Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 108131.64 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 760361 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Tu i tam

Dystans całkowity:67108.76 km (w terenie 6705.10 km; 9.99%)
Czas w ruchu:2980:58
Średnia prędkość:22.39 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:507068 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:893526 kcal
Liczba aktywności:992
Średnio na aktywność:67.65 km i 3h 01m
Więcej statystyk
  • DST 125.33km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:20
  • VAVG 23.50km/h
  • VMAX 73.50km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 1122m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Bieszczady- Dzień 4- Polańczyk- Rzeszów

Piątek, 23 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 4

Dzień czwarty, ostatni, czyli czas powrotu do Rzeszowa.
Z racji że do domu spora droga to postanowiliśmy wracać najkrótszym wariantem prosto na Rzeszów.

Na początek przejazd przez górkę w Polańczyku- po raz kolejny już na tej wyprawie trzeba było się wspinać pod 9% podjazd. Następnie na chwilę na zaporę w Solinie i dalszy zjazd serpentynami. Ścinamy kawałek jadąc wzdłuż zalewu w Myczkowcach i odwiedzamy tamtejszą zaporę. W końcu lądujemy w Uhercach ?Mineralnych i wspinamy się w stronę Leska mijając po drodze Kamień Leski. Za Leskiem kolejna góra do Zagórza, a stąd prosto do Sanoka gdzie robimy przerwę na jedzenie i małe zwiedzanie plus zdjęcia z wojakiem:D

Z Sanoka uderzamy na Brzozów gdzie robimy kolejną krótką przerwę. Kawałek za Brzozowem Mateusza zauważa na stacji kompresor- większe ciśnienie w oponach pozwala nam łatwiej jechać. Poza tym po wczorajszej mniejszej ilości kilometrów czuję dzisiaj sporą moc:D a i Mateuszowi jedzie się dzisiaj dużo lepiej- pewnie myśl że dom już niedaleko dodawała mu sił:P
Skończyły się wysokie górki więc narzucam wysokie tempo (nawet przy pustym rowerze) jadąc cały czas w granicach 30-35 km/h, a Mateusz korzysta z jazdy w tunelu:) Ewidentnie czułem że się rozkręciłem i mogłem sobie pozwolić na taką jazdę:) Takie tempo trzymam przeszło 30 km przez co średnia jak na wyprawę skacze dość wysoko;P
W międzyczasie podłącza się za nami jakiś rowerzysta chyba ze Strzyżowa. W czasie krótkiej przerwy chwilę ze sobą rozmawiamy. Po drodze oglądamy jeszcze dwa drewniane kościoły w Bliznem i Domaradzu.

Do Rzeszowa docieramy dość szybko- jakieś 2 godziny przed planowanym czasem powrotu;) na koniec jeszcze rundka wzdłuż zalewu i przez miasto i możemy się w końcu podzielić wrażeniami z jazdy ze znajomymi oraz odpocząć po tych 4 dość intensywnych dniach, ale za to jak bardzo udanych:)

Muszę dodać że miałem obawy co do tego jak Mateusz sobie da radę w górach, ale jakoś to wymęczył, choć sam pewnie przyzna że lekkiej przeprawy to mu nie zafundowałem:P ale cóż od dawna mówiłem że łatwo nie będzie i że trzeba się dobrze przygotować kondycyjnie:)

Teraz nie pozostaje mi nic innego jak obmyślać kolejne trasy i wyprawy, no i kręcić jak najwięcej. Kurcze! Spodobały mi się takie wyprawy!:D

Trasa:
Polańczyk- Myczków- Solina- Bóbrka- Myczkowce- Uherce Mineralne- Glinne- Lesko- Postołów- Zagórz- Zahutyń- Sanok- ZAbłotce- Czerteż- Jurowce- Pakoszówka- Grabownica Starzeńska- Humniska- Brzozów- Stara Wieś- Blizne- Domaradz- Lutcza- Jawornik Niebylecki -Niebylec- Baryczka- Połomia- Wyżne- Babica- Lutoryż- Boguchwała- Zwięczyca- zalew- dom:D

I ostatni dzień widziany z aparatu:)

Baza noclegowa © azbest87


Zalew w drodze do Soliny © azbest87


Na zaporze w Solinie © azbest87


Zapora w Myczkowcach © azbest87


Góry Słonne widziane z Sanoka © azbest87


"Słit focia" z wojakiem Szwejkiem ;P © azbest87


Kościół w Bliznem © azbest87


9% po raz któryś tam;) a z drugiej strony v-max:D © azbest87


Mapa poglądowa:


Na dodatek to setna wycieczka w tym roku:D




  • DST 60.35km
  • Czas 03:02
  • VAVG 19.90km/h
  • VMAX 63.40km/h
  • Podjazdy 985m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Bieszczady- Dzień 3- Ustrzyki Dolne- Polańczyk

Czwartek, 22 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 0

Tego dnia rano Mateusz dość mocno już czuł nogi, więc z założenia miało być trochę mniej kilometrów. Planowana meta w Polańczyku i zaliczenie małej obwodnicy bieszczadzkiej, a ja w miarę możliwości miałem jeszcze sobie gdzieś skoczyć po okolicy po rozbiciu namiotu na miejscu. Pogoda jednak znowu pokrzyżowała plany.

Zaczęliśmy od zakupów w Biedronce ;) i znowu od samego początku mocno przygrzewało słońce. Następnie skierowaliśmy się na południe. Droga wiodła nas cały czas lekko pod górkę. W ten sposób dotarliśmy do Czarnej drogą, którą jechałem niecały miesiąc temu;) W Czarnej odbiliśmy na zachód kierując się powoli w stronę zalewu Solińskiego. Powoli dlatego że było sporo pod górkę do wysokości troszkę ponad 700m, ale za to na szczycie rozpościerał się ładny widok na góry, po czym czekał nas świetny zjazd na którym prędkość raczej nie spadała poniżej 50:D (tutaj też v-max).

W Polanie przerwa na uzupełnienie zapasów i jazda dalej do Zatoki Czarnego na Zalewie Solińskim. Teraz czekał nas podjazd w miejscowości Chrewt zaczynający się ładnymi serpentynami. Znowu zjazd i kolejny podjazd z odcinkiem o nachyleniu 9%.

W Wołkowyi zaczyna padać deszcz z chmury która swoimi grzmotami dała nam znać o sobie już chwilę temu, ale nie zatrzymujemy się tylko ciśniemy dalej, bo do Polańczyka już nie daleko. Na szczycie górki przestaje padać, ale podczas zjazdu deszcz dopada nas po raz kolejny i gdy zaczyna się podjazd do Polańczyka zaczyna porządnie lać. Ja się nie zatrzymuję tylko jadę prosto do Polańczyka i chowam się pod daszkiem przy straży pożarnej będąc już i tak porządnie zlany. Czekam na Mateusza który schował się wcześniej pod drzewem. Pod daszkiem robimy sobie mały piknik i gdy przestaje padać jedziemy szukać pola namiotowego. W międzyczasie Mateusz jeszcze zalicza glebę przy zerowej prędkości :P – zarzuciło go przy wpinaniu się w spd-a i poleciał nie w tą stronę w którą by chciał ;P
Efekt: uszkodzona klamka tylnego hamulca i wyciek odrobiny płyny, ale na szczęście jak się później okazało hamulec dalej działał sprawnie i pozwolił bezpiecznie wrócić do domu.

Po rozbiciu namiotu znowu zaczyna lać, więc po raz kolejny musimy przeczekać- nici już mojej przejażdżki po okolicy, bo już późno zaczyna się robić. Jeszcze uderzamy z buta do centrum Polańczyka na pizze i po jedzenie na drugi dzień.

Trasa:
Ustrzyki Dolne- Jasień- Jałowe- Hoszów- Zadwórze- Rabe- Żłobek- Czarna- Polana- Wydrne- Chrewt- Sakowczyk- Bukowiec- Wołkowyja- Polańczyk

Fotorelacja:

Cerkiew w Hoszowie © azbest87


Wnętrze cerkwi w Rabem © azbest87


Już prawie szczyt:) © azbest87


Widok na szczycie- jakieś 700m © azbest87


A przed chwilą jechaliśmy tam na dole:P © azbest87


Widok na fragment zalewu © azbest87


Zaraz po glebie humor dopisywał;P © azbest87


Zalew Soliński od strony Polańczyka © azbest87


Łódka na zalewie © azbest87


Widok zalewu ze ścieżki do centrum Polańczyka © azbest87


Kolekcja lamp naftowych w pizzerii © azbest87


Przystań w nocy © azbest87


Mapa poglądowa:




  • DST 111.72km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:02
  • VAVG 18.52km/h
  • VMAX 57.70km/h
  • Podjazdy 1457m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Bieszczady- Dzień 2- Przemyśl- Ustrzyki Dolne

Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 2

Tego dnia miałem ogólny zarys połowy trasy, a reszta miała wyjść w praniu w zależności od czasu i sił ;) Jak się okazało w całe to ustalanie włączyła się jeszcze pogoda i to ona ostatecznie rozdawała karty przez pół dnia;) Miejsce noclegu też się jakoś samo ustaliło podczas tego dnia który obfitował w różnego rodzaju przygody;) Ale od początku..

Start w Przemyślu i już od początku jazdy zaczyna nam doskwierać gorąco chociaż wyjeżdżamy koło 9.30. Kierujemy się w stronę ukraińskiej granicy główną drogą z miasta i po kilku kilometrach wjeżdżamy na szlak po fortach twierdzy Przemyśl. Pierwszy na naszej drodze pojawia się fort „Borek”- ładnie wykoszona trawka i wszystko przygotowane pod turystów. Ogólnie ciekawie się prezentował, ale następny fort zrobił na mnie dużo większe wrażenie. Był nim Salis Soglio w Siedliskach- trochę zarośnięty, ale to dodaje mu tajemniczości, dużo większy niż poprzedni, z różnymi korytarzami i ciemnymi zaułkami Do tego dochodzi fakt że leży on niemalże na granicy polsko-ukraińskiej - nawet mamy zdjęcie przy pasie granicznym :D a w międzyczasie przyjechała straż graniczna żeby sprawdzić co tam robimy, ale szybko się zmyli;)

Następnie szukamy jeszcze jednego fortu w Jaksmanicach, ale ostatecznie nie udaję się nam go odnaleźć- prawdopodobnie był on w krzakach które mijaliśmy. Niestety okropnie zarośnięte i nie mieliśmy ochoty tam się pchać, ale za to mieliśmy tam świetny widok na Ukrainę i bardzo pozytywne odczucia z tym związane:)

Po odcinku związanym z fortami ruszamy na południe i po chwili okazuje się że w przednim kole mam co raz mniej powietrza, jednak schodzi ono bardzo wolno, więc póki co postanawiam je dopompować i jechać dalej ponieważ w pobliżu nie ma nawet odrobiny cienia, a słońce grzeje dość mocno. Teraz czekają nas małe problemy ze szlakami, które jak się okazuje inaczej idą w rzeczywistości niż na mapie, ale w końcu udaję się nam trafić do Fredropola przy pomocy miejscowej ludności- między innymi pomocnych panów z pod sklepu :P

Dalej jazda na południe i zaczynają się coraz większe górki, a i słońce daje nam niezły wycisk. Na większym podjeździe jestem pierwszy na górze więc postanawiam przewagę czasową wykorzystać na łatanie dętki (po jakichś 15 km z dziurą;). Wcześniej jeszcze wyprzedzam jakąś parę na rowerach tak samo obładowanych jak nasze, którzy proponują mi pomoc. W ogóle sporo takich ludzi spotkaliśmy na trasie. To zawsze jest miłe spotkać innego rowerowego wędrowca gdzieś w dzikich odstępach:)

Po szybkim zjeździe z góry kierujemy się na Kalwarię Pacławską. Tutaj czeka nas jeden z najtrudniejszych podjazdów- 2 km i 200m przewyższenia, ale mimo obciążenia wyjeżdżamy na górę. Trochę czasu spędzamy przy klasztorze i dalej mamy w planach przejechać niebieskim szlakiem przez Połoninki Kalwaryjskie na Suchy Obycz. Jednak zanim jeszcze docieramy na pierwszą Połoninkę gubimy szlak i nad nami pojawia się złowrogo wyglądająca niemalże czarna chmura. To nakłania nas do zawrócenia w stronę Kalwarii. Tracimy sporo czasu, a deszczu nie ma. W końcu jednak decydujemy się jechać dalej, ale inną drogą. Zjeżdżamy asfaltem i dopada nas deszcz. Chcemy przeczekać na przystanku i znowu tracimy czas co później będzie miało swoje skutki. W końcu ubieramy kurtki przeciwdeszczowe (po nałożeniu ich również na plecaki wyglądamy jak żółwie;P), zabezpieczamy bagaż i jedziemy w stronę Arłamowa, na szczyt obok Suchego Obycza. 9 km pod górę w deszczu, który przestaje padać dopiero na szczycie, a przechodzące chmury robią na niebie ciekawe widowisko. Godzina już dość późna, bo po 18 (dlatego odpuszczamy sobie podjazd pod ośrodek w Arłamowie), ale postanawiamy dotrzeć na nocleg do Ustrzyk Dolnych.

Jedziemy drogą na Krościenko gdzie znowu towarzyszą nam wspaniałe widoki gór przykrytych chmurami i mgłami- wspaniale to wyglądało. Stamtąd do Ustrzyk przy powoli zachodzącym słońcu. Zachód słońca przeszedł moje najśmielsze estetyczne oczekiwania- po prostu genialny:)

Do Ustrzyk docieramy już po zmroku. Przemoknięci nie myślimy nawet o rozbijaniu namiotu. Od brata Mateusza dostajemy numer telefonu do schroniska młodzieżowego. Dzwonię i dowiaduję się że gości przyjmują do 21, a jest 20.48 :O tak więc szybko przebijamy się przez miasto, szukając odpowiedniej ulicy i do schroniska docieramy 2 minuty przed czasem :P Teraz po 12 godzinach możemy spokojnie odpocząć i wziąć ciepły prysznic:)

Ten dzień był bardzo intensywny i jednocześnie trudny z racji panujących warunków (najpierw upały, później deszcz), do tego szereg różnych przygód na trasie i wyścig z czasem przez pół dnia;) Mimo wszystko, albo może właśnie dzięki temu zapamiętam go bardzo dobrze i jak najbardziej pozytywnie:)

Ale się rozpisałem:P chwilowa wena, ale w sumie było co opisywać.

Trasa:
Przemyśl- Siedliska- Jaksmanice- Łuczyce- Nehrybka- Hermanowice- Darowice- Fredropol- Aksmanice- Huwniki- Kalwaria Pacławska- Huwniki- Makowa- Arłamów- Kwaszenina- Jureczkowa- Liskowate- Krościenko- Brzegi Dolne- Ustrzyki Dolne


Była spora ilość tekstu to teraz solidna porcja zdjęć:)

Fort Borek © azbest87


Na granicy z Ukrainą © azbest87


Fort Salis Soglio © azbest87


Salis Soglio od góry © azbest87


Kapliczka przy drodze © azbest87


Widok na Ukrainę © azbest87


Po prostu pola;) © azbest87


Przeprawa przez rzeczkę © azbest87


Kościół zdaję się że w Darowicach © azbest87


Cerkiew we Fredropolu © azbest87


Chwila "odpoczynku" :P © azbest87


Latał sobie latał i siadł Mateuszowi na kierownicy:) © azbest87


W połowie podjazdu na Kalwarię przy cudowny źródełku © azbest87


Kościół franciszkanów w Kalwarii Pacławskiej © azbest87


Boczny ołtarz w kościele © azbest87


Krajobrazy w Kalwarii © azbest87


Ta chmura nas dopadła © azbest87


Mandżocha- jedna z Połoninek Kalwaryjskich © azbest87


Krajobrazy w Kalwarii raz jeszcze + trochę chmur;) © azbest87


Jazda na żółwia :P © azbest87


Na szczycie w Arłamowie- w końcu chmury przechodzą © azbest87


Wjazd do ośrodka w Arłamowie © azbest87


Chmury po burzy © azbest87


Mgły na górkach © azbest87


Zachód słońca- na żywo wyglądał jeszcze lepiej:) © azbest87


Mapa poglądowa:




  • DST 122.88km
  • Teren 6.00km
  • Czas 05:55
  • VAVG 20.77km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Podjazdy 1306m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Bieszczady- Dzień 1- Rzeszów- Przemyśl

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 24.07.2010 | Komentarze 6

Nie tracąc czas wybrałem się na kolejną wyprawę rowerową podczas tych wakacji, którą miałem w planach już podczas poprzedniego wyjazdu. Tym razem jednak podczas kręcenia miałem towarzystwo w osobie Mateusza, który postanowił zmierzyć się z górami (wtedy jeszcze nie wiedział co go czeka :P), a ja go obiecałem po tych górkach oprowadzić;)

W poniedziałek pakowanie i po 8 rano wyjazd z pod bloku. Przez miasto towarzyszył nam jeszcze mój brat, który akurat zrobił sobie przebieżkę przed treningiem ;P
Na rozgrzewkę i żeby sprawdzić jak się jedzie z bagażem uderzyliśmy na podjazd przez Słocinę, a dalej przez Błażową do Dynowa. Tutaj wjeżdżamy w pierwszy cel naszej wyprawy, czyli Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego. Początkowo jakieś 6 km podjazdu, ale na szczęście o małym nachyleniu (docieramy w okolice Wybrzeża :P). Odbijamy w stronę Piątkowej terenami raczej dalekimi od cywilizacji;) żeby zwiedzić malowniczo położoną cerkiew św. Dymitra w Piątkowej- zaraz przed nią przejazd przez bród na rzeczce. W końcu znowu wracamy w okolice Sanu, gdzie uzupełniam zapasy picia, Mateusz chciał to zrobić w następnym sklepie i to był błąd, bo jak się później okazało następne dwa sklepy akurat miały przerwę (o godzinie 13!) i trzeba było tak jechać dobre 30 km po górkach w upale zanim znaleźliśmy normalnie działający sklep. W międzyczasie czekał nas jeszcze spory podjazd o nachyleniu 9%, ale za to na górze roztaczały się piękne widoki. Następnie zjazd serpentynami i zaraz po tym podjazd kolejnymi jeszcze większymi ;P Trochę po górkach i najszybszy zjazd podczas tego wyjazdu (patrz: v-max :P)
Uderzamy do Krasiczyna oglądnąć zamek i trochę odpocząć, a stąd już rzut beretem do Przemyśla gdzie mieliśmy w planach pierwszy nocleg. Jak się okazało w Przemyślu nie ma już pola namiotowego, które jest zaznaczone niemalże w każdym przewodniku i na każdej mapie;) dlatego ostatecznie lądujemy w schronisku młodzieżowym „Matecznik”.
W pokoju z nami jak się okazuje śpi Pan, który właśnie przyjechał tam rowerem z Gdańska wzdłuż wschodniej granicy mając za sobą już dwa tygodnie drogi. Trochę rozmawiamy o tym i tamtym, słuchamy przygód z różnorakich wypraw po całej Europie i Azji, po czym ruszamy na nogach połazić po starym mieście w Przemyślu. Do tego wszystkiego jeszcze piwko pod parasolkami dla uczczenia urodzin Mateusza, który je obchodził właśnie w ten dzień, dlatego też Wszystkiego Najlepszego!! :D
Pierwszy dzień poszedł (chyba powinienem użyć słowa: przejechał :P) dość sprawnie choć górki i gorąco dały nam trochę popalić, ale i tak jestem bardzo zadowolony z całej trasy i postawy Mateusza dla którego dzisiejszy dystans był poprawieniem rekordu życiowego i to w nie byle jakich warunkach.

Trasa:
Rzeszów- Słocina- Chmielnik- Kielnarowa- Borek Nowy- Błażowa- Piątkowa- Harta- Bachórz- Dynów- Bartkówka- Dąbrówka Starzeńska- Zohatyń- Piątkowa- Tarnawka- Iskań- Brzuska- Huta Brzuska- Boguszówka- Cisowa- Olszany- Śliwnica- Krasiczyn- Dybawka- Prałkowce- Przemyśl

Bez zdjęć jak na każdej wyprawie oczywiście nie mogło się obyć, tak więc teraz czas na fotorelację:) z racji że ja robiłem zdjęcia więc w większości jest na nich Mateusz, a ja pojawiam się gościnnie;P

Tuż przed wyjazdem © azbest87


Krzyż gdzieś między Piątkową a Zohatyniem © azbest87


Przeprawa w Piątkowej przed cerkwią © azbest87


Cerkiew św. Dymitra w Piątkowej © azbest87


I cerkiew od drugiej strony © azbest87


Mateusz w trasie:) © azbest87


9% -lekko nie było © azbest87


Krajobrazy po drodze © azbest87


Przerwa na żareło:P © azbest87


Widoki na Pogórzu Przemyskim © azbest87


Pogórze Przemyskie jeszcze raz © azbest87


Krasiczyn 1 © azbest87


Krasiczyn 2 + ja;P © azbest87


Krasiczyn 3 © azbest87


Krasiczyn 4 © azbest87


Krasiczyn 5 © azbest87


Muzeum Dzwonów i Fajek w Przemyślu © azbest87


Kościół franciszkanów w Przemyślu © azbest87


Kościół reformatów © azbest87


Odpoczynek na rynku w Przemyślu :P © azbest87


Przemyśl w nocy © azbest87



Mapa poglądowa


P.S. Ładne dziewczyny są w Przemyślu ;P




  • DST 41.11km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 22.42km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kapiele wodne i słoneczne

Piątek, 16 lipca 2010 · dodano: 16.07.2010 | Komentarze 0

Najpierw z Mateuszem do NSB po sztyce ponieważ starą "lekko" pokrzywił;P i już nie nadawała się do ramy;) a następnie z Michałem i Arturem do Bratkowice na kąpielisko:) Tam spędziliśmy większość dnia albo w wodzie albo smażąc się na słoneczku:D W tym gorącu woda to idealne rozwiązanie:) Poza tym zniwelowałem trochę swoją rowerową opaleniznę, ale ciekawie musiałem wyglądać opalony w paski:P


Kategoria 0-50km, Tu i tam, Z kimś


  • DST 33.41km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 23.86km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znowu to samo

Środa, 14 lipca 2010 · dodano: 14.07.2010 | Komentarze 0

Jeszcze raz byłem pomóc na budowie- dzisiaj z racji nakładającego się zmęczenia spowodowanego tym że od tygodnia nie mam czasu się wyspać;P jechało się sporo gorzej- zwłaszcza rano. Ale już jutro będę mógł w końcu odespać:D
Trasa powrotna dzisiaj troszeczkę inna, ale wyszło prawie tyle samo km;)
Znowu mnie słońce spiekło, na szczęście dzisiaj trochę pomagał lekki wiaterek.


Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 33.48km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 26.78km/h
  • VMAX 42.70km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powtórka z piątku

Wtorek, 13 lipca 2010 · dodano: 13.07.2010 | Komentarze 0

To samo czyli znowu na budowę do ciotki żeby pomóc- jeszcze jutro muszę śmignąć. Dzisiaj cieplej rano niż ostatnio i lepiej się jechało. Ogólnie jak na jazdę po 6 rano i powrót w upale po 10 godzinach na budowie (znowu mnie słonce przypaliło) to średnia bardziej niż zadowalająca:P zwłaszcza że ostatni tydzień nie zdarza mi się spać więcej niż po 6 godzin.. trzeba będzie jednak to w końcu odespać.


Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 33.24km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.90km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

4000:)

Piątek, 9 lipca 2010 · dodano: 09.07.2010 | Komentarze 1

Udało się przełamać kolejną barierę kilometrową:) już 4000, a do końca roku jeszcze dużo czasu:) będzie chyba trochę więcej niż w zeszłym roku:)
Dzisiaj tylko śmignąłem wcześnie rano (po 6 rano:O -prawie że noc;P) pomóc na budowie i powrót po 10 godzinach roboty- jak na takie warunki jazdy to średnia nawet niezła wyszła:P chociaż jeszcze było trochę czuć braki w mocy po wczorajszym wypadzie. Na weekendzie wesele, więc będzie bez jazdy;)

Dodatkowo pojawił się na blogu pod ogólnymi danymi odnośnik do mojej galerii na picasa.google.com- wybór zdjęć które mi się podobają:)


Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 133.82km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:33
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 67.60km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1645m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Co by kości się nie zastały;P

Czwartek, 8 lipca 2010 · dodano: 08.07.2010 | Komentarze 4

Miałem mieć zajęty cały dzień, ale jednak ostatecznie się okazało że mam wolne;) A że dzień zrobił się ładny (wczoraj prawie cały czas lało) to trzeba było go jakoś aktywnie wykorzystać:D
Wybrałem się w tereny, które częściowo znam, a częściowo by eksplorować nowe drogi:) Z Jawornika do Bachórza było trochę jazdy na chybił trafił, ale w sumie trafiałem na same ciekawe drogi:) W samym Jaworniku podjazd pod niezłą ścianę. Chociaż po asfalcie to musiałem wrzucić na najmniejszy blat z przodu co raczej mi się nie zdarza na utwardzonym gruncie, ale na oko to ze nachylenie musiało tam być z 18% może więcej, drugi taki podjazd czekał na mnie w Słonnym po przejechaniu na drugi brzeg. W sumie to tu było nawet bardziej stromo. Na około 2,5km było jakieś 170m przewyższenia przy czym kawałki były naprawdę strome to musiało być ze 20%- szkoda że nie było znaków opisujących nachylenie.
Przed Szklarami odbiłem w boczną drogę która wpadła mi w oko;) mając nadzieję że dojadę nią przez las na Ostrą Górę. No i udało się tylko że miałem nadzieję na szuter, a tu przez pół lasu ładny asflacik;P na szczęście później się to zmieniło;)i był kawałek wśród pól, szczytem górki z niezłymi widokami- odcinek naprawdę warty polecenia:)
Łącznie po drodze miałem chyba z 7 dużych podjazdów co w połączeniu z dystansem daje niezłą trasę żeby się zmęczyć;) Choć po jeździe w Bieszczadach z obciążeniem, teraz na pusto szło o wiele łatwiej i nawet tak bardzo się nie zmęczyłem, dlatego mając prawie 120 km na liczniku jeszcze zdecydowałem się na przejazd przez górkę na Słocinie, która nawet sprawnie poszła:)
Jeszcze jeden aspekt dzisiejszej jazdy to błoto sprawdziłem go dzisiaj kilka rodzai:P W sumie się go spodziewałem po wczorajszych dość intensywnych opadach, ale w niektórych miejscach przeszło moje oczekiwania;) Na początek wodno-błotna papka rozjeżdżona przez ciężarówki w okolicach Tarnawki- syf straszny. Moje koła calutkie zmieniły kolor na jasno brązowy po tym odcinku, zresztą nogi w większości też;P Kolejne wredne błocko było wzdłuż Sanu. Tym razem klejąco-strzelające;P oblepiało koła, ciężko się przez to jechało, a gdy tylko trochę przyśpieszałem to myślałem że stracę oczy tak biło nim z opon naokoło;) Na koniec czekało mnie typowe leśne błoto, czyli mokra ziemia z raczej czystą wodą z kałuż:P brudziło tylko nie przeszkadzając w jeździe:P - najprzyjemniejsze z tych wszystkich:D
Szkoda tylko że nie wziąłem smaru do łańcucha, bo już po pierwszym błocie łańcuch zaczął rzęzić i z czasem wydawać coraz mniej przyjemne odgłosy i to tak od 50-tego kilometra:/ zresztą błota było tyle że i łańcuch pokrył się tą brązową mazią.

Trasa:
Rzeszów- Słocina (podjazd lasem)- zjazd szutrem do Chmielnika- Błędowa Tyczyńska- Zabratówka- Tarnawka (kolejny podjazd)- Hadle Kańczudzkie- Hadle Szklarskie- Jawornik Polski (niezła ściana do pokonania)- Jawornik Przedmieście- Laskówka- Bachórz- Bachórzec- Sielnica- Słonne (kolejna dzisiaj ściana)- Dylągowa- (znowu pod górkę)- Dąbrówka Starzeńska- Dynów- Bachórz- Harta- Szklary- podjazd gdzieś w stronę Ostrej Góry- Makłuczka- Błażowa Dolna- Nowy Borek- Stary Borek- Kielnarowa- podjazd pod Słocinę- Rzeszów

Z początku nie bardzo mi się chciało robić zdjęcia, ale ostatecznie coś tam popstrykałem.

Gdzieś w Tarnawce © azbest87


Jedna z dzisiejszych błotnych dróg © azbest87


Nowy kolor ogumienia:P © azbest87


Trochę się pobrudziło.. a to dopiero początek;P © azbest87


Wyjeżdżałem na tą samą górkę tylko kawałek dalej- było stromo. © azbest87


Gdzieś na górze w Jaworniku © azbest87


A na te górki za chwilę:P © azbest87


Było sobie pole..;) © azbest87


Drewniany kościół w Bachórzcu © azbest87


Mostek linowy w Słonnym © azbest87


A przed chwilą byłem tam na dole:D © azbest87


Znowu wylądowałem obok ruin w Dąbrówce Starzeńskiej- tym razem lepiej się im przyjrzałem. © azbest87


Kapliczka przy wjeździe do lasu © azbest87


Świetnych widoków też nie brakowało:) © azbest87


Mapka poglądowa- jakoś tak jechałem.. mniej więcej;P


Właśnie zauważyłem że to już 30000 km przejechane razem z Bikestats:) taki mały jubileusz:) w sumie to nawet nie taki mały:P




  • DST 151.93km
  • Teren 5.00km
  • Czas 07:19
  • VAVG 20.76km/h
  • VMAX 61.10km/h
  • Podjazdy 1292m
  • Sprzęt GieTek;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry podkarpacia- Dzień 5- Krempna- Rzeszów

Sobota, 3 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 9

Dzień numer 5, czyli czas powrotu do Rzeszowa. Ale, ale, nie tak od razu:) Trzeba jeszcze coś pozwiedzać po drodze:) Ostatni dzień więc nie muszę szukać noclegu dlatego postanowiłem zrobić dziś trochę więcej kilometrów.
Pobudka 7.20- nawet sam się obudziłem;) Koło 9 już byłem na rowerze.
Na początek postanowiłem zrobić pętlę po Magurskim Parku Narodowym i na rozgrzewkę miałem z 9 km podjazdu;P Tereny całkowicie odludne, przez 15 km spotkałem ze 3 osoby, widoki super, ogólnie bardzo ciekawa okolica:) w sam raz żeby się od wszystkiego oderwać. Pętla po parku wyszła mi jakieś 30 km. Po drodze zobaczyłem jeszcze między innymi cerkiew w Kotani, po czym wylądowałem znowu w Krempnej. Teraz czas obrać powoli kierunek na Rzeszów. I znowu pod górkę;) tym razem ze 4 km tylko trochę bardziej stromą drogą;) Za to widoki po drugiej stronie normalnie cud, miód, malina:D a i zjazd niczego sobie o nachyleniu 7-9% przez kilka kilometrów. W ten sposób szybko docieram do Nowego Żmigrodu gdzie robię przerwę na jedzenie, bo to w końcu już 12!;) Droga do Jasła to raczej odcinek bez historii- szybko ten kawałek przeleciałem.
W Jaśle w sumie przypadkiem trafiam na Wyścig Solidarności i Olimpijczyków:D dlatego postanowiłem sobie zrobić trochę dłuższą przerwę na rynku i pooglądać rowery zawodników:P do startu się nie doczekałem, bo jeszcze przede mną było ponad 70 km i trzeba było się w końcu ruszyć.
Wyjeżdżam z Jasła na Krosno i odbijam na Warzyce- tutaj ostatni większy podjazd podczas mojej wyprawy. Z drugiej strony góry na horyzoncie pojawiają się ciemne chmury, które raczej nie wróżą dobrej pogody;) ale mimo to dalej jadę prosto na nie;) Burza dopada mnie we Frysztaku, dlatego muszę przeczekać na rynku kilkanaście minut, po czym w małym deszczyku ruszam dalej. Kawałek dalej jest już suchy asfalt, jakbym tu dotarł z 15 minut wcześniej to pewnie bym się minął z burzą. W Cieszynie odbijam jeszcze w bok żeby zobaczyć bunkier kolejowy w Stępinie, po czym już prosta droga do Rzeszowa przez Strzyżów i Czudec z małą przerwą u babci w Lutoryżu:) Podczas ostatnich kilometrów przez miasto i na ścieżce nad Wisłokiem ludzie się jakoś tak na mnie patrzyli..;P pawie kazdy się odwracał.. widać obładowany rowerzysta zwraca uwagę;P

Trasa:
Krempna- Żydowskie- Ożenna- Grab- Wyszowatka- Świątkowa- Kotań- Krempna- Kąty- Brzezowa- Nowy Żmigród- Toki- Gorzyce- Osiek Jasielski- Świerchowa- Zarzecze- Dębowiec- Majscowa- Żółków- Jasło- Warzyce- Lubla- Widacz- Twierdza- Frysztak- Pułanki- Cieszyna- Wiśniowa- Cieszyna- Wiśniowa- Kalembina- Kożuchów- Dobrzechów- Strzyżów- Żarnowa- Glinik Charzewski- Glinik Zaborowski- Zaborów- Nowa Wieś- Czudec- Babica- Lutoryż- Boguchwała- Zwięczyca- zalew- Rzeszów

Zdjęcia:

Budzę się rano, a tu chyba padało:P © azbest87


Miejsce do spania:) © azbest87


W Magurskim Parku Narodowym © azbest87


No to jazda w dół! Po dziurach:/ z bagażnikiem trzeba trochę uważać © azbest87


"Ogromna" wieś- wszystkie domy zmieściłem na jednym zdjęciu;P © azbest87


Zabawa z kwiatkami w czasie postoju © azbest87


Kwiatki po raz drugi © azbest87


Cerkiew w Kotani © azbest87


Krajobrazy w Magurskim Parku Narodowym © azbest87


Zachęcający zjazd:D © azbest87


Widoki co najmniej tak samo ciekawe jak zjazd:) © azbest87


Tutaj można by poszaleć w terenie:D © azbest87


W drodze do Jasła powoli zaczynam się oddalać od gór © azbest87


Romet Weltour Dębica © azbest87


Zawodnik Weltour'u © azbest87


Zawodnicy grupy CCC © azbest87


CCC Polsat i Mróz ActiveJet © azbest87


Jeszcze kawałek do domu, a przede mną podjazd w Warzycach, a raczej jego początek;) © azbest87


Idzie burza idzie;) © azbest87


Kościół we Frysztaku © azbest87


Bunkier w Stępinie © azbest87


Czarnorzecko- Strzyżowski Park Krajobrazowy © azbest87


Mapa poglądowa:


Dzień 1
Dzień 2
Dzień 3
Dzień 4