Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102730.07 kilometrów w tym 8000.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707743 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:41697.01 km (w terenie 3701.90 km; 8.88%)
Czas w ruchu:1772:51
Średnia prędkość:23.42 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:304756 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:654225 kcal
Liczba aktywności:651
Średnio na aktywność:64.05 km i 2h 44m
Więcej statystyk
  • DST 69.11km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 18.43km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Podjazdy 950m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd trasy Skandii z bratem

Poniedziałek, 20 września 2010 · dodano: 20.09.2010 | Komentarze 0

Z racji że brat ma stratować na weekendzie w maratonie Skandii to dzisiaj postanowiliśmy mniej więcej przejechać trasę. Ja na maratonie też się pojawię, ale raczej w formie kibica i fotografa;P
Obczaiłem jak mniej więcej przebiega trasa i później z pamięci w czasie jazdy próbowałem ją odtworzyć;) Większość ścieżek była mi znana, więc jakoś jazd nawet szła zwłaszcza na początku. Później jednak zaczęły się trochę kłopoty ze znalezieniem odpowiednich ścieżek i dróg więc niektóre kawałki pojechaliśmy po mojemu;P ale ogólnie tak z 80% trasy udało się powtórzyć no i wszystkie te wzniesienia, których jest 6 czy 7;P Nawet dają trochę popalić;)
Na trasie jest dość sporo odcinków asfaltowych zwłaszcza na dojazdach z jednej górki na drugą, no i przy wyjeździe z Rzeszowa, ale po kolei..

Najpierw z mostu zamkowego w stronę Słociny i podjazd asfaltem- tutaj cała stawka się powinna się rozciągnąć i ustawić:) Dalej zjazd do Chmielnika i podjazd z powrotem na Matysówkę. Zjazd obok lasu do Chmielnika i podjazd na Borówki (tutaj kawałek ominęliśmy). Następnie zjazd gdzieś przez pola (nie jestem pewny czy dobrą drogą zjechaliśmy;). Kawałeczek asfaltem i trochę żmudny podjazd na wzniesienie Magdalenki, ale nie obok kościółka i zaraz fajny szybki zjazd w stronę Cierpisza. Tutaj powinien być gdzieś przejazd lasem, ale go nie znaleźliśmy więc pojechaliśmy trochę naokoło. Podjazd pod kościółek na Magdalence już dobrą drogą, a było go kawałek - jakieś 4 km. Zjazd w stronę Słociny przez pola i tam oczywiście standardowo błotna masakra;) Następnie powinien iść kawałek przez las w Słocinie, ale nie wiedzieliśmy którędy dokładnie idzie, więc pokręciliśmy się po lesie i ostatecznie trochę bokiem wyjechaliśmy na szczyt i miejsce przecięcia się trasy. Pojechaliśmy na zjazd do Matysówki i jedną z większych ścianek na trasie. Teraz jest tam asfalt więc podjazd idzie łatwiej niż jakiś czas temu po szutrze i płytach. Jeszcze tylko zjazd serpentynką i odbicie gdzieś w bok, ale tutaj też nie do końca trafiliśmy na tą drogę co trzeba i zjechaliśmy lekko w bok względem miejsca gdzie mieliśmy wylądować. Jeszcze tylko końcówka przez miasto i w końcu można było coś zjeść w domu;P bo na trasę wzięliśmy tylko po bidonie;)

Na całej trasie mega Skandii ma być 820 m przewyższeń na 54 km więc nawet nieźle:) choć jakby pokombinował pewnie dałoby radę zrobić więcej;P

Błota po drodze było co niemiara:P obaj wróciliśmy cali brudni nie mówiąc już o rowerach, chociaż brat był w gorszym stanie bo po drodze zaliczył jeszcze 3 gleby;P z czego jedna z efektywnym lotem przez kierę, a druga w koleinie, a trzecia z lądowaniem dupą i ręką w śmierdzącym błocie;P Widać że treningu na szosie nie przekładają się na umiejętności techniczne;P chociaż ogólnie tempo miał dobre:)




  • DST 73.05km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:38
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 53.70km/h
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do dziadków i miasto

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 18.09.2010 | Komentarze 0

Najpierw do babci do Mogielnicy na zbieranie ziemniaków. Ubrałem się w długie spodnie, a w czasie jazdy ładnie się wypogodziło więc mnie zalało..
Stamtąd po południu w odwiedziny do dziadków do Lutoryża. Dziadek znowu zobaczył mój obłocony rower więc po raz kolejny skończyło na nim wiadro wody;P
Po powrocie do domu niemal od razu pojechałem jeszcze z Mateuszem i Arturem na miasto. Artur odłączył się w połowie i reszta jazdy już we dwóch.
Łącznie nawet niezły dystans dzisiaj wyszedł.




  • DST 58.43km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 24.01km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 483m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pod krzyż

Czwartek, 16 września 2010 · dodano: 16.09.2010 | Komentarze 0

Mimo deszczu w ciągu dnia w końcu zza chmur wyszło słońce, więc postanowiłem trochę pokręcić za miasto. Padło na krzyż w Niechobrzu. Spokojnym tempem pod wiatr wspiąłem się na szczyt. Powrót już nieco mocniejszy (bo z wiatrem) i jeszcze trochę plątania się po okolicy Rzeszowa i po samym mieście, bo po 40 km w końcu zacząłem się rozkręcać;P Na koniec jeszcze spotkałem Michała koło zamku więc razem powoli wróciliśmy pod blok.

Trasa:


Kategoria 50-100km, Tu i tam


  • DST 56.97km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 18.48km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto

Wtorek, 14 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 0

Mateusz chciał żeby z nim podjechać na Polibudę, więc przy okazji pokręciliśmy trochę po mieście w spokojnym tempie.

Wrzuciłem też kilka zdjęć do wczorajszej wycieczki.

Nie miałem weny do jazdy gdzieś dalej za Rzeszów, ale w spokojnym tempie jeszcze raz pod wieczór pojeździłem razem z Mateuszem.




  • DST 65.98km
  • Czas 02:21
  • VAVG 28.08km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Podjazdy 640m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miało być dużo..

Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 3

Zaczęło się spoko. Najpierw praktyki, w międzyczasie wychodzące słoneczko i bardzo dobry humor:) Znowu zamieniłem się z bratem rowerami i zaplanowałem sobie dość ambitną trasę ze sporą ilością kilometrów.
Na początku gładko jadę w stronę Tyczyna i kieruje się na serpentyny w Dylągówce. Dość szybko dojeżdżam do Dynowa i kieruje się na południe wzdłuż Sanu. Tu zaczyna się dla mnie nowa droga ponieważ jeździłem tu już ale drugim brzegiem Sanu;) Jedzie się przyjemnie, samopoczucie więcej niż dobre:) Odwiedzam jeszcze po drodze cerkiew w Obarzymiu i kieruje się dalej na południe z zamiarem dojechania do Grabownicy Starzeńskiej i dalej do Brzozowa. Niestety zaskakuje mnie nagle brak powietrza w tylnej oponie. Myślę sobie że na szczęście coś mnie tknęło jak wychodziłem i schowałem do plecaka zestaw naprawczy i pompkę, więc jakoś dam sobie radę:) niestety przeliczyłem się..:/ okazało się że dziur w dętce było co najmniej ze 3.. i po godzinie prób łatania w końcu daję sobie spokój z dętką. Zaczynam się zastanawiać jak tu teraz wrócić do domu, czyli te 65 km! Telefon do domu, ale auto akurat w naprawie:/ już miałem łapać stopa jakiegoś, ale tata dogadał się z dziadkiem że po mnie przyjedzie. Tak więc ruszam powoli z buta w stronę Dynowa ze świadomością że trochę minie zanim przyjedzie odsiecz;) Mimo że wypad nie wypalił i kończy się niespecjalnie to i tak mam dobry humor i idę sobie spokojnie podgwizdując pod nosem;P Do tego miałem trochę czasu na robienie zdjęć;P Zanim przyjechał dziadek (tj. około godziny) zdążyłem przejść z 5 km;P Ciekawe uczcie gdy się idzie z buta w stronę domu i widać drogowskaz: "Dynów 12 km", a od Dynowa jest jeszcze 45 km do Rzeszowa;P
Miało być ze 150 km a skończyło się jak się skończyło;)

Jakieś zdjęcia jutro bo teraz nie chce mi się wrzucać;)

Mapka:


Kilka zaległych zdjęć:

Widok z serpentyn w Dylągówce © azbest87


Jazda wzdłuż Sanu © azbest87


Cerkiew w Obarzymie © azbest87


A tutaj już zdjęcia z części pieszej;) © azbest87


Słońce chowające się za górką fajnie oświetlało drogę z pomiędzy drzew:) © azbest87


Po lasach widać już powoli zbliżającą się jesień © azbest87


Przydrożny kwiatek © azbest87


Przydrożny krzyż © azbest87


Słońce za drzewami © azbest87


Taki tam widoczek przy drodze:) © azbest87




  • DST 84.18km
  • Czas 02:42
  • VAVG 31.18km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 711m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosowo

Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 07.09.2010 | Komentarze 0

Zamiana rowerów z bratem i koło 15.30 ruszyłem na szosową traskę.
Ogólnie prze pierwszą połowę trasy kompletnie nie miałem mocy.. górki szły tragicznie, a i po płaskim jakoś nie mogłem się wbić w rytm.. Dopiero po przejechaniu przez Łańcut noga zaczęła podawać:) i druga część trasy poszła już w zadowalającym tempie:) Od skrętu z droga na Jasionkę wbiłem się za autobus i do Rzeszowa dotarłem baardzo szybko:D jazda cały czas koło 58:D max tutaj to jakieś 61- autobus nie chciał jechać szybciej:P Na zjeździe do Chmielnika też ładna prędkość- 72 chociaż dwa razy wyjechały mi jakieś auta i musiałem trochę przyhamować:P
Ewidentnie nie jestem przyzwyczajony do pozycji na szosie;) bo trochę poczułem plecy, ale ogólnie nie jest źle:) Jakby więcej pojeździć to łatwo bym się przyzwyczaił:)

Traska:


Kategoria 50-100km, Tu i tam, Szosa


  • DST 84.72km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 22.69km/h
  • VMAX 82.30km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 909m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rekord prędkości= 82.3 km/h i 2000km w siepniu:D

Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 · dodano: 30.08.2010 | Komentarze 4

Wszelkie znaki na niebie i ziemi (czytaj: wszystkie prognozy pogody;P) zapowiadają że jutro ma u nas padać cały dzień więc pewnie nie uda się wyjść na rower, dlatego plan minimum na dzisiaj to było 72 km;) bo tyle brakowało mi do osiągnięcia 2000 km w sierpniu:D No i oczywiście plan wykonany:)

Ogólnie sierpień to był wyjątkowo udany miesiąc pod względem rowerowym:) o czym między innymi świadczą te 2000 km (wcześniejszy rekord miesięczny to 1710 km). Udało się zaliczyć parę kilkudniowych wyjazdów, łącznie z zaliczeniem Zakopanego:D pobiłem rekord dystansu dziennego (230km) i dwa razy pobiłem rekord prędkości z czego ten drugi wypadł dzisiaj :D Od tej pory jest to 82.3 km/h. Oczywiście ustanowiony na Sołonce, czyli najszybszej górce w okolicy. Ma ona jeszcze spory potencjał o czym świadczy rekord Seby z wczoraj- prawie 95km/h :O Tylko że on jechał na slickach, ale prędkość jak na rower masakryczna.

Ja za to dzisiaj na początek jadąc w stronę Strzyżowa miałem zmagania z przednim uciążliwym wiatrem przez 35km, a później zaliczyłem sobie trzy niczego sobie podjazdy:D Najpierw Żarnowa (464m) i zjazd do Niebylca (63.8km/h). Podjazd w Bliziance- równie męczący co Żarnowa i na prawie identyczną wysokość (465m) i zjazd ze Sołonki. Podjazd w stronę Przylasku (tu już górka poniżej 400m;) i zjazd do Budziwoja. Na koniec przez miasto do domku.

Fajnie bo z każdej górki dało się zobaczyć w oddali Rzeszów. Nawet z Żarnowej choć do Rzeszowa stamtąd będzie z 30 km. W ogóle na górkach towarzyszyły mi świetne widoki:D bo pogoda jeszcze była dość fajna (choć trochę chłodno), ale do Rzeszowa wracałem już razem z ciemnymi chmurami z których jutro ma padać:/

Trasa jakoś tak:


Kategoria 50-100km, Tu i tam


  • DST 78.31km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 20.70km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leśno-błotne szaleństwo z bratem:)

Niedziela, 29 sierpnia 2010 · dodano: 29.08.2010 | Komentarze 2

Pogoda dzisiaj była trochę niepewna jeśli chodzi o dłuższe wypady, ale i tak postanowiłem trochę się przewieźć. Za to mój brat miał wielką ochotę pojeździć po lesie;)
Las + ostatnie opady = mega błoto
I tak też było:P
Stwierdziłem- czemu nie:P chociaż miałem czyściutki rower, bo ostatnio ładnie umyty, to jednak dawno już nie ubabrałem się dobrze w błocie na rowerze;P (chociaż w sumie tydzień temu trochę tego było;P)

Brat odłożył dzisiaj szosę na bok, pożyczył rower od znajomego i ruszyliśmy w las:D
Najpierw główną drogą w stronę Głogowa i skręt na Jasionkę. Kawałek dalej wjechaliśmy w las. I tak spory kawałek jechaliśmy tylko leśnymi duktami, a gdy docieraliśmy do asfaltu lub zabudowań to.. skręcaliśmy w przeciwną stronę:P

Gdzieś koło Trzebuski jechaliśmy kawałek polami, gdzie co kawałek były myśliwskie wieże obserwacyjne. na jedną z nich się wdrapaliśmy. Naokoło okropnie płasko;P ale w sumie widoczki pól w słońca były nawet niczego sobie;) W sumie już dawno nie jeździłem w tych rejonach- w tym roku jestem nastawiony praktycznie tylko na górki:) Trochę dalej wjechaliśmy z powrotem do lasu i po jakimś czasie zgubiliśmy drogę kończą ostatecznie na jakichś moczarach. Efekt tego był taki że musieliśmy się przedzierać przez jakieś krzaczory, podmokłe trawska, przemoczyliśmy buty, koło mi uciekło na mokrym drzewie schowanym w trawie i nie zdążyłem się wypiąć, więc miałem lekkie lądowanie;P Chwilę później udało mi się wypiąć- szkoda tylko że to było na błocie między dwiema dużymi kałużami;P -efekt: noga powyżej kostki zatopiona w śmierdzącym bagnie i uczucie chłodu i mokra między palcami w bucie, który towarzyszyło mi już do końca jazdy;)

W końcu udaje nam się dotrzeć do Huciska gdzie jedziemy w jakąś boczną drogą, która standardowo- kończy się;P Wbijamy w pola i pytam miłego Pana pasącego krowy gdzie tu jest jakaś droga;P Pokazuje nam kierunek tylko że na drodze staje potoczek o którym tenże Pan wspominał. Nie wspomniał tylko że potoczek ma ze dwa metry szerokości i dobre pół metra głębokości, a ja nie miałem ochoty znowu wodować. Jednak po przejrzeniu linii brzegowej w końcu udaje się znaleźć dobre miejsce do przeprawy i o dziwo przedostajemy się na drugą stronę suchą stopą;) (o ile jeszcze mogę mówić w tym momencie o suchych stopach;P). Wydostajemy się na asfalt w Przewrotnym i uderzamy do pobliskiego Raniżowa żeby znaleźć jakiś sklep ponieważ mocno już odczuwamy brak jakiegokolwiek jedzenia (mieliśmy tylko jeden bidon picia na dwóch).
Napełniamy trochę nasze żołądki i decydujemy się jechać do domu z racji opóźnień czasowych, które mamy z powodu zgubienia się w lesie;)

Powrót dość mocnym tempem (aż poczułem nogi;) Zwłaszcza ostatnie 15 km gdzie obaj mocno pracujemy na zmianach ciągnąc cały czas w granicach 35-40 choć wiatr wcale nam nie pomagał, a zgrzytający z nadmiaru piasku i braku wypłukanego smaru łańcuch stawiał pewne opory;)
Na koniec oczywiście jazda przez centrum z toną błota na plecach, nogach (nawet i zębach;) i rowerach;P

Co do pogody to na początku gdy wyjeżdżaliśmy z domu to padał lekki deszczyk, ale nie przestraszyliśmy się go. I dobrze:) Po paru km przestało padać i później pogoda była bardzo przyjemna do jazdy z co chwilę przebijającym się słońcem:)

Ale dostałem wenę- teraz nikt tego nie przeczyta;)

Trochę zdjęć choć za wiele ich dzisiaj nie robiłem:

Nad oczkiem wodnym w lesie głogowskim © azbest87


Rowery nad oczkiem wodnym © azbest87


Samotne drzewa w lesie © azbest87


Adam w lesie;) © azbest87


Krajobraz pól © azbest87


Chmury- te płaskie ciekawie wyglądają:) © azbest87


Do takiej budki wleźliśmy © azbest87


Widok z budki przez drzwi © azbest87


A taki widok z okna mają myśliwi:) © azbest87


W pewniej chwili droga zmieniał się w coś takiego;) normalnie rzeka i tak ze 30m © azbest87


Nad mokradłem- sucha choinka;) © azbest87


Potoczek © azbest87


P.S. Przekroczyłem 7000 km w tym roku:D




  • DST 59.27km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 26.15km/h
  • VMAX 59.50km/h
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na szybko

Czwartek, 26 sierpnia 2010 · dodano: 26.08.2010 | Komentarze 0

Popołudnie zajęte więc wybrałem się na rower koło 12.
Trasa na szybko. Najpierw po płaskim do Bratkowic, później podjazd na Słotwinkę i na szczycie w prawo i przejazd szutrem koło nadajników na szczycie. Zjazd do Nockowej i powrót przez Zgłobień w stronę Wisłoka i przez miasto na koniec.
Pierwsze pół trasy jechało się dość ciężko za co winę chyba ponosi uciążliwy wiatr, ponieważ powrót już był dość lajtowy:D no i średnia ostatecznie nie najgorsza. Najważniejsze że kolano już prawie nie doskwiera:D


Kategoria 50-100km, Tu i tam


  • DST 62.14km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 20.60km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do dziadków i miasto

Środa, 25 sierpnia 2010 · dodano: 25.08.2010 | Komentarze 1

Dzisiaj najpierw po śniadaniu pojechałem do dziadków do Lutoryża, bo miałem im pomóc trochę i tak większość dnia spędziłem na wsi. Przy okazji jak to zawsze u babci najadłem się mega;P aż ciężko się jechało w drodze powrotnej;P
Rano jeszcze czułem skutki wczorajszej gleby i przy pedałowaniu kolano dawało o sobie znać, ale dało się jechać:) no i mogłem już dzisiaj normalnie chodzić;P a gdy wracałem to na tyle już przeszło że ból odczuwałem tylko przy mocniejszej jeździe:) dlatego wieczorem wybrałem się jeszcze pojeździć po mieście razem z Mateuszem, Arturem i Sebastianem:) Standardowa trasa plus objazd Lisiej Góry w ciemnościach;P