Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102730.07 kilometrów w tym 8000.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707743 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotki

Dystans całkowity:39637.92 km (w terenie 4151.20 km; 10.47%)
Czas w ruchu:1857:43
Średnia prędkość:21.12 km/h
Maksymalna prędkość:89.27 km/h
Suma podjazdów:241378 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:221084 kcal
Liczba aktywności:552
Średnio na aktywność:71.81 km i 3h 26m
Więcej statystyk
  • DST 60.84km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 63.40km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 658m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciśnięcie pod górki

Czwartek, 29 lipca 2010 · dodano: 29.07.2010 | Komentarze 2

Nareszcie po dniach które miały w repertuarze pogodowym głównie deszcz przyszła poprawa. Powoli od rana przejaśniające się niebo pozwalało z optymizmem patrzeć na to co będzie się działo po południu w warstwie troposfery;)
Każdy ciepły promień słońca chłonąłem z największą satysfakcją ponieważ ostatnie dwa dni to raczej były wyjęte z kalendarza z powodu pogodowych komplikacji- prawie cały czas lało (z nudów aż robiłem obiady w domu i przeczytałem książkę;P)
Z drugiej jednak strony miałem kolejny czas na regenerację organizmu jakże potrzebną po trudach długich wyjazdów.

Dziś czułem się wypoczęty i czułem niepohamowaną chęć jazdy:P a że piękne niebo tylko zapraszało na rower to postanowiłem z tego zaproszenia bezwzględnie skorzystać. Temperatura wręcz idealna do jazdy, czasami lekko denerwujący wiatr zwłaszcza że miałem go w twarz na początku i to głównie pod górkę, ale jakoś się nim nie przejmowałem i jechałem swoje:)

Początek przez miasto dość szybki- ostatni trening z bratem przypomniał moim nogom jak się jeździ szybko i że one w ogóle też tak potrafią:P Dlatego dojazd do Słociny to średnia ponad 27,5 chociaż jechałem przez centrum nie omieszkając zahaczyć o deptak;) Ze Słociną postanowiłem się zmierzyć na czas tak jak to robi Seba i o dziwo poszło całkiem nieźle- czas: 6:56 na odcinku 2,70 km i jakichś (tak na oko) 80-90 metrach przewyższenia. W sumie to mój najlepszy wynik:D chociaż na górze musiałem chwilę odpocząć;) Chyba rzeczywiście forma trochę skoczyła do góry po górach;) Następnie szybki zjazd (v-max), choć mogło być szybciej gdyby mi nie wyjechał samochód. Po czym kierunek Tyczyn i zmagania z kolejną górką na Kielnarowej, później trochę w dół i podjazd w stronę serpentynek w Hermanowej po których miałem przyjemność zjechać (choć trochę wątpliwą z racji stanu asfaltu). Dalej szybka przeprawa przez Straszydle do Lubeni gdzie po drodze zauważam zerwany most (patrz zdjęcie) i kieruje się na podjazd koło kościoła. Co ciekawe postawili tam w końcu znak określający nachylenie tej górki. 10%. Tak więc ten podjazd też atakuje dość szybkim tempem aż na górze łapie mnie lekka kolka. Zjazd koło hotelu-spa Splendor z fajnymi widokami na okolicę. Przez Zarzecze uderzam do Lutoryża i standardowo do dziadków. Niestety okazuje się że ich nie ma.Czekam chwilę i postanawiam jechać po czym po 100 metrach zauważam że właśnie wracają:) Fuks. Posiedziałem trochę dłużej i powrót do domu w jeszcze szybszym tempie niż wcześniej:P także ogólnie jak na jazdę po góreczkach to wyszła lepiej niż przyzwoita:P Po raz kolejny muszę stwierdzić że jest nawet nie najgorsza forma;P
Jedyny mankament tego dnia to że suport strzela tak przeraźliwie że chyba każdy się za mną oglądał;P Na czas wyprawy mu przeszło, ale teraz ma nawrót tej "czkawki" Jeśli chodzi o suport i korbę to ich dni chyba są już policzone, ponieważ podejmowane próby reanimacji niestety kończą się fiaskiem. Trzeba poczekać aż pacjent się wykrwawi;P (zapewne aż do końca roku bo w tej chwili kasę wolę wydać na kolejną wyprawę;P) Wiem że to barbarzyński sposób ale cóż poradzić;P

Ale dostałem wenę;P Ale to już koniec!

A nie! Jednak nie! Jeszcze zdjęcie mostu i mapka:)

Zerwany most w Lubeni © azbest87



Kategoria 50-100km, Fotki, Tu i tam


  • DST 125.33km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:20
  • VAVG 23.50km/h
  • VMAX 73.50km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 1122m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Bieszczady- Dzień 4- Polańczyk- Rzeszów

Piątek, 23 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 4

Dzień czwarty, ostatni, czyli czas powrotu do Rzeszowa.
Z racji że do domu spora droga to postanowiliśmy wracać najkrótszym wariantem prosto na Rzeszów.

Na początek przejazd przez górkę w Polańczyku- po raz kolejny już na tej wyprawie trzeba było się wspinać pod 9% podjazd. Następnie na chwilę na zaporę w Solinie i dalszy zjazd serpentynami. Ścinamy kawałek jadąc wzdłuż zalewu w Myczkowcach i odwiedzamy tamtejszą zaporę. W końcu lądujemy w Uhercach ?Mineralnych i wspinamy się w stronę Leska mijając po drodze Kamień Leski. Za Leskiem kolejna góra do Zagórza, a stąd prosto do Sanoka gdzie robimy przerwę na jedzenie i małe zwiedzanie plus zdjęcia z wojakiem:D

Z Sanoka uderzamy na Brzozów gdzie robimy kolejną krótką przerwę. Kawałek za Brzozowem Mateusza zauważa na stacji kompresor- większe ciśnienie w oponach pozwala nam łatwiej jechać. Poza tym po wczorajszej mniejszej ilości kilometrów czuję dzisiaj sporą moc:D a i Mateuszowi jedzie się dzisiaj dużo lepiej- pewnie myśl że dom już niedaleko dodawała mu sił:P
Skończyły się wysokie górki więc narzucam wysokie tempo (nawet przy pustym rowerze) jadąc cały czas w granicach 30-35 km/h, a Mateusz korzysta z jazdy w tunelu:) Ewidentnie czułem że się rozkręciłem i mogłem sobie pozwolić na taką jazdę:) Takie tempo trzymam przeszło 30 km przez co średnia jak na wyprawę skacze dość wysoko;P
W międzyczasie podłącza się za nami jakiś rowerzysta chyba ze Strzyżowa. W czasie krótkiej przerwy chwilę ze sobą rozmawiamy. Po drodze oglądamy jeszcze dwa drewniane kościoły w Bliznem i Domaradzu.

Do Rzeszowa docieramy dość szybko- jakieś 2 godziny przed planowanym czasem powrotu;) na koniec jeszcze rundka wzdłuż zalewu i przez miasto i możemy się w końcu podzielić wrażeniami z jazdy ze znajomymi oraz odpocząć po tych 4 dość intensywnych dniach, ale za to jak bardzo udanych:)

Muszę dodać że miałem obawy co do tego jak Mateusz sobie da radę w górach, ale jakoś to wymęczył, choć sam pewnie przyzna że lekkiej przeprawy to mu nie zafundowałem:P ale cóż od dawna mówiłem że łatwo nie będzie i że trzeba się dobrze przygotować kondycyjnie:)

Teraz nie pozostaje mi nic innego jak obmyślać kolejne trasy i wyprawy, no i kręcić jak najwięcej. Kurcze! Spodobały mi się takie wyprawy!:D

Trasa:
Polańczyk- Myczków- Solina- Bóbrka- Myczkowce- Uherce Mineralne- Glinne- Lesko- Postołów- Zagórz- Zahutyń- Sanok- ZAbłotce- Czerteż- Jurowce- Pakoszówka- Grabownica Starzeńska- Humniska- Brzozów- Stara Wieś- Blizne- Domaradz- Lutcza- Jawornik Niebylecki -Niebylec- Baryczka- Połomia- Wyżne- Babica- Lutoryż- Boguchwała- Zwięczyca- zalew- dom:D

I ostatni dzień widziany z aparatu:)

Baza noclegowa © azbest87


Zalew w drodze do Soliny © azbest87


Na zaporze w Solinie © azbest87


Zapora w Myczkowcach © azbest87


Góry Słonne widziane z Sanoka © azbest87


"Słit focia" z wojakiem Szwejkiem ;P © azbest87


Kościół w Bliznem © azbest87


9% po raz któryś tam;) a z drugiej strony v-max:D © azbest87


Mapa poglądowa:


Na dodatek to setna wycieczka w tym roku:D




  • DST 60.35km
  • Czas 03:02
  • VAVG 19.90km/h
  • VMAX 63.40km/h
  • Podjazdy 985m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Bieszczady- Dzień 3- Ustrzyki Dolne- Polańczyk

Czwartek, 22 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 0

Tego dnia rano Mateusz dość mocno już czuł nogi, więc z założenia miało być trochę mniej kilometrów. Planowana meta w Polańczyku i zaliczenie małej obwodnicy bieszczadzkiej, a ja w miarę możliwości miałem jeszcze sobie gdzieś skoczyć po okolicy po rozbiciu namiotu na miejscu. Pogoda jednak znowu pokrzyżowała plany.

Zaczęliśmy od zakupów w Biedronce ;) i znowu od samego początku mocno przygrzewało słońce. Następnie skierowaliśmy się na południe. Droga wiodła nas cały czas lekko pod górkę. W ten sposób dotarliśmy do Czarnej drogą, którą jechałem niecały miesiąc temu;) W Czarnej odbiliśmy na zachód kierując się powoli w stronę zalewu Solińskiego. Powoli dlatego że było sporo pod górkę do wysokości troszkę ponad 700m, ale za to na szczycie rozpościerał się ładny widok na góry, po czym czekał nas świetny zjazd na którym prędkość raczej nie spadała poniżej 50:D (tutaj też v-max).

W Polanie przerwa na uzupełnienie zapasów i jazda dalej do Zatoki Czarnego na Zalewie Solińskim. Teraz czekał nas podjazd w miejscowości Chrewt zaczynający się ładnymi serpentynami. Znowu zjazd i kolejny podjazd z odcinkiem o nachyleniu 9%.

W Wołkowyi zaczyna padać deszcz z chmury która swoimi grzmotami dała nam znać o sobie już chwilę temu, ale nie zatrzymujemy się tylko ciśniemy dalej, bo do Polańczyka już nie daleko. Na szczycie górki przestaje padać, ale podczas zjazdu deszcz dopada nas po raz kolejny i gdy zaczyna się podjazd do Polańczyka zaczyna porządnie lać. Ja się nie zatrzymuję tylko jadę prosto do Polańczyka i chowam się pod daszkiem przy straży pożarnej będąc już i tak porządnie zlany. Czekam na Mateusza który schował się wcześniej pod drzewem. Pod daszkiem robimy sobie mały piknik i gdy przestaje padać jedziemy szukać pola namiotowego. W międzyczasie Mateusz jeszcze zalicza glebę przy zerowej prędkości :P – zarzuciło go przy wpinaniu się w spd-a i poleciał nie w tą stronę w którą by chciał ;P
Efekt: uszkodzona klamka tylnego hamulca i wyciek odrobiny płyny, ale na szczęście jak się później okazało hamulec dalej działał sprawnie i pozwolił bezpiecznie wrócić do domu.

Po rozbiciu namiotu znowu zaczyna lać, więc po raz kolejny musimy przeczekać- nici już mojej przejażdżki po okolicy, bo już późno zaczyna się robić. Jeszcze uderzamy z buta do centrum Polańczyka na pizze i po jedzenie na drugi dzień.

Trasa:
Ustrzyki Dolne- Jasień- Jałowe- Hoszów- Zadwórze- Rabe- Żłobek- Czarna- Polana- Wydrne- Chrewt- Sakowczyk- Bukowiec- Wołkowyja- Polańczyk

Fotorelacja:

Cerkiew w Hoszowie © azbest87


Wnętrze cerkwi w Rabem © azbest87


Już prawie szczyt:) © azbest87


Widok na szczycie- jakieś 700m © azbest87


A przed chwilą jechaliśmy tam na dole:P © azbest87


Widok na fragment zalewu © azbest87


Zaraz po glebie humor dopisywał;P © azbest87


Zalew Soliński od strony Polańczyka © azbest87


Łódka na zalewie © azbest87


Widok zalewu ze ścieżki do centrum Polańczyka © azbest87


Kolekcja lamp naftowych w pizzerii © azbest87


Przystań w nocy © azbest87


Mapa poglądowa:




  • DST 111.72km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:02
  • VAVG 18.52km/h
  • VMAX 57.70km/h
  • Podjazdy 1457m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Bieszczady- Dzień 2- Przemyśl- Ustrzyki Dolne

Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 2

Tego dnia miałem ogólny zarys połowy trasy, a reszta miała wyjść w praniu w zależności od czasu i sił ;) Jak się okazało w całe to ustalanie włączyła się jeszcze pogoda i to ona ostatecznie rozdawała karty przez pół dnia;) Miejsce noclegu też się jakoś samo ustaliło podczas tego dnia który obfitował w różnego rodzaju przygody;) Ale od początku..

Start w Przemyślu i już od początku jazdy zaczyna nam doskwierać gorąco chociaż wyjeżdżamy koło 9.30. Kierujemy się w stronę ukraińskiej granicy główną drogą z miasta i po kilku kilometrach wjeżdżamy na szlak po fortach twierdzy Przemyśl. Pierwszy na naszej drodze pojawia się fort „Borek”- ładnie wykoszona trawka i wszystko przygotowane pod turystów. Ogólnie ciekawie się prezentował, ale następny fort zrobił na mnie dużo większe wrażenie. Był nim Salis Soglio w Siedliskach- trochę zarośnięty, ale to dodaje mu tajemniczości, dużo większy niż poprzedni, z różnymi korytarzami i ciemnymi zaułkami Do tego dochodzi fakt że leży on niemalże na granicy polsko-ukraińskiej - nawet mamy zdjęcie przy pasie granicznym :D a w międzyczasie przyjechała straż graniczna żeby sprawdzić co tam robimy, ale szybko się zmyli;)

Następnie szukamy jeszcze jednego fortu w Jaksmanicach, ale ostatecznie nie udaję się nam go odnaleźć- prawdopodobnie był on w krzakach które mijaliśmy. Niestety okropnie zarośnięte i nie mieliśmy ochoty tam się pchać, ale za to mieliśmy tam świetny widok na Ukrainę i bardzo pozytywne odczucia z tym związane:)

Po odcinku związanym z fortami ruszamy na południe i po chwili okazuje się że w przednim kole mam co raz mniej powietrza, jednak schodzi ono bardzo wolno, więc póki co postanawiam je dopompować i jechać dalej ponieważ w pobliżu nie ma nawet odrobiny cienia, a słońce grzeje dość mocno. Teraz czekają nas małe problemy ze szlakami, które jak się okazuje inaczej idą w rzeczywistości niż na mapie, ale w końcu udaję się nam trafić do Fredropola przy pomocy miejscowej ludności- między innymi pomocnych panów z pod sklepu :P

Dalej jazda na południe i zaczynają się coraz większe górki, a i słońce daje nam niezły wycisk. Na większym podjeździe jestem pierwszy na górze więc postanawiam przewagę czasową wykorzystać na łatanie dętki (po jakichś 15 km z dziurą;). Wcześniej jeszcze wyprzedzam jakąś parę na rowerach tak samo obładowanych jak nasze, którzy proponują mi pomoc. W ogóle sporo takich ludzi spotkaliśmy na trasie. To zawsze jest miłe spotkać innego rowerowego wędrowca gdzieś w dzikich odstępach:)

Po szybkim zjeździe z góry kierujemy się na Kalwarię Pacławską. Tutaj czeka nas jeden z najtrudniejszych podjazdów- 2 km i 200m przewyższenia, ale mimo obciążenia wyjeżdżamy na górę. Trochę czasu spędzamy przy klasztorze i dalej mamy w planach przejechać niebieskim szlakiem przez Połoninki Kalwaryjskie na Suchy Obycz. Jednak zanim jeszcze docieramy na pierwszą Połoninkę gubimy szlak i nad nami pojawia się złowrogo wyglądająca niemalże czarna chmura. To nakłania nas do zawrócenia w stronę Kalwarii. Tracimy sporo czasu, a deszczu nie ma. W końcu jednak decydujemy się jechać dalej, ale inną drogą. Zjeżdżamy asfaltem i dopada nas deszcz. Chcemy przeczekać na przystanku i znowu tracimy czas co później będzie miało swoje skutki. W końcu ubieramy kurtki przeciwdeszczowe (po nałożeniu ich również na plecaki wyglądamy jak żółwie;P), zabezpieczamy bagaż i jedziemy w stronę Arłamowa, na szczyt obok Suchego Obycza. 9 km pod górę w deszczu, który przestaje padać dopiero na szczycie, a przechodzące chmury robią na niebie ciekawe widowisko. Godzina już dość późna, bo po 18 (dlatego odpuszczamy sobie podjazd pod ośrodek w Arłamowie), ale postanawiamy dotrzeć na nocleg do Ustrzyk Dolnych.

Jedziemy drogą na Krościenko gdzie znowu towarzyszą nam wspaniałe widoki gór przykrytych chmurami i mgłami- wspaniale to wyglądało. Stamtąd do Ustrzyk przy powoli zachodzącym słońcu. Zachód słońca przeszedł moje najśmielsze estetyczne oczekiwania- po prostu genialny:)

Do Ustrzyk docieramy już po zmroku. Przemoknięci nie myślimy nawet o rozbijaniu namiotu. Od brata Mateusza dostajemy numer telefonu do schroniska młodzieżowego. Dzwonię i dowiaduję się że gości przyjmują do 21, a jest 20.48 :O tak więc szybko przebijamy się przez miasto, szukając odpowiedniej ulicy i do schroniska docieramy 2 minuty przed czasem :P Teraz po 12 godzinach możemy spokojnie odpocząć i wziąć ciepły prysznic:)

Ten dzień był bardzo intensywny i jednocześnie trudny z racji panujących warunków (najpierw upały, później deszcz), do tego szereg różnych przygód na trasie i wyścig z czasem przez pół dnia;) Mimo wszystko, albo może właśnie dzięki temu zapamiętam go bardzo dobrze i jak najbardziej pozytywnie:)

Ale się rozpisałem:P chwilowa wena, ale w sumie było co opisywać.

Trasa:
Przemyśl- Siedliska- Jaksmanice- Łuczyce- Nehrybka- Hermanowice- Darowice- Fredropol- Aksmanice- Huwniki- Kalwaria Pacławska- Huwniki- Makowa- Arłamów- Kwaszenina- Jureczkowa- Liskowate- Krościenko- Brzegi Dolne- Ustrzyki Dolne


Była spora ilość tekstu to teraz solidna porcja zdjęć:)

Fort Borek © azbest87


Na granicy z Ukrainą © azbest87


Fort Salis Soglio © azbest87


Salis Soglio od góry © azbest87


Kapliczka przy drodze © azbest87


Widok na Ukrainę © azbest87


Po prostu pola;) © azbest87


Przeprawa przez rzeczkę © azbest87


Kościół zdaję się że w Darowicach © azbest87


Cerkiew we Fredropolu © azbest87


Chwila "odpoczynku" :P © azbest87


Latał sobie latał i siadł Mateuszowi na kierownicy:) © azbest87


W połowie podjazdu na Kalwarię przy cudowny źródełku © azbest87


Kościół franciszkanów w Kalwarii Pacławskiej © azbest87


Boczny ołtarz w kościele © azbest87


Krajobrazy w Kalwarii © azbest87


Ta chmura nas dopadła © azbest87


Mandżocha- jedna z Połoninek Kalwaryjskich © azbest87


Krajobrazy w Kalwarii raz jeszcze + trochę chmur;) © azbest87


Jazda na żółwia :P © azbest87


Na szczycie w Arłamowie- w końcu chmury przechodzą © azbest87


Wjazd do ośrodka w Arłamowie © azbest87


Chmury po burzy © azbest87


Mgły na górkach © azbest87


Zachód słońca- na żywo wyglądał jeszcze lepiej:) © azbest87


Mapa poglądowa:




  • DST 122.88km
  • Teren 6.00km
  • Czas 05:55
  • VAVG 20.77km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Podjazdy 1306m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Bieszczady- Dzień 1- Rzeszów- Przemyśl

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 24.07.2010 | Komentarze 6

Nie tracąc czas wybrałem się na kolejną wyprawę rowerową podczas tych wakacji, którą miałem w planach już podczas poprzedniego wyjazdu. Tym razem jednak podczas kręcenia miałem towarzystwo w osobie Mateusza, który postanowił zmierzyć się z górami (wtedy jeszcze nie wiedział co go czeka :P), a ja go obiecałem po tych górkach oprowadzić;)

W poniedziałek pakowanie i po 8 rano wyjazd z pod bloku. Przez miasto towarzyszył nam jeszcze mój brat, który akurat zrobił sobie przebieżkę przed treningiem ;P
Na rozgrzewkę i żeby sprawdzić jak się jedzie z bagażem uderzyliśmy na podjazd przez Słocinę, a dalej przez Błażową do Dynowa. Tutaj wjeżdżamy w pierwszy cel naszej wyprawy, czyli Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego. Początkowo jakieś 6 km podjazdu, ale na szczęście o małym nachyleniu (docieramy w okolice Wybrzeża :P). Odbijamy w stronę Piątkowej terenami raczej dalekimi od cywilizacji;) żeby zwiedzić malowniczo położoną cerkiew św. Dymitra w Piątkowej- zaraz przed nią przejazd przez bród na rzeczce. W końcu znowu wracamy w okolice Sanu, gdzie uzupełniam zapasy picia, Mateusz chciał to zrobić w następnym sklepie i to był błąd, bo jak się później okazało następne dwa sklepy akurat miały przerwę (o godzinie 13!) i trzeba było tak jechać dobre 30 km po górkach w upale zanim znaleźliśmy normalnie działający sklep. W międzyczasie czekał nas jeszcze spory podjazd o nachyleniu 9%, ale za to na górze roztaczały się piękne widoki. Następnie zjazd serpentynami i zaraz po tym podjazd kolejnymi jeszcze większymi ;P Trochę po górkach i najszybszy zjazd podczas tego wyjazdu (patrz: v-max :P)
Uderzamy do Krasiczyna oglądnąć zamek i trochę odpocząć, a stąd już rzut beretem do Przemyśla gdzie mieliśmy w planach pierwszy nocleg. Jak się okazało w Przemyślu nie ma już pola namiotowego, które jest zaznaczone niemalże w każdym przewodniku i na każdej mapie;) dlatego ostatecznie lądujemy w schronisku młodzieżowym „Matecznik”.
W pokoju z nami jak się okazuje śpi Pan, który właśnie przyjechał tam rowerem z Gdańska wzdłuż wschodniej granicy mając za sobą już dwa tygodnie drogi. Trochę rozmawiamy o tym i tamtym, słuchamy przygód z różnorakich wypraw po całej Europie i Azji, po czym ruszamy na nogach połazić po starym mieście w Przemyślu. Do tego wszystkiego jeszcze piwko pod parasolkami dla uczczenia urodzin Mateusza, który je obchodził właśnie w ten dzień, dlatego też Wszystkiego Najlepszego!! :D
Pierwszy dzień poszedł (chyba powinienem użyć słowa: przejechał :P) dość sprawnie choć górki i gorąco dały nam trochę popalić, ale i tak jestem bardzo zadowolony z całej trasy i postawy Mateusza dla którego dzisiejszy dystans był poprawieniem rekordu życiowego i to w nie byle jakich warunkach.

Trasa:
Rzeszów- Słocina- Chmielnik- Kielnarowa- Borek Nowy- Błażowa- Piątkowa- Harta- Bachórz- Dynów- Bartkówka- Dąbrówka Starzeńska- Zohatyń- Piątkowa- Tarnawka- Iskań- Brzuska- Huta Brzuska- Boguszówka- Cisowa- Olszany- Śliwnica- Krasiczyn- Dybawka- Prałkowce- Przemyśl

Bez zdjęć jak na każdej wyprawie oczywiście nie mogło się obyć, tak więc teraz czas na fotorelację:) z racji że ja robiłem zdjęcia więc w większości jest na nich Mateusz, a ja pojawiam się gościnnie;P

Tuż przed wyjazdem © azbest87


Krzyż gdzieś między Piątkową a Zohatyniem © azbest87


Przeprawa w Piątkowej przed cerkwią © azbest87


Cerkiew św. Dymitra w Piątkowej © azbest87


I cerkiew od drugiej strony © azbest87


Mateusz w trasie:) © azbest87


9% -lekko nie było © azbest87


Krajobrazy po drodze © azbest87


Przerwa na żareło:P © azbest87


Widoki na Pogórzu Przemyskim © azbest87


Pogórze Przemyskie jeszcze raz © azbest87


Krasiczyn 1 © azbest87


Krasiczyn 2 + ja;P © azbest87


Krasiczyn 3 © azbest87


Krasiczyn 4 © azbest87


Krasiczyn 5 © azbest87


Muzeum Dzwonów i Fajek w Przemyślu © azbest87


Kościół franciszkanów w Przemyślu © azbest87


Kościół reformatów © azbest87


Odpoczynek na rynku w Przemyślu :P © azbest87


Przemyśl w nocy © azbest87



Mapa poglądowa


P.S. Ładne dziewczyny są w Przemyślu ;P




  • DST 133.82km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:33
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 67.60km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1645m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Co by kości się nie zastały;P

Czwartek, 8 lipca 2010 · dodano: 08.07.2010 | Komentarze 4

Miałem mieć zajęty cały dzień, ale jednak ostatecznie się okazało że mam wolne;) A że dzień zrobił się ładny (wczoraj prawie cały czas lało) to trzeba było go jakoś aktywnie wykorzystać:D
Wybrałem się w tereny, które częściowo znam, a częściowo by eksplorować nowe drogi:) Z Jawornika do Bachórza było trochę jazdy na chybił trafił, ale w sumie trafiałem na same ciekawe drogi:) W samym Jaworniku podjazd pod niezłą ścianę. Chociaż po asfalcie to musiałem wrzucić na najmniejszy blat z przodu co raczej mi się nie zdarza na utwardzonym gruncie, ale na oko to ze nachylenie musiało tam być z 18% może więcej, drugi taki podjazd czekał na mnie w Słonnym po przejechaniu na drugi brzeg. W sumie to tu było nawet bardziej stromo. Na około 2,5km było jakieś 170m przewyższenia przy czym kawałki były naprawdę strome to musiało być ze 20%- szkoda że nie było znaków opisujących nachylenie.
Przed Szklarami odbiłem w boczną drogę która wpadła mi w oko;) mając nadzieję że dojadę nią przez las na Ostrą Górę. No i udało się tylko że miałem nadzieję na szuter, a tu przez pół lasu ładny asflacik;P na szczęście później się to zmieniło;)i był kawałek wśród pól, szczytem górki z niezłymi widokami- odcinek naprawdę warty polecenia:)
Łącznie po drodze miałem chyba z 7 dużych podjazdów co w połączeniu z dystansem daje niezłą trasę żeby się zmęczyć;) Choć po jeździe w Bieszczadach z obciążeniem, teraz na pusto szło o wiele łatwiej i nawet tak bardzo się nie zmęczyłem, dlatego mając prawie 120 km na liczniku jeszcze zdecydowałem się na przejazd przez górkę na Słocinie, która nawet sprawnie poszła:)
Jeszcze jeden aspekt dzisiejszej jazdy to błoto sprawdziłem go dzisiaj kilka rodzai:P W sumie się go spodziewałem po wczorajszych dość intensywnych opadach, ale w niektórych miejscach przeszło moje oczekiwania;) Na początek wodno-błotna papka rozjeżdżona przez ciężarówki w okolicach Tarnawki- syf straszny. Moje koła calutkie zmieniły kolor na jasno brązowy po tym odcinku, zresztą nogi w większości też;P Kolejne wredne błocko było wzdłuż Sanu. Tym razem klejąco-strzelające;P oblepiało koła, ciężko się przez to jechało, a gdy tylko trochę przyśpieszałem to myślałem że stracę oczy tak biło nim z opon naokoło;) Na koniec czekało mnie typowe leśne błoto, czyli mokra ziemia z raczej czystą wodą z kałuż:P brudziło tylko nie przeszkadzając w jeździe:P - najprzyjemniejsze z tych wszystkich:D
Szkoda tylko że nie wziąłem smaru do łańcucha, bo już po pierwszym błocie łańcuch zaczął rzęzić i z czasem wydawać coraz mniej przyjemne odgłosy i to tak od 50-tego kilometra:/ zresztą błota było tyle że i łańcuch pokrył się tą brązową mazią.

Trasa:
Rzeszów- Słocina (podjazd lasem)- zjazd szutrem do Chmielnika- Błędowa Tyczyńska- Zabratówka- Tarnawka (kolejny podjazd)- Hadle Kańczudzkie- Hadle Szklarskie- Jawornik Polski (niezła ściana do pokonania)- Jawornik Przedmieście- Laskówka- Bachórz- Bachórzec- Sielnica- Słonne (kolejna dzisiaj ściana)- Dylągowa- (znowu pod górkę)- Dąbrówka Starzeńska- Dynów- Bachórz- Harta- Szklary- podjazd gdzieś w stronę Ostrej Góry- Makłuczka- Błażowa Dolna- Nowy Borek- Stary Borek- Kielnarowa- podjazd pod Słocinę- Rzeszów

Z początku nie bardzo mi się chciało robić zdjęcia, ale ostatecznie coś tam popstrykałem.

Gdzieś w Tarnawce © azbest87


Jedna z dzisiejszych błotnych dróg © azbest87


Nowy kolor ogumienia:P © azbest87


Trochę się pobrudziło.. a to dopiero początek;P © azbest87


Wyjeżdżałem na tą samą górkę tylko kawałek dalej- było stromo. © azbest87


Gdzieś na górze w Jaworniku © azbest87


A na te górki za chwilę:P © azbest87


Było sobie pole..;) © azbest87


Drewniany kościół w Bachórzcu © azbest87


Mostek linowy w Słonnym © azbest87


A przed chwilą byłem tam na dole:D © azbest87


Znowu wylądowałem obok ruin w Dąbrówce Starzeńskiej- tym razem lepiej się im przyjrzałem. © azbest87


Kapliczka przy wjeździe do lasu © azbest87


Świetnych widoków też nie brakowało:) © azbest87


Mapka poglądowa- jakoś tak jechałem.. mniej więcej;P


Właśnie zauważyłem że to już 30000 km przejechane razem z Bikestats:) taki mały jubileusz:) w sumie to nawet nie taki mały:P




  • DST 151.93km
  • Teren 5.00km
  • Czas 07:19
  • VAVG 20.76km/h
  • VMAX 61.10km/h
  • Podjazdy 1292m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry podkarpacia- Dzień 5- Krempna- Rzeszów

Sobota, 3 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 9

Dzień numer 5, czyli czas powrotu do Rzeszowa. Ale, ale, nie tak od razu:) Trzeba jeszcze coś pozwiedzać po drodze:) Ostatni dzień więc nie muszę szukać noclegu dlatego postanowiłem zrobić dziś trochę więcej kilometrów.
Pobudka 7.20- nawet sam się obudziłem;) Koło 9 już byłem na rowerze.
Na początek postanowiłem zrobić pętlę po Magurskim Parku Narodowym i na rozgrzewkę miałem z 9 km podjazdu;P Tereny całkowicie odludne, przez 15 km spotkałem ze 3 osoby, widoki super, ogólnie bardzo ciekawa okolica:) w sam raz żeby się od wszystkiego oderwać. Pętla po parku wyszła mi jakieś 30 km. Po drodze zobaczyłem jeszcze między innymi cerkiew w Kotani, po czym wylądowałem znowu w Krempnej. Teraz czas obrać powoli kierunek na Rzeszów. I znowu pod górkę;) tym razem ze 4 km tylko trochę bardziej stromą drogą;) Za to widoki po drugiej stronie normalnie cud, miód, malina:D a i zjazd niczego sobie o nachyleniu 7-9% przez kilka kilometrów. W ten sposób szybko docieram do Nowego Żmigrodu gdzie robię przerwę na jedzenie, bo to w końcu już 12!;) Droga do Jasła to raczej odcinek bez historii- szybko ten kawałek przeleciałem.
W Jaśle w sumie przypadkiem trafiam na Wyścig Solidarności i Olimpijczyków:D dlatego postanowiłem sobie zrobić trochę dłuższą przerwę na rynku i pooglądać rowery zawodników:P do startu się nie doczekałem, bo jeszcze przede mną było ponad 70 km i trzeba było się w końcu ruszyć.
Wyjeżdżam z Jasła na Krosno i odbijam na Warzyce- tutaj ostatni większy podjazd podczas mojej wyprawy. Z drugiej strony góry na horyzoncie pojawiają się ciemne chmury, które raczej nie wróżą dobrej pogody;) ale mimo to dalej jadę prosto na nie;) Burza dopada mnie we Frysztaku, dlatego muszę przeczekać na rynku kilkanaście minut, po czym w małym deszczyku ruszam dalej. Kawałek dalej jest już suchy asfalt, jakbym tu dotarł z 15 minut wcześniej to pewnie bym się minął z burzą. W Cieszynie odbijam jeszcze w bok żeby zobaczyć bunkier kolejowy w Stępinie, po czym już prosta droga do Rzeszowa przez Strzyżów i Czudec z małą przerwą u babci w Lutoryżu:) Podczas ostatnich kilometrów przez miasto i na ścieżce nad Wisłokiem ludzie się jakoś tak na mnie patrzyli..;P pawie kazdy się odwracał.. widać obładowany rowerzysta zwraca uwagę;P

Trasa:
Krempna- Żydowskie- Ożenna- Grab- Wyszowatka- Świątkowa- Kotań- Krempna- Kąty- Brzezowa- Nowy Żmigród- Toki- Gorzyce- Osiek Jasielski- Świerchowa- Zarzecze- Dębowiec- Majscowa- Żółków- Jasło- Warzyce- Lubla- Widacz- Twierdza- Frysztak- Pułanki- Cieszyna- Wiśniowa- Cieszyna- Wiśniowa- Kalembina- Kożuchów- Dobrzechów- Strzyżów- Żarnowa- Glinik Charzewski- Glinik Zaborowski- Zaborów- Nowa Wieś- Czudec- Babica- Lutoryż- Boguchwała- Zwięczyca- zalew- Rzeszów

Zdjęcia:

Budzę się rano, a tu chyba padało:P © azbest87


Miejsce do spania:) © azbest87


W Magurskim Parku Narodowym © azbest87


No to jazda w dół! Po dziurach:/ z bagażnikiem trzeba trochę uważać © azbest87


"Ogromna" wieś- wszystkie domy zmieściłem na jednym zdjęciu;P © azbest87


Zabawa z kwiatkami w czasie postoju © azbest87


Kwiatki po raz drugi © azbest87


Cerkiew w Kotani © azbest87


Krajobrazy w Magurskim Parku Narodowym © azbest87


Zachęcający zjazd:D © azbest87


Widoki co najmniej tak samo ciekawe jak zjazd:) © azbest87


Tutaj można by poszaleć w terenie:D © azbest87


W drodze do Jasła powoli zaczynam się oddalać od gór © azbest87


Romet Weltour Dębica © azbest87


Zawodnik Weltour'u © azbest87


Zawodnicy grupy CCC © azbest87


CCC Polsat i Mróz ActiveJet © azbest87


Jeszcze kawałek do domu, a przede mną podjazd w Warzycach, a raczej jego początek;) © azbest87


Idzie burza idzie;) © azbest87


Kościół we Frysztaku © azbest87


Bunkier w Stępinie © azbest87


Czarnorzecko- Strzyżowski Park Krajobrazowy © azbest87


Mapa poglądowa:


Dzień 1
Dzień 2
Dzień 3
Dzień 4




  • DST 102.41km
  • Teren 7.00km
  • Czas 05:41
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 1218m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry podkarpacia- Dzień 4- Komańcza - Krempna

Piątek, 2 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 8

Dzień 4- start z Komańczy, czyli trasa przenosi się całkowicie na tereny Beskidu Niskiego w który wjechałem już dzień wcześniej.
Tym razem pobudka idzie trochę gorzej i mimo ustawienia budzika na 7 wstałem dopiero o 7.40;P dlatego też wyruszyłem z pewnym opóźnieniem względem swoich założeń;) Najpierw oczywiście jeszcze codzienny rytuał, czyli składanie wszystkiego i poranne uzupełnianie zapasów w sklepie.
Z Komańczy wyjeżdżam w stronę Czystogarbu i podążam wzdłuż granicy Jaśliskiego Parku Krajobrazowego. Tereny bardzo odludne- przez kilkanaście kilometrów prawie nie było domów i ludzi, a minęło mnie może z kilka aut, czyli idealne miejsce do eksploracji rowerowej:) No i jechało się bardzo dobrze dzięki czemu nadrabiałem trochę czas stracony na wstawanie;P Po drodze przejeżdżam prze Wisłok, czyli rzekę płynącą przez Rzeszów tylko tutaj ma ona zaledwie ze 4 metry szerokości, a kilkanaście kilometrów dalej są jej źródła:) Tą drogą docieram do Jaślisk gdzie zmieniam kierunek na północny kierując się w stronę Rymanowa. W połowie podjazdu postanowiłem sobie zrobić przerwę na jedzonko ponieważ naokoło rozpościerały się świetne widoki. W tym czasie dogania mnie jakiś żul;P w ręce piwo Wojak i coś tam zagaduje;) posłuchałem go chwilę i ruszyłem dalej, a on postanowił mi towarzyszyć;P ale niestety szybko wymiękł pod górkę:P chyba jego "izotonik" za mało energii mu dał;P Przez Rymanów Zdrój i Rymanów przemknąłem raczej szybko, dalej główną drogą do Iwonicza i pod górkę do Iwonicza Zdrój. Tam spodobała mi się architektura domów zdrojowych budowanych w stylu szwajcarskim. Pogadałem też z jakimś starszym kolarzem z Krosna, który już jest na emeryturze i teraz ma czas na eksplorację gór na rowerze:)
W Iwonicza Zdroju chciałem sobie skrócić przez górkę do Dukli, ale jak to z moimi skrótami skończyłem na jakichś polnych drogach, uszkodziłem mocowanie bagażnika (jakoś to jednak zmocowałem z powrotem;) i straciłem tyle czasu że naokoło, dłuższą drogą ze dwa razy bym zdążył przejechać;) Ale za to przejechałem przez niejaką Żabią Górę z bardzo fajnymi widokami na okoliczne górki łącznie z Cergową, oraz na Duklę. W końcu po tych przygodach udaje się dotrzeć do Dukli. Zwiedzam co jest pod ręką;) i jadę do Teodorówki odwiedzić kolejną podczas tej wyprawy koleżankę;) Tam chwila odpoczynku, podładowanie baterii w aparacie i karmienie;P No i w tym miejscu należą się podziękowania dla Uli!:) Dodatkowo podjechała razem ze swoją mamą kawałek pokazać mi bardzo fajny wodospad- sam w życiu bym tam nie trafił, nawet bym nie wiedział że tam jest, a miejsce naprawdę warte odwiedzenia:) Dalej ruszam sam, a że zrobiło się już późno, drogi jeszcze przede mną kawałek i jeszcze muszę znaleźć jakieś miejsce na nocleg to ruszam trochę mocniejszym tempem. Przynajmniej na tyle szybko, na ile pozwala raczej wątpliwej jakoś asfalt;) W końcu docieram do Krempnej, czyli miejscowości położonej w Magurskim Parku Narodowym, w zachodniej części województwa podkarpackiego. Trochę plątania po okolicy i znajduję jakieś pole namiotowe przy okazji oglądam ładną tutejszą cerkiew.

Trasa:
Komańcza- Czystogarb- Wisłok Górny- Wisłok Wielki- Moszczaniec- Wola Niżna- Posada Jaśliska- Jaśliska- Daliowa- Szklary- Królik Polski- Deszno- Rymanów Zdrój- Posada Górna- Rymanów- Klimkówka- Iwonicz- Iwonicz Zdrój- Lubatowa- Jasionka- Cergowa- Dukla- Teodorówka- Iwla- Chyrowa- Polany- Krempna

Kolejna porcja zdjęć:

Cerkiew w Komańczy © azbest87


Cerkiew w Wisłoku Wielkim © azbest87


Jaśliski Park Krajobrazowy © azbest87


Cerkiew w Daliowej © azbest87


Zjazd w Króliku Polskim © azbest87


Dom zdrojowy w Iwoniczu Zdrój © azbest87


Pijalnia w Iwoniczu Zdrój © azbest87


Iwonicz Zdrój po raz kolejny © azbest87


"Skrót" czyli przedzieranie się przez trawy;) © azbest87


Cergowa koło Dukli © azbest87


Na niejakiej Żabiej Górze © azbest87


Muzeum historyczne w Dukli © azbest87


Eksponaty przed muzeum 1 © azbest87


Eksponaty przed muzeum 2 © azbest87


Perła rokoko:) kościół w Dukli © azbest87


Ukryty wodospad © azbest87


Chyrowa- cerkiew greckokatolicka © azbest87


Widoki w drodze © azbest87


Cerkiew w Krempnej © azbest87


Cerkiew jeszcze raz- w promieniach słońca © azbest87


Pole namiotowe na którym spałem- u samego sołtysa!:P © azbest87


No i zachodzik w Krempnej © azbest87


Mapa poglądowa:


Dzień 1
Dzień 2
Dzień 3
Dzień 5




  • DST 122.31km
  • Teren 22.00km
  • Czas 06:26
  • VAVG 19.01km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Podjazdy 1713m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry podkarpacia- Dzień 3- Ustrzyki Górne - Komańcza

Czwartek, 1 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 7

Kolejny dzień, znowu pobudka o 7 (sam się jakoś tak budziłem;), znowu otwieram wejście do namiotu i banan na twarzy:D Piękny widok na góry:)
Tym razem zbieram się trochę szybciej i wyruszam koło 8.30 najpierw uzupełniając zapasy jedzenia na drogę w pobliskim sklepie (ale drogo w tych Ustrzykach;).
Na dobry początek dnia znowu wspinaczka na Przełęcz Wyżniańską (853m), piękne widoki na połoniny i zjazd do Brzegów Górnych. Teraz czeka mnie podjazd na jeden z najwyższych punktów mojej wycieczki- Przełęcz Wyżną (872m). Chwilę się to ciągnie;P ale widoki z serpentyn wynagradzają trud włożony w podjazd. Teraz za to czeka mnie spory kawałek z górki gdzie korzystam i odpoczywam troszkę:) Najbliższe kilometry to jazda z krajobrazem Bieszczadzkiego Parku Narodowego naokoło, po czym wjeżdżam do Ciśniańsko- Wetlińskiego Parku Krajobrazowego. W końcu docieram do Cisnej na skraju której robię sobie odpoczynek i przerwę na wcięcie paru bułek:D Za Cisną postanawiam odbić z głównej drogi i zaczynam wspinaczkę do granicy na Przełęcz Ruskie Siodło (801m). Na jej szczycie czekają na mnie wspaniałe widoki na góry i.. chmura burzowa;) Na szczęście chmura przechodzi jakoś bokiem i udaję się jechać dalej bez konieczności suszenia;) Dalej robię sporą pętlę szutrową drogą wzdłuż granicy i rzeki Solinki zaliczając po drodze podjazd w okolice góry Kiczerki docierając do wysokości około 860m. Po powrocie na główną drogę czeka mnie kolejny już dziś podjazd na przełęcz- tym razem Przysłup (681m). Dalej spory kawałek lekko z górki lub po płaskim ze sprzyjającym wiatrem, więc jedzie się dość szybko jak na obciążenie (cały czas około 30). Mijam tu też już zdaje się trzeciego tego dnia takiego samotnego jeźdźca jak ja. Obładowanego sakwami i innymi tobołkami. Pozdrawiamy się i jedziemy dalej:) Moim miejscem docelowym dziś miała być Komańcza, ale nie chciało mi się jechać cały czas główną drogę, więc odbijam na trasę wzdłuż rzeki Osławy. To był bardzo dobry pomysł:) Droga idzie cały czas asfaltem na uboczu, albo szutrami, a ciekawostką w międzyczasie jest pokonywanie jednego brodu za drugim- niektóre miały nawet po 30m. W jednym z nich schładzam się trochę chodząc w wodzie:) Mijam jeszcze rezerwat Przełom Osławy pod Duszatyniem. W końcu przejeżdżam na drugą stronę mostem i prze kolejną górę docieram do Komańczy. Na liczniku już około 100km, a pora dość wczesna wiec postanawiam jeszcze pojechać na przejście graniczne w Radoszycach. Dobre 4-5 km podjazdu z czego ponad kilometr serpentyn, ale spokojnie docieram do celu:) Przejeżdżam kawałek za granicę, robię zdjęcia po słowackiej stronie i wracam do Komańczy. Tym razem spanie obok schroniska PTSM poniżej klasztoru ss. Nazaretanek w którym był internowany kard. Stefan Wyszyński. Schronisko fajnie położone w lesie tylko mnóstwo komarów- myślałem że mnie zjedzą zanim rozłożę namiot.

Trasa:
Ustrzyki Górne- Brzegi Górne- Wetlina- Smerek- Kalnica- Przysłup- Krzywe- Dołżyca- Cisna- Liszna- Roztoki Górne- Przełęcz Ruskie Siodło- Roztoki Górne- Solinka- Maniów- Wola Michowa- Smolnik- Mików- Duszatyn- Prełuki- Komańcza- Radoszyce- Przełęcz Radoszyka- Radoszyce- Komańcza

Fotorelacja dnia trzeciego:

Na Przełęczy Wyżniańskiej © azbest87


Połoniny © azbest87


Serpentyny na Przełęczy Wyżnej © azbest87


Bodjaże widok na Smerek © azbest87


Odpoczynek w okolicach Cisnej © azbest87


Na Przełęczy Ruskie Siodło © azbest87


Początek odcinka terenowego © azbest87


Bieszczadzkie szutry © azbest87


Gdzieś w trasie © azbest87


Kwiatek, robaczek i koło;) © azbest87


Chwila ochłody:D © azbest87


Wypalarnie węgla drzewnego © azbest87


Kolejny bród na drodze- było ich 5 po kolei;) © azbest87


Osława- malowniczo położona rzeczka © azbest87


Kościółek w Komańczy © azbest87


Klasztor ss. Nazaretanek w Komańczy © azbest87


Serpentyny przed przejściem granicznym w Radoszycach © azbest87


Słowacka granica © azbest87


Słowacki krajobraz © azbest87


Mapa poglądowa:


Dzień 1
Dzień 2
Dzień 4
Dzień 5




  • DST 102.10km
  • Teren 4.00km
  • Czas 05:36
  • VAVG 18.23km/h
  • VMAX 57.90km/h
  • Podjazdy 1579m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry podkarpacia- Dzień 2- Lesko - Ustrzyki Górne

Środa, 30 czerwca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 7

No to jedziemy dalej! Kierunek Ustrzyki Górne!:)
Pobudka w Lesku po pierwszej nocy pod namiotem. Obudziłem się o 7 strasznie zaspany, ale już nie bardzo mogłem zasnąć, poza tym to była dobra godzina żeby się zdążyć się na spokojnie zebrać. Jak tylko otwarłem wejście namiotu i zobaczyłem pięknie świecące słońce i góreczki od razu na mojej twarzy pojawił się "banan", który już nie schodził mi z twarzy:) a całe zaspanie przeszło niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki;)
Powolne zbieranie, jedzenie, mycie, składanie namiotu, pakowanie wszystkiego na rower i przed 9 wyruszam w dalszą drogą. Pogoda piękna, temperatura jeszcze nie daje popalić, a ja szybko się rozkręcam po wczorajszym dniu, a to dlatego że na początek trzeba się wspiąć pod górkę w Lesku;) Za Leskiem szybko skok w bok;P czyli skręcam do rezerwatu zaraz przy drodze o nazwie "Kamień Leski" Tam czeka na mnie fajna ściana skalna:) jednak już po kilkunastu minutach pedałuję dalej. Trzeba się uporać z drogą na Uherce Mineralne gdzie odbijam już spokojniejszą drogą wiodącą do Myczkowiec, gdzie po drodze mijam rezerwat "Bobry" w Uhercach Mineralnych. Następnie chwila na zaporze w Myczkowcach i jazda wzdłuż zalewu w stronę Soliny (tutaj następny rezerwat: Koziniec). Wspinaczka serpentynami i raz dwa jestem na zaporze w Solinie. Tutaj kolejna przerwa z widokiem na zalew Soliński i przez Łobozew wracam znowu na główną drogą wiodącą do Ustrzyk Dolnych. Ten odcinek raczej nudny, po ruchliwej drodze z przerwą na drugie śniadanie i uzupełnienie zapasów picia. Kolejna przerwa w Ustrzykach Dolnych, jednak ta miejscowość poza swoim ciekawym położeniem wśród górek raczej mnie nie zachwyca;) dlatego ruszam dalej i zaczynam powolną wspinaczkę w stronę gór, ponieważ dzisiaj start miałem na wysokości około 300m, a planowany nocleg ma być na około 650m;)
Powoli bez pośpiechu wspinam się szlakiem ikon przez kolejne miejscowości w stronę Lutowisk zatrzymują się po drodze przy niektórych ciekawych, zabytkowych kościołach i cerkwiach. Przed Lutowiskami po wjechaniu na górę (jakieś 750m) kończą się drzewa na szczycie, a mnie zaskakuje wspaniały widok na panoramę Bieszczad z najwyższymi szczytami przede mną niemalże jak na dłoni:D Koniecznie musiałem tu dłużej posiedzieć i popatrzeć:P dlatego przerwa na jedzonko:) W Smolniku postanawiam zmienić trochę początkowo zaplanowaną trasę i zamiast jechać dalej dużą obwodnicą bieszczadzką prosto na Ustrzyki odbijam jeszcze na Dwernik jadąc wzdłuż Sanu (po drodze rezerwat "Śnieżyca wiosenna" w Dwerniczku). Dalej droga ta wprowadza mnie bezpośrednio między połoniny- Caryńska i Wetlińską. Stąd już tylko wspinaczka przez Przełęcz Wyżniańską (853m) do Ustrzyk Górnych z pięknymi widokami na połoniny:D
Nocleg przy schroniksu PTTK "Kremenaros" z widokiem na Tarnicę i Szeroki Wierch:D

Trasa:
Lesko- Glinne- Uherce Mineralne- Myczkowce- Bóbrka- Solina- Łobozew Dolny- Ustianowa Dolna- Ustianowa Górna- Ustrzyki Dolne- Jasień- Jałowe- Hoszów- Zadwórze- Rabe- Żłobek- Czarna- Lutowiska- Smolnik- Dwerniczek- Dwernik- Nasiczne- Brzegi Górne- Ustrzyki Górne

I czas na zdjęcia:)

W rezerwacie "Kamień Leski" © azbest87


Widok z góry © azbest87


Co wam przypomina ta skała?:) © azbest87


Zapora w Myczkowcach © azbest87


Kościół w Myczkowcach © azbest87


Na zaporze w Solinie © azbest87


Zalew Soliński © azbest87


Pod cerkwią w Hoszowie © azbest87


Cerkiew św. Mikołaja w Hoszowie © azbest87


Panorama Bieszczad w Lutowiskach © azbest87


Lutowiska © azbest87


Przerwa na żarcie;P © azbest87


Cerkiew w Smolniku © azbest87


Widok z pod cerkwi © azbest87


Widok za plecami podczas wspinaczki na Przełęcz Wyżniańską © azbest87


Czas na chwilę odpoczynku:) © azbest87


Zachód słońca w Ustrzykach Górnych © azbest87


Mapa poglądowa:


Dzień 1
Dzień 3
Dzień 4
Dzień 5