Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102701.43 kilometrów w tym 7993.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707618 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 122.50km
  • Teren 35.00km
  • Czas 08:45
  • VAVG 14.00km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 5200kcal
  • Podjazdy 2700m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bieszczady Ukraińskie- dzień 2- Sianki - Połonina Równa (1482m)

Poniedziałek, 19 czerwca 2017 · dodano: 25.06.2017 | Komentarze 2

Pobudka gdzieś po 7 i powoli się ogarniamy. Do śniadania ukraińskie piwko. Na początek zjeżdżamy jeszcze na stację kolejową w Siankach, którą widać ze szlaku po polskiej stronie. Uzupełnienie zapasów w sklepie i wspinamy się z powrotem na górę. Kilka kilometrów jazdy tą drogą co wczoraj i docieramy do przełęczy Użockiej (852m). Na przełęczy posterunek wojskowy na którym trzeba się wylegitymować, ale bez problemów. Stąd zaczyna się szlak na Pikuja, czyli według naszej terminologii najwyższy szczyt Bieszczadów. Tutaj też niestety kończy się dobry asfalt i zaczynają się dziury. Zgodnie ze wskazówkami które wczoraj przekazał nam Vasyl jedziemy kilkaset metrów i odbijamy za wiaduktem w prawo w szutrową drogę. Raptem z 300 metrów dalej znajdujemy punkt widokowy o którego istnieniu normalnie nie mielibyśmy pojęcia. Dzięki Vasyl! :) Chwila przerwy z pięknymi widokami na Bieszczady i zaliczamy zjazd serpentynami z lichym asfaltem do miejscowości Użok. Tutaj nasza droga odbija całkiem na południe i wiedzie wzdłuż podnóży całej połoniny Pikuja. Co ciekawe droga do Użoku jest oznaczana na mapach jako czerwona, czyli krajowa, a dziur tam co nie miara i krowy chodzą środkiem drogi;) Po odbiciu w lewo robi się jeszcze ciekawiej. Asfalt znika w mgnieniu oka, chociaż to droga wojewódzka i nawet był drogowskaz na skrzyżowaniu. Akurat nie spodziewałem się niczego lepszego;) Tak naprawdę dopiero dzisiaj widzimy jak wygląda prawdziwa Ukraina. Jedziemy kamienisto-błotną drogą wzdłuż typowo wiejskich zabudowań. W takich warunkach czekał nas ponad 300 metrowy podjazd, który ciągnął się kilka kilometrów. Z przełęczy kolejny świetny widok na Karpaty i niestety dość wyboisty zjazd. Normalnie po tych kamieniach to bym się puścił bez hamowania, ale z obładowanym rowerem trzeba było sporo uważać. Po przejechaniu przez pierwszą wieś powoli pojawiają się jakieś ślady asfaltu, ale szybko znikają. Im byliśmy niżej tym więcej dziurawego asfaltu pod kołami. Dopiero po jakimś czasie pojawia się standardowy ukraiński dziurawy asfalt, a niżej kawałkami nawet dość znośny do jazdy. Słońce dopieka dzisiaj dość mocno i czuję chwilami że zaczynam się smażyć. W tym roku nie jestem przyzwyczajony do takich temperatur, bo do tej pory pogoda była raczej marna. Dojeżdżamy od Pidpolozzia i odbijamy w prawo żeby przebić się do Poliany. Po drodze kolejny podjazd ukryty w lesie. Po zjeździe robimy sobie przerwę pod laskiem na żarcie. Kawałek dalej znowu mamy podjazd na którym skończył się asfalt. Szutrowe serpentyny w lesie z dziurami na które lepiej uważać to zaczyna być codzienność. W końcu docieramy do miejscowości Turi Remety, gdzie robimy dłuższą przerwę pod sklepem. Robimy zapasy na noc i napełniamy brzuchy. Po wszystkich dzisiejszych podjazdach zjeżdżamy na wysokość poniżej 200 m.
Teraz czas na wyzwanie wyjazdu! W planie jest wjechanie rowerem na Połoninę Równą i nocleg na niej. Trochę późno dotarliśmy do miejsca startu na podjazd, więc nieciekawie się zapowiada godzina jego ukończenia. Poza tym mamy już w nogach 100km po górach na obładowanych rowerach. Będzie ciekawie... Na początek jedziemy drogą w kierunku Turychky, która wznosi się bardzo powoli, ale pierwsze 100 m w górę za nami. Prawdziwy podjazd zaczyna się przy skręcie na Lipowiec. Gorzej że tak jak przystało na ukraińskie drogi zaraz kończy się asfalt, a zaczyna istna masakra po kamienistej drodze. Obładowany rower na slikach + luźne kamienie + spore nachylenie daje wybuchową mieszankę, która potrafi człowieka wykończyć. W ten sposób wspięliśmy się z 300 m w górę, ale mieliśmy już serdecznie dość. Jadąc taką drogą to do północy byśmy tam nie wyjechali o ile w ogóle starczyłoby nam siły. Na szczęście tuż przed Lipowcem zaczyna się oczekiwana od dołu droga po betonowych płytach, która według moich informacji prowadzi na sam szczyt połoniny. Jedzie się po tym zdecydowanie lepiej, nawet mimo tego że nachylenia często są większe niż wcześniej. Wyjeżdżamy z Lipowca będąc na wysokości niecałych 700m- jeszcze spory kawał do góry przed nami. Teraz zdobywanie wysokości zaczyna iść jakby szybciej. Zaczynają się serpentyny w lesie i nareszcie na wysokości około 1100 m wyjeżdżamy powyżej granicy lasu. Widoki świetne, ale nie ma czasu ich podziwiać, bo musimy przed zmrokiem wjechać na szczyt, a słońce już co raz niżej. Kawałek dalej co ciekawe spotykamy Ukraińca na rowerze który właśnie zjeżdża z góry! Słońce zaczyna się chować, ale widnokrąg jest na tyle jasny że bez problemu wszystko widać. Do tej pory jechaliśmy z Funflem podobnym tempem, ale zaczyna mnie odcinać, więc ucieka mi trochę do przodu. Moja wina bo w trakcie podjazdu praktycznie nie uzupełniałem kalorii i skończyła się energia. Z tego powodu ostatnie kilkadziesiąt minut jazdy już na niezłej bombie - tutaj już jechałem samą głową, bo nogi mi odcięło;) No i wlecze się ta ostatnia część potwornie. W końcu koło 21:20 melduję się na górze gdzie już czeka Piotrek.  Już chwilę po zachodzie, ale jest jeszcze dość widno (na Ukrainie jest godzina później więc mamy 22:20).
Połonina Równa zdobyta! 1482 m z przewyższeniem sięgającym niemal 1300m. To na obładowanym rowerze i ze sporą ilością kilometrów i górek w nogach. To był jeden z najtrudniejszych podjazdów jakie miałem okazję przejechać, dlatego na górze myślę tylko o rozbiciu namiotu i zjedzeniu czegoś, chociaż z wysiłku mam raczej kiepski apetyt. Zresztą ilość przewyższeń mówi sama za siebie. Rozbijamy się w zagłębieniu ruin które znajdują się na szczycie, ponieważ są tam pozostałości radzieckiej bazy rakietowej. To do niej była doprowadzona ta droga którą podjeżdżaliśmy.
Zasypiamy wykończony, ale usatysfakcjonowany:) 



Zbieramy się po noclegu u Vasyla
Zbieramy się po noclegu u Vasyla © azbest87

Na stacji w Siankach
Na stacji w Siankach © azbest87

Ostatni odcinek dobrego asfaltu
Ostatni odcinek dobrego asfaltu © azbest87

Na przełęczy Użockiej
Na przełęczy Użockiej © azbest87

Kontrola wojskowa na przełęczy
Kontrola wojskowa na przełęczy © azbest87

Punkt widokowy kawałek za przełęczą
Punkt widokowy kawałek za przełęczą © azbest87

Chwila przerwy na serpentynach na podziwianie widoków
Chwila przerwy na serpentynach na podziwianie widoków © azbest87

Sielski wiejski krajobraz
Sielski wiejski krajobraz © azbest87

W Użoku
W Użoku © azbest87

Gówna droga a tu krowy na środku
Gówna droga a tu krowy na środku © azbest87

To podobno droga wojewódzka czy coś w tym stylu
To podobno droga wojewódzka czy coś w tym stylu © azbest87

Już prawie kolejna przełęcz za nami (około 900m)
Już prawie kolejna przełęcz za nami (około 900m) © azbest87

Widoczek z przełęczy
Widoczek z przełęczy © azbest87

Karpaty
Karpaty © azbest87

Po tej drodze trzeba zjechać do jakiejkolwiek cywilizacji
Po tej drodze trzeba zjechać do jakiejkolwiek cywilizacji © azbest87

Nieśmiało pojawiają się resztki asfaltu
Nieśmiało pojawiają się resztki asfaltu © azbest87

Przerwa na żarcie
Przerwa na żarcie © azbest87

Przez te górki przejechaliśmy
Przez te górki przejechaliśmy © azbest87

Wyjazd z Lipowca- taką drogą jazda już do samej góry
Wyjazd z Lipowca- taką drogą jazda już do samej góry © azbest87

Słońce zachodzi a tu jeszcze prawie godzina jazdy
Słońce zachodzi a tu jeszcze prawie godzina jazdy © azbest87

Zachód słońca nad górami
Zachód słońca nad górami © azbest87





Komentarze
azbest87
| 21:05 poniedziałek, 26 czerwca 2017 | linkuj No nie przepadam za takimi sytuacjami, ale tym razem noclegi były bez problemu:)
miciu22
| 16:53 poniedziałek, 26 czerwca 2017 | linkuj No to miejscówka na nocleg- marzenie, gorzej jak się ściemnia, a nie wiadomo gdzie się będzie spać i trzeba szukać na szybko :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa arzyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]