Info

Suma podjazdów to 724191 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień8 - 0
- 2025, Marzec8 - 0
- 2025, Luty6 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 2
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec9 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj15 - 0
- 2024, Kwiecień11 - 1
- 2024, Marzec9 - 0
- 2024, Luty7 - 0
- 2024, Styczeń3 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik7 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień9 - 0
- 2023, Lipiec14 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj8 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń8 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik9 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 1
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień10 - 1
- 2022, Marzec11 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad7 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień8 - 3
- 2021, Lipiec9 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 1
- 2021, Marzec8 - 0
- 2021, Luty5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień7 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec10 - 0
- 2020, Czerwiec8 - 0
- 2020, Maj9 - 3
- 2020, Kwiecień14 - 5
- 2020, Marzec11 - 4
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad3 - 5
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 1
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec13 - 0
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 1
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik5 - 1
- 2018, Wrzesień9 - 1
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 3
- 2018, Maj10 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec6 - 1
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń4 - 1
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień11 - 0
- 2017, Sierpień7 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec12 - 14
- 2017, Maj11 - 2
- 2017, Kwiecień11 - 0
- 2017, Marzec10 - 2
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 0
- 2016, Sierpień14 - 7
- 2016, Lipiec13 - 5
- 2016, Czerwiec12 - 3
- 2016, Maj15 - 0
- 2016, Kwiecień11 - 0
- 2016, Marzec6 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień5 - 1
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 2
- 2015, Lipiec20 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 5
- 2015, Maj8 - 2
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty2 - 4
- 2015, Styczeń1 - 3
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik2 - 3
- 2014, Wrzesień3 - 1
- 2014, Sierpień10 - 3
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj10 - 12
- 2014, Kwiecień9 - 2
- 2014, Marzec6 - 7
- 2014, Luty2 - 1
- 2014, Styczeń4 - 2
- 2013, Grudzień4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 7
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień8 - 8
- 2012, Grudzień1 - 2
- 2012, Listopad1 - 13
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień13 - 2
- 2012, Lipiec21 - 14
- 2012, Czerwiec19 - 46
- 2012, Maj20 - 22
- 2012, Kwiecień12 - 16
- 2012, Marzec13 - 28
- 2012, Luty2 - 4
- 2012, Styczeń2 - 4
- 2011, Grudzień5 - 21
- 2011, Listopad16 - 42
- 2011, Październik22 - 11
- 2011, Wrzesień24 - 25
- 2011, Sierpień20 - 34
- 2011, Lipiec26 - 43
- 2011, Czerwiec26 - 31
- 2011, Maj19 - 37
- 2011, Kwiecień21 - 47
- 2011, Marzec20 - 26
- 2011, Luty8 - 52
- 2011, Styczeń13 - 51
- 2010, Grudzień8 - 24
- 2010, Listopad22 - 74
- 2010, Październik22 - 25
- 2010, Wrzesień24 - 35
- 2010, Sierpień27 - 69
- 2010, Lipiec22 - 66
- 2010, Czerwiec22 - 43
- 2010, Maj13 - 24
- 2010, Kwiecień12 - 21
- 2010, Marzec28 - 61
- 2010, Luty7 - 11
- 2009, Grudzień7 - 28
- 2009, Listopad10 - 26
- 2009, Październik4 - 11
- 2009, Wrzesień13 - 38
- 2009, Sierpień21 - 29
- 2009, Lipiec27 - 40
- 2009, Czerwiec8 - 7
- 2009, Maj10 - 46
- 2009, Kwiecień13 - 45
- 2009, Marzec8 - 23
- 2009, Luty1 - 4
- 2008, Grudzień5 - 18
- 2008, Listopad9 - 28
- 2008, Październik11 - 47
- 2008, Wrzesień17 - 48
- 2008, Sierpień18 - 66
- 2008, Lipiec15 - 60
- 2008, Czerwiec26 - 80
- 2008, Maj27 - 151
- 2008, Kwiecień24 - 172
- 2008, Marzec25 - 218
- 2008, Luty25 - 193
- 2008, Styczeń9 - 74
- 2007, Grudzień8 - 46
- 2007, Listopad12 - 70
- 2007, Październik22 - 85
- 2007, Wrzesień26 - 55
- 2007, Sierpień21 - 35
- 2007, Lipiec4 - 15
- 2007, Czerwiec27 - 32
- 2007, Maj29 - 54
- 2007, Kwiecień25 - 25
- 2007, Marzec26 - 9
- 2007, Luty9 - 0
- 2007, Styczeń10 - 0
Wyprawy
Dystans całkowity: | 13291.24 km (w terenie 357.00 km; 2.69%) |
Czas w ruchu: | 668:15 |
Średnia prędkość: | 19.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.80 km/h |
Suma podjazdów: | 128808 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 145 (77 %) |
Suma kalorii: | 136569 kcal |
Liczba aktywności: | 106 |
Średnio na aktywność: | 125.39 km i 6h 18m |
Więcej statystyk |
- DST 168.57km
- Teren 11.00km
- Czas 08:25
- VAVG 20.03km/h
- VMAX 51.94km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1147m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Bałtyk- dzień 1- Na Roztocze
Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 4
Trasa którą chciałem pokonać jeszcze w zeszłym roku, ale plany się wtedy pozmieniały. Teraz miałem możliwość, więc trzeba było zaliczyć wyjazd nad morze:) Co prawda nie byłem pewny swojej formy, bo trochę mało dłuższych wypadów było w tym roku, ale po płaskich terenach nie spodziewałem się zbyt wymagających odcinków.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym pojechał tak po prostu nad morze najkrótszą drogą, dlatego trasa trochę naokoło, ale co i jak to dopiero w następnych wpisach:)
Zapraszam do lektury:)
Mimo wyjazdu jakoś nie chciało mi się rano wstać. Pogoda też taka średnia, ale tego akurat się spodziewałem. Wyjeżdżam dopiero koło 8:40 z pod bloku i jadę jeszcze na moment do Ani, a później obwodnicą w stronę Tesco na stację, żeby napompować koła o czym zapomniałem wcześniej.
Z odpowiednim ciśnieniem w oponach w końcu ruszam. Początkowo dobrze znanymi mi drogami, czyli wyjazd przez Słocinę. Bocznymi asfaltami do Albigowej, następnie na Markową i do Urzejowic. Tutaj już dawno nie byłem, jeszcze sobie źle skręciłem na jednym skrzyżowaniu i przez przypadek obejrzałem drewnianą cerkiew greckokatolicką w Krzeczowicach. Stąd już prosto na Jarosław.
W Jarosławiu trochę plątania po mieście i przerwa na jedzenie. Nie chciałem tu tracić zbyt dużo czasu ponieważ zwiedzałem to miasto już dokładnie. Wyjeżdżam z miasta, przekraczam San i zaczynają się tereny dotychczas mi nie znane.
Po pierwsze robi się płasko. Na szczęście to nowe tereny i jedzie się całkiem ok, więc tak bardzo mi to nie przeszkadza. Oglądam po drodze cmentarz z I wojny światowej w Ryszkowej Woli i jadę na Oleszyce a stamtąd do Lubaczowa. Stwierdzam, że trochę za szybko mi idzie, więc czas na trochę dłuższą przerwę i jakieś jedzenie.
Po godzinie 14 zaczyna się robić w miarę ciepło, jak również powoli pojawiają się pierwsze promienie słońca. W końcu chmury prawie całkowicie ustępują i robi się bardzo przyjemny dzień:)
Bułki z Lubaczowa się przyjęły, wiec zaczyna się jechać dużo lepiej i szybciej. Tak docieram do Horyńca Zdroju. Takie tam miasteczko uzdrowiskowe. Fajnie, spokojnie, ale bardzo nie zachwyca. Bardziej mnie interesują rzeczy, które mogę obejrzeć w okolicach.
Najpierw wyjazd w stronę granicy ukraińskiej do Radruża. Tam moim celem jest cerkiew św. Paraskewy z 1583 r., która znajduje się dosłownie paręset metrów od granicy. Wracam do Horyńca i szlakiem turystycznym przez las udaje się w stronę kaplicy na wodzie w Nowinach Horynieckich. Jazda na slickach z obładowanym rowerem po lesie łatwa nie była, ale przejechać się dało;) W końcu docieram na miejsce- trzeba przyznać, że mi się spodobało i warto było tutaj jechać.
Chcąc innym szlakiem przebić się do asfaltu oczywiście się gubię. Standard. Przez to wyjeżdżam na polankę z terenem otoczonym ogrodzeniem z drutem kolczastym i kilkoma ogromnymi antenami satelitarnym. Z tego co się później dowiaduję jest to jakaś wojskowa stacja wczesnego ostrzegania. Oczywiście z zakazem robienia zdjęć (można takowe zobaczyć poniżej:P). Szkoda tylko, że ja powinienem się znaleźć z drugiej strony tego ogrodzonego terenu, a tak to zjeżdżam w drugą stronę po bardzo malowniczej łące pełnej kwiatów. Także nie ma co żałować;)
Zjazd kończę znowu w Nowinach Horynieckich, więc tam docieram do asfaltu i przez roztoczańskie lasy dojeżdżam w końcu do Werchraty, gdzie udaje się zrobić zakupy. Tym samym przebijam się przez środek Południoworoztoczańskiego Parku Krajobrazowego.
Zaczynam szukanie noclegu. Mnóstwo miejsc, gdzie można by się rozłożyć na dziko, ale postanawiam spróbować spania u jakiegoś gospodarza. Dojeżdżam do Woli Wielkiej, oglądam tamtejsza cerkiew pw. Opieki NMP z 1755 r. rozmawiając przy okazji z jakimś staruszkiem. Przy wyjeździe ze wsi pytam się o możliwość rozłożenia namiotu, a ostatecznie ląduję na sianie w stodole:) To dobrze bo w nocy padał deszcz i nie musiałem rano pakować mokrego namiotu. Kolację zjadam w towarzystwie Pani Gospodarz rozmawiając o tym i tamtym:)
Się opisałem..;)
Trasa w przybliżeniu:
I porcja zdjęć z dnia pierwszego:Taki widok pól towarzyszył mi niemal do końca
© azbest87Cerkiew w Krzeczowicach
© azbest87Autostrada się buduje
© azbest87Ulica prowadząca do rynku w Jarosławiu
© azbest87Opactwo Benedyktynek w Jarosławiu
© azbest87Na cmentarzu wojennym w Ryszkowej Woli
© azbest87Roztoczańskie górki już się pojawiają
© azbest87Na drodze do Radruża
© azbest87Cerkiew w Radrużu
© azbest87Wnętrze cerkwi
© azbest87Jeden z krzyży cmentarnych obok cerkwi
© azbest87Kaplica na wodze w Nowinach Horynieckich
© azbest87Wojskowa stacja wczesnego ostrzegania
© azbest87Na Roztoczu
© azbest87Roztocze- idealne na spokojny odpoczynek
© azbest87Cerkiew w Woli Wielkiej
© azbest87
Razem z tym wpisem mały jubileusz, czyli 50 000 km przejechane razem z Bikestats:)
- DST 153.49km
- Teren 4.00km
- Czas 06:35
- VAVG 23.31km/h
- VMAX 55.40km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 1111m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót z ogniska;)
Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 0
Z całym zbieraniem zeszło tyle, że wyjechałem z pod schroniska dopiero po 11. Na początek niezła zabawa, czyli próba zjechania do Lutowisk typowym górskim terenem.. na slickach! Na dówch odcinkach musiałem sprowadzać rower, bo koła zaczynały tracić przyczepność, ale ogólnie resztę udało się ogarnąć chociaż na dole to pewnie miałem gorące hamulce.
Droga identyczna jak wczoraj tylko w drygą stronę, więc zjazd z gór. To się przekłada na jazdę z górki i trochę mniej przewyższeń. Niestety nie dało się szybciej pojechać z racji towarzyszącego mi cały dzień przedniego wiatru:/
Ogólnie jazda bez historii. Zrobiłem raptem trzy przerwy ma zakupy w sklepach- łącznie niecałe pół godziny, a tak to jazda cały czas. Dlatego w domu byłem już po 18:)
Mapa:
Bez zdjęć, bo aparat umarł:/
- DST 148.62km
- Teren 2.00km
- Czas 05:54
- VAVG 25.19km/h
- VMAX 60.60km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 1568m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Weekendowy wypad na ognisko..
Sobota, 1 października 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 0
.. a że ognisko było zaplanowane pod schroniskiem "Chata Socjologa" na Otrycie w Bieszczadach to mogłem sobie zrobić "małą" przejażdżkę;P
Miałem wpis, ale przypadkiem go sam usunąłem;) a nie chce mi się na razie tego pisać od nowa.
Zdjęć nie będzie bo mi się tego dnia nie chciało robić, a na drugi dzień aparat odmówił posłuszeństwa, więc obawiam się, że zdjęć nie będzie przez dłuższy czas:/
Mapa:
- DST 125.69km
- Teren 1.00km
- Czas 05:40
- VAVG 22.18km/h
- VMAX 80.05km/h
- Podjazdy 1402m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sierpniowe Bieszczady- dzień 4- Manasterzec- Rzeszów
Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 6
Ostatni dzień, czyli powrót do domu, co nie znaczy, że się obijaliśmy;)
Na początek postanowiliśmy się wydrapać na górkę zaproponowaną przez Bożenkę- na szybowisko w Bezmiechowej. Trzeba przyznać, że z obciążonym rowerem była to jedna z najcięższych szosowych górek na które miałem okazję się wspinać w naszych terenach. Na 3 km ponad 260 m przewyższenia, a do tego okropne gorąco co skończyło się tym, że rękawiczki wyciskałem z potu 4 razy na szczycie;P ale górka oczywiście skatowana bez odpoczynku chociaż prędkość spadała mi już 6 km/h:) Na górze (jakieś 620m) genialne widoki i jeszcze popatrzyliśmy jak startują paralotniarze po czym zjazd w dół gdzie czekała na nas Bożenka. Zjazd mega! Puszczam hamulce i na liczniku 64, hamuje bo ostry zakręt, znowu puszczam hample i 65. Znowu hamowanie. I teraz długa prosta, gdzie gładko dobijam do 80! Musiałem wcześniej hamować, żeby zatrzymać obciążony rower. Na dole po kawałku drogi musieliśmy się rozstać z Bożenką i już tyko z Piotrkiem pojechaliśmy w stronę Załuża po drodze oglądają ruiny zamku Sobień. Teraz czas na kolejny podjazd na ponad 600 m tylko, że jednymi z największych serpentyn w Polsce. Trochę ciągnie się ta górka, ale po serpentynach idzie szybciej niż w Bezmiechowej. Przerwa na punkcie widokowym i znowu szybki zjazd, gdzie po drodze wyprzedzam autobus:D Na zjeździe ciekawa rzecz. Otóż przy prędkości około 55 km/h coś wpadło mi do buta. Zdziwiłem się że kamień może wpaść przy tej prędkości. Na dole chciałem go wyciągnąć i okazało się, że w moim bucie siedzi konik polny:P
W Tyrawie Wołoskiej odbijamy na Mrzygłód i dojeżdżamy do Sanu. Doliną Sanu docieramy do Ulucza, gdzie oglądamy zabytkową cerkiew i jedziemy na nową kładkę nad Sanem. Tam przerwa na jedzenie i schłodzenie się w wodzie:) Stąd już sypiemy prosto na Rzeszów. Najpierw wzdłuż Sanu do Dynowa (po drodze jeszcze jedna kładka linowa), później serpentyny w Dylągówce, a na koniec narzucam mordercze tempo tak że do Rzeszowa praktycznie nie schodzimy poniżej 35 km/h.
To był bardzo udany wypad ze sporą ilością górek. Zawsze z miłą chęcią wracam w Bieszczady chociaż już parę razy objechałem niektóre z tych tras. No ale jeszcze też kilka zostało do zaliczenia:D
Trasa:
Zdjęcia:Okolice Manasterca
© azbest87Początek podjazdu w Bezmiechowej
© azbest87Piotrek na górze;D
© azbest87Widok z szybowiska
© azbest87Widoczek z góry raz jeszcze
© azbest87Start!
© azbest87Takie tam złapane na górze
© azbest87Pod ruinami zamku Sobień
© azbest87Sepentynami pod górkę
© azbest87Na punkcie widokowym
© azbest87Cerkiew w Uluczu
© azbest87Kładka na Sanie w Uluczu
© azbest87Nad Sanem
© azbest87Takie bydlaki atakowały mnie cały czas
© azbest87Mostek linowy na Sanie
© azbest87
- DST 111.91km
- Teren 14.00km
- Czas 05:53
- VAVG 19.02km/h
- VMAX 64.80km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1735m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sierpniowe Bieszczady 2011- dzień 3- Wetlina- Manasterzec
Wtorek, 23 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 3
Dzisiaj w planach było przejechać przez najwyższe przełęcze asfaltowe w Bieszczadach co udało się bez problemu. Po tym odbiliśmy na drogę wzdłuż Sanu którą dotarliśmy, aż w okolice jeziora Solińskiego. Spora część tego odcinka prowadziła kamienistą drogą która asfalt widziała pewnie z 30 lat temu;) ale za to po drodze dużo wspaniałych widoków i miejsc. Nie będę się za dużo rozpisywał- odsyłam do zdjęć;) W Bukowcu zrobiliśmy sobie przerwę na chlapanie w wodzie i na koniec podjazdy koło Soliny i wzdłuż jeziora Myczkowieckiego do Leska i ostatecznie do Manasterca, gdzie mieliśmy nocleg u koleżanki. I tu podziękowania dla Bożenki za przyjęcie dwóch rowerzystów:) Nawet sporo przewyższeń wyszło:)
Trasa:
Fotorelacja:W drodze na przełęcz Wyżną
© azbest87I serpentyny w dół do Brzegów Górnych
© azbest87Na przełęczy Wyżniańskiej
© azbest87Widoczek ze szczytu na połoniny
© azbest87Wystająca wieża mostu na Sanie
© azbest87I droga w stronę mostu
© azbest87Widok z mostu
© azbest87Przełom Sanu pod Chmielem
© azbest87Przełom raz jeszcze
© azbest87Cerkiew w Chmielu
© azbest87Widoczek podczas jazdy wzdłuż Sanu
© azbest87Gdzieś na Bieszczadzkich szutrach
© azbest87Na punkcie widokowym
© azbest87Bieszczadzkie lasy
© azbest87Bieszczadzkie żmije;)
© azbest87Nad Solinką w Bukowcu
© azbest87
- DST 106.10km
- Teren 20.00km
- Czas 06:08
- VAVG 17.30km/h
- VMAX 66.10km/h
- Podjazdy 1727m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sierpniowe Bieszczady 2011- dzień 2- Terka - Wetlina
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 · dodano: 25.08.2011 | Komentarze 2
Plan na dziś był konkretny- dojechać nad jezioro Starina na Słowacji.
Zaczęliśmy od odbicia w bok by zobaczyć cerkiew w Łopience- trzeba było się tam dostać po kamulcach co na slickach jest już trochę trudniejsze. Następnie kierunek Cisna i ruszamy na podjazd pod przełęcz nad Roztokami (słowackie Ruskie Sedlo). Jest kawałeczek pod górkę, ale nawet wchodzi i w ten sposób jesteśmy na wysokości 801m. Teraz czeka nas odcinek słowacki, którzy zaczyna się od polnej drogi zmieniającej się w kamienistą serpentynę. Na slickach było sporo zabawy żeby tam zjechać, ale udało się ostatecznie bez problemu. Jazda wzdłuż jeziora to cały czas góra-dół, a podjazd w okolice zapory to 9%. Na miejscu okazuje się, że jako takiego dostępu do zbiornika nie ma ponieważ jest on źródłem wody pitnej. Na zaporę też nie da się wejść. Dlatego odwiedziliśmy tylko brzeg jeziora i punkt widokowy. Na Słowacji spotykamy kilku sakwiarzy i każdy z nich to.. Polak:P Razem z jednym z nich jedziemy niemal całą drogę powrotną do Cisnej (wracał akurat z wyprawy po Węgrzech). Okolice jeziora to najbardziej odludna część Słowacji o gęstości zaludnienia 9 osób na km2. Powrót trochę dłuższy niż zjazd nad jezioro ponieważ trzeba było się wspiąć z powrotem jakieś 500m z czego większość po tych nieszczęsnych kamieniach. Na koniec jeszcze nam została do zaliczenia przełęcz Przysłup i jesteśmy w Wetlinie, gdzie rozłożyliśmy się na polu namiotowym schroniska PTTK. Jeszcze nas burze straszyły przed spaniem, ale ostatecznie jakiegoś dużego deszczu nie było.
Trasa:
Zdjęcia:O poranku
© azbest87Poranne rosy poszukiwanie..
© azbest87Kwiatuszek i pszczółka;)
© azbest87Cerkiew w Łopience
© azbest87Dziuplowy stwór;)
© azbest87Przełęcz nad Roztokami
© azbest87Szutrem w dół
© azbest87Słowackie krajobrazy
© azbest87Nad jeziorem Starina
© azbest87Starina z punktu widokowego
© azbest87Jazda przez wsie których nie ma
© azbest87
- DST 131.18km
- Czas 06:16
- VAVG 20.93km/h
- VMAX 67.33km/h
- Podjazdy 1418m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sierpniowe Bieszczady 2011- dzień 1- Rzeszów- Terka
Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 25.08.2011 | Komentarze 2
Znajomy ze studiów zaproponował mi wyjazd w Bieszczady rowerami. Długo się nie zastanawiałem;) i ruszyliśmy razem pośmigać trochę po bieszczadzkich przełęczach i górkach.
Pierwszy dzień to w sumie dojazd w góry. Stąd też droga prowadziła głównym asfaltem w Bieszczady, a nocleg zaplanowany w Terce. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze kościół w Domaradzu i Bliznem, rynek w Sanoku, oraz zalew Soliński w Polańczyku (gdzie spotkaliśmy się ze znajomą).
Pod koniec zaczęły się porządniejsze górki, ale i widoczki świetne. Przyjemnie było znowu się pobujać po "moich" Bieszczadach:)
Na deser czekało nas genialne nocne niebo z widokiem na drogę mleczną. Jeszcze nigdy nie widziałem tylu gwiazd co było widać w Terce:) Świetny widok!
Trasa:
I trochę fotek. Zbyt dużo nie robiłem ponieważ tą trasę to już znam na pamięć;)Pod kościołem w Domaradzu
© azbest87Wnętrze kościoła w Domaradzu
© azbest87Kościół w Bliznem wpisany na listę UNESCO
© azbest87Zaczynają się powoli większe góreczki
© azbest87Piotrek na rynku w Sanoku
© azbest87W Sanoku
© azbest87Myczków- w drodze do Polańczyka
© azbest87Widok na Zalew Soliński
© azbest87W Polańczyku
© azbest87Bieszczady w Terce
© azbest87
- DST 68.73km
- Czas 03:26
- VAVG 20.02km/h
- VMAX 47.57km/h
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 27 i 28- Powrót do domu!
Czwartek, 11 sierpnia 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 4
Ostatnie dwa dni z wyprawy w czasie których jazdy już było nie wiele. No przynajmniej tej rowerowej, bo innej to, aż za dużo.
Pierwszy z tych dni spędzamy cały w pociągu z Istambułu do Bukaresztu- czas jazdy 23 godziny. Pod koniec już trochę świrowaliśmy w pociągu- za dużo w zamknięciu:P
Chcieliśmy trochę odespać, ale wszelkie służby skrzętnie nam w tym przeszkadzały. Turcy nie wchodzili do pociągu by sprawdzić paszporty tylko trzeba było o 3 w nocy wędrować w deszczu na dworzec. Później średnio co godzinę- półtorej ktoś przychodził, żeby albo pokazać bilety, albo przestawić rowery, albo coś tam..
Całą noc i pół dnia pada deszcze- to ostatecznie przypomina o tym, że wracamy do domu;)
W Bukareszcie mamy farta i pociąg na drugi koniec Rumunii do Suczawy za półtorej godziny, więc zdążamy tylko coś zjeść i ładujemy się w pociąg na kolejną noc. Tym razem osobówka i trochę problemów z rowerami, ale ostatecznie łapówka ucina wszelkie problemy;)
Rano znowu oglądam wschód słońca. Szukamy jakiegoś transportu na Ukrainę, ale nic nie ma, więc ruszamy rowerami. W końcu to nie tak daleko. Tylko szkoda, że znowu pod wiatr:/ Po rumuńskich hopkach docieramy na granicę, a za nią kolejny fuks;) Marcin zauważa, że mija nas polska ciężarówka na przemyskich blachach! Zaczynamy machać i zatrzymuje się. Na nasze szczęście akurat jedzie do Polski i to na pusto, więc bez problemów może nas zabrać:D Za co Panu kierowcy dziękujemy i postawiliśmy obiad:) Droga mija na rozmowach, a Marcinowi po części na spaniu:P Tym oto sposobem pod wieczór jesteśmy już pod polską granicą, którą przekraczamy na rowerach robiąc wcześniej małe zakupy;)
Na granicy jeszcze wywiad do TV i mykamy 13 km rowerami do Przemyśla. Okazuje się, że nie ma już transportu do Rzeszowa, więc wbijamy się do autobusu jadącego przez Łańcut w którym wysiadamy (zapłaciłem za niego połowę mniej niż za turecki tylko że tam jechałem 300 km w eleganckich warunkach, a tu 70 km zwykłym pks-em... masakra..). Z Łańcuta zabiera nas samochodem Mateusz, któremu za to wielkie dzięki!:) W ten oto sposób koło 2 w nocy w końcu jestem w domu po 4 tygodniach w podróży.
Zdjęcia z powrotu:Bułgaria z pociągu
© azbest87Bułgarskie klimaty
© azbest87Dobrze że siedzieliśmy w pociągu bo lało przez większość dnia
© azbest87Przerkaczamy z powrotem Dunaj
© azbest87Z serii: co się robi gdy się nudzi w pociągu;)
© azbest87Zachód słońca w pociągu
© azbest87Zachód słońca nad polami
© azbest87I zachód słońca po raz kolejny
© azbest87Ciężarówką przez Ukrainę:)
© azbest87
- DST 53.80km
- Czas 05:00
- VAVG 10.76km/h
- VMAX 49.42km/h
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 25 i 26- Zwiedzanie Istambułu
Wtorek, 9 sierpnia 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 0
Pobudka o 8 i jedziemy taksówką do restauracji gdzie zostawiliśmy nasze rowery. Stamtąd mamy blisko na dworzec autobusowy. Jeszcze dostajemy śniadanie:) Na początku nie chcieli zgodzić się na rowery, ale ostatecznie po ściągnięciu kół nie było już problemów.
Autobus można by powiedzieć bardzo wygodny- w Polsce takiego nie uświadczy. Na każdym oparciu ma się przed sobą panel LCD z muzyką filmami itp:) Do tego pan kelner z napojami i ciasteczkami:D Prawie jak w samolocie. Dlatego droga idzie bardzo przyjemnie i w międzyczasie odsypiamy nocne siedzenie;)
Po ponad 6 h jazdy docieramy do Istambułu w którym będziemy musieli szukać na drugi dzień jakiejś optymalnej drogi do domu. Najpierw jednak muszę zdobyć pieniądze od rodziców dzięki którym będę mógł wrócić do domu;) Składanie rowerów trochę schodzi ponieważ Marcin znowu musi centrować rozpadające się koło. Poza tym idziemy jeszcze zjeść tureckiego kebaba i postanawiamy skorzystać z internetu (musiałem znaleźć placówkę Western Union i szukaliśmy jakiejś drogi do domu, bo jazda autobusem okazuje się, że odpada;). Wyjazd z dworca w stronę centrum to koszmar i to już po ciemku. Długo kręcimy się po różnych wiaduktach zanim udaje się w końcu trafić na odpowiednią drogą. Do centrum docieramy gdzieś po 22. Oglądamy część zabytków pięknie oświetlonych w nocy. Jemy kolejnego kebaba. Spotykamy Polaków i umiejscawiamy się na ławkach w parku niedaleko Niebieskiego Meczetu. Ostatecznie to właśnie było nasze miejsce noclegowe:P Próbowaliśmy spać na zmiany, choć zmęczenie dawało nieźle w kość. Ogółem spałem w nocy może ze 2 godziny.
Rano po wschodzie słońca jedziemy na dworzec poszukać połączeń kolejowych i do portu poszukać ewentualnie promu. Po rozważeniu możliwości jakie nam zostały decydujemy się na jazdę do Bukaresztu pociągiem, a dalej będziemy szukać.
Teraz czas na znalezienie placówki Western Union. Było trochę problemów z tym na początek, ale ostatecznie w trzeciej z rzędu placówce udaje się wybrać kasę i już jestem spokojniejszy o powrót do domu:)
Pociąg dopiero o 22, więc resztę dnia spędzamy na zwiedzaniu miasta. Zjadamy kolejne kebaby, pijemy herbatkę z tureckim rowerzystą i gadamy ze spotkanymi Polakami:) Na dworcu poznajemy jeszcze Kubę z Krakowa, który początkowo jechał również naszym pociągiem jednak do Polski ostatecznie wracał przez Belgrad.
Przed nami teraz 23 godziny w pociągu, więc na początek pijemy sobie winko i idziemy spać. Mieliśmy cały przedział dla siebie:D
Zdjęcia z tych dwóch dni w Istambule:Zonguldak o poranku
© azbest87Istambulskie wieżowce
© azbest87Istambuł nocą
© azbest87Błękitny meczet w nocy
© azbest87W centrum Istambułu
© azbest87Hagia Sofia w nocy
© azbest87Park w którym spaliśmy;)
© azbest87Błękitny meczet o poranku
© azbest87Dworzec w Istambule
© azbest87Cieśnina Bosfor we mgle
© azbest87Opodal Nowego Meczetu
© azbest87W ciasnych bazarowych uliczkach Istambułu
© azbest87Ktoś chętny na zegarek?
© azbest87Chłopiec ulicy
© azbest87Ostatnie spojrzenie na dworzec i czas do Bukaresztu
© azbest87
- DST 37.07km
- Czas 02:22
- VAVG 15.66km/h
- VMAX 57.09km/h
- Podjazdy 942m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Turcji- dzień 24- Zonguldak i koniec!
Poniedziałek, 8 sierpnia 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 3
Śpimy do 9 z racji wczorajszej jazdy do późna. Zresztą do końca naszej podróży zostało już niewiele. Ruszamy po 11 i na dobry początek 1,5 km podjazdu z nachyleniem na oko ponad 15%. Na prawdę ciężko było się tam wgramolić z obciążonym rowerem. Na górze miałem średnią prędkość 6,5 km/h :P Po krótkim zjeździe zatrzymujemy się na śniadanie przy sklepie. Tam ludzie okazują nam drogę na Zonguldak zadzierając rękę wysoko do góry. Myślałem że chodzi tylko o to, że będzie pod górkę, ale oni pokazywali, że będzie tak stromo;) I było! Znowu 2 km podjazdu który był jeszcze trochę bardziej stromy niż poprzedni. Prędkość 6 km/h nie przekraczała. Sporo odcinków na pewno przekraczało 20%. Za to na górze genialne widoki na góry i morze jednocześnie. Mimo że jechało się ciągle góra- dół to przy takich widokach jechało się świetnie:) Pokonujemy spory zjazd i wymuszona przerwa. Marcina koło nie wytrzymuje- "fachowa" robota tureckiego specjalisty okazuje się partactwem i kilkanaście km przed końcem trzeba wymieniać szprychę i centrować koło. W końcu udaję się je doprowadzić do jako takiej używalności i kończymy zjazd w okolicach morze. Jeszcze kawałek jazdy wzdłuż niego i jest! Zonguldak zdobyty! Cel naszej podróży osiągnięty. Pamiątkowe zdjęcie pod tablicę z nazwą miasta i wjeżdżamy do niego.
Po wjechaniu do miasta zaczepiają nas Turcy i pytają o akcję. Kończy się to tak, że zapraszają nas na obiad do restauracji:D Poznajemy wielu ich znajomych i cały wieczór i część nocy spędzamy z nimi przed klubokawiarnią:) Dajemy jeszcze krótki wywiad do lokalnej gazety. Jemy z nimi kolację na zakończenie ramazanu i siedzimy do późna w nocy razem z innymi. Nocleg mamy ostatecznie w mieszkaniu u właścicielki restauracji w której siedzieliśmy. Widok z okna na całe miasto w nocy robi wrażenie:)
Tak kończy się nasza droga w tą stronę. Jeszcze tylko powrót, który wcale taki łatwy nie był i nie taki krótki i w czasie którego korzystaliśmy z niemal każdego możliwego sposobu transportowania:P Ale to się jeszcze tu pojawi;)
Mapa:
Zdjęcia:Widoki w czasie podjazdu
© azbest87Widok z góry- w tle morze
© azbest87To zdjęcie i tak nie oddaje tego jakie w rzeczywistości były nachylenia na górkach
© azbest87Turecki krajobraz
© azbest87Po tureckich drogach
© azbest87Tatkie tam.. z widokiem na Morze Czarne:)
© azbest87Krajobrazy były genialne:)
© azbest87Marcinowy rower
© azbest87Chwila odpoczynku;)
© azbest87Domki na górkach
© azbest87Taka sobie mała panoramka zatoki Morza Czarnego
© azbest87A tak Turcy radzą sobie z budową dróg na tych górkach;)
© azbest87Parasolki
© azbest87Jazda wśród skał
© azbest87Góry wychodzące prosto z morza
© azbest87Zonguldakowe górki
© azbest87
I jeszcze kilka fotek z aparatu Marcina:Zonguldak zdobyty!
© azbest87Turcy którzy nam zgotowali przywitanie i właścicielka restauratcji w której bawiliśmy do późna w nocy
© azbest87Zonguldak nocą
© azbest87