Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 108131.64 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 760361 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Tu i tam

Dystans całkowity:67108.76 km (w terenie 6705.10 km; 9.99%)
Czas w ruchu:2980:58
Średnia prędkość:22.39 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:507068 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:893526 kcal
Liczba aktywności:992
Średnio na aktywność:67.65 km i 3h 01m
Więcej statystyk
  • DST 50.77km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 21.45km/h
  • VMAX 58.74km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowa brama :P

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · dodano: 25.04.2011 | Komentarze 2

Wybrałem się razem z bratem, Bubem i Marianem na świąteczne spalanie kalorii. W planach była początkowo lajtowa traska po okolicy z jedną góreczką, no ale że jechało się bardzo dobrze to "lekko" naciągnęliśmy trasę:P

Początek to Słocinka asfaltem, gdzie zbyt mocne tempo na początku skończyło się tym, że brat mnie wziął pod górę (trzeba się za siebie wziąć bo młody po treningach zaczyna mi odstawać;) Zjazd trasą Skandii do Chmielnika i wbiliśmy się w jedną drogę na Borówki, która miał dość spore nachylenie (na oko przynajmniej ze 20%) przez co na mokrej trawie ślizgały się opony, bo trzeba było dociskać kierownicę do ziemi żeby nie zrobić fikołka do tyłu. Później fajny szutrowy zjazd do Kielnarowej i decydujemy się jeszcze na przejazd pod kościół w Borku Starym.
W czasie podjazdu okazuje się, że z góry zaczyna jechać konwój weselny, więc robimy szybką akcję pod kryptonimem "rowerowa brama":D i do kieszeni na moich plecach trafia butelka pewnego mocnego "izotoniku" :P Stamtąd przejeżdżamy terenem do Kielnarowej gdzie po drodze mamy małe ściganie pod górkę i tym razem już nie odstaję od brata;) i dalej w stronę Przylasku na małe tankowanie wody ze źródełka. No i jeszcze zjazd szutrem.
W Budziwoju postanawiamy zrobić sobie mocną przebieżkę i we trzech z bratem i Bubem ciśniemy przez Budziwój w granicach 40. Kilka minut takiej jazdy dało się trochę poczuć w nogach;) Na koniec spokojnie przez miasto, a Marian przyjeżdża pod blok po około 20 minutach ponieważ od Budziwoja jechał swoim tempem;)

Mapka z gps-u od Buba (bez początkowego fragmentu):


I zdjęcie od Buba ze zdobyczą z bramy:D

weselna i darmowa:D © bubu




  • DST 87.60km
  • Teren 41.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 19.61km/h
  • VMAX 53.44km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1225m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat Mójka i Błędny Kamień z ekipą

Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 3

Dzisiaj w końcu taki dzień, który mogłem bez problemu w większości poświecić na rower. Do tego piękna pogoda i akurat sobota, więc wybrałem się na sobotni wyjazd z pod sceny na bulwarach.
Oprócz mnie jechali również Seba, Włochaty i Wilczek. W planach mieliśmy udanie się do rezerwatu Mójka i znalezienie Błędnego Kamienia, który znajduje się w tamtych okolicach.

Początek to standardowe okolice Rzeszowa, czyli podjazd na Przylasek terenem. Następnie jazda przez Wilczak do Błażowej gdzie po przerwie przy sklepie i wszamaniu jogurtu jedziemy szukać drogi, która zaprowadziła by nas do rezerwatu. Decydujemy się na jeden z szuterków, na którym między innymi wyprzedzamy gości na motorowerach:P Po kilku zaczerpnięciach informacji u miejscowych wjeżdżamy w las, gdzie znajduje się rezerwat Mójka, ale ostatecznie odpuszczamy z racji tragicznych warunków do jazdy i wyjeżdżamy asfaltem do Ujazdów. Miła Pani w sklepie gdzie kupowałem picie dokładnie mnie poinformowała, którędy dotrzeć do poszukiwanego przez nas Błędnego Kamienia i trafiamy niemal bez problemu. Czas na powrót, ale żeby nie było za łatwo to wracamy przez Wilcze, czyli jeszcze wspinaczka na 510 m. Stamtąd szutrami docieramy do Straszydla, gdzie na jednym ze stromych zjazdów za bardzo puściłem hamulce i zacząłem wypadać z drogi z racji małej przyczepności na kamulcach, ale udało się jakoś wyrobić.
Teraz czekał nas jeszcze podjazd na Okop i lasem na Przylasek, skąd w terenie do Budziwoja i przez miasto do domku. Coś mi brzęczało w tylnym kole i nie mogłe mw czasie jazdy zlokalizować co to. Wyszło na jaw dopiero w domu- złamana szprycha o.O Trzeba będzie poreperować w serwisie we wtorek.

Słońce spiekło mnie dzisiaj nieźle.. ręce mają już kolor ciemnobrązowy przechodzący w czerwony z charakterystycznymi białymi rękawiczkami:P Nogi też opalone w paski, ale jeździło się super:) Noga zapodawała i kupa jazdy w terenie, Idealnie:)

Mapa:


No i jest trochę zdjęć:

No to zaczynamy zabawę z lasami © azbest87


Moje ulubione drzewko na szczycie:) © azbest87


Szalejący Seba © azbest87


Włochaty © azbest87


To na którą górkę teraz jedziemy? © azbest87


Było gdzie poszaleć © azbest87


Wiosenne rowerowanie © azbest87


Rezerwat Mójka osiągnięty © azbest87


Kamieniozdobywca;) © azbest87


Nasz kolejny cel- szczyt Wilcze © azbest87


Ale najpierw trzeba było pokonać kilka asfaltowych hopek © azbest87


Chwila odpoczynku na szczycie © azbest87


Wilczek na zjeździe z Wilczego © azbest87


Seba na wiejskich dróżkach © azbest87


I na dodatek jest 2000 w tym roku:)

I jeszcze panoramka:
Panorama nad Błażową © azbest87




  • DST 48.49km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 23.09km/h
  • VMAX 59.32km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 501m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę ciśnięcia

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · dodano: 21.04.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj pojechałem na trasę z Sebą i Wojtkiem. Dzięki temu udało się pokręcić mocniejszym tempem po okolicy. Trzeba przyznać, że noga nawet nieźle dzisiaj zapodawała:D i nawet się bardzo nie zmęczyłem. Forma rośnie, a to dobrze rokuje przed wakacjami.
Ponadto przy takiej pogodzie jak dzisiaj to ja mogę jeździć i jeździć:) Oby taka utrzymała się jak najdłużej.
Na koniec jeszcze spokojnym tempem przez miasto.

Trasa wyglądała jakoś tak:


Kategoria 0-50km, Tu i tam, Z kimś


  • DST 78.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 19.50km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 1085m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Ooo.. ciekawa droga- Jadę!"

Wtorek, 19 kwietnia 2011 · dodano: 19.04.2011 | Komentarze 4

W taki oto sposób układała się moja dzisiejsza trasa:) Miałem ochotę pojeździć, ale nie miałem żadnego konkretnego planu na trasę, więc postanowiłem poodkrywać jakieś nowe drogi w okolicy. Trzeba przyznać, że nawet mi się to udało, a niektóre z nich wyglądały bardzo ciekawie i trzeba będzie tam wrócić:)

W ogóle jechało mi się dzisiaj wspaniale:D Ciepło, piękne słoneczko, prawie bezchmurnie i noga nieźle zapodawała, tak że dopiero na ostatniej górce odcięło mi prąd, gdy zrobiłem się głodny. A no właśnie a propos jedzenia to dzisiaj nie miałem w planach tylu kilometrów, więc żadnego żarcia ze sobą nie wziąłem, jedynie bidon picia. Przez 60 km było spoko, później zrobiłem się głodny i od razu straciłem moc, ale już się nie zatrzymywałem tylko jechałem prosto do domu cały czas myśląc o jedzeniu:P a w domu jadłem wszystko co mi wpadło w oczy łącznie z podwójnym obiadem;)

Dane z jazdy dzisiaj takie trochę w przybliżeniu, ponieważ ostatnio padł mi licznik. Myślałem że to bateria, więc dzisiaj pierwsze co zrobiłem to pojechałem po nową, ale niestety to nic nie pomogło:/ Bedziew chodził ledwie kilka miesięcy:/ Po Sigmie spodziewałem się czegoś więcej.

Co do trasy to wyglądała mniej więcej tak jak na mapce;) Mniej więcej, bo w niektórych odcinkach niedokładnie wiem którędy jechałem:P
Na początek kawałek przez Kopiec Konfederatów Barskich, później przez pola za Auchanem i na czarny szlak na Magdalenkę. Zjazd w okolice Woli Rafałowskiej i skok na góreczkę obok podjazdem który zauważyłem z wcześniejszej górki;) Na zjeździe do Chmielnika znowu zobaczyłem na następnej górce ciekawie wyglądający podjazd, więc trzeba było go sprawdzić. Później trochę błądzenia po lesie i w końcu wylądowałem w najwyższym punkcie Borówek, tak więc obowiązkowo trzeba było uwiecznić kolejną wieżę triangulacyjną. Stamtąd chciałem zjechać jakąś terenową drogą i skręciłem gdzieś w bok. Standardowo musiałem się przebić przez dwa podwórka koło domów;P i wylądowałem w lesie na bardzo fajnej drodze, którą pomknąłem w dół do Brzezówki. Boczną drogą dojechałem do Dylągówki i udałem się na zielony szlak przez Ostrą Górę. Dość szybko znalazłem się w Błażowej i uderzyłem na kolejny podjazd do lasu. Czułem że jeszcze mi mało więc pojechałem znowu gdzieś w bok:P i wylądowałem w Straszydlu. Tutaj zaliczyłem ostatni podjazd dzisiaj na Okop i stamtąd na Przylasek gdzie jeszcze po drodze wygiąłem hak przerzutki na jakiejś gałęzi, która wlazła mi w koło:/ Jeszcze tylko wodopój w Przylasku i już wolnym tempem do domu.

Genialnie się dzisiaj jeździło:D

Fotki:

Widok z Kopca Konfederatów Barskich © azbest87


Gdzieś wśród pól za Auchanem © azbest87


Magdalenka samotna wśród pól © azbest87


Jeden z wąwozów którymi dzisiaj jechałem © azbest87


Na szczycie Borówek © azbest87


Czas wjechać komuś pod dom;P © azbest87


Przez las do Brzezówki © azbest87


Kolejna wieża triangulacyjna do kolekcji:) tym razem w okolicach Błażowej © azbest87


I znowu przez las, tym razem w stronę Straszydla © azbest87


Przydożna kapliczka © azbest87


Przylasek w dalszym ciągu przysypany zawilcami:) © azbest87



Mapa:




  • DST 58.50km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 21.27km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 710m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie tam;)

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 1

Zajęcia dzisiaj skończyłem sporo wcześniej niż zazwyczaj, więc mogłem sobie pozwolić na jakąś trasę na rowerze:) Jeszcze dołączył się Bubu i na Zalesiu jeszcze poczekaliśmy na Krystiana, który także pojechał z nami. W międzyczasie jeszcze spotkaliśmy jeszcze jednego znajomego zjazdowca, który akurat pakował się do auta i miał jechać na pogotowie, bo miał nieszczęśliwe lądowanie podczas szarży z wyciągu:/ Wyglądało na wybity obojczyk:/
Na dobry początek serpentynka i wjazd pod nadajnik na Matysówce. Następnie zjazd do Tyczyna wąwozem, który ostatnio wyczaił Włochaty- bardzo fajny odcinek. Na pewno teraz wejdzie to mojego repertuaru:) Później przez Hermanową w stronę tamtejszych serpentyn i do Straszydla. Miałem jechać jeszcze na Leckę, ale przez wcześniejsze opóźnienia brakowało mi czasu, a chciałem jeszcze pojechać do dziadków. Tak więc pojechałem z kolegami do Lubeni, gdzie się rozdzieliliśmy- oni pojechali na Rzeszów, a ja do Babicy. Tam podjazd kolejną serpentyną z mega przewyższeniem;) i kierunek Grochowiczna. Na zjeździe kawałkami grząsko, więc zdołałem dodać trochę błota na rower do tego, które już spoczywało na ramie;) Posiedziałem trochę u dziadków i podjadłem jak zwykle:D i przy zapadającym zmroku ruszyłem do domu. W międzyczasie jeszcze padł mi licznik:/ mam nadzieję, że to tylko wyczerpała się bateria, bo nie uśmiecha mi się kupować znowu nowego. Stąd też kilometraż wziąłem z bikemap, a czas tak na oko;) z tego co pamiętałem patrząc ostatni raz na licznik zanim odmówił posłuszeństwa.

Parę fotek:

Tak teraz prezentuje się mój Kiubek:) © azbest87


Nowa Meridka Buba:) ładnie się prezentuje © azbest87


Bubu "odpoczywa" na serpentynce- przynajmniej widok ładny;) © azbest87


Ciśniemy pod górkę! © azbest87


I już na górze © azbest87


Lasy dalej przysypane zawilcami © azbest87


Krystian kategorycznie zażądał chwili odpoczynku:P © azbest87


Wspólnie pod ścianą skalną w Straszydlu © azbest87


Ściana skalna raz jeszcze © azbest87


Było gdzie się zmęczyć;) © azbest87


Takie tam widoczki na górkach © azbest87


.. i znowu.. © azbest87



Mapa:




  • DST 45.93km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 18.88km/h
  • VMAX 60.12km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 645m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Usychanie na górkach

Środa, 6 kwietnia 2011 · dodano: 06.04.2011 | Komentarze 2

Rano się okazało, że jednak nie mam dzisiaj żadnych zajęć na uczelni, więc znalazł się czas na rower:) Idealnie bo akurat potrzebowałem wypocić trochę niechcianych substancji z organizmu. Dlatego po mega śniadaniu (30 tostów, czyli mniej więcej jeden bochenek:P) ruszyłem na góreczki z małym kacem;) Błędem było to, że nie wziąłem ze sobą picia i zapomniałem portfela;) tak mnie suszyło, że po godzinie już nie bardzo wiedziałem co to ślina w ustach:P Szybka orientacja w terenie i postanowiłem skoczyć pod kościół w Borku Starym gdzie uzupełniłem trochę zapasy w wody w organizmie przy źródełku:) Ogólnie jeździło mi się bardzo dobrze i może byłoby więc km tylko właśnie nie miałem nic do picia. I tak już usychałem na koniec;)

Mapa:


Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 100.03km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:22
  • VAVG 18.64km/h
  • VMAX 53.93km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 1296m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lasy pełne kwiatów i pierwsza setka

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 03.04.2011 | Komentarze 10

Nareszcie miałem tyle wolnego czasu, że mogłem bez przeszkód uderzyć w jakąś dalszą trasę. Miałem kilka propozycji jazdy w stronę Odrzykonia, ale niestety wszyscy jechali rano, a ja mogłem sobie pozwolić na rower dopiero od 12. Nic to!- Sam sobie wymyśliłem trasę i śmignąłem w trochę inną stronę niż pozostali.

Bariera stóweczki została w końcu przełamana w tym roku. Ledwie co, ale jednak- przed blokiem licznik przekroczył 100km. Od ostatniej stówy minęło już ponad 4 i pół miesiąca, więc trochę dawno;) Zresztą moje nogi odczuły trochę to, że dawno nie jeździły takich dystansów. A trzeba przyznać, że dzisiaj się nie oszczędzałem, tak więc było sporo górek i terenu. Pogoda dopisuje, więc trzeba korzystać:D

Pogoda świetna no rower, chociaż mogłoby być kilka stopni więcej. Co prawda wiatr dał mi trochę dzisiaj w kość w pierwszej części trasy, którą pokonywałem z idealnym wmoredwindem. Przez ładnie świecące słoneczko mam teraz pierwszą tegoroczną rowerową opaleniznę z gustownie zarysowanymi białymi dłońmi;) i trzeba przyznać, że nawet nieźle mnie złapało.

Co do trasy to początek niemal standardowy, czyli las na Słocinie, gdzie spotkałem znajomych, a kawałek dalej rzuca się na mnie 6 psów na raz;) normalnie mój rekord;P Następnie terenem na Magdalenkę, gdzie dzwoni wcześniej spotkany kolega z pytaniem o łątki tudzież dętkę, ale zdążyłem już sporo od nich odjechać i obrócenie w tą i z powrotem łącznie z łataniem zajęłoby mi z godzinę, na co niestety nie mogłem sobie pozwolić. Pasmem Magdalenki aż do drogi na Dynów, którą przejechałem przez Zabratówkę i dalej pod góreczkę. Tam odbijam w lewo i terenem przejeżdżam do Jawornika Polskiego. Z drogi wypatrzyłem sobie kosmicznie wyglądający podjazd na następną górę- normalnie droga do nieba z mega nachyleniem. Skoro już go wypatrzyłem to trzeba było go sprawdzić:P Pierwsza połowa jeszcze w miarę spoko- nachylenie na oko z 15%, ale później kończy się szuter i przechodzi w trawiastą drogę, a nachylenie jeszcze się zwiększa. Z 20 % tam było gładko. Na przełożeniu 1-2 męczyłem go okropnie z prędkością ~5 km/h, aż musiałem chwilę odpocząć, żeby go podjechać- wychodzą braki kondycyjne;) Za to na szczycie zaczyna się rowerowe eldorado:D pełno szutrowych dróg- aż nie wiedziałem na które się decydować:P a do tego genialne widoki na Pogórze Przemyskie. Można jeździć i jeździć:) Tutaj dane z mapy mogą być niedokładne, bo nie do końca wiem którędy jechałem:P w każdym bądź razie w końcu trafiłem do Bachórza. Nareszcie trafiłem na odcinek z wiatrem, więc szybko dojeżdżam do Szklar i kieruje się w stronę pasma Ostrej Góry, częściowo jadąc tamtejszym czarnym szlakiem. Miałem zjechać do Błażowej, ale zaciekawiła mnie odbijająca w bok z interesująco wyglądającym zjazdem:) Niestety przyjemność ze zjazdu popsuł trochę mocny przedni wiatr, ale i tak warto było:) Co by się nie nudzić to w Błażowej jeszcze odbiłem terenową drogą w stronę Hermanowej i do Przylasku pod kapliczkę, gdzie przy źródełku uzupełniłem zapasy wody w organizmie:) Na koniec zjazd terenem i spokojnym tempem do miasta, bo już było czuć zmęczenie.

W lasach zaczynają kwitnąć zawilce. Uwielbiam ten wiosenny widok, gdy cała leśna ściółka jest już zielona, a ta zieleń przysypana milionami białych kwiatków:) i na dodatek np. na Słocinie tworzą się wtedy świetne singletracki między zielenią, które doskonale widać. Można ładnie poszaleć, czego nie omieszkałem trochę dzisiaj spróbować:D

Mapa:


No i w końcu są zdjęcia:)

Jazda przez las na Słocinie © azbest87


Widok z okolic Wólki Hyżnieńskiej © azbest87


Gdzieś tam na szutrach © azbest87


Podobnie do tej wyglądało dzisiaj sporo moich dróg © azbest87


Tory wąskotorówki © azbest87


Z górki w Jaworniku miałem cały czas takie widoki.. © azbest87


.. albo takie:) © azbest87


Chwila odpoczynku przy wieży triangulacyjnej © azbest87


Koło krzyża gdzieś w okolicach Laskówki © azbest87


Biały kwiatek © azbest87


I fioletowe kwiatki © azbest87


Chwila na wszamanie kanapki przy wieży myśliwskiej © azbest87


Jadąc szczytem w stronę Ostrej Góry © azbest87


Takie tam drzewko © azbest87


Zjazd dla którego trochę zmieniłem swoją trasę:) © azbest87




  • DST 60.90km
  • Teren 16.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 22.15km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 777m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po "swoich" górkach:)

Sobota, 2 kwietnia 2011 · dodano: 02.04.2011 | Komentarze 2

Nareszcie napęd wymieniony i chodzi pięknie:) nie pamiętam kiedy ostatnio tak miałem:P Do tego w miarę ciepło, chociaż cały dzień straszyło deszczem z ciemnych chmur, które przetaczały się po niebie.
No a ja.. siedziałem i pisałem pracę magisterską:/ no ale ile można? Postanowiłem się przewietrzyć ze dwie godzinki, a że jeździło się dzisiaj bardzo dobrze, to i przerwa lekko się przeciągnęła:)
Na tyle ciepło, że można bez problemu jeździć w krótkich spodenkach i od razu jakby lżej idzie:)
Na początek dzisiaj poszedł podjazd lasem w Słocinie, później zjazd trasą skandii do Chmielnika, podjazd terenem na Borówki i zjazd też terenowy. Następnie pod góreczkę koło sanktuarium w Borku Starym i polami do Kielnarowej, skąd przejechałem górką do Hermanowej i podjechałem sobie w stronę serpentyn, żeby nimi zjechać. A tam zaskoczenie- na serpentynach w końcu położyli nowy asfalt. Co prawda to najgorszy nowy asfalt jaki widziałem w życiu:P ale w porównaniu z tym co było to niebo i ziemia. Na koniec skatowałem jeszcze podjazd na Lubenię i zjechałem sobie terenem z Przylasku.
Znowu bez zdjęć, ale postaram się w końcu to nadrobić.

Mapa:


Kategoria 50-100km, Tu i tam


  • DST 80.11km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 21.75km/h
  • VMAX 52.97km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 741m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimne słońce i świetne widoki

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 7

W końcu miałem dzień wolny od jakichś konkretnych zajęć (no może poza zrobieniem referatu, ale to zostawiłem sobie na wieczór;) i mogłem ten wolny czas przeznaczyć na jakąś dłuższą trasę:) Szczerze mówiąc to brakowało mi już takiego większego kręcenia.
Pogoda dzisiaj wyśmienita- piękny dzień z co najwyżej przelatującymi sobie po niebie białymi obłoczkami:) Szkoda tylko że to świecące słońce jakoś nie rozgrzewało i termometry w rzeczywistości pokazywały ledwie kilka stopni powyżej zera, a w cieniu ciągle można było spotkać wczorajszy śnieg. Mimo to i tak jechało się świetnie.
Kolejny plus pogody to bardzo fajna przejrzystość powietrza dzięki czemu można było dzisiaj dojrzeć dość odległe górki, których na co dzień nie widać. Jak rozstrzygnę co dokładnie widziałem to na pewno napiszę;)

Na temat trasy nie będę się zbytnio rozpisywał. Jaka była każdy widzi z mapy (patrz--> mapa poniżej;) Ogólnie jedna większa góra i sporo małych hopek i denerwujący przeskakujący napęd. Na szczęście w ciągu kilku dni powinny dotrzeć wszystkie brakujące części i będę mógł znowu jeździć bez problemu:)
Jeszcze w czasie powrotu jak to zwykle w tamtych stronach, wstąpiłem do dziadków. Babcia mnie nakarmiła, a dziadek standardowo nie mógł patrzeć na moje hodowane na rowerze od 3 tygodni błoto:P tak więc wróciłem do domu już na czystym rowerze;)

Mapa:


Dzisiaj się postarałem o trochę zdjęć:)

Kościół w Racławówce- Zabierzowie © azbest87


Chmury wyglądały dzisiaj bardzo malowniczo © azbest87


Jedna z hopek na drodze © azbest87


Widok z pod krzyża w Bystrzycy © azbest87


Widoczek w Pstrągowej © azbest87


Znowu Pstrągowa- widać jakąś górkę na horyzoncie ale jeszcze nie wiem jaką.. sprawdzi się;) © azbest87


Doszukałem się co to za górki na tym zdjęciu:) To co tam widać zarysy w tle to od prawej: Łopiennik (wysokość: 1069m, odległość: 92 km), obok po lewej- Durna (979 m; 88,6 km), dalej w lewo- Falowa (968 m; 96,3 km) i najbardziej po lewej- Czerenina (981 m; 97,6 km), czyli ogólnie trochę Bieszczadów udało się upolować:)

Jak ładnie było widać przekaźnik na Suchej Górze:) © azbest87


Dowód że tam byłem;) © azbest87


Takie tam.. podczas powrotu © azbest87


I jakieś panoramki na dokładkę:
Panorama w Pstrągowej- ładnie tu po prawej widać Czarnorzecko-Strzyżowski Park Krajobrazowy © azbest87


A taki dokładnie miałem widok naokoło siebie w Pstrągowej © azbest87


Panorama Doliny Wisłoka widziana ze strony Nowej Wsi © azbest87




  • DST 32.25km
  • Czas 01:27
  • VAVG 22.24km/h
  • VMAX 51.91km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 275m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaprysy marcowej pogody

Sobota, 26 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 3

Kolejny dzień bez możliwości pojeżdżenia coś więcej. Niby miało dzisiaj padać od rana, ale po śniadaniu dalej było sucho, więc postanowiłem skorzystać i gdzieś skoczyć na krótką trasę. Przez godzinę jechało się dość przyjemnie chociaż wiatr trochę doskwierał. Za to na granicy Boguchwały i Zwięczycy pogoda postanowiła mi urozmaicić jazdę i zaczął padać deszcz. Temperatura momentalnie spadła dobrych kilka stopni w dół i zaczęło mi się robić zimno. Dlatego też postanowiłem główną drogą skrócić sobie odcinek do miasta. W Rzeszowie żeby było jeszcze ciekawiej powoli deszcz zaczął przechodzić w śnieg. Ten śnieg co raz mocniej sypiący i zacinający mi w twarz towarzyszył mi już przez całą jazdą przez miasto. Mam nadzieję że to już ostatni taki śnieżny epizod w tym roku i od jutra można się spodziewać tylko i wyłącznie co raz ładniejszych dni. I co najważniejsze co raz cieplejszych!:)
Dzisiaj jazda taka trochę kadencyjna, bo cały czas na środkowym blacie na korbie. Napęd chodzi jeszcze gorzej niż wczoraj. W przyszłym tygodniu postaram się go zmienić bo inaczej nie da się jeździć.

Mapa:


Kategoria 0-50km, Tu i tam