Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 107395.64 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.72 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 752187 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:41863.59 km (w terenie 3703.90 km; 8.85%)
Czas w ruchu:1779:46
Średnia prędkość:23.43 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:306629 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:658919 kcal
Liczba aktywności:654
Średnio na aktywność:64.01 km i 2h 44m
Więcej statystyk
  • DST 70.51km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 24.89km/h
  • VMAX 60.80km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 2554kcal
  • Podjazdy 823m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Smażenie na słońcu

Niedziela, 22 lipca 2018 · dodano: 22.07.2018 | Komentarze 0

Nareszcie pogoda zgrała się z wolnym czasem i można było pojeździć. W sumie to nie bardzo wiedziałem gdzie by pojechać, ale ostatecznie padło na okolice Tarnawki i później klasycznie z Dylągówki do Błażowej. Przez Leckę na dom, ale że nogi były w miarę to na koniec zaliczyłem jeszcze podjazd przez Przylasek.
W połowie jazdy coś zaczęło lekko stukać w okolicach suportu.. trzeba będzie się temu przyjrzeć w wolnej chwili.


Kategoria 50-100km, Szosa, Tu i tam


  • DST 55.62km
  • Czas 02:07
  • VAVG 26.28km/h
  • VMAX 56.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 453m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uciekanie przed chmurami

Piątek, 20 lipca 2018 · dodano: 21.07.2018 | Komentarze 0

W końcu udało się wyrwać na rower. Ostatnimi czasy to jakaś masakra.. Brakuje mi czasu na sen, a co dopiero na rower;) a do tego jeszcze co chwilę leje z nieba..
Dzisiaj w końcu trochę mogłem pokręcić, chociaż burzowe chmury straszyły na niebie. Jedna szła prosto na mnie, ale udało się z nią wyminąć. Pojechałem sobie przez Rzeszów do Krasnego. Później Słocina i do domu wzdłuż zalewu. 
Forma okropnie słaba.. szkoda gadać..





  • DST 73.62km
  • Czas 02:42
  • VAVG 27.27km/h
  • VMAX 86.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1961kcal
  • Podjazdy 1107m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosa wraca do życia

Niedziela, 17 czerwca 2018 · dodano: 17.06.2018 | Komentarze 0

Po ostatnim defekcie szosa stała i czekała na serwis, oraz wymianę paru części. No i się doczekała. Parę dni zeszło, ale wszystko rozkręciłem wyczyściłem i złożyłem z powrotem. Poszła nowa przednia przerzutka na miejsce ostatnio pękniętej. Nowa tylna opona. Nowa kierownica z wygodniejszym gięciem (dolny chwyt wraca do łask;) Do tego wymiana wszystkich linek i pancerzy, oraz nowa owijka Zippa- znacznie wygodniejsza niż poprzednia.
Dzisiaj przeprowadziłem ostatnie regulacje i trzeba było wypróbować jak to jeździ. Rowerek teraz śmiga o niebo lepiej, owijka dużo wygodniejsza i nowa kierownica pozawala dłużej i wygodniej jechać w dolnym chwycie, który często się przydaje.
Trasa miałam być bardziej lajtowa niż wyszła. Na początek pojechał przez Lubenię do Straszydla i na dole podjazdu na Leckę spotkałem innego kolarza. Podłączył się do mnie, coś tam pogadaliśmy i pojechaliśmy dalej razem. Miałem jechać na Błażową, bo noga słabo podaje, ale namówił mnie na większe górki. Pojechaliśmy na Kąkolówkę i Barycz. Później ciśnięcie do Niebylca, gdzie potrzebowałem chwilę przerwy na jakieś picie. Niestety sklepy zamknięte, więc tylko w budce z lodami udaje mi się kupić jakiś mrożony sok;) Praktycznie lód. Niestety słabo się to przyjęło, więc jechało się co raz gorzej. Plusem tylko było to że było bardzo dobrze schłodzone;) Na dobicie poszedł jeszcze podjazd z Barczyki na Sołonkę. W Lubeni się rozdzieliliśmy i ja już na oparach pojechałem do domu. Tempo było mocniejsze niż sam byłbym w stanie zrobić w tej chwili.





  • DST 61.90km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:39
  • VAVG 13.31km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 2758kcal
  • Podjazdy 1386m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Niski

Niedziela, 10 czerwca 2018 · dodano: 10.06.2018 | Komentarze 1

Dzisiaj znowu udało się wyrwać z rowerem na górki. Tym razem padło na okolice Dukli.
Startuje koło 9 i już temperatura jakieś 26-27 stopni. Na rozgrzewkę podjazd żółtym szlakiem, czyli 300 w pionie. Słońce dogrzewa, pot leje się litrami i tempo mozolne. Niedaleko szczytu Chyrowej gubię szlak, ale po chwili błądzenia wpadam na niego z powrotem. Krótki zjazd, oraz podjazd i odbijam na szlak czerwony. Ten odcinek dość fajny, z jazdą nad przepaścią- nie chciałbym tam wypaść na zakręcie;) Znowu rozstaj szlaków i mimo chwili zawahania jadę tak jak planowałem, czyli odbijam na szlak zielony. Na początek mocny wypych z nachyleniem grubo ponad 20%. Miałbym spore wątpliwości, gdybym miał tu zjechać;) W końcu docieram na pasmo i jadę szczytem. Jazda ślimaczym tempem, bo cały czas się kręci razem ze ścieżką. Do tego dużo kamieni i korzeni. Mijam szczyt Czerteż i powoli zaczynam zjeżdżać, ale z krótkimi podjazdami. W końcu szlak odbija mocno w dół i ja za nim. Zaczyna się robić naprawdę stromo. W końcu stromizna już nie pozwala się zatrzymać, po czym dojeżdżam do jeszcze bardziej stromej ścianki. Gładko ze 30%. Tutaj wiara w moje możliwości się skończyła i to mnie zgubiło;) W chwili, gdy tylne koło zaczyna doganiać przednie postanawiam się katapultować w sposób kontrolowany na bok. Kończy się to na dupie zsunięciu się kawałek w dół. Ze strat tylko rozcięta noga i otarta ręka, ale lajtowe więc bez problemu można jechać dalej. Reszta zjazdu nieszczególna. Jakieś takie krzaczory itp. Chociaż możliwe, że pomyliłem ścieżkę na zjeździe i część pokonałem jakąś gorszą odnogą..
Na dole przerwa na papu i otarcie krwi z nogi;) 
Kawałek asfaltem i odbijam na Zyndranową. Miałem jechać jakimiś wynalezionymi dróżkami przez Tokarnię, ale po długiej walce na wcześniejszej górce zmieniam plan, żeby przejechać jakąś trochę lepszą drogą do Lipowca. I to się na mnie zemściło.. Kończę na jakichś drogach zwózkowych. GPS zaczyna tracić dokładność i nie mogę trafić na odpowiednią drogę. Kończy się to porządnym spacerem z rowerem. Straconą kupą czasu, żeby w końcu przez pole pokrzyw dostać się na jakiś bezimienny szczyt (ponad 670m). Tam na szczęście znalezienie drogi, którą chciałem jechać już nie jest takie trudne. Tylko trzeba się przebić przez resztki wycinki. Początek zjazdu strasznie tłucze. Pewnie dlatego że dopiero po chwili zobaczyłem zablokowanego amora;) reszta poszła łatwiej, ale zjazd bez szału. Jedynym jego plusem był przejazd przez kilka strumyków co fajnie schłodziło. Zresztą już się rozglądałem za jakimś, gdzie mógłbym nabrać wody do picia, bo ta skończyła się już chwilę temu i zacząłem usychać. Dlatego cisnę szybko przez Lipowiec do Jaślisk, gdzie ratuje mnie otarty sklep. Przerwa na jedzenie i picie. Zimna cola w taki dzień to jest to!
Ruszam asfaltem w stronę kolejnej górki i zaczyna straszyć burzą naokoło. Podjazd okazuje się być asfaltowy i zaraz na jego początku zaczyna padać. Lekki deszczyk jest nawet przyjemny po tych upałach. Mijam szczyt i zaczyna zdrowo pizgać deszczem, że ledwie coś widzę. Zjeżdżam kawałek i udaje się znaleźć kawałek dachu, żeby się schować. Z konieczność ponad 20 minutowy postój. Deszcz w tym czasie leje jeszcze mocniej, a pioruny uderzają zaraz nad głową. Na szczęście przechodzi, ale już odpuszczam sobie przejazd szutrową drogą do Lubatowej, bo po intensywnych opasach wygląda jak jedna wielka kałuża. Uderzam już tylko asfaltem prosto do Dukli. 
To była zdrowa przejażdżka i nawet coś sił zostało na końcu. Muszę na następny raz bardziej pilnować ilości wody, bo dzisiaj mnie chwile dobrze przysuszyło..
Parę zdjęć może podejrzeć na stravie.





  • DST 60.55km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 16.59km/h
  • VMAX 64.80km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 2564kcal
  • Podjazdy 1252m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Słonne

Niedziela, 3 czerwca 2018 · dodano: 03.06.2018 | Komentarze 2

Wczoraj zabrakło czasu na rower, więc dzisiaj chciałem sobie trochę odbić. Jakoś nie miałem specjalnego planu, gdzie by pojechać, więc ostatecznie na szybko z rana skleciłem jakąś trasę po Górach Słonnych. Razem ze mną do Sanoka pojechała żona z młodym. Oni poszli pospacerować i pozwiedzać, a ja na góreczki. 
Na początek coby było trochę łatwiej to na górę postanowiłem się dostać serpentynami z Załuża. Chwilę się to jechało, do tego żar z nieba, a na drodze dziesiątki motocyklistów. Goście bardzo sobie upodobali te serpentyny, bo jeżdżą góra-dół po kilka lub kilkanaście razy. Na szczycie odbijam w prawo na szuter i zaczynam jazdę szczytami. Tzn. mam taki plan, bo na sam początek mój żołądek robi mi psikusa i po paru minutach kończę w krzakach niczym Tom Dumoulin w zeszłorocznym Giro :P Na szczęście po tym incydencie jest już wszystko ok i mogę normalnie jechać dalej. 
Szczytami przez Przysłup i Słonny docieram do szybowiska w Bezmiechowej. Miałem wcześniej odbić gdzieś na Rakową, ale nie było żadnego ciekawego zjazdu, albo je minąłem. Chwilą przerwy na fotki na szybowisku i uderzam dalej w las. Nie wiedziałem co mnie tam czeka, bo na mapach google nie ma tam oznaczonych ścieżek. Na szczęście cały czas szczytem idzie fajna dróżka, po drodze mijając rezerwat Dyrbek i Buczyna w Wańkowej. Jednak wcześniej zaraz przy wjeździe do lasu widzę tablice z opisem: Ostoja niedźwiedzia, oraz żeby uważać na żmije. Ciekawie się zapowiada. Kawałek dalej znowu ostrzeżenie do tutejszych mieszkańców, że w okolicy wałęsa się niedźwiedź;)
Przez te napisy początkowo jechałem i tylko wyglądałem, czy gdzieś nie czai się niedźwiedź:P Niestety nie zauważyłem ani pół dupy zza krzaka.. ;)
W końcu dotarłem do końca pasma i przede mną zjazd. Okazało się że to był nie byle jaki zjazd, bo cały czas stromo w dół. Co prawda od strony technicznej nie miał większych trudności, ale nachylenie robiło swoje. Wystarczyło puścić hamulce i zaczynałem czuć jakbym spadał;) Mocne przyspieszenie! Specjalnie zrobiłem segment w tym miejscu na stravie- okazuje się, że na kilometrze średnie nachylenie to 22%. Nie chciałbym tam podjeżdżać:P Tym bardziej, że niektóre odcinki były jeszcze bardziej strome.
Wypadam na asfalt w Wańkowej i śmigam przyjemną drogą do Tyrawy Wołoskiej. Miałem jeszcze odbić gdzieś w bok, ale już mnie czas trochę gonił, więc trzeba było odpuścić. W Tyrawie chwila przerwy i wracam na pasmo serpentynami od drugiej strony. Kawałek przede mną jedzie jakiś szosowiec. Pół górki utrzymuję jego tempo, ale później zaczynam trochę słabnąć i mi lekko odjeżdża.
Na górze znowu w las i zaczynam objazd szczytu pasma w drugą stronę. Przejeżdżam przez Słonną i z rozpędu mijam Słonnego, bo poniżej niego szła zajebista droga trawersująca jego zbocze. Zresztą tędy szedł szlak. Także najwyższy szczyt pasma przypadkiem minąłem lekko z boku;) Później fajnie się leciało w dół, chociaż w niektórych miejscach ścieżka była trochę zarośnięta.
Na koniec miałem w planach przejechać jeszcze przez Orli Kamień, ale niestety już byłem spóźniony względem planu, więc trzeba było tym razem odpuścić i pojechać prosto na Sanok.
Bardzo fajna trasa. Szkoda że brakło czasu żeby zrobić całość tak jak chciałem.
Dla chętnych parę zdjęć z komórki wrzuciłem na strave, więc można pooglądać.





  • DST 60.96km
  • Czas 01:59
  • VAVG 30.74km/h
  • VMAX 63.70km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1365kcal
  • Podjazdy 452m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płasko bo przerzutka odmówiła posłuszeństwa

Czwartek, 31 maja 2018 · dodano: 31.05.2018 | Komentarze 0

Jazda dopiero kilkanaście minut przed 19, bo wcześniej trochę słońca smażyło. Ledwie ruszyłem i przy zmianie biegu na przedniej przerzutce słyszę trzask. Po sprawdzeniu okazuje się, że pękła prowadnica. Ładnie rozeszła się na dwie części i przerzutka całkowicie odmówiła posłuszeństwa. No ale przecież nie będę z tego powodu się wracał- jechać się da bez problemu. Ręcznie wrzuciłem łańcuch na blat i zmodyfikowałem sobie trasę tak żeby odpuścić większe podjazdy. Gorąco które było od rana już trochę odpuściło i jechało się dość przyjemnie. Nawet o dziwo noga dość dobrze podawała i tempo szybko rosło. Za Sędziszowem wypróbowałem nowy odcinek przez Dąbry. Bardzo fajny asfalcik środkiem lasu. Kolejny odcinek który częściej będę odwiedzał. Na podjeździe pod Słotwinkę przy redukcji łańcuch spadł na mniejszy blat, więc już tak się wyciągnąłem na górę, a później znowu ręczna zmiana na większy blat i ciśnięcie do domu.

 


Kategoria 50-100km, Szosa, Tu i tam


  • DST 71.40km
  • Czas 02:42
  • VAVG 26.44km/h
  • VMAX 74.50km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1735kcal
  • Podjazdy 951m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strzyżów

Niedziela, 27 maja 2018 · dodano: 27.05.2018 | Komentarze 0

Jazda przed siebie. Nie miałem konkretnego planu na jazdę, więc trasę wymyślałem na bieżąco. Najpierw wyjechałem na główną drogę i tak dojechałem do Czudca. Po drodze wymyśliłem, że podjadę sobie drogą którą ostatnio pokazał mi brat. Bardzo fajny i malowniczy odcinek. Później wzdłuż lasu i zjazd do Zawadki, a następnie do Strzyżowa. Tam chwila przerwy na małe zakupy. Następnie podjazd na Podsośninę i szczytem, aż do zjazdu na Podzamcze i do Czudca. Na koniec podjazd w stronę Niechobrza i do domu. 
Nogi dzisiaj trochę lepiej kręciły niż wczoraj. Do tego świetna pogoda i zjarane dłonie od słońca, bo jechałem bez rękawiczek. Przynajmniej kolarska opalenizna została tam wyrównana;)


Kategoria 50-100km, Szosa, Tu i tam


  • DST 57.06km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:03
  • VAVG 27.83km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1195kcal
  • Podjazdy 384m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Młodym

Niedziela, 20 maja 2018 · dodano: 20.05.2018 | Komentarze 0

W planie była jazda z rana, ale jakoś nie mogłem wstać i się zebrać. Ostateczni ruszam koło 9:30 i po paru minutach dzwoni brat. Szybko się dogadujemy i jadę po niego na Baranówkę. Po drodze zaliczam jeszcze podjazd na Kielanówkę, ale z racji że to był ciężki tydzień bez czasu na rower to nogi drewniane. Pod górkę ciężko się jedzie. Z Kubą wyjeżdżamy z Rzeszowa jak na Głogów i Młody narzuca swoje tempo. Takie tempo, że po jednej zmianie mam dość;) Nogi nie chcą się kręcić, a gość mi pod wiatr narzuca prawie 40 km/h. Za mocno jak dla mnie. Później trochę spokojnie i znowu mocniej wzdłuż lotniska. Przebijamy się przez Wisłok pieszą kładką i jedziemy na Rzeszów, bo mnie powoli czas zaczyna gonić. Przez Trzebownisko do miasta i później objazd bocznymi drogami przez Słocinę, Zalesie i Drabiniankę. Nogi powoli zaczynają się rozkręcać, ale trzeba już wracać. 
Z racji ilości dużej ilości obowiązków i mnóstwa pracy, które w ostatnim czasie na mnie spadły wygląda na to, że pod kątem rowerowym to będzie raczej słaby rok. I nic nie zapowiada żeby miało się to zmienić. Zostaje praktycznie tylko weekendowe jeżdżenie i to nie zawsze..




  • DST 70.38km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 28.15km/h
  • VMAX 65.90km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 1575kcal
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poprzez wiatr do Łańcuta

Wtorek, 1 maja 2018 · dodano: 02.05.2018 | Komentarze 0

Poranna jazda, bo wystartowałem już kilkanaście minut po 8. Z rana bardzo przyjemna temperatura do jazdy chociaż nogi nie przyzwyczajone kręcić tak wcześnie;)
Wiatrzysko dawało dzisiaj nieźle popalić, a większość miałem z boku albo z przodu. W plecy wiało tylko od Zabratówki do Łańcuta.
Chwilami jak zawiało w twarz to musiałem korby tak przepychać jakbym pod nie byle jaką górkę jechał. 




  • DST 54.79km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 17.67km/h
  • VMAX 64.40km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 2193kcal
  • Podjazdy 1055m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wilcze

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · dodano: 29.04.2018 | Komentarze 0

Dzisiaj za cel obrałem sobie Wilcze. Dawno już nie byłem na tej górce, a trasy w tamtą stronę zawsze były ciekawe. Na początek podjazd boczną drogą na Przylasek. Przynajmniej na niej nie ma jeszcze na całości asfaltu. Po drodze mijam po kolei 3 gości przez co tempo wyszło w miarę przyzwoite jak na moje aktualne możliwości. Później kawałek szlakiem Green Velo i zjeżdżam do Białki. Uderzam na podjazd drogą którą chyba jeszcze nie podjeżdżałem. Tempo mi trochę spada i powoli kręcę pod górę. Widoczki naokoło całkiem przyjemne. W końcu wpadam do lasu, a tam jak przystało na Wilcze oczywiście spora ilość błota na które zawsze można tutaj liczyć;)
Na szczycie przerwa na banana i chwilę odpoczynku. Co raz gorszy punkt widokowy z tego miejsca- drzewa zarosły już sporą część panoramy ze szczytu.
Dawno już tutaj nie byłem, więc na zjeździe w jednym miejscu przestrzeliłem w złą stronę i trzeba było się wracać pod górkę, bo droga się skończyła. Dalej już nawigacja bezbłędna;) Po drodze mijam trochę ludzi na motorach. Na rozjeździe do Lecki postanawiam zmienić trasę, ponieważ miałem jechać dalej szczytem w stronę Babicy, ale jak zwykle ostatnio znowu goni mnie czas. Z tego powodu jadę na Leckę, później przez pola znowu na Green Velo i przez Banię zjeżdżam do Straszydla. Chciałem przez korzenie, ale jak zwykle skręciłem gdzie indziej i skończyłem na polnej ścieżce. Na koniec jeszcze podjazd koło stadniny na Przylasek i zjazd w większości po asfalcie.
To był kawał dobrego jeżdżenia! Sporo górek, dużo terenu i jeszcze więcej błota;) Oby częściej takie tripy!
Kilka fotek można podejrzeć na stravie.
Nareszcie 1000 przekroczony w tym roku!