Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102730.07 kilometrów w tym 8000.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707743 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotki

Dystans całkowity:39637.92 km (w terenie 4151.20 km; 10.47%)
Czas w ruchu:1857:43
Średnia prędkość:21.12 km/h
Maksymalna prędkość:89.27 km/h
Suma podjazdów:241378 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:221084 kcal
Liczba aktywności:552
Średnio na aktywność:71.81 km i 3h 26m
Więcej statystyk
  • DST 114.15km
  • Teren 1.00km
  • Czas 06:43
  • VAVG 17.00km/h
  • VMAX 63.08km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1360m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podkarpacka trzydniówka- dzień 1- Krosno- Ropienka

Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 19.08.2014 | Komentarze 0

Krótki wyjazd razem z Anią w celu pozwiedzania trochę podkarpackich bezludzi:) Trasa w większości tymi trochę mniej uczęszczanymi drogami, lub w ogóle nieuczęszczanymi;) Miało być spokojnie i było. Chociaż tylko mogłem zaczerpnąć w tym roku rowerowego kilkudniowego podróżowania.
Cały wyjazd zaczął się średnio szczęśliwie.
Po przejechaniu ledwie 2-3 km Ania łapie gumę. Szybka zmiana, jeszcze stacja benzynowa obok więc jest gdzie napompować i wydaje się że jest ok. Niestety zanim zdążyłem donieść napompowane koło wybuchło mi w rękach;) Stara, spękana opona nie wytrzymała i ją rozerwało przy okazji tworząc sporej wielkości dziurę w dętce. Szczęście w nieszczęściu że to zaraz na początku, więc szybko skleiłem pierwszą dętkę i pojechałem na mieszkanie. Tam miałem swoje Kendy, więc z jedną byłem zaraz z powrotem. Wymiana poszła szybko i to na szczęście była pierwsza i ostatnia usterka na trasie. Teraz mogliśmy się już tylko cieszyć jazdą przy powoli rozpogadzającym się niebie (z rana całe Krosno było schowane we mgle).
W końcu wyjeżdżamy z Krosna boczną drogą w stronę wiatraków koło Rymanowa. Następnie drogą niedaleko zalewu w Sieniawie i jedziemy na Bukowsko (gmina dziura na mojej mapie zbieracza gmin). Spokojna droga, prawie zerowy ruch samochodowy, fajne widoczki na Beskid Niski i świecące słoneczko- sielankowa jazda. Przejeżdżamy przez Bukowsko gdzie ludzie się przygotowują na dożynki i kierujemy przez przełom Osławy w Mokrym na Zagórz. Żeby nie nadkładać zbytnio drogi na drugą stronę Sanu przedostajemy się mostem kolejowym i po paru kilometrach zaczynamy podjazd serpentynami na góry Słonne od strony Załuża. Ania dzielnie sobie z nimi poradziła chociaż tutaj wkurzali nas cały czas goście na motorach, którzy jeździli w tę i z powrotem. Na punkcie widokowym byliśmy dosłownie moment i zaraz zjechaliśmy do Tyrawy Wołoskiej, gdzie zaliczamy jeszcze mszę w tutejszym kościele.
Z racji że pora jeszcze nie taka późna a słońce jeszcze ładnie świeci to kręcimy dalej. Ania chce koniecznie zaliczyć swoją pierwszą setkę, czego nie udało się jej w zeszłym roku- biorąc pod uwagę trasę i ilość przewyższeń było to nie takie łatwe.
W ten sposób dojeżdżamy do Wańkowej i zaczynamy się rozglądać za noclegiem. Nie ma się za bardzo gdzie rozbić. Jedziemy dalej. Ropienka. Zaczyna się groźnie chmurzyć, więc jesteśmy skłonni nawet wziąć jakieś lokum, ale w wiosce było raptem dwa miejsca z noclegami. W pierwszym nie było nikogo, a w drugim trafiliśmy na jakąś nieprzyjemną babę która nawet nie pozwoliła rozbić namiotu pod jakimś dziwnym pretekstem.. Zresztą zrobiła takie wrażenie że i tak nie chcieliśmy tam zostać. Odjechaliśmy kawałek za wieś i rozbiliśmy się na wzgórzu pod lasem. Nawet zdążyliśmy się ogarnąć zanim zaczęło padać.



Fotorelacja:
Kościół we Wróbliku Szlacheckim
Kościół we Wróbliku Szlacheckim © azbest87

W okolicy zalewu w Sieniawie
W okolicy zalewu w Sieniawie © azbest87

Odpoczynek w polach
Odpoczynek w polach © azbest87

Droga na Bukowsko
Droga na Bukowsko © azbest87

Pogoda zaczęła dopisywać
Pogoda zaczęła dopisywać © azbest87

Kolejny podjazd zaliczony
Kolejny podjazd zaliczony © azbest87

Ania dzisiaj wykręciła swoją pierwszą setkę!:)
Ania dzisiaj wykręciła swoją pierwszą setkę!:) © azbest87

Drogami z takimi widokami to można jeździć i jeździć
Drogami z takimi widokami to można jeździć i jeździć © azbest87

Przerwa na mostku
Przerwa na mostku © azbest87

Most kolejnowy w Zagórzu
Most kolejnowy w Zagórzu © azbest87

Widok z platformy widokowej w górach Słonnych
Widok z platformy widokowej w górach Słonnych © azbest87

Kościół w Wańkowej
Kościół w Wańkowej © azbest87







  • DST 58.47km
  • Czas 02:09
  • VAVG 27.20km/h
  • VMAX 63.08km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brzozów

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 05.08.2014 | Komentarze 0

Jak zwykle kręcenie po pracy. Zanim jednak wyszedłem zauważyłem że prawdopodobnie po ostatniej jeździe pękła jedna szprycha w tylnym kole. Trzeba będzie wymienić, ale dzisiaj jednak postanowiłem wykorzystać znośną pogodę i pojeździć z nadzieją że nic się z kołem nie będzie działo. Jakby tego było mało to jeszcze suport zaczyna padać, bo pojawiły się charakterystyczne zgrzyty w okolicach korby.
Dzisiaj wyjechałem w kierunku wschodnim nie do końca wiedząc w którą stronę pojechać. Tak dotarłem do zespołu dworskiego w Trześniowie- kolejny punkt ze szlaku architektury drewnianej zaliczony, chociaż nie dało się z bliska go obejrzeć bo jest ogrodzony i wygląda na własność prywatną. Tutaj zaczęło trochę kropić i w tym momencie wiedziałem że nie ma co odbijać na południa, bo tam właśnie straszyła chmura. Tak więc padło na Brzozów. Dojazd był raczej płaski urozmaicony kilkoma mniejszymi góreczkami, a że dobrze się jechało to i średnią udało się ponad 28 wykręcić. W Brzozowie zaczyna lekko kropić i ten deszczyk dopinguje mnie przez kolejne 10 km. Akurat tutaj trafił się większy podjazd, więc ten mały deszczyk był tylko samą przyjemnością. Na podjeździe starałem się trzymać w miarę dobre tempo, ale przeszarżowałem i mnie trochę zamuliło na części podjazdu. Z góry droga już w kierunku Krosna. Przez krótszy dzień i zachmurzone niebo wracam już po zachodzie słońca, więc zabrane lampki się przydały.



Drewniany dworek w Trześniowie
Drewniany dworek w Trześniowie © azbest87

Centrum Brzozowa
Centrum Brzozowa © azbest87




  • DST 113.80km
  • Czas 04:47
  • VAVG 23.79km/h
  • VMAX 60.19km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1390m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Magurski Park Narodowy i słowackie okolice

Piątek, 1 sierpnia 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 0

Nareszcie po długim okresie posuchy pod względem setek udało się chociaż jedną zaliczyć. Specjalnie po to zaklepałem sobie wolne w pracy i tylko sprawdzałem pogodę codziennie z nadzieją że ta ładna pojawi się na piątek.
Pobudka po jak normalnie na tygodniu i po 8 już wyjeżdżałem z pod domu.
Żeby odpuścić sobie dojazd po już trochę objeżdżonych górkach zapakowałem rower do auta i podjechałem do Nowego Żmigrodu.
Ogólnie pogoda nie rozpieszcza, bo całe niebo w chmurach, ale temperatura do jazd całkiem ok- troszkę powyżej 20 stopni.
Zresztą zaraz pierwszy podjazd na przełęcz Hałbowską (540m) nieźle mnie rozgrzał. Jak zaczynałem podjazd to jej szczyt był w chmurach, ale zanim dojechałem zdążyły się one podnieść. Szybki zjazd do Krempnej i śmiga drogą w stronę Ożennej. Podjazd na granicę idzie całkiem sprawnie i szybko melduję się na szczycie tj na przełęczy Polianske Sedlo (590m). Po słowackiej stronie spory odcinek szybkiego zjazdu i znajduję się ponad 200 m niżej niż przed chwilą. Obieram kierunek na Zborov. Po malowniczych droga jedzie się bardzo przyjemnie, jeszcze tylko brakuje ładniejszej pogody, bo niebo ciągle całe zachmurzone. 
W Zborovie znajdują się ruiny zamku, ale odpuściłem sobie podjazd w ich stronę, bo mimo planów niestety nie miałem całego dnia na rower. Ze Zborova zaczyna się bardzo irytujący kawałek. Droga idzie przez jakieś 10 km w stronę granicy, ale ciągle lekko pod górkę tak że prawie tego nie widać, ale czuć. Do tego wiatr w twarz i kończy się to mozolną jazdą w stronę Polski. Za granicą jazda w dół to i zacząłem trochę przyspieszać. Zaraz przed Gładyszowem wykładam się chwilę na łące i wyjadam resztki zapasów. Powoli pogoda zaczyna się klarować i w końcu przebija się słońce chociaż były zapowiadane burze popołudniu. Podjazd na przełęcz Małastowską przejechany równym tempem nawet mnie bardzo nie zmęczył chociaż na dole straszył znak z nachyleniem 8% przez 2 km- stwierdzam że nie było tam tyle. 
Na szczycie znowu przerwa. Tym razem na oglądnięcie cmentarza z I Wojny Światowej. Po zjeździe serpentynami oglądam jeszcze na kościół w Ropicy Górnej (na szybko bo już go kiedyś oglądałem) i jadę w stronę Męciny Małej i Wielkiej. W międzyczasie słońce zaczyna już dobrze dogrzewać. W Męcinie Wielkiej kolejna cerkiew do obejrzenia o której opowiada mi dziewczyna która miała dyżur przy niej- chwilę czasu mija na miłej rozmowie. Obieram już całkiem kierunek na samochód, ale jeszcze po drodze odwiedzam ostatni dzisiaj kościół ze szlaku architektury drewnianej w Pielgrzymce.
Trasa wyszła bardzo przyjemna z nawet nie taką małą ilością przewyższeń. Tempo spokojniejsze niż ostatnimi czasy to i skończyłem jazdę w dobrej formie- bez problemów jeszcze trochę kilometrów by weszło bo siły były.

Ślad w częściach, bo po kilku kilometrach mojej komórce zachciało się zrestartować, a zauważyłem to dopiero na 31 km. Reszta już normalnie się zapisała.

 

Porcja zdjęć z wyjazdu chociaż pogoda średnio sprzyjała fotografii krajobrazowej;) no ale skoro miałem czas żeby popstrykać to trzeba było parę górek uwiecznić.

Spojrzenie w tył podczas podjazdu na Hałbowską
Spojrzenie w tył podczas podjazdu na Hałbowską © azbest87

Na przełęczy Hałbowskiej
Na przełęczy Hałbowskiej © azbest87

Slovensko wita!
Slovensko wita! © azbest87

Zachmurzona Słowacja
Zachmurzona Słowacja © azbest87

Malownicze drogi
Malownicze drogi © azbest87

Trochę jednak brakowało słońca
Trochę jednak brakowało słońca © azbest87

W dole Zborov, po lewej ruiny zamku
W dole Zborov, po lewej ruiny zamku © azbest87

Kościół na Słowacji
Kościół na Słowacji © azbest87

Mozolnie przed siebie
Mozolnie przed siebie © azbest87

Dodatki w polnym krajobrazie
Dodatki w polnym krajobrazie © azbest87

Łemkowskie nazwy miejscowości
Łemkowskie nazwy miejscowości © azbest87

Chwila przerwy na jedzenie i studiowanie mapy
Chwila przerwy na jedzenie i studiowanie mapy © azbest87

Cmetarz wojenny na przełęczy Małastowskiej
Cmetarz wojenny na przełęczy Małastowskiej © azbest87

Cmentarz wojenny
Cmentarz wojenny © azbest87

Czas na zjazd tymi zakrętasami
Czas na zjazd tymi zakrętasami © azbest87

Kościół w Ropicy Górnej
Kościół w Ropicy Górnej © azbest87

Kościół w Męcinie Wielkiej
Kościół w Męcinie Wielkiej © azbest87

Wnętrze kościoła w Męcinie
Wnętrze kościoła w Męcinie © azbest87

Kościółek bodjaże w Wapiennym
Kościółek bodjaże w Wapiennym © azbest87

Coś z innej beczki tzn z innego ogródka
Coś z innej beczki tzn z innego ogródka © azbest87

Kościół w Pielgrzymce
Kościół w Pielgrzymce © azbest87




  • DST 58.18km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.49km/h
  • VMAX 72.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 490m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skarajem Beskidu

Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 25.07.2014 | Komentarze 0

Myślałem że deszcz pokrzyżuje plan jakiejś przejażdżki, ale na szczęście do czasu wyjścia z pracy trochę przeschło.
Za to zrobiło się mega duszno. Nie było czym oddychać co odbiło się na tym że wylewałem z siebie litry potu.
Dzisiaj padło na przejazd do Nowego Żmigrodu. Ten odcinek całkiem sprawnie poszedł, ale bez szału. Przed Nowym Żmigrodem zacząłem się powoli rozkręcać. Odbiłem na prostą prowadzącą do Dukli. Jakoś zawsze myślałem że tam jest płasko;) ale początek tej drogi zaraz to zweryfikował. Najgorszy rodzaj podjazdu- praktycznie nie widać że jedzie się pod górkę, a tu prędkość koło 20 km/h gdzie przed chwilą jechałem cały czas koło 30.. Irytujące są takie odcinki. Później się okazało że tam było do pokonania ponad 100m w górę. Do Dukli lekko z górki lub po małych hopkach- ja się już rozkręciłem więc tempo zaczyna rosnąć. Później główną w stronę Miejsca Piastowego ze skokiem przez górkę w Rogach (tam v-max) i bocznymi drogami przez Wrocankę i Głowienkę 
Noga dzisiaj podawała, szczególnie w drugiej części trasy:)



Z widokiem na Beskid Niski
Z widokiem na Beskid Niski © azbest87




  • DST 91.42km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:44
  • VAVG 15.95km/h
  • VMAX 67.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1570m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskidzka wyrypa

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 24.06.2014 | Komentarze 0

Wyrypa razem z bratem po Beskidzie Niskim ze startem z Dukli.
Wykończyłem się ale wypad świetny:) 
Póki co tylko mapa. W wolnej chwili wrzucę jakiś opis i zdjęcia.

EDIT:

W końcu dzień który mogłem przeznaczyć na rower. Dzień wcześniej przyjechał do mnie brat i razem mieliśmy pozwiedzać trochę Beskid Niski.
Żeby oszczędzić trochę czasu do Dukli podjeżdżamy samochodem i ruszamy w stronę Lubatowej. Na początku jedzie mi się okropnie ciężko. Sam nie wiem dlaczego.. W Lubatowej asfaltem do końca, później w las i zaczynamy kolejną wspinaczkę. Docieramy w okolice szczytu na wysokości 640m i przez pola zjeżdżamy na Przełęcz Szklarską. 
Przecinamy asfalt i jedziemy dalej szutrem. Droga wznosi się w okolice szczytu Bania Szklarska (695 m) i znika w lesie. Jedziemy dalej pod górkę przez niejaki Las Kanfiniarka. Tam miał być szczyt który mieliśmy objechać naokoło, ale oczywiście ścieżki zawiodły nas w przeciwnym kierunki niż zamierzony, więc ostatecznie skończyliśmy w wąwozie z rzeczką i kompletnie bez żadnej drogi.
Z mapy wywnioskowaliśmy że najlepszym rozwiązaniem będzie zrobienie sobie drogi właśnie z tej rzeczki:) Bardzo ciekawy odcinek z umyciem nóg w lodowatym strumyku (chociaż nie planowane;) W końcu docieramy do drogi która wcale nie okazuje się wąską leśną dróżką, a leśną szutrową autostradą. Szybki zjazd i docieramy do jakichś zabudowań mijając po drodze dość duże stado krów. Miałem wrażenie że dziwnie się nam przyglądają;) Kawałek dalej okazało się że jechaliśmy przez czyjś teren i żeby się wydostać trzeba było przedostać się przez drut kolczasty. Z jego drugiej strony przywitały nas dwie tabliczki- jedna mówiąca o wypasie bydła w którym występują buhaje:P a druga ostrzegająca o wilkach i niedźwiedziach występujących na tych w większości odludnych terenach.
W końcu drogą przypominającą sawannę docieramy do rzeki Wisłok, a później do asfaltu i miejscowości Moszczaniec.
Normalnie koniec świata;) a jego główną atrakcją są chyba zabudowania po PGR-ze i zakład karny.
Przerwa na uzupełnienie kalorii i ruszamy zielonym szlakiem pod górę. Droga wznosi się bardzo powoli i w większości idzie terenem, gdzie widać że rzadko ktoś chodzi, chociaż udało się nam nawet spotkać grupę ludzi z plecakami, ale to by było na tyle.
Przez zarośniętą ścieżkę przedzieramy się w stronę szczytu. Szlak dobrze oznaczony, ale zarośnięty i sporo zwalonych drzew do przeskoczenia po drodze.
W końcu po około godzinie docieramy na szczyt o nazwie Kanasiówka (823m) na którego zboczach swój początek bierze zarówno Jasiołka jak i nasz poczciwy Wisłok. Kawałek dalej jest szczyt Wielki Bukowiec (848m) którego też zaliczamy.
W tym miejscu szlak graniczny jest dużo przyjemniejszy do jazdy niż cały podjazd który zaliczyliśmy. Tak więc puszczamy hamulce wracając w stronę Kanasiówki co kończy się dobiciem opony przeze mnie i klasycznym snejkiem. Powietrze szybko ucieka.
Przerwa na zmianę dętki. Pompowanie i jedziemy dalej, ale lada moment okazuje się że jednak nie tak szybko. Ze zmienionej dętki zaczyna powoli schodzić powietrze... musiała mieć jakąś małą dziurkę. No to zonk bo nie mam już zapasu, a i łatek jakoś się nie wzięło.
Braliśmy już kilka opcji wydostania się z tej dziczy, ale w końcu postanowiliśmy założyć zapasową dętkę mojego brata dla kół 29 cali. Trochę za duża była na początku, ale po odpowiednim złożeniu siadła idealnie i mogliśmy się cieszyć zjazdem po granicy:)
Mieliśmy odbić w stronę jakiejś cywilizacji, bo już kompletnie nie mieliśmy się czym ratować w przypadku jakiejś kolejnej tego typu awarii, ale los chciał że pierwszy zjazd przegapiliśmy, a kolejny jaki spotkaliśmy był w stronę Słowacji:) Tak więc świetnym zjazdem po polnych drogach dotarliśmy od miejscowości Habura na Słowacji. 
Suszyło mnie tutaj już nieźle, w bidonie pustynia, a słoneczko zaczyna przypiekać, więc w Certiznym trzeba było zagadać z tubylcami i od jednej babci dostaliśmy zimną wodę:)
Kolejna wspinaczka czekała nas na Przełęcz Beskid i zjazd do Jaślisk. Tutaj już zaczęło mi trochę odcinać prąd, ale dzielnie doturlałem się do wioski gdzie uratował nas otwarty sklep. Ostatni odcinek to już powrót po asfalcie do Dukli z zaliczeniem pagórków po drodze.
Jak padłem na parking przed samochodem to nie chciało mi się wstawać;) To była dobra rozgrzewka przez weekendowym pieszym wypadem na Babią Górę. Wytłukliśmy się porządnie po bezludziach i trochę przewyższeń wyszło co przy mojej formie jest niezłym wynikiem.

Trochę fot:
Startujemy z Dukli
Startujemy z Dukli © azbest87


Beskid Niski w swojej okazałości
Beskid Niski w swojej okazałości © azbest87
Pozowanie do zdjęcia- oczywiście skończyło się tak jak myślałem czyli swobodnym spadaniem;)
Pozowanie do zdjęcia- oczywiście skończyło się tak jak myślałem czyli swobodnym spadaniem;) © azbest87
Tutaj schłodziłem sobie nogi chociaż wcale tego nie chciałem;)
Tutaj schłodziłem sobie nogi chociaż wcale tego nie chciałem;) © azbest87
Chwilowo naszą drogą stał się strumyk
Chwilowo naszą drogą stał się strumyk © azbest87
Widoki z poziomu strumyka były całkiem fajne:)
Widoki z poziomu strumyka były całkiem fajne:) © azbest87
Uwaga na wilki, niedźwiedzie i buhaje:P
Uwaga na wilki, niedźwiedzie i buhaje:P © azbest87
Kanasiówka zdobyta
Kanasiówka zdobyta © azbest87
Na zobaczach Kanasiówki wypływa Wisłok- rzeka dobrze znana w Krośnie i Rzeszowie
Na zobaczach Kanasiówki wypływa Wisłok- rzeka dobrze znana w Krośnie i Rzeszowie © azbest87
Słowacki krajobraz
Słowacki krajobraz © azbest87
Gdzieś przez słowackie bezludzia
Gdzieś przez słowackie bezludzia © azbest87
Tak mniej więcej wyglądałem po powrocie pod samochód;)
Tak mniej więcej wyglądałem po powrocie pod samochód;) © azbest87




  • DST 62.02km
  • Teren 13.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 20.33km/h
  • VMAX 57.74km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 860m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski po pracy

Środa, 11 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 1

Czasem się zastanawiam czy to jest normalne że po 10 godzinach w pracy idę na kolejne 3 męczyć się na rowerze, albo lepiej nie będę się nad tym zastanawiał tylko będę dalej jeździł;)
Dzisiaj ruszyłem po pracy w kierunku południowym za pierwszy cel obierając przejechanie przez Lubatową do końca, a reszta miała się wyklarować później.
Pogoda świetna do jazdy, więc od początku jedzie się bardzo przyjemnie. Przez większość Lubatowej jechałem ze 200 metrów za jakimś kolażem, ale nie mogłem go dogonić;) W końcu asfalt się skończył i wjechałem na jeszcze mi nie znane tereny Beskidu Niskiego. Trochę przez pola, później stromiej przez las, aż w końcu dotarłem w okolice szczytu Kamionka i zaliczyłem najwyższe dzisiaj miejsce na wysokości 641 metrów. Po wyjechaniu ma odkryte tereny roztoczył się przede mną świetny widok na Piotrusia i otaczający mnie Beskid Niski, a drogą przez łąki wyglądała niemalże epicko:) Żyć- nie umierać i napierać do przodu! Ostatecznie tą drogą zjeżdżam na Przełęcz Szklarską i przez serpentyny zmierzam w stronę Rymanowa. Po drodze szukając jakiegoś szlaku na zachód. W końcu odbijam na Bałuciankę chcą zobaczyć drewnianą cerkiew która tam się znajduje. Szybko okazuje się ze tamtędy lecie szlak rowerowy w okolice Iwonicza, czyli tak jak chciałem. 
Znowu podjazd na ponad 600 m i szybkim zjazdem kamienistą drogą przez las docieram na miejsce za Iwoniczem gdzie przeważnie kończy się dla mnie podjazd z Iwonicza, a nie tak jak teraz zjazd;P
Czas zmywać się do domu, bo już po zachodzie słońca i zaczyna się ściemniać. Śmigam znowu do Lubatowej i jeszcze zaliczam podjazd w stronę Równego. Na szczycie jeszcze opuszczam asfalt na rzecz przejazdu przez pola i nieplanowanej walki z sianem które co raz wkręcało się w napęd.
Do domu wracam już całkiem po ciemku, ale oświetlenie daje radę więc jedzie się spoko.
Jak na wieczorną trasę po pracy to nawet trochę kilometrów się uzbierało, no i przewyższeń:)

Jazda nowymi drogami przez beskidzkie pola
Jazda nowymi drogami przez beskidzkie pola © azbest87

Cerkiew w Bałuciance
Cerkiew w Bałuciance © azbest87




  • DST 70.08km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 16.69km/h
  • VMAX 61.31km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1330m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Cergowa i prawie Piotruś

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 4


Wczoraj przyjechał do mnie brat z Rzeszowa i popołudniu mieliśmy w planach coś więcej pojeździć.
Padło na Cergową. Dojazd główną przez Miejsce Piastowe i Iwonicz Zdrój. Trochę przez górkę i pakujemy się w teren zmierzając na Cergową. Łatwo nie było, ale jakoś jedziemy. Jak już jesteśmy na zacnej wysokości zaczynają się fajne widoczki przez dziury w lesie. Ściana która prowadzi bezpośrednio na szczyt przeze mnie została pokonana z buta, a brat nawet część z niej podjechał, ale w końcu i on musiał część z buta pokonywać, no coż.. w najostrzejszych odcinkach strava pokazuje tam nachylenie nawet 40% :O 
Jedziemy cały grzbietem Cergowej, aż pod krzyż gdzie zostawiamy wpis w pamiątkowym zeszycie. 
Zjazd wybieramy żółtym szlakiem. W połowie trzeba było zrobić chwilę przerwy żeby ostudzić hamulce:P bo przedni przestał działać, a na tarczy można było bez problemu jajko na twardo zrobić.
Zjeżdżamy do Zawadki Rymanowskiej. Szybkie fotki przy tamtejszej cerkwi greckokatolickiej pw. Narodzenia Bogurodzicy i ruszamy dalej z zamiarem wjechania na Piotrusia. Niestety przez tragiczne oznaczenia szlaków, oraz zarośnięte drogi dość szybko gubimy szlak i ostatecznie znosi nas trochę na zachód. Przejeżdżamy przez wzniesienie Kamieniec, które jest obok Piotrusia i kończymy na okropnie zarośniętej drodze, gdzie głównie rosnąc rośliny to pokrzywy i inne chwasty. Dawno tak nie poparzyłem nóg, które piekły mnie jeszcze jak poszedłem spać wieczorem. Na chybił trafił dojeżdżamy do jakiejś podmokłej drogi, która kończy się na brodzie na rzece Jasiołce.
Próba przejazdu kończy się oczywiście zalanymi butami, ale przynajmniej docieramy do jako takiej cywilizacji. 
Wracamy do Dulki główną drogą z tym że jeszcze postanawiamy podjechać pod pustelnię św. Jana z Dukli. Stamtąd czerwonym szlakiem zjazd przez las i do Dukli.
Mieliśmy wracać już jakoś najszybciej do Krosna, ale jednak stwierdziłem że powinno mi starczyć sił żeby zaliczyć jakąś górkę, więc jedziemy na podjazd przez Wzgórze Franków i później z Kobylan do Chorkówki.
Mega fajna wyrypa, jakiej już od dawna mi brakowało. Na pewno będą kolejne z serii "Błądzenie po Beskidzie Niskim" bo w końcu na tego Piotrusia też trzeba wjechać:)


No i w końcu trochę zdjęć z wyjazdu:
Aż dym poszedł z pod opon;P
Aż dym poszedł z pod opon;P © azbest87

Do Cergowej już nie daleko
Do Cergowej już nie daleko © azbest87

Z widokami na Beskid Niski
Z widokami na Beskid Niski © azbest87

Szpan na szczycie
Szpan na szczycie © azbest87

Widok z Cergowej w stronę Krosna
Widok z Cergowej w stronę Krosna © azbest87

Droga tylko dla nas
Droga tylko dla nas © azbest87

Na szczycie Cergowej
Na szczycie Cergowej © azbest87

Cerkiew w Zawadce Rymanowskiej
Cerkiew w Zawadce Rymanowskiej © azbest87

Yyy.. to w którą stronę na tego Piotrusia?
Yyy.. to w którą stronę na tego Piotrusia? © azbest87

Z drugiej strony Cergowej
Z drugiej strony Cergowej © azbest87

Nie wszędzie dało się przejechać
Nie wszędzie dało się przejechać © azbest87

Przejazd przez Jasiołke
Przejazd przez Jasiołke © azbest87

U św. Jana z Dukli
U św. Jana z Dukli © azbest87




  • DST 48.35km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:31
  • VAVG 19.21km/h
  • VMAX 57.74km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zbieranie błota

Środa, 21 maja 2014 · dodano: 21.05.2014 | Komentarze 6

Z racji że forma kiepska to trochę odczułem jazdy z tego tygodnia. Początkowo miałem dzisiaj trochę spokojnie pojeździć, ale wyszło jak zawsze;)
Najpierw przez Głowienkę i Wrocankę do głównej drogi i nią już prosto do Dukli. Miałem jechać gdzieś w stronę Iwonicza, ale już w Dukli zmieniłem zdanie i skierowałem się na podjazd na Wzgórze Franków. Jest się gdzie tam zmęczyć. Jakieś 1,6 km ze średnim nachyleniem 9%. Zjazd najpierw krętą drogą przez las, a później pozostałościami asfaltu. Tutaj znowu zmieniłem pierwotny plan i pojechałem szuterkiem w górę. Obrałem kierunek na wiatraki w Wietrznie. Póki jechałem po szutrze to jechało się świetnie. Niestety w lesie dalej warunki do jazdy są dalekie od oczekiwanych. Zaraz wpakowałem się w błoto, które zakleiło mi opony i już nieduże podjazdy zaczęły być problematyczne z racji koła kręcącego w miejscu. Poza tym nawierzchnia była na tyle śliska że czasem delikatny skręt kierownicą powodował zarzucanie całym rowerem. Miarka się przebrała gdy wpakowałem się w jakąś kałużę, która okazała się na tyle głęboka że tylna przerzutka zaliczyła błotną kąpiel, a zgrzytanie łańcucha towarzyszyło mi już do końca jazdy. Chciałem się już wydostać z tego lasu, ale oczywiście wtedy piękna szutrowa droga, co do której byłem pewny że musi mnie zaprowadzić gdzieś do cywilizacji skończyła się ni stąd z zowąd w jakiś chaszczach. Trzeba było się wracać i szukać wyjazdu.
GPS to fajna rzecz, ale w środku lasu to jest o dupę rozbić. Może i wiem gdzie mniej więcej jestem, ale nie widać żadnych dróg, a najkrótszy odcinek prowadzący do najbliższej oznaczonej drogi przeważnie okazuje się trasą gdzie po drodze trzeba przebyć że 3 parowy, kilka potoków i na koniec przetargać /przenieść (niepotrzebne skreślić) rower przez mega zarośnięte pole lub łąkę- sprawdzone na własnej skórze już kilka razy;)
Wracając do trasy to po wyjechaniu z lasu na szczęście zostało mi już tylko przebrnięcie przez zarośniętą drogę i można było w końcu obrać kierunek na dom, bo słońce zaszło już chwilę temu. 
No i miałem się nie brudzić, a trzeci dzień z rzędu wszytko się nadaje tylko do prania ;)
Jeszcze endomondo wyłączyło się samo z siebie, więc trasa niezarejestrowana do końca.


Jeden z wiatraków w Wietrznie- gdzieś w tle Krosno i Park Czarnorzecko- Strzyżowski
Jeden z wiatraków w Wietrznie- gdzieś w tle Krosno i Park Czarnorzecko- Strzyżowski © azbest87




  • DST 56.76km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 21.02km/h
  • VMAX 77.85km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 680m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wzgórze Franków

Piątek, 18 kwietnia 2014 · dodano: 18.04.2014 | Komentarze 1

Rano zdany egzamin na prawko;) a później wolny czas na rower:)
Padło dzisiaj na Wzgórze Franków które znajduję się niedaleko Dukli, nad Teodorówką. 
Pogoda sprzyjała to i jechało się fanie chociaż moja forma kiepściutka. 
Widoki ze Wzgórza bardzo fajne na Beskid Niski (wysokość 534m) i świetny zjazd gdzie niewiele brakło mi do 80, bo hamowałem nie znając drogi, a można było bez problemu na siekierę się puścić bo zakręty dość łagodne, albo ich nie ma.

Trasa z gpsies, bo strava wariowała i dwa razy mi ją wywaliło w czasie jazdy, a trzeciego odcinka w ogóle nie zapisała..


Parę zdjęć z komórki, bo aparatu nie chciało mi się zabierać:
W drodze na Wzgórze- z widokiem na Cergową
W drodze na Wzgórze- z widokiem na Cergową © azbest87

Odpoczynek na szczycie
Odpoczynek na szczycie © azbest87

Punkt widokowy i krajobraz Beskidu Niskiego
Punkt widokowy i krajobraz Beskidu Niskiego © azbest87

Wiosna na całego!
Wiosna na całego! © azbest87




  • DST 69.44km
  • Czas 03:05
  • VAVG 22.52km/h
  • VMAX 57.17km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 710m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Cergowej

Czwartek, 20 marca 2014 · dodano: 20.03.2014 | Komentarze 4

Dzisiaj wolne od pracy żeby zdać i oblać egzamin;) no ale później pół dnia całkowicie wolne, a pogoda która do nas dotarła nie pozwalała zmarnować tego. Wybrałem się na rower koło 14 z konkretnym planem trasy. W tym roku póki co mało kilometrów więc też nie chciałem przeszarżować żeby nie umrzeć gdzieś z dala od domu;)
W planach był przejazd do Rymanowa, później pod górę i w dół aż do Dalowej. Stamtąd drogą na Duklę którą jakimś cudem jeszcze nie miałem okazji jechać. Z Dukli to już powrót bo nogi zacząłem trochę czuć, no i chciałem się wyrobić przed zmierzchem. Spowodowane to było tym że zaszalałem i pojechałem ubrany na krótko:P Chwilami było może trochę chłodno, ale ogólnie spoko- dało się jechać.  Ogólnie trasa tak wyszła że objechałem Cergową dookoła:)
Punktem kulminacyjnym był podjazd ciągnący się powoli od Rymanowa na wysokość prawie 600 m, ale też nie zabrakło kilku pagórków które razem dały nie najgorsze przewyższenia. Nogi czuć trochę po jeździe, ale skądś forma musi się wziąć:)
Po drodze kilku kolarzy minąłem- nie dziwne w sumie- pogoda mega zachęca do jazdy.
 Zabrałem dzisiaj nawet aparat ze sobą, ale zdjęć tylko kilka. Nie chciało mi się za często zatrzymywać i zapomniałem naładować baterię, więc musiałem ją oszczędzać;) 

Trasa:


Jakieś foty:
Kościół w Króliku Polskim
Kościół w Króliku Polskim © azbest87

Widoki na Beskid Niski z najwyższego dzisiejszego punktu
Widoki na Beskid Niski z najwyższego dzisiejszego punktu © azbest87

Przydrożna prawosławna kapliczka
Przydrożna prawosławna kapliczka © azbest87

Gdzieś między polami
Gdzieś między polami © azbest87