Info
Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102701.43 kilometrów w tym 7993.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 707618 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik7 - 0
- 2024, Wrzesień8 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec9 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj15 - 0
- 2024, Kwiecień11 - 1
- 2024, Marzec9 - 0
- 2024, Luty7 - 0
- 2024, Styczeń3 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik7 - 0
- 2023, Wrzesień7 - 0
- 2023, Sierpień9 - 0
- 2023, Lipiec14 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj8 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń8 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik9 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień9 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 1
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień10 - 1
- 2022, Marzec11 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad7 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień8 - 3
- 2021, Lipiec9 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj9 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 1
- 2021, Marzec8 - 0
- 2021, Luty5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień7 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec10 - 0
- 2020, Czerwiec8 - 0
- 2020, Maj9 - 3
- 2020, Kwiecień14 - 5
- 2020, Marzec11 - 4
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad3 - 5
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień7 - 1
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec7 - 0
- 2019, Czerwiec13 - 0
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 0
- 2019, Marzec8 - 0
- 2019, Luty5 - 1
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik5 - 1
- 2018, Wrzesień9 - 1
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 3
- 2018, Maj10 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec6 - 1
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń4 - 1
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik5 - 0
- 2017, Wrzesień11 - 0
- 2017, Sierpień7 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec12 - 14
- 2017, Maj11 - 2
- 2017, Kwiecień11 - 0
- 2017, Marzec10 - 2
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik1 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 0
- 2016, Sierpień14 - 7
- 2016, Lipiec13 - 5
- 2016, Czerwiec12 - 3
- 2016, Maj15 - 0
- 2016, Kwiecień11 - 0
- 2016, Marzec6 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień5 - 1
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 2
- 2015, Lipiec20 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 5
- 2015, Maj8 - 2
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty2 - 4
- 2015, Styczeń1 - 3
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik2 - 3
- 2014, Wrzesień3 - 1
- 2014, Sierpień10 - 3
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec7 - 1
- 2014, Maj10 - 12
- 2014, Kwiecień9 - 2
- 2014, Marzec6 - 7
- 2014, Luty2 - 1
- 2014, Styczeń4 - 2
- 2013, Grudzień4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 7
- 2013, Sierpień4 - 0
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień8 - 8
- 2012, Grudzień1 - 2
- 2012, Listopad1 - 13
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień13 - 2
- 2012, Lipiec21 - 14
- 2012, Czerwiec19 - 46
- 2012, Maj20 - 22
- 2012, Kwiecień12 - 16
- 2012, Marzec13 - 28
- 2012, Luty2 - 4
- 2012, Styczeń2 - 4
- 2011, Grudzień5 - 21
- 2011, Listopad16 - 42
- 2011, Październik22 - 11
- 2011, Wrzesień24 - 25
- 2011, Sierpień20 - 34
- 2011, Lipiec26 - 43
- 2011, Czerwiec26 - 31
- 2011, Maj19 - 37
- 2011, Kwiecień21 - 47
- 2011, Marzec20 - 26
- 2011, Luty8 - 52
- 2011, Styczeń13 - 51
- 2010, Grudzień8 - 24
- 2010, Listopad22 - 74
- 2010, Październik22 - 25
- 2010, Wrzesień24 - 35
- 2010, Sierpień27 - 69
- 2010, Lipiec22 - 66
- 2010, Czerwiec22 - 43
- 2010, Maj13 - 24
- 2010, Kwiecień12 - 21
- 2010, Marzec28 - 61
- 2010, Luty7 - 11
- 2009, Grudzień7 - 28
- 2009, Listopad10 - 26
- 2009, Październik4 - 11
- 2009, Wrzesień13 - 38
- 2009, Sierpień21 - 29
- 2009, Lipiec27 - 40
- 2009, Czerwiec8 - 7
- 2009, Maj10 - 46
- 2009, Kwiecień13 - 45
- 2009, Marzec8 - 23
- 2009, Luty1 - 4
- 2008, Grudzień5 - 18
- 2008, Listopad9 - 28
- 2008, Październik11 - 47
- 2008, Wrzesień17 - 48
- 2008, Sierpień18 - 66
- 2008, Lipiec15 - 60
- 2008, Czerwiec26 - 80
- 2008, Maj27 - 151
- 2008, Kwiecień24 - 172
- 2008, Marzec25 - 218
- 2008, Luty25 - 193
- 2008, Styczeń9 - 74
- 2007, Grudzień8 - 46
- 2007, Listopad12 - 70
- 2007, Październik22 - 85
- 2007, Wrzesień26 - 55
- 2007, Sierpień21 - 35
- 2007, Lipiec4 - 15
- 2007, Czerwiec27 - 32
- 2007, Maj29 - 54
- 2007, Kwiecień25 - 25
- 2007, Marzec26 - 9
- 2007, Luty9 - 0
- 2007, Styczeń10 - 0
- DST 0.05km
- Temperatura 0.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Podsumowań nadszedł czas... 2011!
Piątek, 30 grudnia 2011 · dodano: 30.12.2011 | Komentarze 15
Jak co roku na koniec roku przychodzi czas podsumowań tego co się osiągnęło, a czego się nie udało. A dzisiaj, a nie jutro, bo jutro mnie nie ma;)
To już kolejny rekordowy rok po wcześniejszym równie udanym. Na początku miałem konkretne plany i pod ich kątem się przygotowywałem. W trakcie jednak zostały one zmodyfikowane chociaż cel- długodystansowa wyprawa- dalej pozostał taki sam. Chociaż miejsce docelowe jazdy się zmieniło.
Żeby jednak mieć jasny obraz sprawy, a raczej sezonu trzeba prześledzić kolejne miesiące 2011 roku.
Styczeń- miesiąc w którym normalnie nie jeżdżę, albo jeżdżę sporadycznie w tym roku był nadzwyczaj ciepły i co jak dla mnie ciekawsze praktycznie bez śniegu, który spadł dopiero pod jego koniec. Dzięki temu przedłużając sezon poprzedni udało się trochę pojeździć, a trasy w granicach 50-60 km były jak dla mnie dość niespodziewane. Wśród nich można wyróżnić między innymi szosową pętlę na ostrym kole z Kubdello i Włochatym, lub kilka błotnych wycieczek z Mateuszem. Ponadto na koniec miesiąca udaje się dokonać ciekawego zakupu i wyposażyć rower w Bombera. MX Comp ETA wiernie mi służy od tego czasu i zdołał już sporo przeżyć:) W ten sposób styczeń zakończyłem rekordową ilością kilometrów jak na mnie: 437.45 km.
Luty- początek miesiąca w śniegu, ale nowy amor trzeba było wypróbować:D więc coś tam było jazdy, poza tym po paru dniach śnieg został zmyty przez deszcz. Udało się dzięki temu trochę pojeździć po okolicy, ale jednak od połowy miesiąca wraca śnieg, a ja nie lubią tego białego czegoś odpuszczam sobie jazdę na rowerze. Wynikiem tego jest jedynie 292.59 km.
Marzec- powolne szlifowanie formy na okolicznych górkach. Co prawda znienawidzony przeze mnie śnieg dalej zalegał, ale ile można bez roweru wytrzymać?:P Poza tym sytuację ratował trochę miejski śmigacz używany do dojazdów tu i tam. Co prawda roweru nie było tyle ile bym chciał, ale za to basen dwa razy w tygodniu i często ścianka wspinaczkowa, oraz pieszo Połonina Wetlińska, więc mimo wszystko aktywnie. Na szczęście wraz z wiosną kalendarzową zaczęła się pojawiać również ta prawdziwa wiosna, więc w końcu można było porządniej pojeździć. Nawet udaje się zaliczyć pierwsze 80 km w tym roku. Powoli się rozkręcam:) Miesiąc kończy się rezultatem 655.51 km.
Kwiecień- rozkręcam się już na dobre mając w głowie świadomość planów wakacyjnych. Na początek miesiąca wymiana napędu i od razu po tym pierwsza setka w stronę Bachórza. Poza tym następuje niespodziewana zmiana planów, poprzez propozycję znajomego. Tym bardziej motywacja to ćwiczenia wytrzymałości wzrasta:) a celem wakacyjnego wyjazdu staje się Turcja i przekroczenie na rowerach granicy z Azją. Ponadto z ciekawszych wyjazdów to okolice Ostrej Góry koło Błażowej, Rezerwat Mójka i Wilcze z ekipą BS, trochę plątania się z kumplami, oraz kolejna setka na szosie brata z zaliczeniem Pruchnika. A na koniec miesiąca wcześniej rozpoczęty długi weekend, czyli zaliczenie trasy do Ustrzyk Górnych- co stawało się najdłuższą trasą w tym roku. Na drugi dzień krótka trasa po okolicy, a później łażenie po górach. Reszta już w maju:P Ostatecznie w kwietniu w końcu udaje się przekroczyć tysiąc: 1041.19 km.
Maj- na początek to druga część długiego weekendu, czyli kolejny dzień w górach, a później setka przez Bieszczady i Beskid Niski z noclegiem na dziko na granicy ze Słowacją, oraz na drugi dzień zwiedzanie Słowacji i zgubienie się na niej:P co z powrotem do domu doje kolejny porządny dystans- 187 km. Opony Schwalbe Marathon 1.5 pozwalały na łatwiejsze pokonywanie takich dystansów, a już w domu na szybszą jazdę, dzięki czemu udaję się wykręcać średnie powyżej 30 km/h. Udaje się pobić rekord prędkości podnosząc go do poziomu 82.56 km/h. Z ciekawszych wyjazdów można wskazać wypad na serpentyny w Izdebkach, czy trasę Przemyśl- Rzeszów z Marcinem.
Poza tym te ostatnie miesiące to ogrom różnych obowiązków, staż, pisanie pracy magisterskiej, zajęcia dodatkowe, oraz przygotowania związane z akcją charytatywną połączoną z wakacyjnym wyjazdem. Dlatego tym bardziej jestem zadowolony z wyniku jazdy powyżej tysiąca:)
Ostateczny wynik dość regularnej jazdy i paru setek to 1052.51 km.
Czerwiec- co raz intensywniejsze przygotowania do wyjazdu, mimo mniejszej ilości czasu udaje się regularnie jeździć po okolicy, samemu, albo z Marcinem, albo z Mateuszem, albo z bratem:) Do tego dochodzą setki w wolne dni. Najpierw do Strzyżowa, a później za Leżajsk z Marcinem i oficjalne rozpoczęcie akcji ZłotówkaZaKilometr.pl. Do tego setka po okolicach i bicie rekordu dziennego na bratowej szosie, czyli zwiedzanie Pogórza Przemyskiego i 235 km. Poza tym kilka fajnych wyjazdów po okolicy:) Tak więc ostateczny bilans miesiąca to 1217.92 km.
Lipiec- ten miesiąc to już całkowite podporządkowania czasu organizacje akcji charytatywnej i ostatnie przygotowania wyjazdu. Część na tzw. wariackich papierach, ale ogólnie wszystko poszło po naszej myśli:) Jeszcze przed samą wyprawą spontanicznie łapie się na wypad do Zakopanego przy okazji samemu bijąc po raz drugi swój rekord dzienny i robią trasę do Zakopanego w jeden dzień- 248 km:D Później dzień łażenia po górach i trzeciego dnia dojazd do Krakowa z zahaczeniem Słowacji. Ostatni sprawdzian przed wyprawą, który potwierdza moją dobrą dyspozycję wytrzymałościową:)
W końcu 16 lipca ruszamy z Marcinem w trasę prowadzącą nas do Azji! Do końca miesiąca udaje nam się przedostać przez Ukrainę z pięknymi widokami na Karpaty, przez Rumunią z jeszcze lepszymi widokami na góry;) i pięknymi górkami nad morzem, oraz chorobą Marcina, Bułgarię z wspaniałymi krajobrazami nad morzem i z ciepłą wodą w Morzu Czarnym, oraz genialnymi górami Strandża:) i odcinek przez Turcję do Grecji, gdzie woda była tak ciepła, że nie chciało się z niej wychodzić:P
Tym oto sposobem udaje się pobić mój rekord miesięczny osiągając wynik: 2510.24 km.
Sierpień- to ogólnie trasa przez Turcję w której spędzamy kilkanaście dni. Poznajemy niezwykłą gościnność Turków, oglądamy fascynujące miasto jakim jest Istambuł, oraz przechodzimy zmagania z gorącem, komarami, górami i przeciwnym wiatrem. Do tego przygoda ze skradzionym moim portfelem i mnóstwem innych przygód. Do tego dochodzi 4-dniowy powrót każdym możliwym środkiem transportu, ale wspomnienia i emocje na pewno nie zapomniane do końca życia!:) Dzień po powrocie jadę od razu ze znajomymi w Bieszczady co powoduje absencję rowerową. Po tym jednak nie zabawiłem znowu zbyt długo w domu, bo po raz kolejny pojechałem w Bieszczady. Tym razem z moim kolegą Piotrkiem. 4 intensywne dni jazdy po naszych górkach były bardzo satysfakcjonujące:) Zwłaszcza że pogoda dopisała. Parę dni później zdecydowałem się dość spontanicznie pojechać z bratem na wyścig XC do Jedlicza. To nie był jednak dobry pomysł- po imprezie, nieprzespanej nocy i rozkładającej mnie chorobie nie było mocy, żeby jechać. Poza tym to pierwszy raz od dwóch miesięcy na terenowych oponach. Miesiąc kończy się bilansem: 1633.09 km.
Wrzesień- początek to trasy po okolicznych górkach w celu przestawienia się z jazdy wyprawowej i przygotowanie do pierwszego maratonu, czyli Skandia w Rzeszowie. Sam wyścig jechało się bardzo dobrze tylko niestety pech (2 dętki:/) nie pozwolił walczyć o wyższe miejsca i skończyłem w połowie stawki. Za to brat wygrał w swojej kategorii i był trzeci w open na dystansie mini. Poza tym było mu mało, więc na drugi dzień wybrał się z rodzicami do Jasła na Cyklokarpaty, a ja razem z nimi- tym razem jako kibic. Brat wygrał na mini w open, a ja pojechałem sobie zwiedzać okolicę. Zaliczenie Liwocza i Wzgórz Warzyckich było dość ciekawe łącznie z rowerowym powrotem do domu. Po tym znowu jazda po okolicach w tym kolejny raz bicie rekordu prędkości- wynik wyśrubowany na 88,11 km/h. Udaje się zaliczyć jeszcze jeden porządny wyjazd do Krosna i na Pogórze Dynowskie, a miesiąc kończę przekroczeniem 10 000 w tym roku i dystansem miesięcznym na poziomie 1180.09 km.
Październik- miesiąc zaczynam mocnym akcentem, czyli wypadem do Chaty Socjologa na Otrycie na ognisko, tj. 150 km w jedną stronę;) Szkoda tylko, że akurat wtedy mój aparat odmawia posłuszeństwa, więc zaczynają się na blogu wpisy bez zdjęciowe:/ i pewnie szybko się to nie zmieni:/ Po tym skupiam się już tylko na lokalnej jeździe i sporej ilości km po mieście. Miesiąc kończę wypadem na Wilcze z bratem i dystansem rzędu 862.51 km.
Listopad- parę średniej długości lokalnych wycieczek, pobicie rekordu rocznego w ilości km i można by powiedzieć posezonowy rozjazd:) Dlatego na koniec miesiąca tylko 472.24 km.
Grudzień- to już kompletna absencja rowerowa. Zimno mnie nie zachęca do jazdy, więc jedynie 4 wyjścia na rower, ale przynajmniej udaje się kupić buty na miejsce moich rozpadających się już Diador.
Garść statystyk:
Dystans: 11490.48 km w tym 1002 km w terenie.
Czas jazdy: 561:11 h.
Ilość wyjść na rower: 217.
Średnio na wycieczkę: 52.47 km i 02:34 godz.
Wśród osiągnięć i pobitych w tym roku rekordów należy przede wszystkim wyróżnić:
Max dystans roczny: 11490.48 km.
Max dystans miesięczny: 2510.24 km.
Max dystans dzienny i max czas jazdy: 247.79 km i 11.26 h.
Max prędkość: 88.11 km/h.
Ponadto w ciągu roku zaliczyłem, aż 39 razy dystans ponad 100 km!
Rok był też wyjątkowo udany pod względem dalszych wyjazdów. Oprócz mnóstwa okolicznych wypadów udało się zaliczyć wyprawę do Turcji przez Ukrainę, Rumunię, Bułgarię i Grecję. 5-dniowy wypad na weekendzie majowym w Bieszczady. Trasa do Zakopanego. Bieszczady z Piotrkiem i wypad na Otryt.
Jak sobie jeszcze o czymś przypomnę to dopiszę:P
A teraz to samo streszczenie, ale w formie fotograficznej.
Styczeń:Wierzby między polami
© azbest87Pola w Budziwoju
© azbest87Przymusowa przerwa w Tyczynie
© azbest87Czysty to ja nie byłem.. :P
© azbest87
Luty:W lesie na Słocinie
© azbest87Górki, góreczki..
© azbest87Ścieżka rowerowa
© azbest87Ulica Łany
© azbest87Kościółek na Magdalence
© azbest87
Marzec:Chmury wyglądały dzisiaj bardzo malowniczo
© azbest87Jak ładnie było widać przekaźnik na Suchej Górze:)
© azbest87Połonina Caryńska widziana z nad Chatki Puchatka
© azbest87
Kwiecień:Gdzieś tam na szutrach
© azbest87Zjazd dla którego trochę zmieniłem swoją trasę:)
© azbest87Lasy dalej przysypane zawilcami
© azbest87Wspólnie pod ścianą skalną w Straszydlu
© azbest87Przez las do Brzezówki
© azbest87Przylasek w dalszym ciągu przysypany zawilcami:)
© azbest87Wiosenne rowerowanie
© azbest87Panorama nad Błażową
© azbest87Przykład zabytkowej małomiasteczkowej zabudowy rynku w Pruchniku
© azbest87Zamek w Dubiecku raz jeszcze
© azbest87Ruiny w Zagórzu
© azbest87Cel osiągnięty- Ustrzyki Górne
© azbest87W Bereżkach
© azbest87Kiubek w wersji szosowo-turystycznej:)
© azbest87Pięknych widoków nie brakowało:)
© azbest87
Maj:Serpentyny na Przełęcz Wyżną
© azbest87A może by do Babadagu?:P to dopiero za jakiś czas..;)
© azbest87Na Przełęczy Beskid (Certizske Sedlo) czyli na granicy polsko-słowackiej
© azbest87Słowacki krajobraz
© azbest87Czołgi przy wyjeździe ze Svidnika
© azbest87Czas wrócić na naszą stronę granicy:)
© azbest87
Czerwiec:Na leśnej ścieżce
© azbest87Krajobraz Strzyżowa
© azbest87Widok z górki w Będziemyślu
© azbest87Odpuściliśmy sobie przepłynięcie przez to..;)
© azbest87Wiktoria z Mamą, Nami i rowerami:)
© azbest87Przez las w stronę Czudca
© azbest87Gdzieś tam..
© azbest87Płyniemy na drugą stronę
© azbest87No to sruuu w dół:)
© azbest87Serpentyna w Górach Słonnych widziana z punktu widokowego
© azbest87
Lipiec:Ratusz w Nowym Sączu- bardzo mi się spodobał
© azbest87Na Szpiglasowym *od Ani:)
© azbest87Tatrzańskie klimaty
© azbest87Jeśli się nie myle to widok na Babią Górę
© azbest87Tęcza nad krakowskim rynkiem
© azbest87Opera we Lwowie
© azbest87Ukraiński krajobraz
© azbest87Jedna z mijanych cerkwi
© azbest87Widok z mostu
© azbest87Zabytkowy monastyr w Patrauti
© azbest87Krajobrazy za Suczawą
© azbest87To w którą stronę??
© azbest87Spotkani kolarze
© azbest87Górki które na mnie czekają:D
© azbest87Góreczki po drodze
© azbest87Łódeczki
© azbest87Babadag!:D
© azbest87Bułgaria wita!
© azbest87Kościół w Warnie
© azbest87Nad Morzem Czarnym
© azbest87Strandża w całej swej okazałości
© azbest87Witamy w Turcji
© azbest87Turecki krajobraz
© azbest87
Sierpień:Nad Morzem Egejskim
© azbest87Ostatnia górka przed Tekirdagiem
© azbest87Łódki na Morzu Marmara
© azbest87O ile się nie mylę widok na Sulejmanat
© azbest87Z panami z komendy
© azbest87Dzień bez zdjęcia meczetu to dzień stracony;)
© azbest87Marcin o zachodzie
© azbest87Tatkie tam.. z widokiem na Morze Czarne:)
© azbest87Zonguldak zdobyty!
© azbest87Błękitny meczet o poranku
© azbest87Bułgarskie klimaty
© azbest87Zachód słońca nad polami
© azbest87W Sanoku
© azbest87Przełęcz nad Roztokami
© azbest87Nad jeziorem Starina
© azbest87I serpentyny w dół do Brzegów Górnych
© azbest87I droga w stronę mostu
© azbest87Widok z szybowiska
© azbest87Mostek linowy na Sanie
© azbest87
Wrzesień:Na Matysówce
© azbest87Widok na mój pierwszy cel- Liwocz
© azbest87Gdzieś między skałkami w rezerwacie Golesz
© azbest87Jeden z moich ulubionych widoczków w tamtych rejonach
© azbest87Mroczny podjazd na Grochowiczną
© azbest87Dąb "Poganin"
© azbest87Posąg św. Piotra
© azbest87Autoportret: ja i rower
© azbest87
Październik (popsuty aparat więc tylko jakieś fotki z komórki):Podczas podjazdu w Zabratówce
© azbest87Gdzieś w Hermanowej
© azbest87Widok z Wilczego
© azbest87
Listopad:Przy rezerwacie Wielki Las
© azbest87Drzewo obok Aleji pod Kasztanami
© azbest87I Most Zamkowy z trochę bliższa
© azbest87Gdzieś tutaj zgubiłem licznik
© azbest87Na Lisiej Górze
© azbest87Łódki na zalewie
© azbest87
Grudzień:Kapliczka z 1896 r.
© azbest87
________________________________________
Dystans z dzisiaj to jazda po piwnicy w celu odpowiedniego ustawienia bloków w butach:)
Komentarze
ja to tylko narazie mogę pomarzyć o 10 000 km..a nawet bardziej mi nie zależy na 10 000 km, a na pełnym wyzdrowieniu uszkodzonej reki...powodzenia w sezonie 2012
Mi się nigdy nie chce :P Pewnie znów będzie rok bez podsumowania.
Przyznaję się bez bicia, że całego wpisu też nie przeczytałam, ale tylko dlatego że byłam w miarę na bieżąco cały rok :P
Pozdrowienia z Walii :)
BTW: Wzruszyłem się widząc Zagórz :-)