Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102701.43 kilometrów w tym 7993.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707618 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Przewyższenia>1000m

Dystans całkowity:18498.50 km (w terenie 1314.00 km; 7.10%)
Czas w ruchu:874:23
Średnia prędkość:21.16 km/h
Maksymalna prędkość:89.27 km/h
Suma podjazdów:236950 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:156 (83 %)
Suma kalorii:315934 kcal
Liczba aktywności:168
Średnio na aktywność:110.11 km i 5h 12m
Więcej statystyk
  • DST 100.52km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 24.72km/h
  • VMAX 68.76km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 4042kcal
  • Podjazdy 1356m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed siebie po górkach

Sobota, 5 września 2020 · dodano: 06.09.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj miała być dłuższa trasa i kilka nowych gmin do kolekcji, ale niestety zamiast ruszyć na rower o 8 mogłem to zrobić dopiero po 14. Stąd też zmiana planów, a raczej ich brak. Na prędko wymyśliłem sobie jakąś trasę w okolice Dębicy z powrotem po płaskim. Początek dobrze mi już znany, później nowy podjazd z Okonina. Później fajne dróżki w stronę Stasiówki i zonk bo miałem jechać w stronę Gumnisk, a tu mój skręt okazuje się być kamienistą drogą. W związku z tym zjeżdżam do Dębicy. Bardzo fajny zjazd. Na początku trochę dziurawy, ale później jest kilka kilometrów fajnego krętego zjazdu po nowym asfalcie. Nogi się już trochę rozkręciły chociaż na początku ciężko się kręciło, więc zamiast odbijać na północ postanawiam zmienić kierunek i odbijam z powrotem na górki. Przez Gumniska do Braciejowej z przerwą na uzupełnienie zapasów jedzenia i picia. Stamtąd spory podjazd do Głobikowej, a na szczycie remontowana droga i trzeba było spory kawałek tłuc się po kamieniach. Zjeżdżam do Grudnej i odbijam w jakąś boczną dróżkę, bo ładnie wyglądała;) No i wbijam na dość stromy podjazd z nachyleniem dochodzącym do 15%. 60 km za mną, a na liczniku już blisko 1000 m przewyższeń. Łatwo nie było, ale też jazda bez spiny i raczej dość spokojnym tempem. Na zjeździe bardzo fajne widoki na górę Chełm. Czas wracać do domu żeby zdążyć przed zachodem słońca. W dalszej części już bez kombinowania, najkrótszą drogą do domu tj. przez Wielopole, podjazd w Nawsiu na Pstrągową i przez Iwierzyce do Będziemyśla.
Wyjazd bez celu, ale wyszło fajne kręcenie po górkach i trochę nowych dróg doszło do kolekcji. Tylko trochę za duże natężenie wolno biegających psów, które chciały się dobrać do moich kostek.


Zjazd z Głobikowej
Zjazd z Głobikowej © azbest87

Ciśnięcie przez pola
Ciśnięcie przez pola © azbest87

Autoportret
Autoportret © azbest87

Z widokiem na górę Chełm
Z widokiem na górę Chełm © azbest87




  • DST 145.35km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:41
  • VAVG 25.57km/h
  • VMAX 68.04km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 5590kcal
  • Podjazdy 1585m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielka Pętla Bieszczadzka

Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 16.08.2020 | Komentarze 0

Rzecz niespotykana- cały dzień wolny na rower! Padło na Wielką Pętlę Bieszczadzką. Co prawda nie wiedziałem, czy dam radę przy mojej obecnej formie, ale spróbować można;) Pojechał ze mną brat, żebym nie był samotny w katowaniu po górkach;) 
Start w Lesku, gdzie jesteśmy już o 9. Słońce ładnie świeci i zapowiada ładny dzień. Przynajmniej na początku;) Na rozgrzewkę podjazd przez Lesko i później powoli, lekko pod górkę w stronę Ustrzyk Dolnych. Pogoda przyjemna- słonecznie i 19 stopni- idealnie do jazdy. Krótka przerwa pod cerkwią w Rabem i podjeżdżamy na przełęcz przed Żłobkiem. Zjazd do Czernej i wspinaczka w stronę Lutowisk z punktem widokowym na Bieszczady na szczycie. Dalej odbijamy na chwilę w bok pod cerkiew w Smolniku (wpisana na listę UNESCO) gdzie podjeżdża się po betonowych płytach i szutrze. Kawałek dalej niestety kończy się nam woda,a słońce już przypieka, więc do Ustrzyk Górnych jedzie się trochę mozolnie. W Ustrzykach robimy dłuższy popas i uzupełniamy zapasy wody. Od Lutowisk ciągle straszą nas ciemne chmury, ale do tej pory udaje się nam ich unikać. Teraz trzeba rozruszać się po przerwie. Podjazd pod przełęcz Wyżniańską jest do tego idealny. Po drodze mokry asfalt, więc minęliśmy się z deszczem. Na przełęcz mega korek. Okazuje się, że na szczycie jakaś akcja ratunkowa. Wylądował helikopter pogotowia, stoi karetka i GOPR. Mijamy całą akcje i zjeżdżamy w dół znowu po mokrym asfalcie. Podjazd na przełęcz Wyżną jak zawsze malowniczy, więc trochę przerw na zdjęcia. Zmiany ciśnienia powodują, że Garmin pokazuje trochę nieprawidłowe wysokości, więc w rzeczywistości tych przewyższeń zapewne wyszło więcej. Z przełęczy nareszcie czeka nas porządny zjazd, bo do tej pory droga głównie szła do góry. Kilkanaście kilometrów w dół, ale po mokrym asfalcie, ponieważ chwilę wcześniej przeszła burza. Przyczyniło się to też do sporego ochłodzenia. Temperatura na przełęczy spada do 15 stopni i dalej powoli leci w dół, żeby zatrzymać się na 13. Nad nami ciemne chmury i kiepskie prognozy co do najbliższej pogody. Wtedy też podczas podjazdu pod Przysłup zaczyna padać. Początkowo lekko, ale po zjeździe co raz mocniej. Kawałek przed Cisną robimy przerwę na przystanku. Musiałem zabezpieczyć aparat przed deszczem i ubrać jaką kurtkę w końcu, bo do tej pory jechałem na krótki. Przeczekujemy kilkanaście minut na przystanku w czasie bardziej intensywnych opadów i przy trochę mniejszym deszczu ruszamy na przód. Bardziej na północy widać, że trochę się rozpogadza dlatego odpuszczamy sobie przerwę w Cisnej i jedziemy na przełęcz, żeby szybciej się przebić do lepszej pogody. Na szczycie rzeczywiście przestaje padać, a po kilku kilometrach zjazdu wychodzi słońce i zaczyna się robić co raz cieplej. Powoli zaczynamy schnąć, tym bardziej że droga cały czas lekko z górki i tempo w miarę przyzwoite mimo ponad 100 km po górach które już mamy w nogach. Dojazd do Leska to już w sumie droga bez historii. Tylko wyczekiwaliśmy końca. To była zdrowa przejażdżka:) I o dziwno nogi nawet nieźle dały sobie radę:) Przewyższeń miało wyjść około 2000m, ale Garmin coś świrował przez burze, więc wysokości nie dokładne. Podejrzewam że w rzeczywistości było więcej co zresztą czułem w nogach:P


Przez cały dystans przetargałem ze sobą aparat to chociaż wrzucę kilka zdjęć;)

Cerkiew w Rabe
Cerkiew w Rabe © azbest87

Serpentyny w Żłobku
Serpentyny w Żłobku © azbest87

Widok na Bieszczady nad Lutowiskami
Widok na Bieszczady nad Lutowiskami © azbest87

Wnętrze cerkwi w Smolniku
Wnętrze cerkwi w Smolniku © azbest87

Akcja śmigłowca na przełęczy Wyżniańskiej
Akcja śmigłowca na przełęczy Wyżniańskiej © azbest87

Zjazd w stronę Brzegów Górnych z widokiem na Wetlińską
Zjazd w stronę Brzegów Górnych z widokiem na Wetlińską © azbest87

Kuba, a w tle Caryńskia
Kuba, a w tle Caryńskia © azbest87

Widok z serpentyn na Połoninę Caryńską
Widok z serpentyn na Połoninę Caryńską © azbest87




  • DST 70.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 25.93km/h
  • VMAX 64.08km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 2991kcal
  • Podjazdy 1081m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórkowane

Sobota, 1 sierpnia 2020 · dodano: 03.08.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj było w planie pojeździć trochę po górkach, żeby poznać jakieś nowe drogi za Grodziskiem i Róźanką. Ostatecznie dojechałem do Dobrzechowa i Tułkowic koło Strzyżowa. Na powrocie jeszcze zaliczyłem ścianę z Zagorzyc do Bystrzycy i żeby na spokojnie przekroczyć 1000 m w pionie to na dobitkę jeszcze górka w Nockowej. Łącznie 8 górek, a nogi bolały jeszcze w sobotę;) ale bardzo fajnie się jechało i jak na mnie tempo na górkach w miarę przyzwoite. 




  • DST 59.81km
  • Teren 36.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 16.31km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 2304kcal
  • Podjazdy 1005m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Terenowo

Niedziela, 19 kwietnia 2020 · dodano: 20.04.2020 | Komentarze 0

Na koniec tygodnia postanowiłem porządnie wytyrać się na polnych ścieżkach (i kilku przypadkowych po lesie;). Trochę ścieżkami które poznałem w ostatnich tygodniach. Do tego dołożyłem parę nowych dróżek wypatrzonych gdzieś na google. Niestety niektóre z nich okazały się asfaltowe. Parę razy trzeba było zawrócić, bo okazało się że to droga donikąd, albo w mega krzaczory;) Parę razy udało się wyjechać w jakichś świetnych miejscówkach schowanych przed ludźmi. Kwintesencja szwendania się w terenie po nieznanych drogach. 
Dobrze dałem sobie w kość, ale przynajmniej nogi kręcą już co raz lepiej, a od poniedziałku już na legalu można na rower:) Muszę tylko jeszcze wymienić napęd w szosie, bo aktualny już zajechany, a nowy leży i czeka. Może teraz coś szosowo uda się pokręcić. 
Ewentualnie na stravie można zobaczyć kilka fotek z dzisiejszego szwendania. 




  • DST 77.11km
  • Czas 03:13
  • VAVG 23.97km/h
  • VMAX 67.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 3083kcal
  • Podjazdy 1035m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Górki na dobicie

Wtorek, 7 kwietnia 2020 · dodano: 12.04.2020 | Komentarze 0

Parę dni ratowania zdrowia psychicznego i czas wracać do pracy. Na koniec na dobicie pojechałem jeszcze trochę po górkach. Dzień wcześniej cały spędziłem na kładzeniu paneli i ogólnie trochę zmęczony byłem, więc nie jechało się jakoś rewelacyjnie. Siadło ponad 1000 w pionie, ale trzeba przyznać że nogi to poczuły, bo dopiero się wkręcają w sezon. Tereny w okolicach Szufnarowej i dalej na Jaszczurową trzeba jeszcze zeksplorować. 
Stwierdzam że przeprowadzka pozytywnie wpłynęła na moją motywację do jazdy i szukania nowych dróg. Każdy wyjazd to teraz mała wyprawa, gdzie poznaję nowe okolice i nowe drogi.  




  • DST 104.23km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 23.78km/h
  • VMAX 74.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 3876kcal
  • Podjazdy 1128m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Góry Słonne

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 21.08.2019 | Komentarze 0

Wyjątkowo udało się wygospodarować parę godzin na jazdę. Zapakowałem rower do auta i podjechałem kawałek za Dynów, do Dąbrówki Starzeńskiej. Obok ruin jest tam wygodny parking na zostawienie auta.
Start koło 8:30 i początek dość chłodny. Temperatura około 14 stopni. Już chciałem się ubrać cieplej, ale zaczął się podjazd, a później zaczęło się robić cieplej. Na początku w ogóle nie mogę się rozkręcić. Za wcześnie dla mnie. Pierwsze 20 km idzie bardzo mozolnie. W tym pierwszy podjazd, ale za to widoki przyjemne i cisza spokój naokoło. Poza tym głód mnie szybko dopada, więc zatrzymuję się pod sklepem na drugie śniadanie. Później zaczyna się jechać lepiej. Po bardziej ruchliwej drodze wspinam się ponad 200 m w pionie do Kuźminy. Następnie odbijam jak na Krościenko. Jedzie się co raz lepiej, ale zjeżdżam z tej drogi w Wojtkówce i zaliczam podjazd na ponad 600 m. Druga część dość mocno nachylona, ale jakoś zmęczyłem. Na szczycie bez widoków, bo naokoło las. Kiedyś tędy jechałem, ale w drugą stronę. Później sporo jazdy drogą lekko nachyloną w dół przez spokojne wioski. Takiej jazdy mi brakowało, więc delektowałem się spokojem i okolicą. Przez Tyrawę Wołoską i Solną dojeżdżam nad San. Po drodze spore odcinki kiepskiego asfaltu, a później i szutrowej drogi. Słońce grzeje co raz mocniej, ale jeszcze w granicach rozsądku. Na spokojnie wzdłuż Sanu docieram do samochodu. 
Miałem ze sobą nawet aparat. Rzecz niespotykana u mnie od bardzo dawna;) Coś tam pofociłem, ale bez szału, więc nawet nie wrzucam..
Brakuje mi takiego lajtowego jeżdżenia na dłuższych trasach jak dzisiaj, no ale cóż zrobić. Czasu brak. Jest światełko w tunelu, że kolejny rok może będzie lepszy;)




  • DST 108.42km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 24.27km/h
  • VMAX 69.50km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 4026kcal
  • Podjazdy 1133m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dynowskie okolice

Niedziela, 21 lipca 2019 · dodano: 24.07.2019 | Komentarze 0

Rzecz niespotykana. Miałem pół dnia na rower po dwóch tygodniach praktycznie bez jazdy. Wymyśliłem sobie setkę chociaż dzień wcześniej cały dzień śmigałem n budowie z łopatą;) Na dodatek rano córa zrobiła mi pobudkę przed 6. Wszystko idealnie się składało, żeby zrobić dłuższy dystans;P
Wyjechałem koło 9 i na spokojnie udałem się w stronę Dynowa za główną drogą. Po drodze serpentyny w Szklarach. Później drogą jak na Przemyśl i bocznymi asfaltami ścinam w stronę Słonnego. Bardzo przyjemne miejsce, którego nie odwiedzałem już ładnych kilka lat. Wiszącym mostkiem przedostaję się na drugą stronę Sanu i od razu sztajfa do góry, gdzie pod koniec nachylenie dochodzi do 18%. Było stromo, a do tego dzisiaj dość ciepły dzień, więc chwilami czułem że zaczynam się gotować. Na szczycie skończyła mi się woda, więc kolejna górkach na sucho. Na szczęście w Dynowie znalazł się otwarty sklep co przy niehandlowych niedzielach nie zawsze jest łatwe. Wyjazd z Dynowa bocznymi uliczkami, którymi jeszcze nie jeździłem. Później drogi już dużo lepiej znane choć zapomniane, ponieważ w ostatnich latach byłem w tych okolicach tylko kilka razy. 
Nawet udało się wrócić do domu suchym. Z jedną burzą wyminąłem się kilka kilometrów przed Boguchwałą, a drugą była już po powrocie. 
Słonko dzisiaj ładnie dopiekło, ale mimo to nawet dało się bez problemów przejechać tą trasę. Pewnie dlatego, że tempo było typowo rekreacyjne. 




  • DST 74.56km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 24.31km/h
  • VMAX 87.10km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 3018kcal
  • Podjazdy 1061m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogoda dopisała

Sobota, 18 maja 2019 · dodano: 20.05.2019 | Komentarze 0

Rzecz niespotykana - miałem jednocześnie trochę czasu na rower i ładną pogodę:) Pierwszy raz w tym roku było mi dane pojeździć przy ładnym słoneczku w temperaturze ponad 20 stopni. Aż gorąco mi się wydawało.
Tydzień bez roweru, więc noga nie rozkręcona. Zresztą jakoś tak na chilloucie podszedłem dzisiaj do jazdy. Bez pośpiechu. Za to zaliczyłem sporo górek z fajnymi widokami. Słońce w końcu mnie przyjarało i uwidoczniło kolarską opaleniznę.




  • DST 68.42km
  • Czas 02:58
  • VAVG 23.06km/h
  • VMAX 77.80km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Kalorie 2751kcal
  • Podjazdy 1090m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Męczenie górek z braćmi

Sobota, 30 marca 2019 · dodano: 31.03.2019 | Komentarze 0

Trasa z braćmi. Pogoda i czas dopisały, więc mogłem coś pokręcić. Jeszcze tylko do kompletu formy brakuje;) 
Tempem emeryta (tzn. moim;) ruszyliśmy na górki. Adaś dzień wcześniej mocniej pocisnął, więc dzisiaj na spokojnie jechał ze mną, a Kuba jechał na górę i wracał się po nas;) 
Po kolei zrobiliśmy Przylasek, Leckę od Straszydla ze zjazdem do Gwoźnicy, później Żarnowa z chwilą przerwy na szczycie. Następnie powrót na górę i szczytem na Przedmieście Czudeckie. W Czudcu mały popas, bo brakło wody i na dobicie jeszcze podjazd do Niechobrza. 
Tempo co prawda kiepskie, ale przynajmniej przejechałem pierwszy raz w tym sezonie ponad 1000 w pionie i obyło się bez odcinki.
Za grubo się ubrałem i lekko mnie dogrzało po drodze, ale słoneczko bardzo przyjemne.




  • DST 101.79km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 25.03km/h
  • VMAX 74.90km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 3848kcal
  • Podjazdy 1154m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Dynowa

Sobota, 29 września 2018 · dodano: 30.09.2018 | Komentarze 0

Rzecz niespotykana- w końcu miałem czas na rower;) Co prawda sezon już powoli się kończy i formy nie ma, ale jest czas to trzeba korzystać.
Pogoda słoneczna, ale wieje i nie za ciepło. Początkowo wydawało się, że będzie lepiej, ale szybko temperatura ustabilizowała się w przedziale 9-12 stopni i tak do końca. Pojechałem w dawno nie odwiedzane okolice Dynowa. Najpierw przez Kielnarową do Błażowej i później podjazd przez Futomę. Następnie kierunek na Łubno. Miałem odbić na Dynów, ale fajnie się jechało, więc pojechałem tą drogą do końca, aż do Sanu. Zawsze bardzo lubiłem te okolice, ale na jesienne kolory jeszcze się nie załapałem. Wróciłem się do Dynowa i już widziałem że teraz zaczyna się ta gorsza część jazdy. Wiatr prosto w twarz i mozolna jazda w stronę Szklar. Zjazd do Hyżnego i podjazd na Borówki. Na górze trochę wieje i 8 stopni. Robi się zimno, więc przywdziałem jeszcze na siebie wiatrówkę. Zjazd do Chmielnika. Sprawdziłem jeden nie znany mi asfalt, ale okazało się że przechodzi w szuter, więc odpuściłem. Później chciałem podjechać na Rocha boczną drogą, ale znowu skręciłem za wcześnie i skończyłem na drodze, którą kiedyś szła trasa Skandi. To nic- zażyłem trochę przełajów z kilometrowym odcinkiem po korzeniach w lesie;) Z racji że jechało się w miarę dobrze to postanowiłem jeszcze pojechać na zjazd koło kościoła w Malawie. Chyba ze sto lat tu już mnie nie było. Na koniec jeszcze przez Zalesie i wzdłuż Wisłoka. No i udało się setkę nakręcić:) Takiej jazdy mi brakowało, chociaż muszę przyznać, że za ciepło to dzisiaj nie było.