Info
Suma podjazdów to 769062 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień5 - 0
- 2025, Listopad5 - 0
- 2025, Październik6 - 0
- 2025, Wrzesień8 - 0
- 2025, Sierpień15 - 0
- 2025, Lipiec13 - 0
- 2025, Czerwiec11 - 0
- 2025, Maj12 - 0
- 2025, Kwiecień13 - 0
- 2025, Marzec8 - 0
- 2025, Luty6 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 2
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec9 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj15 - 0
- 2024, Kwiecień11 - 1
- 2024, Marzec9 - 0
- 2024, Luty7 - 0
- 2024, Styczeń3 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik7 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień9 - 0
- 2023, Lipiec14 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj8 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń8 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik9 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 1
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień10 - 1
- 2022, Marzec11 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad7 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień8 - 3
- 2021, Lipiec9 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 1
- 2021, Marzec8 - 0
- 2021, Luty5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień7 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec10 - 0
- 2020, Czerwiec8 - 0
- 2020, Maj9 - 3
- 2020, Kwiecień14 - 5
- 2020, Marzec11 - 4
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad3 - 5
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 1
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec13 - 0
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 1
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik5 - 1
- 2018, Wrzesień9 - 1
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 3
- 2018, Maj10 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec6 - 1
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń4 - 1
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień11 - 0
- 2017, Sierpień7 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec12 - 14
- 2017, Maj11 - 2
- 2017, Kwiecień11 - 0
- 2017, Marzec10 - 2
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 0
- 2016, Sierpień14 - 7
- 2016, Lipiec13 - 5
- 2016, Czerwiec12 - 3
- 2016, Maj15 - 0
- 2016, Kwiecień11 - 0
- 2016, Marzec6 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień5 - 1
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 2
- 2015, Lipiec20 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 5
- 2015, Maj8 - 2
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty2 - 4
- 2015, Styczeń1 - 3
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik2 - 3
- 2014, Wrzesień3 - 1
- 2014, Sierpień10 - 3
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj10 - 12
- 2014, Kwiecień9 - 2
- 2014, Marzec6 - 7
- 2014, Luty2 - 1
- 2014, Styczeń4 - 2
- 2013, Grudzień4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 7
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień8 - 8
- 2012, Grudzień1 - 2
- 2012, Listopad1 - 13
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień13 - 2
- 2012, Lipiec21 - 14
- 2012, Czerwiec19 - 46
- 2012, Maj20 - 22
- 2012, Kwiecień12 - 16
- 2012, Marzec13 - 28
- 2012, Luty2 - 4
- 2012, Styczeń2 - 4
- 2011, Grudzień5 - 21
- 2011, Listopad16 - 42
- 2011, Październik22 - 11
- 2011, Wrzesień24 - 25
- 2011, Sierpień20 - 34
- 2011, Lipiec26 - 43
- 2011, Czerwiec26 - 31
- 2011, Maj19 - 37
- 2011, Kwiecień21 - 47
- 2011, Marzec20 - 26
- 2011, Luty8 - 52
- 2011, Styczeń13 - 51
- 2010, Grudzień8 - 24
- 2010, Listopad22 - 74
- 2010, Październik22 - 25
- 2010, Wrzesień24 - 35
- 2010, Sierpień27 - 69
- 2010, Lipiec22 - 66
- 2010, Czerwiec22 - 43
- 2010, Maj13 - 24
- 2010, Kwiecień12 - 21
- 2010, Marzec28 - 61
- 2010, Luty7 - 11
- 2009, Grudzień7 - 28
- 2009, Listopad10 - 26
- 2009, Październik4 - 11
- 2009, Wrzesień13 - 38
- 2009, Sierpień21 - 29
- 2009, Lipiec27 - 40
- 2009, Czerwiec8 - 7
- 2009, Maj10 - 46
- 2009, Kwiecień13 - 45
- 2009, Marzec8 - 23
- 2009, Luty1 - 4
- 2008, Grudzień5 - 18
- 2008, Listopad9 - 28
- 2008, Październik11 - 47
- 2008, Wrzesień17 - 48
- 2008, Sierpień18 - 66
- 2008, Lipiec15 - 60
- 2008, Czerwiec26 - 80
- 2008, Maj27 - 151
- 2008, Kwiecień24 - 172
- 2008, Marzec25 - 218
- 2008, Luty25 - 193
- 2008, Styczeń9 - 74
- 2007, Grudzień8 - 46
- 2007, Listopad12 - 70
- 2007, Październik22 - 85
- 2007, Wrzesień26 - 55
- 2007, Sierpień21 - 35
- 2007, Lipiec4 - 15
- 2007, Czerwiec27 - 32
- 2007, Maj29 - 54
- 2007, Kwiecień25 - 25
- 2007, Marzec26 - 9
- 2007, Luty9 - 0
- 2007, Styczeń10 - 0
- DST 37.50km
- Teren 2.00km
- Czas 02:02
- VAVG 18.44km/h
- VMAX 58.96km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 250m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Na działkę
Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 23.06.2012 | Komentarze 0
Z Anią i z bratem pod wieczór na działkę. Tam rodzinne ognisko i powrót już w sumie po zmroku. Noga miała odpoczywać, ale mimo że nie obciążam jej na rowerze to zachciało mi się grać w piłkę na działce, więc znowu się lekko odezwało kolano;)
Nie potrafię bezczynnie siedzieć;)
- DST 33.46km
- Teren 1.00km
- Czas 01:46
- VAVG 18.94km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Bratowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Woda w Bratkowicach
Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 0
Z Anią wyskoczyliśmy nad wodę w Bratkowicach. Mimo ciepła pogoda średnia, bo chmury przewalają się po niebie. Na miejscu nawet coś zaczęło kropić, ale później była luks pogoda:)
Ania na moim rowerze, więc ja wziąłem brata szosę. Jazda przez Rudną i Mrowlę. Na spokojnie i w większości kręcenie lewą nogą, żeby nie obciążać prawego kolana.
- DST 49.70km
- Czas 01:53
- VAVG 26.39km/h
- VMAX 57.03km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 449m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po okolicy
Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 0
Parę dni prawie bez jazdy i energia mnie roznosiła;) Wybrałem się przejechać po okolicy. Najpierw przez Przybyszówkę do Zgłobnia, stamtąd do Niechobrza i podjazd w stronę Czudca. Chwilami trochę mocniej pocisnąłem i niestety ból w kolanie powrócił:/ Trzeba będzie się oszczędzać przez jakiś czas, albo odpocząć:/
Powrót już płaskim odcinkiem przez Lubenię i Budziwój, gdzie jeszcze mocno pocisnąłem uciekając przed jadącą za mną koparką;) Jakby nie kolano średnia mogłaby być dużo lepsza, a nawet się nie zmęczyłem. Jechało się przyjemnie:)
Lubię jeździć w słońcu, tylko potrzebuję dużo pić, a woda mi się skończyła dzisiaj w Lubeni, więc trochę przysychałem już na końcu;)
- DST 8.12km
- Czas 00:22
- VAVG 22.15km/h
- VMAX 34.30km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 20m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Miasto
Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 0
Papierkowe sprawy załatwione dla kolegi, bo sam nie mógł.
Jazda w samo południe- można się upiec.
Z kolanem już sporo lepiej:)
Nie mogłem opanować pustego roweru;)
Ależ on teraz przyspiesza!
- DST 109.63km
- Teren 1.00km
- Czas 06:19
- VAVG 17.36km/h
- VMAX 46.70km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 853m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Bałtyk- dzień 10- Powrót do Gdańska i do domu
Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 20.06.2012 | Komentarze 14
Na szczęście w nocy deszcz już odpuścił, a rano zanim się zebrałem zdążyło się wypogodzić. Słońce ładnie świeciło chociaż temperatura dalej pozostawała daleka od optymalnej;)
Najpierw zaglądam jeszcze nad morze, bo wczoraj już nie miałem ochoty w tym deszczu. Krótka sesja foto i jadę do Karwi Tam żegnam się z morzem i obieram kierunek do Gdańska. Nie chcę się pchać z powrotem drogą przez Trójmiasto dlatego postanawiam przejechać przez Wejherowo i zaczerpnąć trochę nadmorskich górek. Z Wejherowa nawet fajny podjazd- ze 160 m przewyższenia:)
Do Chwaszczyno kawałek po remontowanej drodze i ze sporym ruchem samochodowym wjeżdżam do Oliwy wcześniej zaliczając wizytę pod ZOO:)
Jest dopiero po 13, a ja planuję jechać pociągiem wieczorem, więc mam pół dnia na plątanie się po Gdańsku. Zaliczam jeszcze wizytę pod stadionem, na Górze Gradowej (skąd rozpościera się świetna panorama miasta), oraz szwendanie się po całym centrum.
Pociąg po 20 i cała noc jazdy do Krakowa. Tam spotykam się z Anią, która była u koleżanki. Trochę plątania się po Krakowie i później razem wracamy "w saunie PKP" do Rzeszowa;) Było mega gorąco w pociągu..
Trasa:
Fotorelacja:
No i Cube ma już czwarte morze na swoim koncie;)
© azbest87
Nasz pospolity Bałtyk:)
© azbest87
Krajobraz gdzieś za Karwią
© azbest87
W Wejherowie
© azbest87
Pod gdańskim zoo
© azbest87
Pałac Opatów w Oliwie
© azbest87
PGE Arena Gdańsk
© azbest87
Kościół św. Katarzyny w Gdańsku
© azbest87
Wąskie uliczki Śródmieścia
© azbest87
Krzyż Milenijny na Górze Gradowej
© azbest87
Panorama Starego Miasta z Góry Gradowej
© azbest87
Stocznia Gdańska
© azbest87
Czas na zasłużony odpoczynek
© azbest87
Bastion Jerozolimski na szczycie Gradowej Góry- służył obronie murów miasta
© azbest87
Wielka Zbrojownia
© azbest87
Dwór Bractwa św. Jerzego
© azbest87
Brama Zielona
© azbest87
Wieża Bazyliki Mariackiej- największej na świecie budowli z cegły
© azbest87
Dworzec na koniec i do domu:)
© azbest87
Kilka słów podsumowania.
Wyjazd ten chodził mi o głowie już od dłuższego czasu. W zeszłym roku miał być częścią wyprawy dookoła Polski, ale plany się pozmieniały. Dlatego przy sprzyjających ogólnych warunkach (czas, pogoda, kasa, itp) postanowiłem go zrealizować w tym roku.
Najbardziej byłem nastawiony na zobaczenie Mazur i samego Gdańska, które chciałem oglądnąć już od dawna. Można mówić, że płasko, że nudno. Ten wyjazd nie był nastawiony na na nie wiadomo jakie zdobycze. Chodziło o spokój na trasie i możliwość odpoczynku. Zamiast zdobywać kolejne góry chciałem poznać lepiej kulturę i zabytki będące spuścizną po Niemcach mieszkających na tych terenach. To było coś całkiem innego niż to co można spotkać w moich terenach.
Jestem bardzo zadowolony z wyjazdu i ze swojej formy, gdzie chociaż po płaskim to jednak z sakwami byłem w stanie kręcić po 180 km dziennie bez większych problemów:) Minusem jest ból kolana którego się nabawiłem (pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło) i luz na piaście, która już na pewno idzie do wymiany na coś co bez problemów wytrzyma dobre 100 kg obciążenia;)
Niech żyję cegła i czerwona dachówka;)
- DST 127.39km
- Teren 3.00km
- Czas 07:03
- VAVG 18.07km/h
- VMAX 38.27km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 588m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Bałtyk- dzień 9- Gdańsk i Bałtyk!
Czwartek, 14 czerwca 2012 · dodano: 20.06.2012 | Komentarze 4
Wyspany bez problemu wstaję po 7. Pierwszy raz już od rana ładnie świeci słońce. Pomyślałem, że to podejrzane i pewnie będzie później lać. No i się sprawdziło;)
Do Pruszcza Gdańskiego bocznymi drogami, a stamtąd główną do Gdańska. Sporo plątania się po centrum i robienia fotek. W mieście mnóstwo kibiców z racji Euro. Przypadkiem jadąc za skandowaniem kibiców trafiam pod hotel gdzie mieszka drużyna mistrzów świata- Hiszpanów. I chwilę później widzę cały team wychodzący do autobusu- zdaje się, że wybierali się na mecz;)
Uwielbiam zwiedzać takie starówki jak ta w Gdańsku. Postanawiam jednak jechać dalej, bo wiem, że na drugi dzień i tak zapewne spędzę tu sporo czasu.
Ruszam w stronę Sopotu po tym jak chwilę wcześniej pojawiają się ciemne chmury na niebie, które poganiają mnie na przód. Do Sopotu docieram rowerówką wzdłuż morza. Wizyta na molo i jadę dalej tylko droga mi się kończy na piachu;) Wypycham rower pod skarpę i przez lasek dojeżdżam do głównej drogi. Dalej jazda ścieżkami, albo po drodze przy sporym ruchu. Nie lubię się tak przebijać przez miasto, ale z racji nieznajomości innych dróg byłem zmuszony wyjechać główną, żeby się nie pogubić.
Przez Gdynię tylko przecinam i mozolnie jadę na północ. Cały czas z silnym przeciwnym wiatrem. Daje mi on nieźle popalić. Bodajże w Rumi robię przerwę na hamburgery i z tą porcją kalorii ruszam dalej zmagać się z wiatrem. Za Redą trochę mniejszy ruch i pojawia się nawet jakiś podjazd.
Krótka wizyta w Pucku i śmigam dalej wjeżdżając na jakąś ścieżkę rowerową idącą wzdłuż morza. Jakiś taki zamyślony jechałem i nawet nie zauważyłem, ze przejechałem przez Władysławowo. Ocknąłem się, gdy zaczęło padać, a już byłem pod Chałupami:P Co prawda chciałem wjechać na półwysep Helski, ale nie aż tyle;)
Nawrotka do Władysławowa, zakupy i do Rozewia, czyli wysuniętej najbardziej na północ miejscowości w Polsce. Droga masakra- kostka brukowana i brak chodnika. Jechałem po ubitej ścieżce wzdłuż drogi, bo tam najmniej tłukło. Oglądam latarnię w Rozewiu, a więc.. czas wracać;) Deszcz już na tyle dokuczał i zamrażał mi palce u rąk, że zaczynam szukać noclegu. Jednak parę campingów zamknięte łącznie z ośrodkiem PTTK- tutaj sezon chyba jeszcze się nie zaczął;) W końcu pod koniec Jastrzębiej Góry znajduję pole namiotowe na którym ktoś jest.
Okazuję się, że też zamknięte, bo nie mają jeszcze ciepłej wody. Stwierdzam że mi to nie przeszkadza i ostatecznie mogę się rozłożyć za darmo:)
Rozbijanie w deszczu, który przestał padać dopiero po kilku godzinach.
Trasa:
Foty:
Gdańsk zdobyty!
© azbest87
Wieża Więzienna i.. strefa kibica:P
© azbest87
Długi Targ i Ratusz w Gdańsku
© azbest87
Pod fontanną Neptuna
© azbest87
Długie Pobrzeże
© azbest87
Brama Żuraw
© azbest87
Kaplica Królewska, a za nią fragment Bazyliki Mariackiej
© azbest87
Dworzec w Gdańsku
© azbest87
Więcej zdjęć z Gdańska w następnym wpisie;)
W Sopocie
© azbest87
Na sopockim molo
© azbest87
No i skończyła się ścieżka rowerowa
© azbest87
Nadbrzeżny las
© azbest87
Na Półwyspie Helskim
© azbest87
Latarnia morska w Rozewiu
© azbest87
- DST 164.33km
- Teren 1.00km
- Czas 07:54
- VAVG 20.80km/h
- VMAX 48.94km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 827m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Bałtyk- dzień 8- Na Żuławy
Środa, 13 czerwca 2012 · dodano: 20.06.2012 | Komentarze 1
Rano wstawać się nie chce, ale ostatecznie o 9 ruszam. Do Łukty dość szybko idzie po hopkach. Droga idzie spokojnymi terenami do Morąga. Bardzo przyjemnie się jedzie. W Morągu oglądam ciekawe centrum i jazda dalej.
Po obejrzenie pałacu w Kwitajnach, w lesie zaraz za miejscowością dopada mnie deszcz. Na szczęście udaje się znaleźć drewniany daszek w lesie przy drodze i unikam zmoknięcia. Gorzej że pod ten sam daszek zleciały się chyba komary z całego lasu. Tocząc nieustanną walkę z tą krwiożerczą bandą czekam, aż deszcze przejdzie.
Po pół godziny ruszam dalej. Chmura przechodzi i szybko się rozpogadza. Piękna pogoda już do końca dnia, chociaż widziałem burze przechodzące parę kilometrów ode mnie:)
W Pasłęku kilka fajnych zabytków w centrum i jadę dalej do Elbląga. Jednak to nie takie łatwe, bo znaki wyprowadzają mnie na drogę do której dojazd jest zamknięty. Przebijam się przez remontowany odcinek i kawałek dalej znajduję boczną drogę, która bez problemu prowadzi mnie do miasta.
Ładnie odnowione centrum w połączeniu z wszystkim zabytkami wygląda bardzo fajnie. Trochę plątania, robienia zdjęć i ruszam krajówką do Malborka. Ruch nie mały, ale nie jest źle. Kawałek nawet rowerówką wzdłuż drogi. Poza tym bardzo szybko, bo akurat na tym odcinku fajnie wiało w plecy.
Zamek w Malborku robi spore wrażenie swoimi rozmiarami i rozmachem, zwłaszcza jak się pomyśli, że to przecież średniowieczna budowla. Sporo się tu plącze i nabieram ochoty na kebaba;) Nie mogłem takiego znaleźć, więc kończę na przekąsce w Macu;)
To Tczewa już nie jedzie się tak fajnie. Wiatr zmienił kierunek i teraz mocno wieje z boku. Tak więc turlam się powoli w stronę Wisły przez płaskie jak stół Żuławy. Następnie boczną drogą do Tczewa. Bardzo fajne miasteczko. Trochę pusto w centrum, ale brak ludzi w połączeniu z wąskimi uliczkami tworzy fajny klimat- podoba mi się:)
Powoli obieram kierunek na Gdańsk rozglądając się jednocześnie za miejscem do spania. Zagaduje mnie pewien Pan i chwilę później już rozkładam się u niego na ogródku:) Jeszcze mi przyniósł stolik i krzesło, no i miałem umywalkę do dyspozycji;) Opowiada że wcześniej też już przyjmował takich rowerowych gości i nawet orientuje się w podkarpackich terenach:)
Trasa:
Parę pstryków;)
Dojazd na camping
© azbest87
Ratusz w Morągu
© azbest87
Pałac Dohnów w Morągu
© azbest87
Kościół w Kwitajnach
© azbest87
Barokowy pałac - dawna siedziba Dönhoffów w Kwitajnach
© azbest87
Miejsce batalii z komarami podczas deszczu
© azbest87
Ratusz w Pasłęku
© azbest87
Elbląg- w centrum Brama Targowa
© azbest87
Katedra pw. św. Mikołaja w Elblągu
© azbest87
Ciekawe chmury w drodze do Malborka
© azbest87
Województwo Pomorskie wita
© azbest87
Zamek w Malborku
© azbest87
Mury zamkowe
© azbest87
Zamek krzyżacki widziany od strony Nogatu
© azbest87
Chmury nad Żuławami
© azbest87
Z mostu na Wiśle
© azbest87
W Tczewie
© azbest87
Rynek w Tczewie
© azbest87
Miejscówka na trawniku:)
© azbest87
I jeszcze bonusowo panorama zamku:
Zamek w Malborku
© azbest87
- DST 133.11km
- Teren 1.00km
- Czas 06:39
- VAVG 20.02km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 990m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Bałtyk- dzień 7- Pomiędzy jeziorami
Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 1
Wstaję po 8 szybkie zebranie i równie szybkie pierwsze kilometry do Mikołajek. Miejscowość bardzo mi się spodobał, fajne małe miasteczko. Chciałem podjechać pod Jezioro Śniardwy, ale droga którą jechałem przeszła w szuter i już ni chciałem się nią tłuc, więc zawróciłem.
Na Mrągowo drogą z małymi hopkami. Na miejscu przejazd przez miasto i zjeżdżam nad jezioro na przerwę. Pogoda dzisiaj nawet dopisuje.
Dalej na Olszyn. Najpierw remontowaną drogą- nieprzyjemna jazda, ale zmienia się w całkiem fajną drogę krajową, ale z zakazem dla rowerów:/ Obok zauważam równoległą drogę, ale nie ma żadnego zjazdu, dlatego parę kilometrów przemierzam mimo zakazu.
Jak się w końcu udaje to jedzie się bardzo przyjemnie, bo ruch tutaj prawie zerowy- wszyscy jadą krajówką.
W Barczewie zakupy i jazda główną na Olszyn. Żeby się nie pchać z tym całym tumultem aut, w Łęgajnach odbijam w boczne drogi, którymi docieram do Olsztyna.
Ledwie wjeżdżam do miasta to zaczyna padać deszcz. Chowam się pod daszkiem kiosku, a później pod drzewem. Razem przeczekuję z 40 minut. Gdy trochę przechodzi ruszam na zwiedzenie Starego Miasta i wyjeżdżam w stronę Morągu.
Postanawiam jednak dzisiaj wcześniej skończyć jazdę i ulokować się na campingu z normalnym prysznicem, żeby trochę doprowadzić się do porządku. Znajduję taki już zaraz za Olsztynem. Trochę kropi podczas rozkładania namiotu, ale później się uspokaja. Ogarniam się i idę oglądać mecz z Rosją razem z ekipą młodych z Olsztyna, który przywieźli tu własny telewizorek:D Przy okazji dostaję i wypijam z nimi dwa piwka, które zapewniają mi później spokojny sen do samego rana;) Szkoda tylko, że nasi nie wygrali;)
Trasa:
Zdjęciorelacja:
Miejscówka do spania- 4 metry od rowera było jezioro
© azbest87
Tunel z drzew
© azbest87
Ile tych krzyży?;)
© azbest87
W centrum Mikołajek
© azbest87
Mikołajki od strony portu
© azbest87
Pofałdowany krajobraz po drodze
© azbest87
Na Jeziorem Czos w Mrągowie
© azbest87
Coś niebo zaczyna mi wariować...
© azbest87
Nowy Ratusz w Olsztynie
© azbest87
Jedna z uliczek Starego Miasta w Olsztynie z Bramą Górną w tle
© azbest87
Stary Ratusz w Olsztynie
© azbest87
Widok na zamek kapituły warmińskiej
© azbest87
Nad polem namiotowym przewalały się ciemne chmury i co chwilę padało
© azbest87
Wierni kibice:)
© azbest87
- DST 141.67km
- Teren 1.00km
- Czas 07:19
- VAVG 19.36km/h
- VMAX 49.90km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1272m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Bałtyk- dzień 6- Mazurskie górki
Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 4
W nocy potężnie polało. Deszcz i grzmoty budziły mnie kilka razy. Już myślałem, że namiot nie wytrzyma, ale dał radę:) Rano jeszcze lekko mży, więc dzisiaj mi się nigdzie nie spieszy. Śpię dłużej i powoli się zbieram.
Pogoda kiepska- co chwilę deszcz i cały czas zimny wiatr z północy.
Ruszam dopiero po 11 w lekkim deszczyku. Cały czas wmordewind. Dopiero w dwóch bluzach zaczyna się robić w miarę ok, ale palce u rąk i tak kostnieją. Nie taką pogodę sobie wyobrażałem w połowie czerwca..
Pojawiają się w końcu większe góreczki. Zaliczam podjazd o ponad 150m przewyższenia i docieram do Wiżajn- polskiego bieguna zimna. Niestety dzisiaj pogoda tylko to potwierdza to hasło- normalnie tam zmarzłem. Najgorsza pogoda z całego wyjazdu. Za to widoki całkiem fajne chociaż znacznie ograniczone przez padający deszcz.
Docieram do trójstyku granicy pl-ros-lit. Prowadzi do niego ścieżka przyrodnicza, jak się okazuje przez metrowej wysokości chaszcze całe mokre od deszczu, ale skoro już tu jestem to szkoda nie podejść tam. Kończy się to tym, że jestem cały mokry do pasa, a kawałek dalej znajduję drugie dojście do tego punktu po wykoszonej trawce.. Brak słów. Jeszcze po drodze rzucam się na mnie jakieś bydle i później to psisko czeka na drodze, gdy wracam. Udaje się szybko koło niego przejechać.
Od tego miejsca na szczęście pogoda zaczyna się poprawiać i nawet słońce zaczyna się przebijać, a parę kilometrów dalej już ładnie świeci, a ja zaczynam wszystko suszyć. Po górkach gdzie nawet pojawia się serpentyna docieram do Puszczy Rominckiej- "polskiej tajgi". Cały ten odcinek łącznie z jazdą wzdłuż puszczy bardzo fajny- jeden z najfajniejszych na trasie.
Odbijam kawałek z głównej w bok by dotrzeć do mostów w Stańczykach nazywanych suwalskimi "akweduktami". Mosty o długości 200m, zawieszone 36m nad rzeczką płynącą w dole- robią wrażenie. Poza tym górki naokoło bardzo ciekawe i malownicze. Zwijam się stamtąd, gdy pojawia się cały autokar turystów.
Powoli docieram do Gołdapi- mazurskiego ośrodka narciarskiego:) ale już po chwili jadę dalej na Węgorzewo. Znaczna część drogi w remoncie co nie ułatwia poruszania się na przód. Postanawiam skrócić do Pozezdrza bocznymi drogami i trafiam na niekończący się ciąg dziurawych dróg i wsi po kilka domów pośrodku lasów, pól, łąk i jezior.
W końcu ląduję w Giżycku- wymuskany kurort w którym można spotkać mnóstwo odpoczywających Niemców. Przejeżdżam przez centrum do portu, na chwilę pod twierdzę Boyen, ale już zamknięta o tej porze (już po 20) i tylko oglądam mury zewnętrzne.
Najwyższy czas na rozłożenie się gdzieś. Camping dwugwiazdkowy trochę drogi, następny opustoszały (chyba jeszcze się tu sezon nie zaczął) i w końcu rozbijam się na dziko w lesie zaraz nad jeziorem Niegocin. Miejscówka nawet fajna:)
Jeszcze gdzieś w okolicach Giżycka zgubiłem spodnie dresowe w których rano jechałem, a później suszyły się na bagażniku. Wytrzęsło mnie na dziurach i gdzieś musiały wypaść..
Trasa:
Foty:
O poranku nad jeziorem
© azbest87
Góreczki przede mną
© azbest87
Widok w czasie podjazdu i pogoda do bani
© azbest87
Jeziorka niedaleko Litwy
© azbest87
Na trójstyku granic
© azbest87
Przy ścieżce przyrodniczej w stronę trójstyku
© azbest87
Suwalskie obrazki
© azbest87
Standardowy widok na mazurach
© azbest87
Kolejny obrazek z serii mazurskie krajobrazy
© azbest87
Wiadukty w Stańczykach
© azbest87
Widok z wiaduktu
© azbest87
W Gołdapi
© azbest87
Wiatraki za Gołdapią
© azbest87
Tysiąc za mną:)
© azbest87
W porcie w Giżycku
© azbest87
Budynki w Giżycku
© azbest87
Widok na jezioro Niegocin z mojej miejscówki do spania
© azbest87
- DST 185.31km
- Teren 2.00km
- Czas 08:39
- VAVG 21.42km/h
- VMAX 45.04km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 1100m
- Sprzęt Kiubek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Bałtyk- dzień 5- W końcu są jeziora
Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 2
Wstaję w miarę wcześnie i ruszam koło 8:40. Niedziela, więc ruch bardzo mały, zresztą w tych terenach też jakiegoś większego bym się nie spodziewał.
Pogoda też dopisuje, słońce ładnie świeci od samego rana.
Cały dzień po małych hopkach, to niby nic, ale jednak cały czas było pod góreczkę, albo w dół- bardzo fajne do jazdy:)
Do Dąbrowy Białostockiej przez Sokółkę sam nie wiem kiedy zleciało. Dalej jadąc na Lipsk przejeżdżam przez Biebrzę i wstępuję na punkt widokowy przy Biebrzańskim Parku Narodowym.
W Lipsku odbijam na Augustów. Gdzie po kilkunastu minutach przypominam sobie, że miałem kupić wodę do picia. W bidonie prawie dno widać, a przede mną 30 km przez Puszczę Augustowską bez jakiejkolwiek miejscowości.. Trochę mnie wysuszyło na tym odcinku. Jak dopadłem sklep w Augustowie to litra soku weszła w mgnieniu oka;)
Przed Augustowem w końcu pojawia się pierwsze jezioro i sam Augustów to całkiem fajne miasteczko, chociaż w jego centrum schodzi się kilka dróg krajowych przez co jest gigantyczny ruch na głównej drodze.
Przerwa nad jeziorkiem na jedzenie i moczenie nóg;) i ruszam drogą na północ, trochę ze sporym ruchem samochodowym, ale po kilkunastu kilometrach odbijam w bok, gdzie ruchu nie ma w ogóle;) Bocznymi drogami docieram do jeziora Wigry, a więc i Wigierskiego Parku Narodowego. Z punktu widokowego bardzo fajny, spokojny krajobraz na jezioro. Musi być bardzo fajnym miejscem do odpoczynku- przynajmniej od tej strony.
Bocznymi drogami docieram niedaleko Suwałek, ale nie miałem ochoty pchać się do miasta. Jadę na wschód do Sejn. Droga wiedzie malowniczo pofałdowanym terenem z towarzyszącymi po bokach co kawałek jeziorami- kolejny miły odcinek.
W Sejnach oglądam tamtejszy kościół i jadę drogą na Szypliszki. I po raz kolejny zapominam kupić wodę. Co prawda na jazdę mi jeszcze starcza, ale to już po 18 i pasuje pomyśleć o noclegu. Do Szypliszek droga zaczyna wić się delikatnie do góry,a ja w już całkowicie wkraczam na tereny Pojezierza Suwalskiego. Po drodze żadnego otwartego sklepu. Spotkani po drodze policjanci też nie są w stanie powiedzieć, gdzie mogę jakiś znaleźć. No ale po spojrzeniu na mapę zauważam, że przecież droga do której jadę to główny ciąg komunikacyjny na Litwę.
Przy niej bez problemu znajduję otwarte sklepy i uzupełniam zapasy.
W międzyczasie trafiam jeszcze na kilka dwujęzycznych nazw miejscowości- tutaj Litwa wkrada się trochę w Polskę;)
Czas na nocleg. Wjeżdżam do pierwszej miejscowości na mojej drodze i pytam o jakieś pole namiotowe, ponieważ spodziewałem się sporych opadów w nocy i nazajutrz i nie chciałem się dlatego rozbijać na dziko.
Jakiś człowiek kieruje mnie z tym do sklepu. Tam się okazuje, że właściciele sklepu udostępniają turystom kawałek nad jeziorem za piątaka:) Tak więc mama spanie nad jeziorkiem w bardzo malowniczej scenerii. Na koniec jeszcze mycie w jeziorze i spać- akurat wtedy zaczyna padać deszcz. Upiekło mi się;)
Jedyny minus to, że zaczynam lekko czuć prawe kolano:/ Niestety towarzyszy mi to już do samego końca wyjazdu, czasem wręcz trochę przeszkadzając. Wydaje mi się, że to przeciążone albo naciągnięte ścięgno. Parę dni odpoczynku w domu i już prawie przeszło:) Widocznie 905 km w 5 dni to za dużo, ale jechało się bardzo łatwo i pod względem kondycyjnym bez najmniejszego problemu:)
Trasa:
Fotorelacja:
Kościół św. Antoniego w Sokółce
© azbest87
Pofałdowana droga do Dąbrowy Białostockiej
© azbest87
Uwaga krowy!;)
© azbest87
Punkt widokowy w Biebrzański Parku Narodowym
© azbest87
Nad Biebrzą
© azbest87
Jezrioro Sejno koło Augustowa
© azbest87
W Augustowie
© azbest87
Łódką wszędzie da się przepłynąć
© azbest87
Punkt widokowy nad Jeziorem Wigry
© azbest87
Wigierski Park Narodowy
© azbest87
Śmiesznie pofalowany teren;)
© azbest87
Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Sejnach
© azbest87
To chyba wiem co się uprawia tam nad rzeką:P
© azbest87
Kościół w drodze do Szypliszek
© azbest87
Powoli trzeba się rozglądać za noclegiem
© azbest87
Nocleg nad bardzo malowniczym jeziorkiem Ilgiel w Becejłach
© azbest87
Spokój na jeziorze
© azbest87
Zachód słońca nad jeziorem też wyglądał świetnie
© azbest87




