Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102730.07 kilometrów w tym 8000.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707743 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotki

Dystans całkowity:39637.92 km (w terenie 4151.20 km; 10.47%)
Czas w ruchu:1857:43
Średnia prędkość:21.12 km/h
Maksymalna prędkość:89.27 km/h
Suma podjazdów:241378 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:221084 kcal
Liczba aktywności:552
Średnio na aktywność:71.81 km i 3h 26m
Więcej statystyk
  • DST 168.57km
  • Teren 11.00km
  • Czas 08:25
  • VAVG 20.03km/h
  • VMAX 51.94km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1147m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtyk- dzień 1- Na Roztocze

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 4

Trasa którą chciałem pokonać jeszcze w zeszłym roku, ale plany się wtedy pozmieniały. Teraz miałem możliwość, więc trzeba było zaliczyć wyjazd nad morze:) Co prawda nie byłem pewny swojej formy, bo trochę mało dłuższych wypadów było w tym roku, ale po płaskich terenach nie spodziewałem się zbyt wymagających odcinków.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym pojechał tak po prostu nad morze najkrótszą drogą, dlatego trasa trochę naokoło, ale co i jak to dopiero w następnych wpisach:)
Zapraszam do lektury:)

Mimo wyjazdu jakoś nie chciało mi się rano wstać. Pogoda też taka średnia, ale tego akurat się spodziewałem. Wyjeżdżam dopiero koło 8:40 z pod bloku i jadę jeszcze na moment do Ani, a później obwodnicą w stronę Tesco na stację, żeby napompować koła o czym zapomniałem wcześniej.

Z odpowiednim ciśnieniem w oponach w końcu ruszam. Początkowo dobrze znanymi mi drogami, czyli wyjazd przez Słocinę. Bocznymi asfaltami do Albigowej, następnie na Markową i do Urzejowic. Tutaj już dawno nie byłem, jeszcze sobie źle skręciłem na jednym skrzyżowaniu i przez przypadek obejrzałem drewnianą cerkiew greckokatolicką w Krzeczowicach. Stąd już prosto na Jarosław.

W Jarosławiu trochę plątania po mieście i przerwa na jedzenie. Nie chciałem tu tracić zbyt dużo czasu ponieważ zwiedzałem to miasto już dokładnie. Wyjeżdżam z miasta, przekraczam San i zaczynają się tereny dotychczas mi nie znane.

Po pierwsze robi się płasko. Na szczęście to nowe tereny i jedzie się całkiem ok, więc tak bardzo mi to nie przeszkadza. Oglądam po drodze cmentarz z I wojny światowej w Ryszkowej Woli i jadę na Oleszyce a stamtąd do Lubaczowa. Stwierdzam, że trochę za szybko mi idzie, więc czas na trochę dłuższą przerwę i jakieś jedzenie.

Po godzinie 14 zaczyna się robić w miarę ciepło, jak również powoli pojawiają się pierwsze promienie słońca. W końcu chmury prawie całkowicie ustępują i robi się bardzo przyjemny dzień:)

Bułki z Lubaczowa się przyjęły, wiec zaczyna się jechać dużo lepiej i szybciej. Tak docieram do Horyńca Zdroju. Takie tam miasteczko uzdrowiskowe. Fajnie, spokojnie, ale bardzo nie zachwyca. Bardziej mnie interesują rzeczy, które mogę obejrzeć w okolicach.

Najpierw wyjazd w stronę granicy ukraińskiej do Radruża. Tam moim celem jest cerkiew św. Paraskewy z 1583 r., która znajduje się dosłownie paręset metrów od granicy. Wracam do Horyńca i szlakiem turystycznym przez las udaje się w stronę kaplicy na wodzie w Nowinach Horynieckich. Jazda na slickach z obładowanym rowerem po lesie łatwa nie była, ale przejechać się dało;) W końcu docieram na miejsce- trzeba przyznać, że mi się spodobało i warto było tutaj jechać.

Chcąc innym szlakiem przebić się do asfaltu oczywiście się gubię. Standard. Przez to wyjeżdżam na polankę z terenem otoczonym ogrodzeniem z drutem kolczastym i kilkoma ogromnymi antenami satelitarnym. Z tego co się później dowiaduję jest to jakaś wojskowa stacja wczesnego ostrzegania. Oczywiście z zakazem robienia zdjęć (można takowe zobaczyć poniżej:P). Szkoda tylko, że ja powinienem się znaleźć z drugiej strony tego ogrodzonego terenu, a tak to zjeżdżam w drugą stronę po bardzo malowniczej łące pełnej kwiatów. Także nie ma co żałować;)

Zjazd kończę znowu w Nowinach Horynieckich, więc tam docieram do asfaltu i przez roztoczańskie lasy dojeżdżam w końcu do Werchraty, gdzie udaje się zrobić zakupy. Tym samym przebijam się przez środek Południoworoztoczańskiego Parku Krajobrazowego.

Zaczynam szukanie noclegu. Mnóstwo miejsc, gdzie można by się rozłożyć na dziko, ale postanawiam spróbować spania u jakiegoś gospodarza. Dojeżdżam do Woli Wielkiej, oglądam tamtejsza cerkiew pw. Opieki NMP z 1755 r. rozmawiając przy okazji z jakimś staruszkiem. Przy wyjeździe ze wsi pytam się o możliwość rozłożenia namiotu, a ostatecznie ląduję na sianie w stodole:) To dobrze bo w nocy padał deszcz i nie musiałem rano pakować mokrego namiotu. Kolację zjadam w towarzystwie Pani Gospodarz rozmawiając o tym i tamtym:)

Się opisałem..;)

Trasa w przybliżeniu:


I porcja zdjęć z dnia pierwszego:

Taki widok pól towarzyszył mi niemal do końca © azbest87


Cerkiew w Krzeczowicach © azbest87


Autostrada się buduje © azbest87


Ulica prowadząca do rynku w Jarosławiu © azbest87


Opactwo Benedyktynek w Jarosławiu © azbest87


Na cmentarzu wojennym w Ryszkowej Woli © azbest87


Roztoczańskie górki już się pojawiają © azbest87


Na drodze do Radruża © azbest87


Cerkiew w Radrużu © azbest87


Wnętrze cerkwi © azbest87


Jeden z krzyży cmentarnych obok cerkwi © azbest87


Kaplica na wodze w Nowinach Horynieckich © azbest87


Wojskowa stacja wczesnego ostrzegania © azbest87


Na Roztoczu © azbest87


Roztocze- idealne na spokojny odpoczynek © azbest87


Cerkiew w Woli Wielkiej © azbest87


Razem z tym wpisem mały jubileusz, czyli 50 000 km przejechane razem z Bikestats:)




  • DST 63.33km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 20.32km/h
  • VMAX 54.42km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popołudniowo do Niechobrza

Czwartek, 31 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 0

Popołudniu zebrałem się na rower, gdy wiatr już trochę mniej doskwierał. Początek jazdy okropny. Nogi jak z galarety i w ogóle nie miałem siły pedałować, ale z czasem jakoś się rozkręciłem.
Najpierw na Kielanówkę przez strzelnicę i zjazd laskiem. Tam zaskoczyły mnie dziury przekopane w poprzek ścieżki. Na szczęście trochę gimnastyki plus Bomber pozwoliły wyjść mi z opresji bez szwanku chociaż już się zastanawiałem w którą stronę się katapultować;) Dalej podjazd terenem pod krzyż w Niechobrzu i zjazd asfaltem do Czudca. Kawałek główną i odbijam na podjazd w stronę miejscówki na ognisko. Nie byle jaka góreczka;) Zjazd drogą, którą już bardzo dawno nie jechałem, czyli Babia Góra II. Do Rzeszowa już standardowo bocznymi drogami i nad zalewem.
Do domu wpadłem tylko po to żeby ubrać bluzę i zaraz ruszyłem jeszcze z Mateuszem na przejażdżkę po mieście. Jak zwykle nad zalew i z powrotem z zahaczeniem rynku na kebaba:)

Miałem aparat ze sobą, ale nie chciało mi się robić zdjęć. Pstryknąłem tylko kilka.

Stara wieża obserwacyjna w Kielanówce © azbest87


Na szlaku w stronę krzyża w Niechobrzu © azbest87


Polna dróżka © azbest87


Przerwa na zdjęcie © azbest87


Gdzieś w Niechobrzu © azbest87




  • DST 57.49km
  • Teren 16.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 20.53km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 822m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okoliczne górki

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 30.05.2012 | Komentarze 1

Lekko chłodniej niż przez ostatni dni, ale po rozgrzaniu się na rowerze idealne warunki do jazdy. Tak więc śmignąłem sobie spokojnie po okolicznych górkach. Na początek las w Słocinie i podjazd na Magdalenkę. Później jakąś drogą w dół i pod górę do Woli Rafałowskiej. Stamtąd asfaltem do drogi Łańcut- Dynów. Chciałem zjechać na dół lasem, ale trafiłem na drogę, która skończyła się na czyjejś zamkniętej bramie, więc odwrót i zjazd asfaltem. Chciałem podjechać w terenie. Droga polna po sypkich kamieniach i nachyleniu >15%, ale okazuje się że po chwili znowu mnie prowadzi do asfaltu:/ Tak docieram do skrętu na Borówki. Przejazd szczytem z krótką przerwą pod sklepem. Zjazd szutrem i podjazd jeszcze na Matysówkę. Natomiast w dół standardowo torem motocrossowym.
Pierwsza połowa trasy łatwiejsza, bo z wiatrem w plecy. Na Borówkach trochę mi bardziej poprzeszkadzał, ale jakoś przetrwałem;)

W końcu 2000 km przekroczone w tym roku. Okropnie opornie mi to idzie, a raczej jedzie..;)

Trasa:


Zdjęć nie ma, więc dla ozdoby panorama z majowego weekendu:

Panorama z Małych Pienin- po lewej Pieniny, a z przodu Beskid Sądecki ze swoimi najwyższymi szczytami w paśmie Radziejowej © azbest87




  • DST 105.78km
  • Teren 31.00km
  • Czas 05:32
  • VAVG 19.12km/h
  • VMAX 54.93km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1551m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez Wilcze do Izdebek

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 6

Dzisiaj miałem ochotę na setkę, a że pogoda tylko zachęcała do realizacji tego planu to nie mogłem inaczej zrobić;)

Brakowało mi pomysłu na trasę, ale jak zwykle w trakcie coś się ułożyło. Zabrałem ze sobą tylko mapę Pogórza Dynowskiego i patrzyłem gdzie by tu pojechać:)

Przez miasto z bratem, bo akurat też jechał w tą stronę. Później na Przylasek w terenie i przez Wilczak do Lecki. Tam poszukuję sklepu, ponieważ picie w bidonie przy takim słońcu dość szybko znika. Z Białki wbijam się na podjazd w stronę Wilczego, którym jeszcze nie jechałem. W lesie standardowo, czyli pełno błota. Nie obyło się bez krótkich odcinków z buta z racji obklejonych błotem opony, które już nie dawały rady. Na Wilczym przerwa na żarcie i pomykam dalej w stronę drogi Dynów- Domaradz. Odbijam na Wesołą. Z mapy wynika, że gdzieś za kościołem powinienem znaleźć drogę polną w stronę szczytu wzniesienia. Niestety tych dróg było tam tyle, że nie wiedziałem w którą jechać;) w końcu jakąś ze sporymi koleinami zacząłem się wspinać do góry. Niestety tutaj też kawałek z buta, bo koleiny i zarośla praktycznie uniemożliwiały jazdę:/ Szkoda, bo górka miała z 10-12% i można było bez problemu podjechać całość. Na górze oczywiście dróżka płynnie przeszła w pole i łąkę;) po przedarciu się przez nie znalazłem jakąś inną idącą dalej pod górę, gdzie chciałem się dostać. Ta też niestety skończyła się na dość dużej łące, która wyglądała jakby ją ktoś zaorał i to zarosło trawą. Tutaj tak rzucało, że ciężko było jechać 5 km/h także znowu kawałek z buta. W końcu dotarłem na szczyt oznaczony wieżą triangulacyjną na wysokości 460 m. Stąd dojrzałem drogę idącą szczytem, która mnie interesowała. Na wzniesieniu łącznie dojrzałem bodajże 4 wieże przekaźnikowe. Chyba najwyższy punkt, więc silnie wykorzystywany;)
Zjazd asfaltem do Izdebek poszedł szybko. Taka jak i zakupy w sklepie, oraz podjazd mega serpentynami:) Ze 12 zakrętów łącznie, ale nieduże nachylenie, więc dość lajtowo się jedzie pod górę.
Z drugiej strony nie zjeżdżam na dół tylko odbijam w drogę idącą przez pola. Kilka km takiej jazdy i zjeżdżam do Golcowej, bo przez przypadek minąłem skręt w polach. Także kawałek dalej wbijam się na drogę idącą znowu na tą górę i mozolnie nadrabiam całą straconą wysokość. Później już szybciej przez Gwoźnicę w dół i wspinaczka tak by przejechać w stronę Straszydla. Na asfaltowym zjeździe od strony Lecki kładą asfalt, więc na części zjazdu jest wylany jakiś lepik. Taka przyczepność, że mógłbym się składać prawie do poziomu w zakrętach, a opony i tak by nie puściły;) Tylko później przez chwilę kleiłem się do podłoża, a ono do mnie- zwłaszcza wszelkie małe kamyczki i piasek:/ Na koniec jeszcze podjazd na Przylasek i zjazd drogą, którą podjeżdżałem.

Słońce znowu mnie dzisiaj trochę spaliło i przez to okropnie się pociłem. Parę litrów picia poszło. Dodatkowo jakiś taki bez mocy byłem.. strasznie mozolnie szła mi ta jazda. Przynajmniej od strony wytrzymałość co raz lepiej:)

Prawdopodobna trasa wygląda mniej więcej tak:P bo dokładnie nie jestem w stanie określić niektórych dróg;)


I parę fotek, których też jakoś nie chciało mi się dzisiaj robić:

Wilczak Leczański © azbest87


Widok na Pogórze Dynowskie © azbest87


Wilcze zdobyte po raz kolejny © azbest87


Widok ze szczytu w stronę Parku Krajobrazowego © azbest87


Brudas na szczycie © azbest87


Panoramicznie- w tle widać Cergową. Na żywo była bardzo dobrze widoczna © azbest87


Gdzieś na 460m, obok anteny © azbest87


Szczyt zdobyty © azbest87


Wieża przekaźnikowa © azbest87


Część serpentyn w Izdebkach © azbest87


Pola koło Golcowej © azbest87




  • DST 23.08km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 17.98km/h
  • VMAX 54.93km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słocińskie ścieżki z aparatem

Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 4

Z rana pojechałem z Mateuszem i Michałem do lasu na Słocinie porobić im zdjęcia na tamtejszych ścieżkach. Jeszcze po 12 dotarł do nas Bubu. Po 13 wykurzyła nas stamtąd nadciągająca burza, która dała znać o sobie za pomocą grzmotów. Powrót z Bubem. Udało się nam tylko wydostać z lasu i zaczęło padać. Reszta jazdy w porządnym deszczu, więc do domów wracamy nieźle przemoczeni.

Kilka zdjęć z tego leśnego focenia:

Kto pierwszy? © azbest87


I nie zdążyłem złapać w locie;) © azbest87


Michał leci w dół © azbest87


Na zakręcie © azbest87


Mateusz ciśnie.. © azbest87


Atak na strumyk © azbest87




  • DST 20.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 15.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 60m
  • Sprzęt Pożyczone itp
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przełom Dunajca

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 3

Przejażdżka rowerem podczas trekingu po Beskidzie Sądeckim i Pieninach. W Szczawnicy razem z Anią pożyczyliśmy rowery i ruszyliśmy na odcinek wzdłuż przełomu Dunajca do Czerwonego Klasztoru i z powrotem. Przyjemna przejażdżka, a nogi kręciły jakby wcale nie odczuwały paru dni łażenia z plecakiem o górach:)

Kilka przykładowych fotek z całego wypadu:

Kawałek po starcie z Piwnicznej © azbest87


Widok Tatr towarzyszył nam codziennie- tutaj niedaleko Radziejowej © azbest87


Przed nami Pieniny, a w dole Rezerwat Biała Woda © azbest87


Widok Trzech Koron obok Czerownego Klasztoru © azbest87


Najbardziej znana sosna, czyli Tatry z Sokolicy © azbest87




  • DST 79.95km
  • Teren 31.00km
  • Czas 04:01
  • VAVG 19.90km/h
  • VMAX 64.80km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 955m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosenne szwendanie

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 0

Piękny dzień do jazdy:) Słoneczko, ciepło, bezchmurnie. Tylko wiatr nie dawał spokoju. Wybrałem się na odcinek nad Pstrągową znaleziony na mapie, który prowadzi szczytem szutrowymi drogami. Najpierw jednak podjazd w terenie na Kielanówkę i szutrem pod krzyż w Niechobrzu. Przez Wielki Las na Pyrówki i dalej wzdłuż lasu, aż na górę w Pstrągowej. Tutaj poszukałem drogi z mapy, bo mapę oczywiście zapomniałem wziąć, ale na szczęście kojarzyłem mniej więcej gdzie to było. No i szukałem tam oznaczeń szlaku. Bardzo fajna trasa szczytem z widokami na Park Krajobrazowy i Beskid Niski. W końcu dojeżdżam do drogi na której byłem ostatnio chociaż w międzyczasie zgubiłem szlak;) Tutaj też zresztą gdzieś źle poskręcałem i zjechałem do Pstrągowej jakąś inną drogą, ale też bardzo fajną. Przez pola i las, oraz kawałek ciekawym wąwozem. Stamtąd koło ośrodka Kaczarnica do Lubeni. Tutaj jeszcze odbijam na podjazd koło kościoła i szczytem w stronę Przylasku. Tam skręciłem w jakąś drogę na której jeszcze nie byłem i w ten sposób w sumie też ciekawą drogą dojechałem do szutrówki idącej na Przylasek. Od teraz jazda minęła bardzo szybko z racji tylnego wiatru. Dzięki temu przez Budziwój można było pocisnąć trochę mocniej.
Bardzo przyjemna przejażdżka, tylko słońce mnie trochę spaliło na dłoniach, bo dzisiaj jechałem bez rękawiczek, a dłonie jeszcze nie opalane;)
Udało się też fajnie przejechać szczytem górki przeszło 20 km robiąc coś na kształt koła wokół Pstrągowej. I to w większości w terenie po szutrowych i leśnych drogach.

Mapa:


Trochę fotek:

Kościół w Racławówce- Zabierzowie © azbest87


Kapliczka przy szlaku © azbest87


Jazda przez Wielki Las © azbest87


Dalej szutrami wzdłuż lasu © azbest87


Widoki na górce w Pstrągowej © azbest87


Krzyż gdzieś tam.. © azbest87


Z widokiem na park krajobrazowy © azbest87


Góra Bardo niemalże jak na dłoni © azbest87


Wiosenne Pogórze Strzyżowskie © azbest87


Jakaś rudera gdzieś w lesie © azbest87


Wszystko kwitnie na wiosnę © azbest87


I jeszcze wiosenne drzewa © azbest87


A jutro w góry! Tym razem jednak z plecakiem na pieszo:)


Kategoria 50-100km, Fotki, Tu i tam


  • DST 100.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 05:33
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 68.03km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 1484m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

W końcu tysiąc przekroczony i pierwsza setka

Piątek, 20 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 3

Długo nie mogłem się zebrać do pierwszej setki, a dzisiaj w końcu był czas i pogoda dobra do dłuższego kręcenia.
Wjechałem gdzieś przed południem i skierowałem się przez zalew na Grochowiczną. Zjazd do Czudca czarnym szlakiem. Z górki zobaczyłem, że nad Wielkim Lasem zbierają się groźnie wyglądające burzowe chmury, a w sumie tam zamierzałem jechać. Stwierdzam że nie warto pchać się prosto pod deszcz i zmieniam trasę. Po zakupach w Czudcu jadę w stronę Nowej Wsi i obieram kierunek na Strzyżów. Przejeżdżam w okolicach niejakiej Białej Góry i jadąc drogami jakimi mi się podobało trafiam na jakąś ścieżkę przyrodniczą, która doprowadza mnie przez las do Łętowni- w sumie fajny zjazd:) Niedaleko stoku narciarskiego zjeżdżam do Strzyżowa. Przejeżdżam przez most i zaczynam podjazd w stronę Brzeżanki. Gdzieś mijam zielony szlak i docieram prawie na szczyt;) No właśnie prawie.. od niego dzieli mnie prawie pionowa kilkunastometrowa ścianka.. Nie pozostaje nic innego jak wnieść tam rower. Łatwo nie było, bo było na tyle strome, że ześlizgiwałem się z rowerem w dół. Na górze znajduję szlak, a na najwyższym punkcie- wycinkę;) Nie zauważyłem, żeby był jakoś konkretnie zaznaczony, no ale wysokość 477 zdobyta;) Zaczynam zjazd w stronę Bonarówki i gdzieś w połowie znowu gubię szlak, czyli standard jak dla mnie;) Tak czy siak trafiam do drogi do której chciałem i zjeżdżam do Żyznowa. Tutaj wymyśliłem sobie, że jeszcze podjadę czarnym szlakiem na Kopalinę. To już nieźle dało mi popalić. Szczytem zacząłem jechać w stronę północną i chciałem znaleźć jakiś nowy zjazd, ale dwa razy pod rząd się nie udało. Najpierw po około kilometrowym zjeździe skończyłem na wycince nad jakimś wąwozem, gdzie nie było mowy, żeby przedostać się z rowerem. Za drugim razem skończyłem u kogoś na podwórku, więc znowu trzeba było dymać z powrotem pod górkę. W końcu zjechałem asfaltem, bo już nie miałem ochoty się gubić. Reszta powrotu standardową trasą, wschodnią stroną Wisłoka z gigantycznym głodem, ale mimo to jeszcze dobiłem po mieście ze 4-5 km tak, że podjeżdżając pod klatkę na liczniku wybiło mi dokładnie 100 km:)

Trasa- odcinki w lesie i na koniec po mieście tylko tak z grubsza.


Trochę zdjęć przez które sporo wydłużył mi się wyjazd;)

Na Grochowicznej © azbest87


Nad Wielkim Lasem zbierają się ciemne chmury © azbest87


Zabawa ze statywem i jestem na zdjęciu;) © azbest87


I znowu ja, ale więcej już dzisiaj nie będzie;) © azbest87


Kościół w Czudcu © azbest87


A tam miałem jechać- upiekło mi się :) © azbest87


Całkiem przyjemne widoczki © azbest87


Widok za plecy w połowie podjazdu na Brzeżankę © azbest87


Dalej jazda szutrem © azbest87


Zjazd pewnie byłby piękny:) © azbest87


Ale stwierdziłem że wyniosę tędy rower;) © azbest87


Po zjechaniu do Bonarówki ukazał mi się taki przyjemny krajobraz © azbest87


Park Czarnorzecko- Strzyżowski pozostaje za mną © azbest87


Tęcza- nagroda za podjechanie na Kopalinę © azbest87




  • DST 38.31km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 19.00km/h
  • VMAX 42.78km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poszukiwanie zawilców, czyli na Przylasek

Środa, 18 kwietnia 2012 · dodano: 18.04.2012 | Komentarze 2

Z rana nawet trochę słońce się pokazywało, ale jak wyszedłem na rower to tylko całe niebo w chmurach. Bardziej się spodziewałem, że zaraz zacznie padać niż że wyjdzie znowu słońce.
Jakoś tak średnio mi się dzisiaj jechało, więc dobrze, że wziąłem ze sobą aparat to przynajmniej pobawiłem się nim trochę. Przy okazji mogłem trochę przetestować kilka pierdół do niego: szarą połówkę, wężyk spustowy i statyw elastyczny.
Najpierw nad zalew. po czym obrałem kierunek na Przylasek spodziewając się ujrzeć tam cały las przykryty zawilcami- no i nie zawiodłem się:) Uwielbiam ten widok. Szkoda tylko, że słońca nie było, bo wtedy efekt jest jeszcze lepszy.
Pogoda nie rozpieszcza, ale przynajmniej mnie nie zlało. Forma jakaś taka mizerna, albo kiepski dzień miałem;)

Trochę z fotozabawy:

Chmury straszą.. © azbest87


Na kładce- straszy zerwaniem, ale ciągle daje radę © azbest87


Ścieżka w stronę kapliczki © azbest87


Jedna z dróżek w Przylasku © azbest87


Przerwa na robienie zdjęć;) © azbest87


Zawilec w przybliżeniu © azbest87


A tu już dwa zawilce © azbest87


Jeden wyszedł ponad szereg! © azbest87


Przypiąłem statyw do drzewa i strzeliłem sobie fotkę:P © azbest87


Kategoria 0-50km, Tu i tam, Fotki


  • DST 91.40km
  • Czas 04:00
  • VAVG 22.85km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 1075m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na szosie w słoneczku

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 3

Pogoda się w końcu poprawiła, więc trzeba było spalić trochę świątecznych kalorii. Niestety mój rower został w zeszłym tygodniu u dziadków, także musiałem użyczyć któregoś roweru brata. Wziąłem jego szosę treningową. Trochę duża, ale bardzo nie przeszkadzało to, gorzej z ustawieniami pod siebie. Myślałem że jest w miarę ok, ale w czasie jazdy szybko wyszło, że siodło jest za wysoko. Nie miałem kluczy ze sobą, więc nie miałem jak go obniżyć z racji zacisku na imbus. Przez to jechało mi się dość ciężko i niewygodnie. Na następny raz nie popełnię tego samego błędu;)
Do tego przełożenia w tej szosie do najlżejszych nie należą i górki trzeba było pokonywać dość siłowo nawet na najmniejszym przełożeniu, ale dało radę;)

Wybrałem się w okolice Dynowa. Na dobry początek Słocina, Chmielnik i podjazd w Zabratówce. Na szczycie serpentyn w Dylągówce wspaniałe widoki. Góry Słonne widać bez problemu i wydaje mi się, że udało się też dojrzeć Bieszczady- to jeszcze do sprawdzenia;) Podjazd z Dynowa w stronę Lubna i Wesołej jak zwykle trochę się ciągnął, no ale w końcu wychodzi na około 450 m. Na szczycie przerwa na skonsumowanie paru kawałków świątecznych placków;) Spory kawałek przejechałem drogą na Domaradz i odbiłem na północ w stronę Kąkolówki. Fajny zjazd serpentynami w lesie i w końcu wypadam niedaleko Błażowej. Stamtąd już prosto na północ po płaskim i na koniec jeszcze podjazd w Kielnarowej i zjazd przez Matysówkę.

Danych brak, bo jechałem bez licznika. Kilometry z bikemap, a czas grubo zaokrąglony i podany na oko;) Tempo ogólnie bardzo spokojne, ale ile mi dokładnie zeszło to nie mam pojęcia;)

Trasa:


Wziąłem aparat, ale mało zdjęć robiłem, dlatego wrzucam tylko kilka sztuk.

Po wjechaniu serpentynami w Dylągówce © azbest87


Krajobrazy z góry w Dylągówce © azbest87

Ledwie widoczna górka po prawej to Chryszczata:)

Przerwa na kawałek placka © azbest87


Droga do Wesołej © azbest87


Widoczki na pogórze © azbest87