Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102730.07 kilometrów w tym 8000.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707743 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Szosa

Dystans całkowity:37008.85 km (w terenie 238.00 km; 0.64%)
Czas w ruchu:1433:18
Średnia prędkość:25.86 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:367255 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:161 (86 %)
Suma kalorii:1026058 kcal
Liczba aktywności:637
Średnio na aktywność:58.28 km i 2h 15m
Więcej statystyk
  • DST 36.50km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 26.71km/h
  • VMAX 73.40km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 980kcal
  • Podjazdy 560m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popracowe ciśnięcie

Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 19.07.2017 | Komentarze 0

Krótko, ale treściwie po pracy. Na początek mocnym tempem na Babią Górę i szybki zjazd w stronę Czudca, gdzie poprawiam swojego KOMa:) Następnie mała hopka i kolejny podjazd z Czudca do Niechobrza. Na deser małe góreczki okolic Zgłobnia i do domu.
Było kilka mocniejszych pociśnięć że aż nogi zabolały, ale bardziej chyba poczułem to w płucach;)



Kategoria 0-50km, Szosa, Tu i tam


  • DST 56.40km
  • Czas 02:15
  • VAVG 25.07km/h
  • VMAX 74.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1620kcal
  • Podjazdy 1050m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

4 górki

Niedziela, 16 lipca 2017 · dodano: 16.07.2017 | Komentarze 0

Cały tydzień bez jazdy, bo jakoś nie było kiedy. Dzisiaj przynajmniej dwie godzinki udało się wygospodarować. Miałem ochotę coś tam po górkach pojeździć. Jak wyjechałem przed 12 to wydawało się lekko chłodno, ale zaraz słońce wyszło zza chmur i było całkiem przyjemnie. Na początek trochę po płaskim na rozgrzewkę i Sołonka. Standardowo na stromiźnie trochę wycięło nogi, ale nawet jakoś zmęczyłem i to poprawiając swój PR. Na górze dogania mnie jakiś gość na karbonie, więc jadę za nim do zjazdu z myślą że pewnie tam mi odjedzie, ale gość się trochę wlekł na tym zjeździe, a nie chciałem go wyprzedzać, więc jechałem co chwilę hamując.. Czas do poprawki! Na dole kawałek główną do Niebylca i uderzam na podjazd na Żarnową, którym już dawno nie jechałem. Całość raczej na spokojnie za to na zjeździe sruuu w dół.. Dobrą prędkość można tam rozwinąć:) Na dole tylko nawijka i z powrotem na górę inną drogą, a później kawałek szczytem na północ. Kawałek przed głównym zjazdem dostrzegam nadciągającą chmurę, która mnie szybko atakuje. Na szczęście akurat dojechałem do wiaty, więc na kilka minut się schowałem. Deszcz jak szybko nadciągnął tak szybko zniknął, więc zaraz mogłem jechać dalej. Zresztą i tak okazało się że w lesie nie było po nim śladu, a dalej nie padało.. W Czudcu małe tankowanie, bo w bidonie pusto i na koniec jeszcze podjazd w stronę Niechobrza i sprint do Boguchwały.





  • DST 66.40km
  • Czas 02:25
  • VAVG 27.48km/h
  • VMAX 74.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1650kcal
  • Podjazdy 810m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pstrągowa z bratem

Niedziela, 9 lipca 2017 · dodano: 09.07.2017 | Komentarze 0

Traska z Młodym. Ustawiliśmy się o 10 rano co by później został wolny czas. Na początek po płaskim do Błędowej gdzie pocisnąłem trochę pod górkę, ale po wczorajszej trasie lekko czułem nogi, więc nie było za dużo mocy i trochę mnie przytkało. Później jazda już dużo spokojniej przez Dąbrowę i Będziemyśl. Przez kolejną górkę wracamy do Nockowej i uderzamy na trochę większy podjazd w Olimpowie. Następnie zjazd przez Pstrągową i mocne tempo (cały czas koło 40) aż do głównej drogi przed Czudcem. Po tym odcinku już trochę zbombiło mi nogi i czas zaczął mnie gonić, więc już na spokojnie do Boguchwały.





  • DST 71.60km
  • Czas 02:47
  • VAVG 25.72km/h
  • VMAX 72.40km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 1900kcal
  • Podjazdy 1050m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strzyżów

Sobota, 8 lipca 2017 · dodano: 08.07.2017 | Komentarze 0

Takie tam plątanie na szosie po okolicznych górkach. Na początek przez Mogielnicę do Niechobrza i podjazd w stronę Czudca. Nogi jakieś ciężkie więc nie chciało mi się cisnąć tym bardziej, że od początku jadę pod mocny wiatr w twarz. Na zjeździe do Czudca nie daje się wyprzedzić autu i jeszcze mu odjeżdżam na zakrętach;) Później atakuje kolejny podjazd na Przedmieściu Czudeckim i szczytami przejeżdżam aż do zjazdu do Strzyżowa. Dalej wiatr w twarz więc chwilami nawet ciężko się bardziej rozbujać. W Strzyżowie jadę drogą koło tunelu i uderzam przez miasto na drugą stronę. Postanowiłem pojechać na drogę przez Grodzisko i Zawadkę, którymi nie jechałem już ładnych parę lat. Skończyło mi się tam picie, zaczynam się robić głodny, a tu dalej pod wiatr i zaczyna się podjazd. Mimo to zaczyna się jechać trochę lepiej, ale szukam sklepu. Tak docieram na szczyt i zjeżdżam do Pstrągowej, gdzie w końcu znajduję otwarty sklep - trzy wcześniejsze były zamknięte. Kupuję picie i wcinam dwa banany. Nareszcie też zaczyna wiać w plecy, więc leci się trochę łatwiej, ale tylko do Czudca. Tam odbijam na podjazd którym wcześniej zjeżdżałem i trochę go męczę.. Za to zjazd przez Mogielnicę gdzie uciekałem przed goniącym mnie autem poszedł ekspresowo- niewiele zabrakło do KOM-a;)
No i 3000 nabite w tym roku:)





  • DST 61.50km
  • Czas 02:02
  • VAVG 30.25km/h
  • VMAX 59.80km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1540kcal
  • Podjazdy 670m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie do końca wolny dzień..

Środa, 5 lipca 2017 · dodano: 05.07.2017 | Komentarze 0

Niby dzisiaj wolny dzień w pracy, ale jak to zawsze uzbierało się sporo innych rzeczy. Trzeba pojechać to tu to tam, załatwić to i owo, więc na rower ruszyłem dopiero po 16. W ostatniej chwili bo pod wieczór zapowiadały się opady.
Jazda przez Zarzeczu do Lubeni i Straszydla. Noga dzisiaj słabo zapodawała, albo mi się tylko tak wydawało, bo średnia wyszła całkiem dobra. Serpentyny w Hermanowej jakoś zmęczyłem, później zjazd do Nowego Borku i bocznymi drogami w stronę Tyczyna. Po drodze jeszcze pocisnąłem trochę pod górkę w Borku Starym, ale pod koniec ścięło mi już nogi, więc końcówkę odpuściłem. Z Tyczyna boczną drogą na Budziwój (po drodze zaczęło straszyć deszczem ale nic z tego nie było) i później prosto na Rzeszów z zaliczeniem ścieżki wzdłuż zalew z jednej i drugiej strony. Jeszcze miałem chwilę czasu, więc na koniec jeszcze skoczyłem sobie przez Racławówkę i do domu.





  • DST 53.70km
  • Czas 01:57
  • VAVG 27.54km/h
  • VMAX 55.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1320kcal
  • Podjazdy 660m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie od końca przed deszczem..

Niedziela, 2 lipca 2017 · dodano: 02.07.2017 | Komentarze 0

Pogoda na tym weekendzie nie rozpieszcza za bardzo. Z rana znowu coś padało, więc na rower dopiero koło 13 jak trochę przeschło. Na początek wmordewind okrutny.. pizgało z zachodu do niemożliwości. Jakoś się tak przeturlałem za Czudec i uderzyłem na podjazd do Pstrągowej. Trochę schowane za górką i miedzy zabudowaniami, więc tu było lepiej. Na górze znowu wiatrzysko do którego dołączył deszcz. Zjazd do Wiśniowej bardzo asekuracyjny, bo moja tylna opona praktycznie nie trzyma na mokrym asfalcie. Poza tym wiatr z deszczem prosto w twarz- uczucie jakby ktoś szpilki wbijał w skórę na twarzy. Później chciałem przeciąć przez Będzienicę w stronę Woli Zgłobieńskiej, ale trochę się zamotałem w tych dróżkach co skończyło się dodatkowym 100-metrowym podjazdem w deszczu. Ostatecznie udało się wyjechać tam gdzie chciałem. Z Woli Zgłobieńskiej wiatr już w plecy, chociaż słabszy niż jak jechałem w tamtą stronę, ale mimo to całkiem fajnie się leciało. W międzyczasie nawet przestało padać tylko i tak wszędzie mokro więc podczas jazdy dalej czułem się jak w deszczu. Mimo wszystko przyjemnie się jechało:)



Kategoria 50-100km, Szosa, Tu i tam


  • DST 31.60km
  • Czas 01:05
  • VAVG 29.17km/h
  • VMAX 59.80km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 770kcal
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po deszczu

Sobota, 1 lipca 2017 · dodano: 01.07.2017 | Komentarze 0

Z rana pogoda storpedowała moje plany na jazdę, a popołudniu nie było czasu więc ostatecznie udało się wygospodarować tylko godzinkę na jazdę. Z tego powodu zrobiłem sobie parę mocniejszych przyspieszeń po drodze- głównie na mniejszych góreczkach. Parę dobrych czasów udało się wykręcić:)





  • DST 31.60km
  • Czas 01:07
  • VAVG 28.30km/h
  • VMAX 66.20km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 870kcal
  • Podjazdy 490m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czudec

Środa, 28 czerwca 2017 · dodano: 28.06.2017 | Komentarze 0

Krótka trasa po pracy. Wyjechałem kilka minut przed 20, ale i tak było na termometrze 28 stopni. Przez to podjazd pod krzyż trochę mnie zgotował chociaż jest dość łatwy. Zgodnie z planem przejechałem do Czudca i wróciłem z powrotem. Po jeździe z sakwami czuć że więcej mocy w nodze, ale za to organizm trudniej wkręcić na wyższe obroty. 



Kategoria 0-50km, Szosa, Tu i tam


  • DST 51.50km
  • Czas 01:44
  • VAVG 29.71km/h
  • VMAX 58.30km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 1130kcal
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po płaskiej szosie

Niedziela, 25 czerwca 2017 · dodano: 25.06.2017 | Komentarze 0

Pierwszy raz na rowerze po ukraińskim wyjeździe. Jak siadłem na szosę to na początku nie mogłem jej opanować;) Jaki lekki ten rower! No i siodełko niżej niż w góralu, więc czułem się jakbym siedział na klopie.. Niestety nie wziąłem ze sobą odpowiedniego imbusa i trzeba było tak jechać, bo wracać mi się nie chciało. Po jeżdżeniu z sakwami teraz nie mogłem wkręcić organizmu na wyższe obroty, ale za to przy ewidentnie niższym obciążeniu więcej siły idzie w korby. Pojechałem na Słotwinkę i po pokonaniu podjazdu trochę mi odblokowało nogi, więc po zjechaniu na płaskie i z wiatrem w plecy leciało się dość fajnie. Od Bratkowic wiatr boczny więc już trochę gorzej, a powrót do Rzeszowa i jazda przez miasto pod wiatr więc i średnia zdecydowanie spadła.





  • DST 169.20km
  • Teren 3.00km
  • Czas 07:10
  • VAVG 23.61km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 3800kcal
  • Podjazdy 2010m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przemyśl

Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 11.06.2017 | Komentarze 0

Po głowie chodziła mi jakaś dłuższa trasa i w końcu padło na Przemyśl. Co prawda nie miałem całego dnia na jazdę, bo popołudniu musiałem wrócić, ale przy wczesnej pobudce wystarczyło żeby obskoczyć w obie strony. Dlatego wyjazd paręnaście minut po 7. Niestety pogoda zaskoczyła mnie nie miło- mokro i tylko 16 stopni. Zapowiadało się trochę lepiej, a tak to trafiłem na najbrzydszy dzień w tym tygodniu. Pod trasę postanowił się podłączyć jeszcze Funfell, więc spotykamy się w Tyczynie i dalej jedziemy już razem. Po rozgrzewce temperatura bardzo nie przeszkadza, a nawet bym powiedział że miło chłodzi. Słońce nie dopieka, więc człowieka tak nie suszy- ogólnie dość dobrze się jechało przy tej pogodzie. Szkoda tylko widoków, które w słoneczne dni są niewątpliwie dużo lepsze na tej trasie.
Droga do Przemyśla od początku szła dość gładko mimo, że miałem postanowienie nie narzucać zbyt wysokiego tempa. Do celu docieramy w 3 godziny ze średnią ponad 27 chociaż po drodze było sporo mniejszych górek i dwa większe podjazdy. Nie spodziewałem się takiego tempa. Drastycznie ta średnia spada podczas plątania się po mieście, pobieżnego zwiedzania i szukania czegoś do żarcia. Z racji że była dopiero 11 w niedzielę to prawie wszystkie knajpki pozamykane, więc ciężko było znaleźć coś konkretnego na obiad. Swoją drogą w Rzeszowie coś takiego byłoby nie do pomyślenia. W końcu łapiemy się na kebaba przy dworcu i robimy chwilę przerwy.
Przed 12 w końcu ruszamy i na początek podjazd serpentyną na północ. W górnej część siadam na koło skutera który mnie zaczął wyprzedzać, ale już pod szczytem odpuszczam sobie po kierowca zaczął się denerwować;)
W Żurawicy odbijamy na Pruchnik i zaczyna się powolna męka. Ruszył się wiatr z zachodu i wieje nam w twarz, do tego dystans robi już swoje zaczynamy czuć zmęczenie. Jakoś dojechaliśmy do Pruchnika, gdzie postanawiamy się rozdzielić- Funfell jedzie na Kańczugę po mniejszych górkach, a jak tak jak planowałem na Świebodną. Tam zaczyna się podjazd który wysysa ze mnie siłę. Jadę niczym emeryt, ale jakoś w końcu doczołgałem się na szczyt. Nawet weszła 15% ściana pod koniec, ale tu już musiałem zastosować technikę węża;) Zjazd i znowu ścianka w górę i reszta zjazdu do Widaczowa. Górka w Jaworniku wchodzi trochę lepiej- tak jakbym zaczął odzyskiwać siły. Po zjechaniu z serpentyn w Szklarach tempo mi wyraźnie wzrosło i tak doleciałem do Tyczyna. Tutaj nagle zaatakował mnie głód i znowu zaczęło mnie odcinać, ale już niedaleko do domu, więc tylko batonik na głód i przez kładkę do Boguchwały. W drodze powrotnej prędkość znacznie poniżej oczekiwań, no ale cóż..
Ze dwa lata już nie robiłem takich dystansów i sporo sił to kosztował, ale jak zwykle jest satysfakcja:)


Jakieś tam foty z komórki:
Panorama rynku w Przemyślu
Panorama rynku w Przemyślu © azbest87

Wieża zegarowa czyli muzeum dzwonów i fajek
Wieża zegarowa czyli muzeum dzwonów i fajek © azbest87

Pod zamkiem w Przemyślu
Pod zamkiem w Przemyślu © azbest87