Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 102701.43 kilometrów w tym 7993.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 707618 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 164.78km
  • Czas 08:11
  • VAVG 20.14km/h
  • VMAX 59.72km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 6000kcal
  • Podjazdy 2000m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plan Adriatyk- dzień 9- Z gór nad Adriatyk

Sobota, 1 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 2

Pobudka i ogarnięcie się w miarę szybko z rana. Okazuje się że pękła jedna szprycha w tylnym kole, ale już nie mam zamiaru wymieniać żeby nie tracić czasu- koło i tak powinno bez problemu wytrzymać do końca dzisiejszego dnia.
Dookoła campingu mega góry- gęba sama się uśmiecha na takie widoki.
Startuje już po 8 i śmigam drogą wzdłuż rzeki Socza. Ta rzeka jest moim kierunkowskazem przez dobre pół dnia. Jej turkusowa woda wije się między górami aż do Adriatyku. Sporo odcinków jest takich że oprócz rzeki jest tylko droga i same góry naokoło. Robię sporo przerw na zdjęcia i jadę teoretycznie w dół rzeki, ale co chwilę pojawiają się podjazdy i to nie takie małe. Podziwiam kolejne dwutysięczne pasma, które powoli znikają za moimi plecami ustępując miejsca trochę mniejszym górom. Otaczający mnie spokój mąci tylko skrzypiąca korba w moim rowerze, która zapadła na tą dolegliwość po deszczowej przeprawie dwa dni wcześniej.
W końcu docieram go miejscowości Nova Gorica przez którą przechodzi granica z Włochami- w ten sposób mogę zapisać sobie na koncie kolejne państwo do którego dotarłem rowerem. Kolejne kilkadziesiąt kilometrów wiedzie przez Włochy.
Tam w końcu osiągam swój podstawowy cel postawiony przed tą wyprawą- DOJEŻDŻAM DO ADRIATYKU!!
Plan minimum osiągnięty. Trochę zapał do jazdy mi osłabł razem z rosnącą temperaturą, która spokojnie przekroczyła 30 stopni. Ekipa która ma mnie odebrać jest jeszcze w Wenecji, więc jeszcze sporo czasu minie zanim dotrą do mnie. Tak więc jadę przed siebie wzdłuż morza do Triestu. Zwiedzam centrum, uzupełniam kalorie w MacDonaldzie i ruszam dalej przed siebie żeby dotrzeć do mojego właściwego celu, czyli miasta Piran w Słowenii (plan w wersji max). Przez kolejne górki wracam do Słowenii i przejeżdżając przez Koper oraz Izolę (tutaj mijam jeszcze dwóch czeskich sakwiarzy których minąłem 3 dni wcześniej w środkowej Słowenii) w końcu docieram w okolice Piranu. Jeszcze tylko kilka stromych górek i jest! Piran zdobyty! Cała ekstramalna wyprawa zakończona sukcesem.
Samo miasteczko bardzo nastrojowe z labiryntem wąskich uliczek- jedno z najładniejszych które widziałem na całym wyjeździe, a na pewno najbardziej klimatyczne. Przejeżdżam bulwarem nad morzem do samego końca, rozbijam się na kamyczkach i wskakuje do wody, żeby urozmaicić sobie czekanie na resztę ekipy. Po spotkaniu jeszcze chlapanie w wodzie, wspólne szwendanie po ciasnych uliczkach Piranu i zjedzenie kilku pizz. Mieliśmy jeszcze spać gdzieś tutaj i wracać nazajutrz, ale ostatecznie postanowiliśmy wracać przez noc. To dobrze bo jeszcze zanim wsiedliśmy do auta zaczęło mocno padać i tak padało przez pół Słowenii. Później jeszcze trochę przygód z objazdami na Słowacji i docieramy do domu.

Tak kończy się chyba najbardziej hardcorowy z moich wyjazdów. Ponad 1300 km w 8 dni i jeden wieczór;)  Mnóstwo przewyższeń, bo mimo że trasa długa to jeszcze postarałem się żeby podjazdów na niej nie zabrakło, chociaż ostatecznie i tak odpuściłem sobie chyba dwie z zaplanowanych górek, które nie były jakieś konieczne do zaliczenia. Z miejsc które muszę wyróżnić z tej trasy do oczywiście Alpy słoweńskie i w ogóle słoweńskie góry, które są naprawdę piękne, Budapeszt też był miejscem wartym odwiedzenia. Do tego muszę dodać oczywiście Piran, drogę na Słowacji którą przejechałem przez 3 parki narodowe. Adriatyk i pewnie jeszcze kilka miejsc by się znalazło, ale już nie pamiętam;)
W ten sposób udało mi się dojechać rowerem do 3 morza po Bałtyku i Morzu Czarnym do których będzie najbliżej z Rzeszowa. 


O poranku na campingu
O poranku na campingu © azbest87

Gdzie nie spojrzeć to widać góry, góry, góry
Gdzie nie spojrzeć to widać góry, góry, góry © azbest87

Rzeka Socza z charakterystycznym turkusowym kolorem
Rzeka Socza z charakterystycznym turkusowym kolorem © azbest87

Wioski wciśnięte między góry
Wioski wciśnięte między góry © azbest87

Kręte drogi wzdłuż skalnych ścian
Kręte drogi wzdłuż skalnych ścian © azbest87

Kościółki pochowanego na górkach
Kościółki pochowanego na górkach © azbest87

No i co ja tu będę pisał.. to trzeba zobaczyć
No i co ja tu będę pisał.. to trzeba zobaczyć © azbest87

Między tymi górami można jeździć i jeździć
Między tymi górami można jeździć i jeździć © azbest87

Widok na miasteczko z serpentyny którą z niego wyjeżdżałem
Widok na miasteczko z serpentyny którą z niego wyjeżdżałem © azbest87

Rzeka i droga- na więcej nie ma miejsca
Rzeka i droga- na więcej nie ma miejsca © azbest87

Dalej jazda wzdłuż rzeki Socza
Dalej jazda wzdłuż rzeki Socza © azbest87

W miejscowości Kanal ob Soci
W miejscowości Kanal ob Soci © azbest87

Największy kamienny most na Słowenii
Największy kamienny most na Słowenii © azbest87

Na tym moście odbywały się skoki na bungee
Na tym moście odbywały się skoki na bungee © azbest87

Czas na Włochy
Czas na Włochy © azbest87

Uliczki miasta Gorizia
Uliczki miasta Gorizia © azbest87

Centrum Gorizii
Centrum Gorizii © azbest87

Kiubek zdobył Adriatyk!
Kiubek zdobył Adriatyk! © azbest87

Morskie widoki
Morskie widoki © azbest87

W Trieście
W Trieście © azbest87

Widok na Koper
Widok na Koper © azbest87

W Piranie
W Piranie © azbest87

Koniec! Dalej już nie jadę- Piran zdobyty
Koniec! Dalej już nie jadę- Piran zdobyty © azbest87

Nad Adriatykiem
Nad Adriatykiem © azbest87

Ekipa w uliczkach Piranu
Ekipa w uliczkach Piranu © azbest87





Komentarze
azbest87
| 12:30 piątek, 21 sierpnia 2015 | linkuj Widoki na Slowenii rzeczywiscie piekne:) jesli chodzi o sam wyjazd to nie mialem szans na wiecej wolnego a chcialem zrobic jakas wieksza trase. Wyszlo troche ekstramalnie jesli chodzi o dystans ale tez chcialem sobie udowodnic ze jednak nie jeszcze nie jest ze mna tak zle mimo spedzania caly dni przed kompem w pracy;)
miciu22
| 18:53 czwartek, 20 sierpnia 2015 | linkuj Przy tarczach jedna szprycha to nie problem. Przyznam, że jestem pod wrażeniem tempa wyjazdu, gdybym musiał, to czemu nie- wiem, że w 2 tygodnie można nawet wrócić. Na koniec dostałeś piękną nagrodę w postaci widoków.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ktakz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]