Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 107578.79 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 754559 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:41863.59 km (w terenie 3703.90 km; 8.85%)
Czas w ruchu:1779:46
Średnia prędkość:23.43 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:306629 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:658919 kcal
Liczba aktywności:654
Średnio na aktywność:64.01 km i 2h 44m
Więcej statystyk
  • DST 79.95km
  • Teren 31.00km
  • Czas 04:01
  • VAVG 19.90km/h
  • VMAX 64.80km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 955m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosenne szwendanie

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 0

Piękny dzień do jazdy:) Słoneczko, ciepło, bezchmurnie. Tylko wiatr nie dawał spokoju. Wybrałem się na odcinek nad Pstrągową znaleziony na mapie, który prowadzi szczytem szutrowymi drogami. Najpierw jednak podjazd w terenie na Kielanówkę i szutrem pod krzyż w Niechobrzu. Przez Wielki Las na Pyrówki i dalej wzdłuż lasu, aż na górę w Pstrągowej. Tutaj poszukałem drogi z mapy, bo mapę oczywiście zapomniałem wziąć, ale na szczęście kojarzyłem mniej więcej gdzie to było. No i szukałem tam oznaczeń szlaku. Bardzo fajna trasa szczytem z widokami na Park Krajobrazowy i Beskid Niski. W końcu dojeżdżam do drogi na której byłem ostatnio chociaż w międzyczasie zgubiłem szlak;) Tutaj też zresztą gdzieś źle poskręcałem i zjechałem do Pstrągowej jakąś inną drogą, ale też bardzo fajną. Przez pola i las, oraz kawałek ciekawym wąwozem. Stamtąd koło ośrodka Kaczarnica do Lubeni. Tutaj jeszcze odbijam na podjazd koło kościoła i szczytem w stronę Przylasku. Tam skręciłem w jakąś drogę na której jeszcze nie byłem i w ten sposób w sumie też ciekawą drogą dojechałem do szutrówki idącej na Przylasek. Od teraz jazda minęła bardzo szybko z racji tylnego wiatru. Dzięki temu przez Budziwój można było pocisnąć trochę mocniej.
Bardzo przyjemna przejażdżka, tylko słońce mnie trochę spaliło na dłoniach, bo dzisiaj jechałem bez rękawiczek, a dłonie jeszcze nie opalane;)
Udało się też fajnie przejechać szczytem górki przeszło 20 km robiąc coś na kształt koła wokół Pstrągowej. I to w większości w terenie po szutrowych i leśnych drogach.

Mapa:


Trochę fotek:

Kościół w Racławówce- Zabierzowie © azbest87


Kapliczka przy szlaku © azbest87


Jazda przez Wielki Las © azbest87


Dalej szutrami wzdłuż lasu © azbest87


Widoki na górce w Pstrągowej © azbest87


Krzyż gdzieś tam.. © azbest87


Z widokiem na park krajobrazowy © azbest87


Góra Bardo niemalże jak na dłoni © azbest87


Wiosenne Pogórze Strzyżowskie © azbest87


Jakaś rudera gdzieś w lesie © azbest87


Wszystko kwitnie na wiosnę © azbest87


I jeszcze wiosenne drzewa © azbest87


A jutro w góry! Tym razem jednak z plecakiem na pieszo:)


Kategoria 50-100km, Fotki, Tu i tam


  • DST 91.40km
  • Czas 04:00
  • VAVG 22.85km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 1075m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na szosie w słoneczku

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 3

Pogoda się w końcu poprawiła, więc trzeba było spalić trochę świątecznych kalorii. Niestety mój rower został w zeszłym tygodniu u dziadków, także musiałem użyczyć któregoś roweru brata. Wziąłem jego szosę treningową. Trochę duża, ale bardzo nie przeszkadzało to, gorzej z ustawieniami pod siebie. Myślałem że jest w miarę ok, ale w czasie jazdy szybko wyszło, że siodło jest za wysoko. Nie miałem kluczy ze sobą, więc nie miałem jak go obniżyć z racji zacisku na imbus. Przez to jechało mi się dość ciężko i niewygodnie. Na następny raz nie popełnię tego samego błędu;)
Do tego przełożenia w tej szosie do najlżejszych nie należą i górki trzeba było pokonywać dość siłowo nawet na najmniejszym przełożeniu, ale dało radę;)

Wybrałem się w okolice Dynowa. Na dobry początek Słocina, Chmielnik i podjazd w Zabratówce. Na szczycie serpentyn w Dylągówce wspaniałe widoki. Góry Słonne widać bez problemu i wydaje mi się, że udało się też dojrzeć Bieszczady- to jeszcze do sprawdzenia;) Podjazd z Dynowa w stronę Lubna i Wesołej jak zwykle trochę się ciągnął, no ale w końcu wychodzi na około 450 m. Na szczycie przerwa na skonsumowanie paru kawałków świątecznych placków;) Spory kawałek przejechałem drogą na Domaradz i odbiłem na północ w stronę Kąkolówki. Fajny zjazd serpentynami w lesie i w końcu wypadam niedaleko Błażowej. Stamtąd już prosto na północ po płaskim i na koniec jeszcze podjazd w Kielnarowej i zjazd przez Matysówkę.

Danych brak, bo jechałem bez licznika. Kilometry z bikemap, a czas grubo zaokrąglony i podany na oko;) Tempo ogólnie bardzo spokojne, ale ile mi dokładnie zeszło to nie mam pojęcia;)

Trasa:


Wziąłem aparat, ale mało zdjęć robiłem, dlatego wrzucam tylko kilka sztuk.

Po wjechaniu serpentynami w Dylągówce © azbest87


Krajobrazy z góry w Dylągówce © azbest87

Ledwie widoczna górka po prawej to Chryszczata:)

Przerwa na kawałek placka © azbest87


Droga do Wesołej © azbest87


Widoczki na pogórze © azbest87




  • DST 50.23km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 19.20km/h
  • VMAX 44.75km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 629m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uciekanie przed deszczem i z wiatrem zmagania

Czwartek, 29 marca 2012 · dodano: 29.03.2012 | Komentarze 2

Jakoś nie chciało mi się iść na rower, więc ostatecznie poszedłem.. pojeździć z bratem:P Trasa prawie identyczna jak dwa dni temu, tylko trochę chłodniej i mi jechało się trochę gorzej chociaż wiało tak samo silnie;) Początek przez las w Słocinie, później zjazd i podjazd Skandią na Borówki. Tam fajny odcinek przez las po korzeniach:) Podjazd w Borku, ale tylko kawałek po asfalcie, później odbijamy w bok u podjeżdżamy od tyłu i drogą krzyżową. Przez pola do Kielnarowej i asfaltem na Przylasek. Na koniec przez las i pola do Budziwoja i zmagania z wiatrem do Rzeszowa.
Wiatr dzisiaj dawał nieźle popalić. W sumie tak jakoś wiał, że mało było jazdy w czasie której pomagał. Zjazd z Przylasku to normalnie masakra. Zmęczyłem się na zjeździe;) Przez Budziwój trochę wiało z boku, więc aż takiej męki nie było chociaż wiatr potrafił nas nieźle rzucać po drodze. Przy wjeździe jeszcze dopadł nas deszczyk przed którym udawało się nam przez cały czas uciekać. Wcześniej obserwowaliśmy deszczowe chmury obok, ale jednak udawało się uciec. Mogłem się tego w sumie spodziewać, bo dopiero co wczoraj wymyłem rower:P Jak zwykle nie może być za długo czysty..;)




  • DST 90.78km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 19.11km/h
  • VMAX 69.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 1016m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prosto przed siebie.. na Wilcze;)

Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 6

Przez cały tydzień czekałem na weekend wiedząc, że będę miał czas na rower, no i że pogoda ma dopisać iście wiosenna:) I tak też było!
Jakoś nie mogłem się zdecydować na jakąś konkretną trasą, więc pojechałem jak zawsze, czyli przed siebie:P wymyślając trasę na bieżąco.
Na dobry początek podjazd lasem w Słocinie i zjazd żółtym szlakiem do Kielnarowej. W polach było trochę błota, ale obyły się bez błotnej tragedii. Dalej odbijam na asfaltowy podjazd na pod WSIiZ, gdzie spotykam Wilczka. Pod górkę jedziemy razem, a na szczycie odbijamy w przeciwne strony. Wymyśliłem sobie że pojadę w stronę Błażowej, ale najpierw jeszcze szybki zjazd. Za Błażową decyduję się na podjazd w stronę Kąkolówki- Ujazdy. Podjaździk trzeba przyznać niczego sobie. Na szczycie pod wieżą triangulacyjną chciałem zrobić przerwę na żarełko, ale zobaczyłem myśliwską ambonę i uznałem to za lepsze miejsce na posiłek:P Później docieram wzdłuż Rezerwatu Mójka do drogi Dynów- Domaradz. Tutaj już wiedziałem, że chcę jeszcze zaatakować Wilcze, więc jazda do Baryczy i boczną drogą, oraz przez pola przebijam się w stronę Patrii. Na polnych drogach jeszcze sporo śniegu i jeszcze więcej wody, więc jechałem polem, który okazało się być dość suche tylko miękka ziemia bardzo spowalniała i utrudniała jazdę. Na szczycie długo nie zabawiłem, bo po pierwsza słaba widoczność, a po drugie niezłe wiatrzysko, które nie zachęcało do dłuższej przerwy. Zjazd drogą do Gwoźnicy i dojazd od Niebylca. Dalej to już droga bez historii, czyli powrót w większości główną drogą i jeszcze standardowo nad Wisłokiem.

Pogoda taka dobra, że zdecydowałem się na jazdę w krótkich spodenkach i to było dobre posunięcie:) Jechało się bardzo przyjemnie. Chociaż pierwsza połowa trasy szła dość ciężko. Myślałem że to wina przeziębienia, które zaczęło mnie dopadać dzień wcześniej, ale to była ewidentnie wina denerwującego wmordewindu. Podczas powrotu wiało w plecy, tak więc jazda stałą się nagle wyjątkowo lekka:P

Mapa:


Fotorelacja:

Koło lasu w Słocinie © azbest87


Gdzieś na odcinku żółtego szlaku © azbest87


Na tej ścieżce lepiej uważać;) © azbest87


Zabawa obiektywem od Zenita;) © azbest87


I jeszcze raz to samo;) © azbest87


Gdzieś tam miedzy lasem a polem © azbest87


Przed zjazdem do Borku © azbest87


Kościół w Błażowej © azbest87


Kapliczka przy drodze do Kąkolówki © azbest87


Na szczycie jednego z wzniesień © azbest87


Moje miejsce przerwy na drugie śniadanie;) © azbest87


Widok podczas przerwy na jedzenie © azbest87


Ale i tak było ciepło:P © azbest87


Wilcze już tuż tuż, a na drodze więcej śniegu niż naokoło © azbest87


Muzeum Juliana Przybosia w Gwóźnicy © azbest87




  • DST 66.27km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 18.58km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 605m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki Las, a może wielkie błoto?

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 11.03.2012 | Komentarze 4

Sobota. Znowu wolny czas. Pasuje coś pokręcić. Nawet słońce mnie zaskoczyło i zaczęło świecić:) Tak więc ruszam po 11. Początek na spokojnie przez Kielanówkę. Miałem jechać niebieskim szlakiem pod krzyż. Szlaku trzymam się do Woli Zgłobieńskiej, chociaż część po polnych drogach to jednak jedzie się spoko, bo jest tam sucho. Dlatego postanawiam odpuścić sobie krzyż i jadę dalej do Wielkiego Lasu zielonym szlakiem. Ledwie zaczyna się las to na drodze zaczyna się niezła ciapa. Na górze już byłem nieźle wybrudzony, a tu jeszcze kawałek w błocie mnie czekał. Wypadam na Pyrówkach strzelam parę fotek z widokiem na górki i jadę dalej. Początkowo pomyślałem, żeby wydłużyć trasę dalej do Pstrągowej, ale okazało się, że drogą tą w większość płynie błotna breja. Odbijam więc w lewo żeby zjechać na dół do wsi. W tym momencie dopełniam dzieła zniszczenia. Stromy zjazd po mieszance błotno- śniegowo- lodowej- wodnej sprawdza trochę przyczepność opon, a kawałki błota już na dole mogę znaleźć na każdej części ciała;) Rower natomiast zaczyna wydawać z siebie znane mi niepokojące zgrzytanie oznaczające nadmiar błota wszędzie gdzie się da;) Teraz jazda lekko z górki, więc pocinam szybciej kierując się na Lutoryż do dziadków. Tam uzupełnienie kalorii i obmycie roweru. Przed zachodem słońca zmykam do domu. To była bardzo udana przejażdżka! Jak na trzeci raz na rowerze po przerwie to nie jest źle, tylko tyłek mi się odzwyczaił od spędzania tyle czasu na siodełku;P

Mapa:


Jakieś fotki:

Kapliczka św. Rocha w Kielanówce © azbest87


Zjazd do Nosówki © azbest87


Zabytkowy kamiennny most w Nosówce © azbest87


Jadąc przez Zgłobień © azbest87


Dwór w Zgłobniu © azbest87


Kościół w Zgłobniu © azbest87


Przydrożna kapliczka © azbest87


Las przywitał mnie błotną niespodzianką © azbest87


W lesie śniegu jeszcze nie mało © azbest87


Drzewny tunel © azbest87


Na Pyrówkach © azbest87


Widoki na Pyrówkach- w oddali ledwie widoczne Góry Bardo i Chełm © azbest87


Zdążyć przed zachodem © azbest87


Kategoria 50-100km, Fotki, Tu i tam


  • DST 70.97km
  • Teren 23.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 18.68km/h
  • VMAX 46.76km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 956m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienne plątanie po górkach

Poniedziałek, 7 listopada 2011 · dodano: 07.11.2011 | Komentarze 2

Dzień wolny, ładna pogoda, więc nie marnując czasu ruszyłem pojeździć po okolicznych górkach. Najpierw na polibudę oddać aparat, później kierunek Zalesie. Podjechałem sobie torem motocrossowym i przez Łany na żółty szlak. W lesie trzeba uważać na wszystko co może się kryć pod grubą warstwą liści, które przykrywają wszystko na drodze łącznie z całą drogą;) Zjazd do Kielanrowej, boczną drogą obok klasztoru w Starym Borku i wracam na główną. Kawałek dalej skręcam na Nieborów, a gdy tam kończy mi się asfalt wjeżdżam w las. Tam się trochę pogubiłem, ale w końcu wyjeżdżam na zielony szlak i jadąc szczytem zjeżdżam do Dylągówki. Na głównej drodze odbijam na podjazd na Borówki, którym jeszcze nie jechałem. Znowu kawałek jazdy górą, po czym wbijam się na trasę ze Skandii i zjeżdżam tak do Chmielnika, oraz podjeżdżam na Magdalenkę. Przez pola szybko docieram w okolice lasu słocińskiego, którym zjeżdżam znowu częściowo trasą, podjeżdżam i znowu zjeżdżam. Koniec już standardowy przez miasto.

W lasach trzeba uważać na wszystko przykrywające liście, które w niektórych miejscach sięgały mi prawie po piasty;) przez nie jechałem dzisiaj dość zachowawczo, ale i tak z 5 razy byłem bliski gleby, na szczęście za każdym razem wychodziłem z tego obronną ręką:)

Trasa:


Tylko 117:)


Kategoria 50-100km, Tu i tam


  • DST 62.14km
  • Teren 26.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 19.52km/h
  • VMAX 54.42km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 786m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie tam szwendanie po polach

Czwartek, 3 listopada 2011 · dodano: 03.11.2011 | Komentarze 3

Co miałem zrobić zrobiłem rano i koło południa ruszyłem na trasę po okolicy. Opony terenowe założone, więc nie muszę się plątać tylko po asfaltach. Od razu to wykorzystałem i pozwiedzałem trochę polnych dróg mniej lub bardziej mi znanych.

Na początek podjazd przez pola na Kielanówkę i zjazd częściowo lasem do Nosówki. Następnie uderzam na niebieski szlak z którego zjeżdżam koło kościoła w Zgłobniu i zaczynam zwiedzanie pól w terenach raczej mniej mi znanych. Tym sposobem udaje mi się dotrzeć, aż do drogi biegnącej z Woli Zgłobieńskiej do Nockowej, czyli tak jak chciałem:) Bardzo ciekawy odcinek w całości w terenie. Trzeba będzie go wprowadzić do stałego repertuaru:) Następnie podjazd do Wielkiego Lasu, kawałek lasem i zjazd przez pola w okolice Czudca. Przejazd wzdłuż Kaczarnicy i do Czudca. Odbijam w jakąś boczną drogę i znowu w bok po czym trafiam na drogę, którą już bardzo dawno nie jechałem. Zaliczam podjazd na Grochowiczną i zjazd do Lutoryża wyrównaną drogę. Teraz jedzie się tam niczym po autostradzie, ale chyba jednak wolałem nierówną kamienistą drogę;) Godzinka u dziadków i powrót do domu już standardową drogą z zahaczeniem jeszcze na koniec miasteczka polibudy;)

Tak w ogóle to moje 200 wyjście na rower w tym roku:D

Trasa:


Coś tam z komórki:

Przy rezerwacie Wielki Las © azbest87


Jesienny rower © azbest87


Ścieżka nad Wisłokiem © azbest87


Drzewa nad Wisłokiem © azbest87


284!


Kategoria 50-100km, Fotki, Tu i tam


  • DST 72.15km
  • Teren 24.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 19.68km/h
  • VMAX 72.72km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 971m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienne Wilcze

Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 7

W końcu ściągnąłem slicki i można było pojeździć trochę więcej w terenie. Tak więc wybrałem się z bratem na Wilcze. Rok temu jak się wybieraliśmy to w połowie trasy złamałem ramę:P W tym roku na szczęście obeszło się bez tego rodzaju przygód.

Na początek uderzyliśmy na Budziwój i szutrowy podjazd na Przylasek. Las przywitał nas milionem kolorów jesieni i kolorową ścianą przy wjeździe do niego. Następnie przejechaliśmy do kolejnego lasu i zjazd do Błażowej. Na szutrowym zjeździe w połowie pojawia się nowy asfalt- trochę szkoda, ale za to z drugiej strony udaję się tam bez problemów wyciągnąć 72 km/h :D Za Błażową odbijamy w bok i zaczynamy podjazd na Wilcze. O dziwo nawet nie było zbyt dużego błota i udało się bez problemów podjechać całość:) Widoczność na szczycie niezbyt dobra, ale najbliższe górki przysypane kolorowymi drzewami wyglądają genialnie! Tam też przerwa na jedzenie i trochę zabawy w zjeżdżanie ze stromej ścianki jaka tam jest. Droga powrotna dużo szybsza- w końcu większość z górki;) Zjazd z Wilczego z krajobrazami, które chwilami przypominają górskie widoki:) Wypadamy w końcu w Lecce na górze i do Straszydla zjeżdżamy stromą szutrową drogą. Teraz czeka nas jeszcze jeden podjazd w stronę Przylasku i zjazd lasem, oraz polami. No i przez Budziwój na Rzeszów.

Widoki dzisiaj świetne i po raz kolejny do tego fajny zachód słońca. I po raz kolejny mogę tylko żałować, że nie miałem aparatu:/

Trasa:


Coś tam z telefonu:

Widok z Wilczego © azbest87


Jeszcze 382;)




  • DST 57.77km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 22.22km/h
  • VMAX 64.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 655m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienne klimaty

Wtorek, 25 października 2011 · dodano: 25.10.2011 | Komentarze 0

Ładnie się wypogodziło, a że miałem czas to skoczyłem sobie na spokojną pętelkę. Najpierw przez Kielanówkę gdzie lekko mi pomagał wiatr w plecy. Podjazd w Woli Zgłobieńskiej do Wielkiego Lasu Czudeckiego, który w kolorach jesień wygląda genialnie! Szkoda że nie miałem aparatu, bo żółto-czerwone drzewa wyglądały świetnie:) Powrót już pod wiatr, ale jeszcze zaliczyłem sobie podjazd koło kościoła w Lubeni i zjazd z Przylasku asfaltem.

Mapa:


Kategoria 50-100km, Tu i tam


  • DST 55.59km
  • Czas 02:34
  • VAVG 21.66km/h
  • VMAX 65.44km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walka z wiatrem

Środa, 19 października 2011 · dodano: 19.10.2011 | Komentarze 1

Drzewa za oknem mocno przechylające się na boki pod wpływem wiatry nie zapowiadały łatwej jazdy dzisiaj, ale i tak postanowiłem trochę pokręcić. Zwłaszcza że było dość ciepło.
Wiatrówka na grzbiet i można śmigać.
Najpierw na miasto z jakimiś tam papierkami i później w trasę. Uderzyłem na południe prosto pod wiatr w stronę Czudca. To była istna masakra. Wiatr prosto w twarz o takiej sile, że chwilami ciężko było jechać 20 O.o
Dopiero po 30 km zaczął się zmieniać kierunek jazdy i wiatr co raz mniej denerwował. Pomagał najbardziej na zjeździe w Niechobrzu, czyli tam gdzie akurat nie był mi potrzebny;)
Końcówka jazdy już bardzo spokojna, bo tak byłem głodny, że myślałem tylko o jedzeniu;)

Trasa:


Kategoria 50-100km, Tu i tam