Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102701.43 kilometrów w tym 7993.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707618 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z kimś

Dystans całkowity:22234.17 km (w terenie 2120.50 km; 9.54%)
Czas w ruchu:1062:23
Średnia prędkość:20.40 km/h
Maksymalna prędkość:89.27 km/h
Suma podjazdów:164620 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:156 (83 %)
Suma kalorii:199487 kcal
Liczba aktywności:427
Średnio na aktywność:52.07 km i 2h 35m
Więcej statystyk
  • DST 21.57km
  • Czas 01:27
  • VAVG 14.88km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 162 ( 85%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 667kcal
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na lody z przyczepką

Środa, 12 maja 2021 · dodano: 13.05.2021 | Komentarze 0

Rodzinna przejażdżka na lody do Sędziszowa. Dzisiaj przyczepkę zaprzągłem do Cuba, bo na górkach oferuje trochę lżejsze przełożenia co przy dodatkowych 50kg jest dość zauważalne w porównaniu do szosy. Trzeba przyznać że podjazd 12% z takim obciążeniem to już robi swoje. Powrót pod mocny wiatr, ale bardziej płasko. Trzeba było się spieszyć, bo dzieciaki zaczęły zasypiać. 




  • DST 7.46km
  • Czas 00:26
  • VAVG 17.22km/h
  • VMAX 37.08km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 155 ( 81%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 236kcal
  • Podjazdy 86m
  • Sprzęt FOCUS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy raz z przyczepką

Środa, 28 kwietnia 2021 · dodano: 29.04.2021 | Komentarze 0

Jakiś czas temu kupiłem przyczepkę do roweru dla dzieciaków, ale nie było póki co pogody żeby ją wypróbować. Jednak w końcu trafiło się słoneczne popołudnie, więc wybraliśmy się na krótką przejażdżkę po okolicy celem wypróbowania sprzętu. 
Dzieciakom bardzo się spodobało, więc chyba będziemy częściej jeździć jak tylko zrobi się ciepło. Ja za to mogę nieźle siłę poćwiczyć, bo czuć w nogach że się ciągnie dodatkowe jakieś 45 kg, zwłaszcza na górkach;)




  • DST 145.35km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:41
  • VAVG 25.57km/h
  • VMAX 68.04km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 5590kcal
  • Podjazdy 1585m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielka Pętla Bieszczadzka

Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 16.08.2020 | Komentarze 0

Rzecz niespotykana- cały dzień wolny na rower! Padło na Wielką Pętlę Bieszczadzką. Co prawda nie wiedziałem, czy dam radę przy mojej obecnej formie, ale spróbować można;) Pojechał ze mną brat, żebym nie był samotny w katowaniu po górkach;) 
Start w Lesku, gdzie jesteśmy już o 9. Słońce ładnie świeci i zapowiada ładny dzień. Przynajmniej na początku;) Na rozgrzewkę podjazd przez Lesko i później powoli, lekko pod górkę w stronę Ustrzyk Dolnych. Pogoda przyjemna- słonecznie i 19 stopni- idealnie do jazdy. Krótka przerwa pod cerkwią w Rabem i podjeżdżamy na przełęcz przed Żłobkiem. Zjazd do Czernej i wspinaczka w stronę Lutowisk z punktem widokowym na Bieszczady na szczycie. Dalej odbijamy na chwilę w bok pod cerkiew w Smolniku (wpisana na listę UNESCO) gdzie podjeżdża się po betonowych płytach i szutrze. Kawałek dalej niestety kończy się nam woda,a słońce już przypieka, więc do Ustrzyk Górnych jedzie się trochę mozolnie. W Ustrzykach robimy dłuższy popas i uzupełniamy zapasy wody. Od Lutowisk ciągle straszą nas ciemne chmury, ale do tej pory udaje się nam ich unikać. Teraz trzeba rozruszać się po przerwie. Podjazd pod przełęcz Wyżniańską jest do tego idealny. Po drodze mokry asfalt, więc minęliśmy się z deszczem. Na przełęcz mega korek. Okazuje się, że na szczycie jakaś akcja ratunkowa. Wylądował helikopter pogotowia, stoi karetka i GOPR. Mijamy całą akcje i zjeżdżamy w dół znowu po mokrym asfalcie. Podjazd na przełęcz Wyżną jak zawsze malowniczy, więc trochę przerw na zdjęcia. Zmiany ciśnienia powodują, że Garmin pokazuje trochę nieprawidłowe wysokości, więc w rzeczywistości tych przewyższeń zapewne wyszło więcej. Z przełęczy nareszcie czeka nas porządny zjazd, bo do tej pory droga głównie szła do góry. Kilkanaście kilometrów w dół, ale po mokrym asfalcie, ponieważ chwilę wcześniej przeszła burza. Przyczyniło się to też do sporego ochłodzenia. Temperatura na przełęczy spada do 15 stopni i dalej powoli leci w dół, żeby zatrzymać się na 13. Nad nami ciemne chmury i kiepskie prognozy co do najbliższej pogody. Wtedy też podczas podjazdu pod Przysłup zaczyna padać. Początkowo lekko, ale po zjeździe co raz mocniej. Kawałek przed Cisną robimy przerwę na przystanku. Musiałem zabezpieczyć aparat przed deszczem i ubrać jaką kurtkę w końcu, bo do tej pory jechałem na krótki. Przeczekujemy kilkanaście minut na przystanku w czasie bardziej intensywnych opadów i przy trochę mniejszym deszczu ruszamy na przód. Bardziej na północy widać, że trochę się rozpogadza dlatego odpuszczamy sobie przerwę w Cisnej i jedziemy na przełęcz, żeby szybciej się przebić do lepszej pogody. Na szczycie rzeczywiście przestaje padać, a po kilku kilometrach zjazdu wychodzi słońce i zaczyna się robić co raz cieplej. Powoli zaczynamy schnąć, tym bardziej że droga cały czas lekko z górki i tempo w miarę przyzwoite mimo ponad 100 km po górach które już mamy w nogach. Dojazd do Leska to już w sumie droga bez historii. Tylko wyczekiwaliśmy końca. To była zdrowa przejażdżka:) I o dziwno nogi nawet nieźle dały sobie radę:) Przewyższeń miało wyjść około 2000m, ale Garmin coś świrował przez burze, więc wysokości nie dokładne. Podejrzewam że w rzeczywistości było więcej co zresztą czułem w nogach:P


Przez cały dystans przetargałem ze sobą aparat to chociaż wrzucę kilka zdjęć;)

Cerkiew w Rabe
Cerkiew w Rabe © azbest87

Serpentyny w Żłobku
Serpentyny w Żłobku © azbest87

Widok na Bieszczady nad Lutowiskami
Widok na Bieszczady nad Lutowiskami © azbest87

Wnętrze cerkwi w Smolniku
Wnętrze cerkwi w Smolniku © azbest87

Akcja śmigłowca na przełęczy Wyżniańskiej
Akcja śmigłowca na przełęczy Wyżniańskiej © azbest87

Zjazd w stronę Brzegów Górnych z widokiem na Wetlińską
Zjazd w stronę Brzegów Górnych z widokiem na Wetlińską © azbest87

Kuba, a w tle Caryńskia
Kuba, a w tle Caryńskia © azbest87

Widok z serpentyn na Połoninę Caryńską
Widok z serpentyn na Połoninę Caryńską © azbest87




  • DST 29.71km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.56km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 998kcal
  • Podjazdy 187m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Majką w foteliku

Środa, 1 lipca 2020 · dodano: 01.07.2020 | Komentarze 0

Przejażdżka z Majką w foteliku. Pierwszy raz była ze mną na rowerze i chyba jej się spodobało:) W sumie bez większych problemów wytrzymała prawie 30 km. Odcinek leśny chyba był dla niej trochę nudny, bo zaczęła się robić senna, ale później się rozbudziła:) Na koniec jeszcze plac zabaw z którego oczywiście ciężko było ją wyciągnąć. 




  • DST 64.52km
  • Czas 02:12
  • VAVG 29.33km/h
  • VMAX 49.32km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 2368kcal
  • Podjazdy 275m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Upał

Sobota, 13 czerwca 2020 · dodano: 17.06.2020 | Komentarze 0

Musiałem oddać auto do mechanika na 2 godziny, więc rower zabrałem ze sobą i w tym czasie zrobiłem sobie pętelkę. Start przed 11, a już było dość ciepło. Później było tylko gorzej.
Na początek do Ropczyc i wyjeżdżam stamtąd na północ. Na podjeździe zauważam innego kolarza, więc trochę przycisnąłem i na początku zjazd doganiam go. Po dostaję od niego propozycję, żeby pojechać trochę po zmianach. On jedzie do Mielca, a ja nie miałem jakiegoś celu, więc się podłączam. Co prawda miałem oszczędzać kolano, ale jakoś tak dość dobrze się jechało. Chyba lekko wiało w plecy, więc jazda po zmianach była dość mocna. Prędkość rzadko schodziła poniżej 35 km/h. Przynajmniej powyżej 35 pęd powietrza trochę chłodził, bo przy niższej prędkość człowiek trochę się gotował od słońca. Temperatura praktycznie nie schodziła poniżej 30 stopni. 
We dwóch dojeżdżamy od Tuszymy i tam się rozdzielamy. Ja jadę kieruję się przez las na Niwiska. Wiatr przestaje pomagać, a słońce zaczyna co raz bardziej dopiekać. Na tym odcinku jedzie mi się ciężko, a zapasy picia topnieją z każdym kilometrem. Mimo że zabrałem 2 bidony to po półtorej godziny miałem już pusto, a mnie suszyło. W końcu odbijam na południe i zaczyna mi się lepiej jechać. Do Sędziszowa lecę już prosto drogą przez Kamionkę i nawet tempo dalej udaje się utrzymać w miarę przyzwoite. 




  • DST 39.76km
  • Czas 01:34
  • VAVG 25.38km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Kalorie 1424kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z braćmi

Niedziela, 16 lutego 2020 · dodano: 17.02.2020 | Komentarze 0

Tym razem jazda razem z braćmi. Przyjechali do mnie z Rzeszowa. Później wspólna pętelka po płaskich terenach na północy, bo formy nie ma na nic mocniejszego. Zresztą wiatr tak dawał popalić, że nie trzeba było jeździć po górkach;)




  • DST 37.17km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 17.02km/h
  • VMAX 47.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1629kcal
  • Podjazdy 730m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki Las

Niedziela, 3 listopada 2019 · dodano: 10.11.2019 | Komentarze 5

Po raz kolejny zwiedzanie znanych ścieżek w Wielkim Lesie Czudeckim. Razem z Kubą najpierw Grochowiczna i zjazdu w paryje;) Powrót na górę i główną drogą przez las. Pojechaliśmy na dawno nieodwiedzaną przeze mnie ścieżkę przyrodniczą. Do tego mój ulubiony i przyjemny zjazd w kolejne wąwozy. Na końcu trochę terenu odgrodzone taśmami i goście na motorach szaleją po mega stromych ściankach. Wracamy asfaltem znowu na górę i kolejny zjazd na Leśny Tabor. Stromą ścianą obok zasuwamy do góry, bo trochę mokro i nie da rady podjechać. Wyjeżdżamy za krzyżem w Niechobrzu i zjeżdżamy szutrami. Brak formy to na koniec już poczułem, że nogi nie bardzo chciały szybciej kręcić. Trochę górek i to stromych zostało dzisiaj zaliczonych. 


Kategoria 0-50km, Tu i tam, Z kimś


  • DST 40.56km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 73.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1518kcal
  • Podjazdy 679m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złota jesień w lesie

Niedziela, 27 października 2019 · dodano: 02.11.2019 | Komentarze 0

Apogeum braku czasu. Trzy tygodnie ładnej jesiennej pogody, a ja znalazłem czas na rower w ostatni ładny dzień;) Dobre i cokolwiek.
Razem z bratem wybrałem się pobłąkać trochę po lesie. Oczywiście nie obyło się bez błądzenia i utopienia w błocie, czyli standard:D 
Przyjemność z jazdy bardzo duża. Nogi jakoś kręciły, ale pod górkę to raczej się wczołgiwałem. Na szczęście już widać koniec na budowie, więc jest nadzieja że będzie kiedyś lepiej:)


Kategoria 0-50km, Tu i tam, Z kimś


  • DST 65.25km
  • Czas 02:30
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 64.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 2633kcal
  • Podjazdy 773m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przygody z dętką

Niedziela, 22 września 2019 · dodano: 25.09.2019 | Komentarze 1

Znowu półtora tygodnia bez jazdy. Takie życie. Może w przyszłym roku będzie lepiej. Dlatego na dzisiaj zaplanowałem co prawda górki, ale na lajcie. 
Na początek Przylasek i wyprzedza mnie gość na szosie. Wskakuje przede mnie, więc podczepiam się pod koło i jadę za nim. Tempo jak na moją obecną formę dość dobre, ale jakoś się trzymam. Dopiero po wypłaszczeniu jak zrobiło się stromiej to mnie zagotowało i odpuściłem. Później już spokojnie na szczyt i jadę na podjazd ze Straszydla w stronę Lecki. Miałem przebić się gdzieś na Gwoźnicę, ale droga przez las zamknięta. Odpuszczam sobie pchanie się tam na siłę i zjeżdżam do Lecki. Lekko z górki do Błażowej i standardowo na Kozicę ze zjazdem do Dylągówki. Tam kolejna górka do Zabratówki. Na zjeździe wpadam w dziurę i na dole nagle schodzi powietrze z tyłu. Typowy snake:? Nie wróży to nic dobrego, bo zapas który woziłem ze sobą zużyłem 2 tygodnie temu, a nowego jeszcze nie kupiłem. Co prawda mam jeszcze zapas łatek, ale dość szybko okazuje się, że już używany wcześniej klej wywietrzał i w tubce zostało samo powietrze;) Okoliczny rowerzysta ofiaruje pomoc i przywozi mi klej. Kolejny przejeżdżający proponuje piankę do uszczelniania. Stawiam na próbę załatania dętki. Niestety łatki mam dość duże, a dętka do szosy jest nie wygodna do klejenia. Ponadto dwie dziury okazują się dość spore i klejenie dętki kończy się fiaskiem. Już zacząłem szukać kogoś kto mnie zgarnie autem, ale jeszcze pomyślałem o bracie. Okazuje się że akurat jest na rowerze kawałek za Tyczynem. Pocisnął mocniej i za 20 minut był już u mnie z zapasową dętką:) Ja w tym czasie przeszedłem z 1,5 km w jego stronę. Szybka zmiana i dawaj do domu, bo już mi się spieszy. Kuba narzucił mi tempo, a ja próbowałem się tylko utrzymać na kole;) Po kilkunastu kilometrach średnia dochodziła do 35, a mnie już zaczęło odcinać. Na szczęście do domu już było blisko. Tylko kilka hopek, przejazd mostkiem linowym przez Wisłok i koniec. Przysuszyło mnie trochę na koniec, bo picie to skończyło mi się jeszcze przed akcją z dętką, czyli blisko 2 godziny wcześniej. 





  • DST 72.54km
  • Czas 02:37
  • VAVG 27.72km/h
  • VMAX 66.60km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 2822kcal
  • Podjazdy 739m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bliskie spotkanie z drzewem

Niedziela, 8 września 2019 · dodano: 09.09.2019 | Komentarze 0

Dawno już nie jeździłem z braćmi, a dzisiaj udało się nawet zgadać. Na początek w stronę Babicy po głównej, później z Podzamcza do góry i szczytami w stronę zjazdu do Żarnowej. Na zjeździe dobijam do jakiegoś kamienia przednim kołem i w pół sekundy nie mam w nim powietrza. Przymusowa przerwa na zmianę dętki. Ruszamy dalej i pod koniec zjazdu jest kilka nieprzyjemnych zakrętów w lesie. Zwalniam trochę, ale trzymam tor jazdy brata, który jechał przede mną. Nagle w zakręcie Adaś wpada w poślizg ma mokrym asfalcie, ale udaje mu się wyprowadzić. Za to ja widząc to przed sobą oczywiście wciskam hample i zaraz w tym samym miejscu również wpadam w poślizg. Niestety wyrzuciło mnie na zewnętrzną. Wypadam za asfalt i tylko patrzę do którego drzewa się przytulić, bo inaczej czeka mnie spory lot ze skarpy w dół. Zaliczam porządnego dzwona w drzewo i padam na glebę. Na początku wyglądam jak gość w agonii, a to przez to że dostałem w przeponę i nie mogłem nabrać powietrza. Po czym po kilkunastu sekundach wstaję jakby nic się nie stało;) Odruchy wyćwiczone przez sporo lat jazdy na góralu działają prawidłowo. Dobrze się złożyłem i przyjąłem całego dzwona na prawe ramie. Skończyło się na zadraśnięciu na prawym kolanie i mocno stłuczonym prawym ramieniu, które doskwierać zaczęło dopiero na drugi dzień. Przy okazji ułamałem mocowanie w uchwycie na licznik i lekko scentrowałem tylne koło.
W sumie nie wiedziałem czego się spodziewać, ale objechałem z Młodymi jeszcze 50 km starając się utrzymać ich tempo, więc nie było źle. 
Dalsza część trasy zgodnie z planem, czyli pojechaliśmy na Brzeżankę i zjazd przez Bonarówkę. Powrót w większości po głównej drodze dość dobrym tempem. Młodzi narzucali, a ja się trzymałem koła;)