Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 108628.81 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.72 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 766358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Szosa

Dystans całkowity:37297.63 km (w terenie 238.00 km; 0.64%)
Czas w ruchu:1444:36
Średnia prędkość:25.85 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:370126 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:170 (91 %)
Suma kalorii:1034121 kcal
Liczba aktywności:643
Średnio na aktywność:58.19 km i 2h 14m
Więcej statystyk
  • DST 24.60km
  • Czas 00:59
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 590kcal
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mój pierwszy raz...

Sobota, 19 grudnia 2015 · dodano: 20.12.2015 | Komentarze 1

.. na mojej własnej szosie:)
Ten zakup chodził mi po głowie już od dłuższego czasu, a teraz jeszcze dostałem zielone światło od żony:P

Padło na używany sprzęt wyszukany na allegro. Rama to ręczna robota prosto z Czech, do tego karbonowy widelec, osprzęt w większości Shimano 105 i kółka Mavic Cosmic. No i zadowalająca mnie cena;) Jakieś zdjęcie dopiero jak ogarnę się żeby zabrać aparat na jazdę, a póki zimno to średnio mam ochotę na zatrzymywanie się po drodze.

Do tej pory wypróbowałem go tylko na trenażerze, ale nareszcie znalazłem czas na trochę jazdy na świeżym powietrzu. Do tego pogoda nawet mi sprzyjała chociaż wiatr hulał ze zwiększoną mocą. Mimo braków kondycyjnych to na szosie po prostu nie da się za wolno jeździć;) Byle do wiosny i lepszej formy a zacznie się pobijanie PR na stravie :P




  • DST 54.78km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 14.94km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielnie na Przylasek

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 0

Przejażdżka niedzielna razem z Anią. Wybraliśmy się do Przylasku bo chciałem Ani pokazać kaplicę którą znajduje się tam w lesie. Przy okazji zaliczyliśmy jeszcze pętlę przez Lubenię i Straszydle, oraz kolejny podjazd przez serpentynę do Hermanowej.
Ania chwilę nie jeździł, ale dzielnie dała sobie radę z całą trasę chociaż później miała już całkiem dość;)




  • DST 23.60km
  • Czas 01:35
  • VAVG 14.91km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna przejażdżka

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 0

Niedzielna przejażdżka z Anią. Pojeździliśmy trochę po rzeszowskich terenach.




  • DST 41.10km
  • Czas 01:42
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 58.61km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosennie na szosie

Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 0

W Rzeszowie teraz nie mam swojego roweru, więc pożyczyłem od brata jego szosę i zrobiłem małą pętelkę po okolicy.
Jazda raczej spokojna- w końcu to drugi raz na rowerze w tym roku, no i dalej sceptycznie podchodzę do mojego kolana.
Zaliczyłem pętlę przez Budziwój do Tyczyna, później przez Kielnarową do Chmielnika. Chociaż miałem nie jechać na żadną górkę to jednak nie wytrzymałem i na koniec poszedł jeszcze podjazd pod Słocinę.
Przyjemnie było trochę dłużej pokręcić:)




  • DST 49.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 22.62km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po dwumiesięcznej przerwie..

Sobota, 3 listopada 2012 · dodano: 03.11.2012 | Komentarze 13

Dawno już nie dodawałem żadnego wpisu, no ale dwa miesiące nie siedziałem na rowerze z czym bynajmniej nie czuję się dobrze:/ ale tak się różne sprawy poukładały, że nie było jak.
Zacząłem pracę z którą wiązała się przeprowadzka poza Rzeszów, nienaprawiony rower do tej pory stoi w piwnicy, a ja nawet nie mam kiedy się nim zająć. Trzeba się w końcu zmobilizować i ściągnąć go do siebie:)

Dzisiaj w końcu po tak długiej przerwie wsiadłem na rower. Padło na bratową szosę, bo akurat ten rower jest całkowicie sprawny;)
Trasa z założenia miała być raczej lajtowa, bo formy do jazdy to już nie mam żadnej;) Akurat jak wyszedłem na rower to zaczęło się rozpogadzać i jazda odbyła się przy ładnej pogodzie, ale żeby nie było tak pięknie to wiatr nie pozwolił mi zapomnieć, że to przecież już listopad. Także na początek walka z wmordewindem przez Przybyszówkę i Racławówkę do Boguchwały, no i końcówka do Lutoryża.
Posiedziałem trochę u dziadków i postanowiłem wrócić naokoło przez Siedliska. Do domu już z wiatrem w plecy, więc się dosłownie leciało:)
Jeszcze na sam koniec będąc już na zaporze postanowiłem zrobić pętelkę przez Lisią Górę i odwiedzić ścieżkę nad zalewem:)
Przyjemnie było się zmęczyć w końcu na rower- tego mi brakowało! Nogi nawet dawały radę chociaż kręciły trochę ociężale, ale gorzej z tyłkiem który całkowicie się odzwyczaił od siodełka:P a jeszcze w szosie brat ma mega niewygodnie siodło;)

Do ozdoby trzy fotki z mojego aktualnego miejsca zamieszkania;) bo jak nie mam roweru to zajmuję się trochę drugim hobby, czyli fotografią:)

Podcienie i studnia © azbest87


Latarnie na rynku © azbest87


Oświetlenie na rynku © azbest87



Trasa:


Czas jazdy podany tak pi razy drzwi, bo jechałem bez licznika. Dystans z bikemap.


Kategoria Szosa, 0-50km, Tu i tam, Fotki


  • DST 122.30km
  • Czas 04:21
  • VAVG 28.11km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 559m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosowo przez Kańczugę, Przeworsk i nad San koło Sieniawy

Piątek, 11 maja 2012 · dodano: 11.05.2012 | Komentarze 7

Trzeci dzień z rzędu większe jeżdżenie. Dzisiaj znowu dosiadłem szosy i wybrałem się raczej na płaskie tereny poza kilkoma mniejszymi hopkami w drodze do Kańczugi. W sumie to ta szosa średnio się nadaje na górki, bo korba z dwoma blatami z których mniejszy ma chyba z 38 zębów potrafi wymęczyć na sztywniejszych podjazdach, bo bardzo siłowo się jedzie. Za to na płaskim można sobie użyć:D

EDIT: Jednak po sprawdzeniu to nie jest 38 zębów, tylko mała zębatka ma 42 zęby!! Taka wielkość prawie jak blat w moim góralu:P Teraz już wiem czemu ciężko się jeździło pod niektóre podjazdy;)

Nie widziałem jak nogi będą się sprawować, ale dały sobie całkiem nieźle radę. Jechało się całkiem dobrze chociaż pod koniec już miałem dość, ale to przez piekące słońce. Czułem, że po kilku godzinach na słońcu moja twarz powoli się smaży.. Trasa wymyślana w czasie jazdy. Najpierw obrałem kierunek na Markową i po drodze postanowiłem od razu jechać do Kańczugi. Tam odbiłem w stronę bardziej płaskich terenów, czyli na północ. W ten sposób szybko znalazłem się w Przeworsku przez który przemknąłem i pojechałem dalej na północ. Do Sieniawy 17 km. Myślałem że odbiję wcześniej w bok, ale nagle zrobiło się z tego 5 km:P Na szosie jakoś szybko uciekły te kilometry. Do samej Sieniawy już nie chciało mi się jechać, więc skończyło się tylko na wizycie na moście przez San. Stamtąd na czuja obrałem kierunek na dom, bo nie pamiętałem dokładnie tych terenów, a mapa którą miałem kończyła się jeszcze kilka kilometrów przed Przeworskiem;)
Ten odcinek praktycznie płaski z co raz mocniej palącym słońcem, które dawało trochę w kość. Przez to poszło około 3 litrów picia, ale w sumie nic nie jadłem. Całość przejechana o samym śniadaniu;)

Trasa:


Bez zdjęć, bo jechałem na lekko, jeśli można tak nazwać wypchane wszystkie kieszenie w koszulce;) gdzie też był włożony bidon, bo przy tej szosie nie ma koszyka, a jakoś nie mogłem znaleźć żadnego w domu.

Łącznie w trzy dni jakieś 319 km;)


Kategoria >100km, Szosa, Tu i tam


  • DST 63.30km
  • Czas 02:11
  • VAVG 28.99km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 334m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rakszawa szosowo

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 1

Chciałem coś więcej dzisiaj pojeździć, ale znowu tak wyszło, że nie mogłem. Udało się chociaż skoczyć na bratowej szosie treningowej na szybką trasę po płaskim. Dawno już nie jeździłem tamtymi terenami. W ogóle rzadko się ostatnimi czasy zapuszczam na płaskości- jednak górki to jest to:D
Wiatr jakiś taki dziwny dzisiaj, różnie mi zawiewał, ale na szczęście nie był na tyle silny by jakoś przeszkadzać:)
Jazda bez licznika, więc kilometry z bikemap a czas ze stopera z komórki:P minus 8 minut przerw które zrobiłem w czasie jazdy na telefon, sklep i stracone na światłach, także w miarę dokładnie;)

Trasa:


Kategoria 50-100km, Tu i tam, Szosa


  • DST 91.40km
  • Czas 04:00
  • VAVG 22.85km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 1075m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na szosie w słoneczku

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 3

Pogoda się w końcu poprawiła, więc trzeba było spalić trochę świątecznych kalorii. Niestety mój rower został w zeszłym tygodniu u dziadków, także musiałem użyczyć któregoś roweru brata. Wziąłem jego szosę treningową. Trochę duża, ale bardzo nie przeszkadzało to, gorzej z ustawieniami pod siebie. Myślałem że jest w miarę ok, ale w czasie jazdy szybko wyszło, że siodło jest za wysoko. Nie miałem kluczy ze sobą, więc nie miałem jak go obniżyć z racji zacisku na imbus. Przez to jechało mi się dość ciężko i niewygodnie. Na następny raz nie popełnię tego samego błędu;)
Do tego przełożenia w tej szosie do najlżejszych nie należą i górki trzeba było pokonywać dość siłowo nawet na najmniejszym przełożeniu, ale dało radę;)

Wybrałem się w okolice Dynowa. Na dobry początek Słocina, Chmielnik i podjazd w Zabratówce. Na szczycie serpentyn w Dylągówce wspaniałe widoki. Góry Słonne widać bez problemu i wydaje mi się, że udało się też dojrzeć Bieszczady- to jeszcze do sprawdzenia;) Podjazd z Dynowa w stronę Lubna i Wesołej jak zwykle trochę się ciągnął, no ale w końcu wychodzi na około 450 m. Na szczycie przerwa na skonsumowanie paru kawałków świątecznych placków;) Spory kawałek przejechałem drogą na Domaradz i odbiłem na północ w stronę Kąkolówki. Fajny zjazd serpentynami w lesie i w końcu wypadam niedaleko Błażowej. Stamtąd już prosto na północ po płaskim i na koniec jeszcze podjazd w Kielnarowej i zjazd przez Matysówkę.

Danych brak, bo jechałem bez licznika. Kilometry z bikemap, a czas grubo zaokrąglony i podany na oko;) Tempo ogólnie bardzo spokojne, ale ile mi dokładnie zeszło to nie mam pojęcia;)

Trasa:


Wziąłem aparat, ale mało zdjęć robiłem, dlatego wrzucam tylko kilka sztuk.

Po wjechaniu serpentynami w Dylągówce © azbest87


Krajobrazy z góry w Dylągówce © azbest87

Ledwie widoczna górka po prawej to Chryszczata:)

Przerwa na kawałek placka © azbest87


Droga do Wesołej © azbest87


Widoczki na pogórze © azbest87




  • DST 38.13km
  • Czas 01:20
  • VAVG 28.60km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 204m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szoska

Poniedziałek, 26 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 0

Miałem nie iść na rower, ale jakoś tak wyszło że wziąłem szosę brata i ruszyłem w szybką trasę. Spokojna trasa po płaskim na północ od Rzeszowa. Najpierw na Głogów i kawałek za ciężarówką;) później przez Wysoką Głogowską do Jasionki i powrót główną drogą do Rzeszowa. Wiatr chwilami trochę przeszkadzał, ale ogólnie było spoko;) Tylko pogoda trochę dokucza i mimo ładnego nieba temperatura znacznie niższa niż na weekendzie.

Trasa:


Kategoria 0-50km, Tu i tam, Szosa


  • DST 235.73km
  • Teren 10.00km
  • Czas 09:32
  • VAVG 24.73km/h
  • VMAX 61.85km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1968m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rekord dystansu, czyli zwiedzanie Pogórza Przemyskiego i Gór Słonnych

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 8

Co prawda pobity tylko o 5 km, ale jednak sowity dystans został dzisiaj pokonany z niezłą ilością przewyższeń.

Ogólnie trasa i ten wypad wyszedł dość spontanicznie. Od paru dni miałem ochotę na taką długą trasę, ale dopiero w niedziele wieczorem stwierdziłem, że na drugi dzień jadę i jeszcze rano układałem trasę w grubsza:P

Wymieniłem się z bratem rowerami i śmignąłem na szosie pozwiedzać trochę górek. Co prawda w ogóle nie jestem przyzwyczajony do tego roweru co później się dało odczuć (zwłaszcza przez mega niewygodne siodło:P), ale nawet taką trasę udało się pokonać mimo to.

Ogólnie na trasie to nie dystans, ani przewyższenia mnie wymęczyły tylko: po pierwsze wiatr, który dał mi nieźle w kość przez ponad pół trasy, a po drugie odcinki które musiałem pokonać na szosie w terenie- wytrzęsło mnie niemiłosiernie:P
Na szczęście umiem już zachować się na takiej trasie i odpowiednio o siebie zadbać, więc nie miałem po drodze żadnych kryzysów:) Tylko wkradła się trochę monotonia, gdy od Sanoka musiałem jechać bo mega wmordewind, gdzie prędkość nie przekraczał 23 km/h. Ogólnie tempo dostosowane do trasy, więc raczej się oszczędzałem. Zresztą w terenie na szosie nie da się poszaleć, a część z dróg którymi jechałem była tak dziurawa, że miałem prawdziwy rowerowy slalom;)

A co do trasy i przygód w jej czasie to niżej mała (no może nie taka mała:P) relacja.
Na początek postanowiłem sobie zrobić rozgrzewkę, więc pojechałem sobie przez Słocinę do Chmielnika i później w Zabratówce przez górą na serpentyny w Dylągówce, gdzie na górze o mało nie rozjechał mnie samochód (podniósł mi trochę ciśnienie). To dobrze znane mi tereny, więc jakoś to przeleciałem chociaż jechało się dość ciężko. Dopiero po 40 km (przed Dynowem) zacząłem się rozkręcać i jechało się już co raz lepiej:) Droga na Przemyśl jak zawsze fajna, bo zaraz za Sanem znajduje się malowniczy Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego. Na drugą stronę Sanu postanowiłem się przedostać w Krzywczy i uczyniłem to przy pomocy promu z którego były genialne widoki:) Kawałek za promem okazało się, że mam do pokonania parę km drogą, której lata świetności dawno już minęły. Po kilku kilometrach wstrząsów docieram do Olszan na drodze do Przemyśla, gdzie po raz pierwszy się stołuje przy pobliskim sklepie zjadając swój zapas kanapek. Odbijam w boczną drogę na Brylińce mając nadzieję, że przedostanę się do Huwnik. No i nawet się udało tylko, że po drodze musiałem zaliczyć kilkukilometrowy podjazd (około 250 m przewyższenia) leśnym szutrem co na kolarce wcale łatwe nie było. Po dziurach dostaje się na skraj górki z której roztacza się piękny widok między innymi na masyw Suchego Obycza i Kalwarię Pacławską. Stąd kieruje się na Posadę Rybotycką, gdzie znajduje się jeden z celów wyjazdu, czyli cerkiew obronna św. Onufrego. Dalej kieruje się na zachód kompletnie odludnymi terenami- i to mi się podoba:D Uwielbiam tak jeździć. Poruszam się przez kilka wsi, które już nie istnieją, a ich jedynymi śladami są trochę zarośnięte i zdziczałem drzewa owocowe z dawnych sadów. Bardzo klimatyczne miejsca:) W końcu docieram do głównej drogi i kieruje się w stronę Gór Słonnych walcząc z wiatrem i oglądając po drodze kilka cerkwi. W Tyrawie Wołoskiej robię zakupy i zaczynam podjazd na serpentyny prowadzące na Góry Słonne (kolejny cel tego wyjazdu). Podjazd chwilę się ciągnie, ale bez przeszkód docieram na przełęcz (620m) mając wcześniej świetne widoki krajobrazowe. Na szczycie niefortunnie przechylam się podczas zatrzymywania na stronę z której jestem wpięty, więc przy zerowej prędkości kończę z wywrotką w kupie błota;P Sam z siebie się śmiałem, gdy widziałem się w połowie pokrytego błotem:P Zjeżdżam kawałek w dół i robię sobie przerwę przy punkcie widokowym. Widoki stamtąd genialne. Całe Bieszczady było widać jak na dłoni. W końcu ruszam tyłek i delektuje się zjazdem pozostałą częścią serpentyn, które się ciągną na niemal 300 m różnicy wysokości. Od Sanoka znowu zaczyna się męka pod wiatr i dopiero za Lutczą, gdzie wbijam się za koparkę zaczyna jechać się lepiej i wiatr trochę mniej przeszkadza. Jeszcze tylko wizyta u babci na obiadku i do Rzeszowa. Na koniec zahaczyłem Olszynki nad Wisłokiem, bo tam akurat przebywali moi znajomi, dlatego powrót do domu już całkiem późno, a tak to bez problemu wyrobiłbym się za dnia:)

Mapa:


Dla wytrwałych czas na kupę zdjęć:)

Na początek widoczek z serpentyn w Dylągówce © azbest87


Punkt widokowy nad Sanem © azbest87


Przeprawa promowa © azbest87


Płyniemy na drugą stronę © azbest87


Na Pogórzu Przemyskim © azbest87


Mostek na Sanie © azbest87


I widok z mostku © azbest87


Charakterystyczne krajobraz na Pogórzu Przemyskim © azbest87


Tą drogą musiałem przejechać na szosie © azbest87


Do Kalwarii Pacławskiej miałem dość blisko, ale tym razem sobie odpuściłem © azbest87


Z widokiem na szczyt Kopystańki © azbest87


No to sruuu w dół:) © azbest87


Cerkiew obronna w Posadzie Rybotyckiej pw. św. Onufrego © azbest87


Cerkiew w Roztokach © azbest87


Serpentyna w Górach Słonnych widziana z punktu widokowego © azbest87


Widok na Połoniny © azbest87


Moja miejscówka podczas przerwy na żarełko:) © azbest87


Cerkiew w Olchowcach © azbest87