Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 108131.64 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 760361 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Tu i tam

Dystans całkowity:67108.76 km (w terenie 6705.10 km; 9.99%)
Czas w ruchu:2980:58
Średnia prędkość:22.39 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:507068 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:893526 kcal
Liczba aktywności:992
Średnio na aktywność:67.65 km i 3h 01m
Więcej statystyk
  • DST 47.10km
  • Czas 01:52
  • VAVG 25.23km/h
  • VMAX 64.80km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1640kcal
  • Podjazdy 1060m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polana Jakuszycka

Czwartek, 2 czerwca 2016 · dodano: 06.06.2016 | Komentarze 0

W dzień zwiedzanie okolicy autem i z buta, a pod wieczór zostało chwilę czasu żeby zrobić krótką trasę po okolicy. Niebo zachmurzone i parę razy deszcze straszył, ale przez większość jazdy obeszło się bez moczenia;) Najpierw zjechałem sobie ze Szklarskiej i podjechałem do Jagniątkowa wracając przez Michałowice do punktu wyjścia w Piechowicach. Teraz moim celem było podjechanie na Przełęcz Szklarską na Polanie Jakuszyckiej zaczynając od Piechowic co oznaczało praktycznie 14 km podjazdu:) Chwilę się to jechało, ale poszło bez problemu. Zjazd do Szklarskiej Poręby poszedł do powtórki po wczorajszej glebie na nim. Początek szybki, ale później zaczęło mocniej kropić i znowu musiałem uważać żeby nie leżeć na asfalcie. Przez ten wzmagający się deszcz odpuściłem sobie jeden podjazd który jeszcze chciałem zaliczyć i pojechałem prosto do pensjonatu. Niby nie taka długa trasa a ponad 1000 m przewyższeń wpadło:) Dobrze się jechało chociaż w nogach czułem jeszcze trochę wczorajszą trasę.
Na tym wyjeździe to już tyle jeśli chodzi o rower- reszta to już inne formy rekreacji:)




  • DST 99.40km
  • Czas 03:57
  • VAVG 25.16km/h
  • VMAX 61.20km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 3385kcal
  • Podjazdy 2170m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najtrudniejszy szosowy podjazd w Polsce- Przełęcz Karkonoska

Środa, 1 czerwca 2016 · dodano: 06.06.2016 | Komentarze 1

Tygodniowy urlop prawie w całości spędzony z żoną w Szklarskiej Porębie i okolicach. Co prawda nie miałem w planach zbytnio jeżdżenia na rowerze, ale jedną rzecz musiałem zrobić- wjechać na Przełęcz Karkonoską uznawaną za najtrudniejszy szosowy podjazd w Polsce! Specjalnie po to zabrałem ze sobą szosę na urlop i przewiozłem ją przez ponad pół Polski:P
Wiedziałem że na góralu pewnie nie miałbym dużych problemów z jej zdobyciem chociaż profile straszyły nachyleniem dochodzącym do 29%, ale skoro podjazd szosowy to postanowiłem go zdobyć na szosie:) To było większe wyzwanie!
Pogoda tego dnia nie rozpieszczała, ale po małej rozgrzewce dało się bez problemu jechać w krótkim rękawku. Na początek wyjazd ze Szklarskiej czyli 6 km z górki, po czym odbijam w stronę Podgórzyna, gdzie zaczyna się podjazd z wysokości około 350 m. Początek w kierunku Przesieki spokojny i jedzie się bez problemu. W Przesiece nachylenie trochę wzrasta, ale dzięki serpentynom jedzie się dość przyjemnie. Dopiero gdy kończą się zabudowania, a droga wchodzi do lasu zaczyna się pierwsza poważna stromizna. Nachylenie osiąga już poważne wartości (spokojnie dochodzi do 20%) i nie odpuszcza, a ja jestem zmuszony zacząć jeździć przysłowiowym wężem żeby nie zajechać się w połowie podjazdu;) Dojazd od drogi sudeckiej to chwila wytchnienia, ale już widzę co mnie czeka dalej.. Jadę dalej, a przede mną poważna ściana, więc znowu trochę zygzakiem. Po pewnym czasie podjazd trochę odpuszcza i jedzie się dużo łatwiej, ale to tylko cisza przed burzą. Mniej więcej 2 km przed końcem zaczyna się ściana i nie odpuszcza już do samej przełęczy. W końcu po godzinie jazdy melduję się na Przełęczy Karkonoskiej (1198 m) i podjeżdżam jeszcze kawałek do schroniska Odrodzenie osiągając wysokość 1236 m i prawie 900 przewyższenia na podjeździe co nie jest raczej spotykane w Polsce (poza wybranymi szlakami w terenie).
Podjazd trudny i dość długi z kiepskim asfaltem w drugiej części, ale najgorsze dla mnie były te najbardziej nachylone odcinki, ponieważ przy blacie z przodu 34 zęby i zębatce z tyłu 28 takie ściany stają się prawdziwym wyzwaniem i chwilami trzeba mocno przepychać korbami, albo jechać zygzakiem. 
Na szczycie stwierdziłem że powrót zrobię sobie przez Czechy, ponieważ pogoda nie straszyła za bardzo deszczem, a do tego po czeskiej stronie jest piękny i szeroki asfalcik. Natomiast zjazd po polskiej stronie to byłaby trochę mała przyjemność. Na szczycie spotykam jeszcze dwóch kolarzy z klubu Tarnovia Tarnowo Podgórne, ale robię jeszcze zdjęcia a oni zjeżdżają. Na dole się spotykamy i już razem ruszamy w poszukiwaniu drogi powrotnej do Polski. Chłopaki są na obozie i robią sobie trening, a ja tylko próbowałem utrzymać się u nich na kole;) W ten sposób przejechałem w mocnym tempie prawie do polskiej granicy gdzie pod sklepem na skraju Harrachova  się rozdzieliliśmy, ponieważ chciałem zdążyć przez burzą która zaczęła wychodzić. Wturlałem się na Przełęcz Szklarską i przez Polanę Jakuszycką skierowałem się na zjazd do Szklarskiej Poręby. Stąd miałem mieć już tylko w dół. Co prawda deszcz mnie nie złapał, ale cały zjazd był mokry po jakiejś ulewie która przeszła zapewne przed chwilą. Starałem się zbytnio nie szaleć, ale i to nie wystarczyło i na dużej agrafce w prawo nawet nie wiem kiedy uciekło mi przednie koło, a ja skończyłem z kilkumetrowym szlifem po asfalcie. Straty: obtarcie z prawej strony na ręce i nodze (na szczęście nie duże) oraz mocno stłuczony i obdarty tyłek, do tego zdarta od asfaltu tylna przerzutka, wygięty hak, całkowicie rozdarta owijka (aż zostały ślady na kierownicy pod spodem) i lekko obtarty telefon który miałem w bocznej kieszeni plecaka. Tenże plecak wziął na siebie chyba większość tarcia po asfalcie, więc większych ran na szczęście nie miałem.
Jak już się pozbierałem to reszta zjazdu wręcz emeryckim tempem. Na koniec jeszcze sztywna ścianka pod pensjonat i można odpocząć, bo sporo przewyższeń dzisiaj nastukałem.



Widoki w Przesiece
Widoki w Przesiece © azbest87

Wjazd od lasu i za chwilę pierwszy ostrzejszy kawałek
Wjazd od lasu i za chwilę pierwszy ostrzejszy kawałek © azbest87

Przełęcz Karkonoska zdobyta
Przełęcz Karkonoska zdobyta © azbest87

Widoki pod schroniskiem Odrodzenie- wyjechałem powyżej chmur:)
Widoki pod schroniskiem Odrodzenie- wyjechałem powyżej chmur:) © azbest87

I jeszcze widoki na pobliskie szczyty
I jeszcze widoki na pobliskie szczyty © azbest87

Kolarze spotkani na przełęczy
Kolarze spotkani na przełęczy © azbest87

Po czeskiej stronie przełęczy piękny asfalcik i schroniska jedno za drugim
Po czeskiej stronie przełęczy piękny asfalcik i schroniska jedno za drugim © azbest87

Cisnę za gośćmi z Tarnovi przez czeskiej drogi
Cisnę za gośćmi z Tarnovi przez czeskiej drogi © azbest87

W drodze powrotnej zaliczona jeszcze Przełęcz Szklarska (886m)
W drodze powrotnej zaliczona jeszcze Przełęcz Szklarska (886m) © azbest87




  • DST 60.80km
  • Czas 02:20
  • VAVG 26.06km/h
  • VMAX 81.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1600kcal
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okoliczne górki

Niedziela, 29 maja 2016 · dodano: 29.05.2016 | Komentarze 0

Na rower ruszyłem dopiero po 18, ale niestety o tej porze upał dalej nie odpuszczał. Od początku jechało mi się źle i bez mocy. Na serpentyny koło kościoła w Lubeni ledwie się wkręciłem, ale przynajmniej na zjeździe poszalałem trochę szybciej. Później zachciało mi się ścianki w Lubeni, bo jeszcze nie jechałem na niej na szosie. Oczywiście tak jak się spodziewałem- myślałem że tam umrę;) Ledwie bo ledwie ale wjechałem wolno pod górę chociaż przy tych przełożeniach znowu było przepychanie korby. Następnie zaliczyłem serpentynę w stronę Hermanowej i przejechałem do Kielnarowej. Miałem już wracać, ale jeszcze zdecydowałem się na zjazd w stronę Borku gdzie udało się nawet 80 km/h przekroczyć na zjeździe. Boczną drogą wróciłem do Borku Starego i.. stwierdziłem że się dobiję i jeszcze raz podjadę na Kielnarową- tym razem obok WSIiZ-u. O dziwo tej podjazd poszedł lepiej niż wszystkie poprzednie, a wraz z lekkim ochłodzeniem mi zaczęło się jechać co raz lepiej. Co prawda i tak już mi wystarczyło na dzisiaj, ale za to powrót był już sporo szybszy i przede wszystkim jechało się sporo lżej- w końcu nogi trochę odpuściły.
Teraz czas na tygodniowy urlop więc jeżdżenia będzie mniej chociaż jeżeli pogoda pozwoli to może uda się nawet jakąś traskę zaliczyć po innych górkach:) Chociaż prognozy pogody póki co nie napawają optymizmem:/ 





  • DST 91.10km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 22.40km/h
  • VMAX 70.20km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 2370kcal
  • Podjazdy 1270m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie po raz drugi

Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 29.05.2016 | Komentarze 0

Wycieczka z serii: podróżowanie z Funflem;) tj razem z Piotrkiem podobnie jak tydzień temu wpakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy poznawać nowe tereny. Na dzisiaj wymyśliłem trasę z Birczy gdzie ruszamy z parkingu o godzinie 10. Na rozgrzewkę podjazd pod ukryte lotnisko i później dłuższy dojazd wzdłuż rzeki Wiar do Kalwarii Pacławskiej. Podjeżdżamy asfaltem pod sanktuarium- podjazd jak zawsze miażdży. Pierwszy raz jechałem tam na szosie i pod koniec musiałem już kawałek jechać wężem bo ciężko było przepychać korby. Niema co się dziwić jak nachylenie przekracza miejscami 25%! Na górze łapie nas deszcze akurat gdy jesteśmy na wieży widokowej i chwilę później co przeczekujemy pod sklepem. Tam dowiedzieliśmy się że droga do nie dawna szutrowa została pokryta asfaltem więc decydujemy się na zjazd inną drogą. Jak się okazuje po przejechaniu paruset metrów jest już sucho- tutaj deszcz nie dotarł. Na koniec jeszcze przejazd przez bród na rzecz i kierujemy się w stronę podjazdu do Arłamowa. Początek lajtowy i ciśnie się bez problemu, ale podjazd ciągnie się dość długo. Końcówka już trochę bardziej stroma, ale idzie bezproblemowo, bo w porównaniu do podjazdu na Kalwarię to jest pikuś;) Na górze łapie nas burza, ale chowamy się pod daszkiem obok lądowiska dla helikopterów i chwilę przeczekujemy. Następnie jedziemy pod hotel w Arłamowie i oglądamy cały kompleks. Co prawda piłkarzy nie zobaczyliśmy, ale też w sumie nie nastawiałem się na to, a hotel "zaliczyliśmy" przy okazji.
Zjazd do Kwaszeniny dość wolny, bo cały mokry i woda latała wszędzie na około i chociaż nigdzie nas nie złapał deszcz to na dole i tak byliśmy cali mokrzy..
Jeszcze jedna górka i jesteśmy na drodze do Kuźminy w której to obok cerkwi spotykamy dwóch sakwiarzy z Warszawy. Dojechali pociągiem do Rzeszowa i stamtąd pojechali na trasę po Bieszczadach i pogórzu. Po kilkunastu minutach rozmowy każdy jedzie w swoją stronę. Nas czeka jeszcze jeden podjazd i długi zjazd na którym próbuję gonić auto;) i jesteśmy z powrotem przy aucie.
To była dobra trasa:) Jechałem cały dzień bez rękawiczek żeby wyrównać moją rowerową opaleniznę co przy tym słońcu i temperaturze 28 stopni skończyło się mocno spalonym dłońmi o czym przekonałem się dopiero w domu;)





  • DST 36.50km
  • Czas 01:25
  • VAVG 25.76km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1040kcal
  • Podjazdy 570m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótko ale górzyście

Wtorek, 24 maja 2016 · dodano: 24.05.2016 | Komentarze 0

Standardowo krótka trasa po pracy, ale tym razem wplotłem w nią kilka trochę większych podjazdów. Większa ilość treningów w ostatnim czasie powoli procentuje co raz lepszym tempem i wytrzymałością na podjazdach. I to się chwali! :) Chociaż do czasów świetności jeszcze taaaak daleko;)



Kategoria 0-50km, Szosa, Tu i tam


  • DST 100.90km
  • Czas 03:29
  • VAVG 28.97km/h
  • VMAX 62.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2050kcal
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płaska setka

Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 22.05.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj w planach było pojeździć trochę po płaskim żeby nie forsować się za bardzo po wczorajszej setce i wczorajszym wieczorze ze znajomymi, który też do najłatwiejszych nie należał;)
Na początek po małych okolicznych góreczkach jazda w stronę Słotwinki i zjazd na płaskości. Później do Bratkowic i naokoło rezerwatu Zabłocie. Tempo było dobre więc postanowił dzisiaj dobić do setki i starałem się zrobić średnią w okolicach 30. Dopóki nie wjechałem do Rzeszowa to plan był na dobrej drodze, ale niestety przejazd przez miast mocno mnie zwolnił i średnia spadła. Na koniec jeszcze pętelka przez Boguchwałę żeby setka stała się faktem.
Pogoda dzisiaj dopisała aż za bardzo i trochę mnie spiekło słońce, ale dobrze się jechało:)





  • DST 106.10km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 22.34km/h
  • VMAX 67.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 2750kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dynowskie okolice

Sobota, 21 maja 2016 · dodano: 22.05.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj na jazdę ustawiam się razem z Piotrkiem. Jedziemy jego autem do Dynowa i stamtąd planujemy jakąś szosową pętlę. Zaczynamy od podjazdu w Hłudnie w stronę Izdebek, idzie się tu mocna zagrzać;) Spotykamy tam też starszego Pana na szosie który też dzisiaj robi sporą pętlę po górkach. Szybki zjazd do Izdebek i wspinamy się serpentynami na których Piotrek nie miał jeszcze okazji być. Na szczycie odbijamy w lewo w stronę Wydrnej, ponieważ chcemy jeszcze zwiedzić trochę terenów po drugiej stronie Sanu. Przekraczamy rzekę na kładce w Uluczu i odludnymi terenami wspinamy się do Borownicy. Zaczyna powoli doskwierać głód, a sklepu nigdzie nie widać. Dopiero w Siedliskach takowy znajdujemy i uzupełniamy trochę kalorii. Do Dynowa trochę przeszkadza nam wiatr wiejący w twarz, ale na spokojnie kręcimy przed siebie. Tempo na trasie dostosowane do Piotrka, ponieważ ja jechałem na szosie, a on na góralu na slickach. W Dynowie stwierdzam że czuję się na tyle dobrze że mogę jeszcze uderzyć do domu na rowerze. Narzucam sobie trochę mocniejsze tempo żeby zdążyć jeszcze na końcówkę odcinka na Giro;) No i udaje się jeszcze obejrzeć ostatniej 20-kilka kilometrów;)





  • DST 38.60km
  • Czas 01:21
  • VAVG 28.59km/h
  • VMAX 66.60km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 990kcal
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez korby nie pojedzie..

Piątek, 20 maja 2016 · dodano: 20.05.2016 | Komentarze 0

Krótka trasa po pracy. Najpierw w stronę Niechobrza i boczną drogą pod krzyż. Dzisiaj dobre tempo i miał być poprawiony personal record na stravie;) ale.. no właśnie ALE;) Od początku podjazd coś dziwne luzy czułem na korbie. Myślałem że do pedał albo blok w bucie się zluzował, ale kawałek przed szczytem odpadło mi lewe ramię korby;) Po ostatnim smarowaniu suportu chyba za słabo dokręciłem śrubę która trzyma to ramię i odkręciła się. Początkowo myślałem o powrocie do domu w stylu hulajnogi;) ale ostatecznie złożyłem to i przekręciłem śrubę ze 3 razy w palcach żeby tylko nie zgubić tego kawałka. Do szczytu dojechałem kręcąc jedną nogą i zaraz przy pierwszych zabudowaniach spotkałem Panów koszących trawę. Już moment po pytaniu o imbusy miałem przykręconą korbę i mogłem bez problemu pojechać w dalszą trasę:)
Pod górkę nie poszło to przycisnąłem w dół do Czudca i udało się wykręcić drugi czas na zjeździe:) Na szosie to się jednak zapier... ;) Później już trochę spokojniej i bez górek, ale do końca już starałem się trzymać w miarę dobre tempo. Jeszcze jeden sprint koło szklarni w Boguchwale i do domu, bo zaczęło się robić chłodno.



Kategoria 0-50km, Szosa, Tu i tam


  • DST 62.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 26.57km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 670m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między deszczami

Środa, 18 maja 2016 · dodano: 18.05.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj wolne w pracy, ale najpierw trzeba było ogarnąć trochę innych rzeczy. Jak już się w miarę ogarnąłem to któryś już raz dzisiaj padał deszcz chociaż godzinę wcześniej ładnie świeciło słońce. Odczekałem jeszcze trochę żeby asfalty lekko przeschły i ruszyłem w trasę po 17 bacznie obserwując krążące naokoło deszczowe chmury. Niestety po dość ciężkim obiedzie jechało się wyraźniej słabo, więc bez większej spiny na spokojnie podjechałem pod krzyż w Niechobrzu i zjechałem do Czudca, gdzie niemal otarłem się o deszcze który padał w okolicach Wielkiego Lasu Czudeckiego. Z racji że jechało się ciężko na dłuższy kawałek po płaskim przez Lubenię i Straszydle i podjechałem sobie serpentyną. Później przeskoczyłem w stronę Kielnarowej i zjechałem do Tyczyna. Postanowiłem zaatakować kolejną z okolicznych ścianek tj podjazd na Łany z Tyczyna. Trzeba przyznać że kawałkami nachylenie dobrze ponad 10% trzyma. Z racji że temperatura nie rozpieszczała dzisiaj (jak wróciłem to na termometrze nie było nawet 10 stopni) miałem już mocno zmarznięte stopy i trzeba było wracać do domu. Na spokojnie kawałek wzdłuż zalewu i później bocznymi dróżkami do Boguchwały.
Jeszcze brat mi przywiózł oponą- na szczęście bo moja tylna mocno sfatygowana już opona- po ostatniej jeździe i mocnym hamowaniu tak się przytarła że ukazała swą wewnętrzną strukturę;)





  • DST 54.90km
  • Czas 02:25
  • VAVG 22.72km/h
  • VMAX 73.80km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 1660kcal
  • Podjazdy 970m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kilka soczystych podjazdów

Niedziela, 15 maja 2016 · dodano: 15.05.2016 | Komentarze 0

Deszczowa aura która nawiedzała okolice na szczęście od rana odpuściła i nawet zrobiło się bezchmurnie choć później na niebie pojawiło się sporo chmur. Co prawda było raczej chłodno i do tego zimny wiatr, ale ubrałem się odpowiednio do warunków i na rower. Wraz z pojawiającym się słońcem robiło się chwilami nawet przyjemnie ciepło co po zimnym poranku było miły zaskoczeniem.
Na początku podjechałem sobie pod Splendor, a następnie zjazd do Lubenii którym dawno nie jechało dlatego zaskoczył mnie trochę skręt 90 stopni w prawo przy prędkości ~60, ale udało się wyhamować;) Następnie uderzyłem pomęczyć się na podjeździe pod Sołonkę- zgrzało mnie tam dobrze, ale szybko schłodziłem się na zjeździe do Baryczki. Co prawda tempo miałem dzisiaj raczej spokojne, ale za to przyjemnie wchodziły górki, więc uderzyłem na następny podjazd- przez Jawornik Niebylecki na Górę Niebylecką/Żarnowską (jak zwał tak zwał). Ten podjazd chwilę się ciągnął, a do tego cały czas pod wiatr. Ten sam wiatr spowalniał mnie na zjeździe do Strzyżowa ile się dało, więc niestety nie dało się rozwinąć jakichś oszałamiających prędkości. Na dole zaraz odbiłem na kolejny podjazd i praktycznie wróciłem na tą górę z której zjechałem i szczytem przejechałem w stronę Czudca. Na dobry koniec zaliczyłem jeszcze podjazd od Czudca w stronę Niechobrza i do domu. To była udana przejażdżka!



Kategoria 50-100km, Szosa, Tu i tam