mocno się zastanawiałem czy stamtąd nie zjechać, ale dalszym ciąg wzdłuż pola wyglądał lepiej więc uderzyłem dalej szlakiem przez Piaskową do Sufczyny. W lesie dużo lepiej nie było, ale przynajmniej dało się jechać trochę więcej niż na poprzednim odcinku. W Sufczynie odpuściłem sobie dalszy ciąg szlaku i zjechałem do Birczy. Miałem tam kupić wodę, ale oczywiście zapomniałem. Przypomniało mi się to podczas podjazdu serpentynami w Woli Korzenickiej. Na szczycie podjeżdżam jeszcze zobaczyć ukryte lotnisko i zmierzam do Trójcy. Po drodze ratuje mi tabliczka z napisem: " Do punktu czerpania wody". Odbijam nad pobliski potoczek i uzupełniam bidon, oraz schładzam się trochę wodą, bo słońce zaczyna co raz bardziej przypiekać.
Z Trójcy jadę do Arłamowa kompletnym odludziami. Wymyśliłem sobie że podjadę pod ośrodek w Arłamowie od tyłu i nawet się udało, ale na górze okazuje się że brama jest zamknięta i nie ma jak przedostać się naokoło. Ostatecznie trzeba było zjechać z powrotem na dół i podjechać jeszcze raz.. Myślałem chwilę o Połoninkach Kalwaryjskich, ale to że miałem już 70 km przejechane i drugie tyle do auta przekonało mnie do skrócenia trasy, tak więc zjechałem asfaltem do Makowej. Tutaj w końcu uzupełniłem trochę zapasy wody w sklepie i ruszam dalej do Rybotycz na żółty szlak w celu zdobycia Kopystańki. Jazda szutrówką całkiem przyjemna, ale droga polna prowadząca już na szczyt masakra- jakby ktoś ją zaorał i na tym wyrosła trawa do tego nachylenie ~15%. Trochę mnie zniszczyła na końcówka. Na górze odpoczynek z podziwianiem widoków naokoło. Całkiem fajny punkt widokowy. 
Zjeżdżam do Brylińców droga którą przejął płynący z góry strumyk- przynajmniej trochę obmyłem rower;) Od teraz myślę już o powrocie do auta bo już prawie setka na liczniku. Myślałem żeby przedostać się na drugą stronę Sanu i tam spokojnie dojechać, ale przeprawa promowa nieczynna, bo budują tam most, a mostek który mijałem trochę dalej nieczynny z powodu remontu. Tak dojeżdżam w końcu do mostu w Iskani. Stwierdzam jednak że teraz już nie opłaca mi się jechać drugą stroną, więc jadę końcówkę tą samą drogą co początek, czyli przez Przełęcz Kruszelnicką. Po drodze jeszcze zaczyna mi odcinać prąd, bo za mało jadłem w drugiej części trasy. Wciskam w siebie na siłę snicersa i popijam resztkami wody. Kawałek dalej zaczyna się jechać trochę lepiej, ale pod górkę już brakuje mocy. Na szczęście ostatnie kilometry to już zjazd do Dąbrówki. 
Trasa wyszła całkiem niezła chociaż układana na bieżąco, do tego niedużo brakło do 2000 w pionie, no i słońce które naprawdę nieźle dawało popalić. Mimo to skończyłem ją w dużo lepszym stanie niż podczas ostatniej upalnej setki.
I przejechałem spory kawał Pogórza Przemyskiego!

Niewiele zdjęć dzisiaj zrobiłem, ale wrzucam kilka poglądowych:

Dzisiejszy wyjazd sponsorował:
Dzisiejszy wyjazd sponsorował: © azbest87

Cerkiew w Piątkowej
Cerkiew w Piątkowej © azbest87

Ukryte wśród drzew lotnisko
Ukryte wśród drzew lotnisko © azbest87

Odludzia w drodze do Arłamowa
Odludzia w drodze do Arłamowa © azbest87

Chłodzenie w potoku w Makowej
Chłodzenie w potoku w Makowej © azbest87

Kopystańska zdobyta
Kopystańska zdobyta © azbest87

Widoki z Kopystańki- w tle już Ukraina
Widoki z Kopystańki- w tle już Ukraina © azbest87




  • DST 37.02km
  • Teren 16.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 22.44km/h
  • VMAX 58.63km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 570m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Parę góreczek po pracy

Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 01.07.2015 | Komentarze 0

Takie tam po pracy.. udało się poprawić parę czasów na podjazdach.  Ogólnie jechało się dość przyjemnie.





  • DST 101.54km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:57
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 58.05km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 3900kcal
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Rzeszów

Sobota, 20 czerwca 2015 · dodano: 20.06.2015 | Komentarze 0

Pogoda straszyła dzisiaj zapowiadanymi burzami. Zresztą niebo też nie wyglądało zbyt łaskawie, ale trzeba było nabić trochę kilometrów.
W sumie to nie wiedziałem gdzie by tu pojechać i trasa tworzyła się na bieżąco. Ruszyłem na tereny płaskie, bo bardzo dawno nie byłem w okolicach Głogowa. 
Przez Trzcianę do Bratkowic, później Budy Głogowskie i Głogów Małopolski. Przez Jasionkę do Łąki i Strażowa. Dobrze szło więc stwierdziłem że można gładko dzisiaj setkę strzelić, a dodatkowo trasa już się tak jakoś ułożyła że jechałem dookoła Rzeszowa i tego miałem zamiar się już trzymać.
Zaliczyłem jeszcze podjazd na Magdalenkę i zjazd do Woli Rafałowskiej. Później przez Chmielnik i bocznymi drogami do Tyczyna. Miałem początkowo jechać na mostek linowy, ale brakło by do setki więc pojechałem na most w Zarzeczu i setka pięknie wpadła;) Ehh ta magia liczb;) No i jazda prawie bez przerwy, bo miałem ich łącznie raptem 9 minut;)




  • DST 55.07km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 22.63km/h
  • VMAX 53.79km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 2100kcal
  • Podjazdy 320m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Strzyżowa

Niedziela, 14 czerwca 2015 · dodano: 14.06.2015 | Komentarze 0

Taki sobie rozjazd po wczorajszym. Pojechałem do Strzyżowa gdzie dzisiaj odbywał się maraton z serii Cyklokarpat i mój brat miał startować na mega. 
Doturlałem się powoli wzdłuż głównej drogi z towarzyszącym mi cały czas wmordewindem, a nogi raczej mało chciały współpracować. Ustawiłem się nad mostkiem linowym i popstrykałem trochę fotek ludziom z dystansu hobby i pierwszym z mega. Jak przejechał brat to udałem się na metę i do biura zawodów. Skończył na 11 miejscu Open i 7 w kategorii.
Trochę tam posiedzieliśmy, zjadłem posiłek regeneracyjny mojego brat:P i gdy spiker słusznie zauważył że burzowe chmury zaczynają nadciągać szybko ruszyłem w drogę powrotną. Początek mozolny, ale później z biegiem czasu trochę się rozkręciłem i tempo zauważalnie wzrosło na powrocie. Zapewne przyczyniły się do tego wspomniane burzowe chmury, które wisząc na niebie niedaleko mnie przyciągnęły trochę chłodniejszego wiatru- samopoczucie od razu +100 ;)




  • DST 125.63km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:23
  • VAVG 19.68km/h
  • VMAX 71.85km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 5300kcal
  • Podjazdy 1560m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uff.. jak gorąco..

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 14.06.2015 | Komentarze 2

Plan na dzisiaj był jasny- wynik trzycyfrowy na liczniku, chociaż pogoda a zwłaszcza zapowiada temperatura średnio zachęcały do spędzenia całego dnia na rowerze. 32 stopnie potrafi każdego wykończyć.
Początek jazdy też średnia napawał optymizmem- kompletny brak mocy. Dodjazdówka w stronę Czudca i pierwszy podjazd to było raczej walczenie z sobą żeby nie zawrócić niż sensowna jazda. Na szczęście na górze powoli zacząłem się rozkręcać i jechało się co raz lepiej chociaż straciłem całkowicie motywację do jakiejkolwiek szybszej jazdy. Także najbliższe górki były już pokonywane z prędkością turystyczną.
Z Kopaliny przejechałem jakąś nową drogą w stronę górki w Jaworniku (pomógł w tym wujek google) i później jakimiś polnymi i leśnymi dróżkami którymi jeszcze nie miałem okazji jeździć. W końcu dojeżdżam w okolice Gwoźnicy Górnej. Zjazd koła cmentarza miażdży- przyspieszenie czuć jak na Sołonce- nie znałem drogi i trochę przyhamowałem w połowie, a i tak gładko 70 przekroczyłem. 
W sklepie zakupiłem picie zeżarłem banana i jazda dalej. Władowałem się w jakąś drogę asfaltową z nachyleniem pod 20%- w sumie mogłem stąd łatwo odbić na Wilcze, ale obrałem inny kierunek. Nawet bym powiedział że mnie poniosło i tak trafiłem na serpentyny w Izdebkach. Wturlałem się na nie spokojnym tempem i na górze odbiłem na Wydrną, ale z asfaltu uciekłem w polne drogi i dojechałem do Obarzymu. Dojazd do Dynowa jeszcze jakoś poszedł, ale tutaj już czułem że przyjąłem dzisiaj za dużą dawkę słońca.. Przerwa opodal mostu i małe uzupełnienie kalorii lekko mi pomogło, ale ostatecznie jazda od Dynowa do Boguchwały to byłą trochę męka. Marzyłem o wskoczeniu do zimnej wody. Na płaskim jechałem bez problemów nie najgorszym tempem, ale byle górki i odcinało mnie. Jakby nie patrzeć to trochę górek było, ale chyba bardziej odbiła się na mnie jazda przez kilka godzin w mega słońcu i wysokiej temperaturze.
Efekt dnia jest taki że jestem spalony niczym kurczak z rożna z piękną kolarską opalenizną;) i wypite 5 litrów picia w czasie jazdy, a i tak waga w porównaniu do rana o 3 kg mniejsza...


Kilka zdjęć, bo nie chciało mi się za bardzo robić fotek (kiepskie światło do zdjęć;)

Na początek kładka w Boguchwale
Na początek kładka w Boguchwale © azbest87

Przerwa pod drzewem
Przerwa pod drzewem © azbest87

Niedaleko szczytu na Żarnowej
Niedaleko szczytu na Żarnowej © azbest87

Nad Gwoźnicą Górną
Nad Gwoźnicą Górną © azbest87

A zaraz szybki zjazd
A zaraz szybki zjazd © azbest87

Gdzieś w lesie
Gdzieś w lesie © azbest87

Na serpentynach w Izdebkach
Na serpentynach w Izdebkach © azbest87