Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 109167.45 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 768841 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 21.90km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 850kcal
  • Podjazdy 230m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Babia Góra

Niedziela, 25 września 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 0

Miało być trochę dłuższe jeżdżenie, ale chwilę po starcie musiałem zmienić plany i wcześniej wrócić. Skończyło się tylko na podjechaniu na Babią Górę, zjazd do Zarzecza i kawałek jeszcze po asfalcie na kładkę w Boguchwale. O i na tyle starczyło czasu, a szkoda bo pogoda się całkiem przyjemna zrobiła..





Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 36.90km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 16.90km/h
  • VMAX 55.80km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 560m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przylaskowe ścieżki

Sobota, 24 września 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 0

Pogoda może nie zbyt rewelacyjna, ale pojeździć się da. Tym razem wybrałem się na ścieżki do Przylasku. Częściowo trasą ostatnich zawodów, a reszta to szukanie nowych dróżek, więc standardowo parę razy skończyłem w jakichś parowach czy rzeczkach i trzeba było trochę z buta zasuwać. Wszystko w spokojnym tempie i bez pośpiechu.



Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 37.10km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 16.99km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 610m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ścieżkami MTB Boguchwała

Czwartek, 15 września 2016 · dodano: 15.09.2016 | Komentarze 0

Wolny dzień więc chociaż chwilę trzeba było wykorzystać na rower:) Pojechałem koło 11 do Lutoryża i szutrem pod górę. Tam postanowiłem że obczaję trochę ścieżek z rozegranego w ostatnią niedzielę MTB Boguchwała. Skończyło się to kręceniem w te i z powrotem po lesie, ale trzeba przyznać że mnóstwo fajnych ścieżek było na trasie których nie znałem do tej pory. Co prawda większość przejechałem w przeciwnym kierunku niż szedł wyścig ale co za różnica.. Dobrze że jeszcze oznaczenia z wyścigu dalej wiszą w lesie. Jak znajdę jeszcze trochę czasu w najbliższej przyszłości to może poobjeżdżam resztę ścieżek.
Na koniec jeszcze zjazd szutrem od krzyża do mety i do domu bo już czas mnie gonił.



Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 22.90km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 26.42km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 900kcal
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przy świetle księżyca

Poniedziałek, 12 września 2016 · dodano: 12.09.2016 | Komentarze 0

Szybka trasa po pracy chociaż początkowo nie chciało mi się iść na rower. Co prawda jak startowałem to już zaczynało się ściemniać, ale i tak pojechałem na początek tak jak niedzielne zawody w stronę krzyża w Niechobrzu. Chociaż miałem lampkę to drogę między polami głównie oświetlał mi księżyc. Z góry szybki zjazd asfaltem i odbijam na Mogielnicę żeby zaliczyć jeszcze jeden podjazd. 
Jak zawsze wtedy kiedy nie chce mi się iść na rower to później jeździ się świetnie;) szkoda tylko że tak krótko..



Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 76.20km
  • Teren 14.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 19.05km/h
  • VMAX 55.80km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 2500kcal
  • Podjazdy 760m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wizytą na Lubenia MTB Maraton

Sobota, 10 września 2016 · dodano: 11.09.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj miałem w planie pojawić się na trasie wyścigu rozgrywanego w gminie Lubenia i porobić trochę fotek. Najpierw jednak zrobiłem sobie pętelkę przez Grochowiczną. Standardowo po tygodniu bez roweru znowu ciężko się jechało pod górę. Zjazd czarnym szlakiem który jak się okazało przez ostatnie parę tygodni zmienił się w jedną wielką wycinkę.. masakra.. Nie dało się jechać! Dopiero po wyjechaniu z lasu droga się poprawiła. W Czudcu okazało się że zostało mi już mało czasu i żeby zdążyć na start trzeba pocisnąć najkrótszą drogą po asfalcie. Zdążyłem dosłownie 5 minut przed startem;) Następnie razem z bratem który był jedną z osób przygotowujących trasę (rano ją jeszcze objeżdżał żeby wszystko sprawdzić) pojechaliśmy na jeden z ciekawszych fragmentów tj sekcję nazwaną: korzenie. Całkiem nieźle tam goście latali, od razu było widać kto jaką ma technikę. Stamtąd wbiliśmy z powrotem na metę gdzie pojawili się już pierwsi zawodnicy. Wygrał Lary Zębatka. Trochę plątania i razem z bratem pojechaliśmy do Rzeszowa zaliczając po drodze jeszcze kilka singli w lesie po których szła dzisiaj trasa. Do tego przerwa nad Wisłokiem na chłodnego radlerka bo dość gorąco dzisiaj było. W Rzeszowie chociaż już mi się nie chciało to musiałem odbić do Będziemyśla gdzie była moja żona. Od Rzeszowa trasa już ucięta bo komórka mi padła.
Może jak ogarnę to w późniejszym terminie wrzucę parę fotek z wyścigu.





  • DST 28.90km
  • Teren 13.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 21.41km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niechobrz

Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 0

Krótka trasa po okolicy bo na tylko tyle był czas. Dzisiaj samopoczucie na rowerze o niebo lepsze niż wczoraj. Noga już dużo lepiej kręciła po górkę. Podjechałem sobie czerwonym szlakiem, później wbiłem na szuter i odbiłem w boczną drogę którą jak się okazało idzie trasa MTB Boguchwała które będzie za tydzień. Tak więc zjechałem sobie przez las w stronę parku linowego i podjechałem znowu do góry. Na koniec szutrowy zjazd do Lutoryża i do domu.



Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 76.90km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 18.31km/h
  • VMAX 62.60km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 3200kcal
  • Podjazdy 1180m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okoliczne górki na góralu i brama

Sobota, 3 września 2016 · dodano: 03.09.2016 | Komentarze 0

Tydzień bez jeżdżenia po tygodniu jeżdżenia cały czas;) Moje nogi potrzebowały w końcu się poruszać po Alpach. Przesiadka na górala i w teren. Niestety od początku jedzie mi się ciężko i nie mogę się rozkręcić. Wtaczam się przez las na górny Niechobrz i jadę leśnymi duktami przez Wielki Las na drugą stronę. Zjazd do Nowej Wsi polnymi drogami i zaraz z powrotem do góry nad Zaborów. Szczytem górki jadę aż do góry Żarnowskiej i zjeżdżam asfaltem do Niebylca, bo mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Jadę w kierunku Gwoźnicy szukając tamtejszego kościoła w którym akurat mój znajomy z pracy brał ślub;) Na szczęście zdążyłem na czas żeby zrobić małą bramę:P Problemem było tylko schowanie placków do plecaka;) Do teraz się dziwię że przeżyły dalszy ciąg jazdy;) Z racji że byłem już niedaleko to podjechałem sobie na Wilcze i zjechałem żółtym szlakiem. Na koniec jeszcze szutrami przez Wilczak na Przylasek i zjazd od Budziwoja. Niestety na ostatnich kilometrach, zaraz przed kładką linową łapię któregoś już tam kapcia w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.. To już zaczyna się robić nudne.. tyle kapci to ja wcześniej przez 3 lata nie miałem. Także dodatkowo jeszcze ze 3 km z buta bo nie chciało mi się już dętki zmieniać;)
No i znowu tysiąc w pionie siadło i wytarzałem się po okolicznych szutrach:)





  • DST 66.80km
  • Czas 04:04
  • VAVG 16.43km/h
  • VMAX 63.70km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 3200kcal
  • Podjazdy 2200m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy - dzień 7 - Wielki finał, czyli Stelvio Day!

Sobota, 27 sierpnia 2016 · dodano: 09.09.2016 | Komentarze 2

Na ostatni dzień wyjazdu. Na wielki finał zgodnie z planem wybraliśmy się na legendarne Passo Stelvio. Tak mieliśmy ustawiony wyjazd żeby pojawić się tam w dniu "Stelvio Day", czyli imprezy podczas której droga na Stelvio jest zamykana dla ruchu samochodowego i otwarta jedynie dla rowerzystów.
Pogoda zaczęła nas aż za bardzo rozpieszczać (w Prato temperatury w okolicach 30 stopni) , więc postanowiliśmy wstać trochę wcześniej niż zazwyczaj i wyjechaliśmy z campingu kilka minut przed 9. Zewsząd w stronę centrum miasteczka ściągały już grupki rowerzystów. W miejscu startu dość tłocznie, więc jedziemy po prostu na podjazd. Każdy startuje o której chce ponieważ droga jest zamknięta od 8 do 16. Zaczynamy i jedziemy cały czas w peletonie rowerzystów. Istny tłum! Cała droga to tylko rower obok roweru. Początek podjazd dość chłodny bo słońce akurat tutaj rzuca cień, ale jedzie się dość przyjemnie. Wszyscy jadą na spokojnie, bo każdy wie że ma do pokonania ponad 1800 pod górę i 26 km podjazdu. Ja swoim tempem raczej większość osób wyprzedzam, ale co raz zatrzymuje się na zdjęcia więc znowu mnie wszyscy wyprzedzają;) Z tego powodu ze sporą ilością osób dość często mijałem się na trasie;) W końcu jest pierwsza z 48 serpentyn które trzeba pokonać w drodze na szczyt przełęczy. Do Gomagoi trafiają się jeszcze pojedynczy kierowcy którzy mimo zakazu wepchali się na drogę, ale chyba nie jedzie się im za dobrze bo cała droga zablokowana przez rowerzystów;)
Jedziemy lasem z widokami na góry z lodowcami które przedzierają się gdzieś między drzewami. Po drodze były nawet rozstawione darmowe bufety z których mógł każdy skorzystać. W końcu gdy wyjeżdżamy powyżej lasu po sekwencji ciasnych serpentyn robię sobie chwilę przerwy na batona i kilka fotek. Widoki na masyw Ortlera i w stronę przełęczy robią wrażenie. Widok zakręconej drogi wiodącej na szczyt pozytywnie człowieka nastraja i jedzie się bardzo dobrze:) Zakrętasy wchodzą jeden po drugim aż do przełęczy. Dotarcie na szczyt licząc ze sporą ilością przerw na zdjęcia i krótką przerwą na batona schodzi ponad 3 godziny. Na sam szczyt docieram jednak z buta, ponieważ na górze taki tłum że nie da się jechać. Wysokość 2758 m zaliczona (niektóre źródła podają też wysokość 2760). W ten sposób ustanawiam mój nowy rekord wysokości i rekord przewyższenia na jednym podjeździe (wcześniejszy był z Chorwacji- ponad 1700 m na raz). Przedzieram się na drugą stronę, kupuję pamiątkowy magnes na lodówkę i wracam na końcówkę podjazdu żeby się wygodnie ułożyć na murkach ochronnych z widokiem na serpentyny i góry. Tam czekam na Funflla. Później już wspólnie znowu przebijamy się przez przełęcz i zaczynamy zjazd. Szybko docieramy do rozjazdu i kierujemy się na Szwajcarię! Tym samy dołożyłem kolejny kraj do rowerowej kolekcji. Przy okazji na granicy zaliczamy ostatnią przełęcz- Umbrail- o wysokości 2503 m (o ile się nie mylę najwyższa przełęcz Szwajcarii). Zjazd ze świetnymi widokami przez co znowu co chwilę się zatrzymywałem;) Dopóki na karcie nie zostało mi miejsca na 3 zdjęcia:P później już tylko cieszyłem się jazdą w dół. Na koniec jeszcze kawałek dojazdu ścieżką rowerową z wczoraj i jesteśmy na campingu. Znowu skok do basenu i można się powoli przygotowywać do drogi powrotnej przewidzianej na kolejny dzień.

Z tego co wyczytałem to łącznie tego dnia na Stelvio wjechało ponad 11 400 rowerzystów, z czego od strony Prato ponad 9000 !!


Zaczynamy zabawę!
Zaczynamy zabawę! © azbest87

Pierwsze serpentyny
Pierwsze serpentyny © azbest87

Zaczynają się widoki na góry
Zaczynają się widoki na góry © azbest87

Robi się co raz ciekawiej
Robi się co raz ciekawiej © azbest87

Kolejna fota z serii: Alpejskie widoki
Kolejna fota z serii: Alpejskie widoki © azbest87

Ciasne serpentyny w lesie
Ciasne serpentyny w lesie © azbest87

Szybko nabieramy wysokości
Szybko nabieramy wysokości © azbest87

Przerwa na batona
Przerwa na batona © azbest87

Nareszcie wydostaliśmy się z lasu
Nareszcie wydostaliśmy się z lasu © azbest87

Ostatni i zarazem najsławniejszy fragment podjazdu
Ostatni i zarazem najsławniejszy fragment podjazdu © azbest87

Wszyscy złączeni w jednym celu..
Wszyscy złączeni w jednym celu.. © azbest87

.. żeby się dostać pod tą tablicę!:)
.. żeby się dostać pod tą tablicę!:) © azbest87

Ten widok był dla mnie fascynujący!
Ten widok był dla mnie fascynujący! © azbest87

Godzinę spędziłem patrząc na te serpentyny ;)
Godzinę spędziłem patrząc na te serpentyny ;) © azbest87

Droga pięknie wkomponowana w zbocze góry
Droga pięknie wkomponowana w zbocze góry © azbest87

Widok dla którego warto było przejechać ponad 1200 km
Widok dla którego warto było przejechać ponad 1200 km © azbest87

Zjazd z drugiej strony przełęczy
Zjazd z drugiej strony przełęczy © azbest87

Umbrail Pass zaliczone czyli wjeżdżamy do Szwajcarii
Umbrail Pass zaliczone czyli wjeżdżamy do Szwajcarii © azbest87

Widoki po szwajcarskiej stronie
Widoki po szwajcarskiej stronie © azbest87

Tam gdzieś w górze widać Stelvio
Tam gdzieś w górze widać Stelvio © azbest87

Szwajcarskie serpentyny
Szwajcarskie serpentyny © azbest87

I szwajcarskie doliny
I szwajcarskie doliny © azbest87

Szwajcarskie miasteczko
Szwajcarskie miasteczko © azbest87

Ostatnie chwile w Alpach
Ostatnie chwile w Alpach © azbest87




Ten wyjazd i jazda po tych wszystkich sławnych przełęczach to spełnienie jednego z moich rowerowych marzeń:) Niezapomniane chwile, podjazdy, zjazdy i widoki! Wiem że kiedyś wybiorę się tam znowu.. koniecznie! :)




  • DST 69.40km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 18.59km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 2600kcal
  • Podjazdy 1500m
  • Sprzęt FORT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy - dzień 6 - Passo Resia

Piątek, 26 sierpnia 2016 · dodano: 06.09.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj postanowiliśmy zrobić sobie bardziej lajtowy dzień. Wybraliśmy się nad jezioro Resia i przełęcz o tej samej nazwie położoną na granicy włosko-austriackiej.
Praktycznie od razu po wyjechaniu z campingu wjechaliśmy na ścieżkę rowerową która szła nad jezioro i niemal cały dzień na niej spędziliśmy. Ścieżka jest świetnie poprowadzona, z dala od drogi. Prowadzi głownie wzdłuż rzeki, przez pola i nad jeziorem, po czym nagle wchodzi do jakiejś miejscowości by przejść przez nią ciasnymi uliczkami i wyjść znowu w pola. Po takich ścieżkach to można jeździć! W Polsce chyba nie miałem jeszcze okazji jeździć tak świetnie poprowadzoną ścieżką. Nie mówiąc już o widokach jakie mieliśmy naokoło!
Najpierw dotarliśmy do miejscowości średniowiecznej Glorenza którą pokrótce zwiedziliśmy.  Do pierwszego jeziora na drodze- Lago di Muta trzeba było pokonać jeszcze około 600 m w pionie. Po serpentynach na głównej drodze pewnie byłoby łatwiej, a na ścieżce trafiały się nawet znaki z oznaczeniem 16 i 20 %. Co ciekawe były ustawione tylko w kierunku zjazdu, a pod górkę nie było ich widać- pewnie żeby nie zniechęcać rowerzystów;) A propos rowerzystów- tych na ścieżce było mnóstwo zwłaszcza na płaskim odcinku do Glorenzy i wzdłuż jeziora. Tutaj miałem większą styczność z osobami na rowerach elektrycznych i trzeba przyznać że czasem to dość wkurza. Jedzie sobie człowiek pod górę, pod stromą górę, a tu jakaś babka wyprzedza cię ledwie pedałując jakby jechała na najcięższym możliwym przełożeniu. Wyprzedziła mnie taka para, więc trochę przycisnąłem. Babkę wyprzedziłem a gościowi siadłem na koło a było to akurat na najostrzejszym kawałku. Prawie 20% pod górę, ja się zaginam, a gość nawet oddechu za bardzo nie miał przyspieszonego i jeszcze się cieszy na mój widok. Po czymś takim stwierdzam że tam gdzie pojawia się silnik to kończy się rower.
Wracając jednak do tematu wycieczki to po drodze nad jezioro minęliśmy jeszcze kilka zamków. Szybko minęliśmy pierwsze jezioro i dotarliśmy do drugiego, znacznie większego. Jeździe ścieżkę rowerową wzdłuż niego towarzyszył cały czas świetne widoki na otaczające nas góry. Niemal sielankowa jazda:) Jak się okazało z drugiej strony żeby dotrzeć na przełęcz Resia to trzeba.. zjechać w dół;) Jezioro było położone kilkadziesiąt metrów wyżej niż przełęcz. Zaliczamy więc kolejną przełęcz i kilkaset metrów po Austrii. Następnie robimy sobie dłuższą przerwę na jeziorem. W drodze powrotnej chcieliśmy objechać jezioro z drugiej stronie żeby zobaczyć dość popularną tutaj ciekawostkę turystyczną czyli zatopioną w wodzie wieżę kościelną. Ścieżka z drugiej strony była jednak w sporej części szutrowa, więc kawałek pokonaliśmy też drogą by kawałek dalej znowu wskoczyć na ścieżkę. Kilkukilometrowy zjazd ścieżką rowerową to było to! :) Kręta wąska droga z widokami na góry, tylko na innych rowerzystów trzeba było uważać bo pierwszy raz po ścieżce jechałem 60 km/h :P
To był udany dzień "odpoczynku" a po powrocie wskoczyliśmy do basenu który był na terenie campingu :P


Ścieżka niedaleko Prato
Ścieżka niedaleko Prato © azbest87

Kościół w Glorenzie
Kościół w Glorenzie © azbest87

W centrum Glorenzy
W centrum Glorenzy © azbest87

Miejskie uliczki
Miejskie uliczki © azbest87

Ścieżką rowerową pod górę
Ścieżką rowerową pod górę © azbest87

Jeden z zamków po drodze
Jeden z zamków po drodze © azbest87

Ciasne i kolorowe uliczki Clusio
Ciasne i kolorowe uliczki Clusio © azbest87

Widok nad pierwszym jeziorem
Widok nad pierwszym jeziorem © azbest87

Krajobraz nad jeziorem z Ortlerem w tle
Krajobraz nad jeziorem z Ortlerem w tle © azbest87

Alpejskie widoki
Alpejskie widoki © azbest87

Na zaporze Lago di Resia
Na zaporze Lago di Resia © azbest87

Widoki na ścieżce rowerowej
Widoki na ścieżce rowerowej © azbest87

Takimi ścieżkami to można śmigać
Takimi ścieżkami to można śmigać © azbest87

Było całkiem przyjemnie
Było całkiem przyjemnie © azbest87

Passo Resia i poniekąd Austria zaliczone:)
Passo Resia i poniekąd Austria zaliczone:) © azbest87

Widok na część austriacką
Widok na część austriacką © azbest87

Łódki na Lago di Resia
Łódki na Lago di Resia © azbest87

Ścieżka z drugiej strony jeziora
Ścieżka z drugiej strony jeziora © azbest87

Sława zatopiona wieża
Sława zatopiona wieża © azbest87

Wieża po raz drugi
Wieża po raz drugi © azbest87

Zjazd w stronę Prato
Zjazd w stronę Prato © azbest87




  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 1300m

Alpy - dzień 5 - Pieszo na 3128 m

Czwartek, 25 sierpnia 2016 · dodano: 05.09.2016 | Komentarze 0

Co prawda dzisiaj był dzień bez roweru, ale z racji że to też część wyjazdu więc wyjątkowo trafi to na bloga.
Dzień piąty to przetransportowanie się w inną część Alp. Opuszczamy Dolomity i udajemy się bliżej Szwajcarii. Oczywiście trochę zeszło z pakowaniem z rana i później jeszcze ponad dwugodzinny dojazd do Prato dello Stelvio. Następnie szukanie campingu i gdy myśleliśmy że już dzień będzie stracony to Piotrek wyszukał krótką pieszą trasę po górach. Dojeżdżamy autem kawałek do drogi idącej do Soldy i ruszamy z buta dopiero po 14. Na początek kawałek szutrową drogą i obok schroniska droga idzie do góry. Początkowo przez las, ale cały czas ze sporym nachyleniem. Niedaleko górskiej gospody wychodzi z lasu i naszym oczom ukazują się świetne widoki na Ortlera (najwyższy szczyt w okolicy- niecałe 4000m) i dolinę Soldy. Górska ścieżko która idzie stromo do góry prowadzi nas w wyższe partie tej góry. Praktycznie brak jakichkolwiek ludzi po drodze i genialna cisza zakłócana jedynie przez szum wiatru i krowie dzwonki;) Krowy pasące się na tutejszych łąkach spotykaliśmy nawet gdzieś na wysokości 2700-2800 m. Początkowo mieliśmy wyjść na wysokość około 2900, ale przez przypadek minęliśmy miejsce gdzie chcieliśmy iść;) Tak więc z racji że mieliśmy dobry czas poszliśmy dalej na pierwszy wierzchołek który był na wysokości 3128 m. Także zaliczony mój pierwszy trzytysięcznik o wdzięcznej nazwie Hinteres Schoneck;) Panorama ze szczytu wyglądała genialnie z widokiem na ośnieżonego Ortlera, okoliczne lodowce i niekończące się pasma gór widoczne z każdej strony. Było widać również Passo Stelvio- z tej perspektywy można było wyraźnie zobaczyć przez jak ogromne góry jest poprowadzona ta przełęcz.
Trzeba przyznać że po 4 dniach jazdy po przełęczach to wejście dało nam dobrze w kość, ale było warto nawet mimo tego że później miałem po tym mega zakwasy;) I nawet zdążyliśmy zejść przed zmrokiem i zakwaterować się na campingu przed zamknięciem recepcji;) 



Czas przejechać w trochę wyższe góry
Czas przejechać w trochę wyższe góry © azbest87

Chatka przy szlaku
Chatka przy szlaku © azbest87

Na rozdrożu
Na rozdrożu © azbest87

Serpentyny nie tylko asfaltowe
Serpentyny nie tylko asfaltowe © azbest87

Gdzieś na szlaku
Gdzieś na szlaku © azbest87

Alpejskie krowy
Alpejskie krowy © azbest87

Widok na Passo Stelvio
Widok na Passo Stelvio © azbest87

Niekończące się pasma górskie
Niekończące się pasma górskie © azbest87

Mój pierwszy raz.. na 3128 m;)
Mój pierwszy raz.. na 3128 m;) © azbest87

Azbest zdobywca! ;)
Azbest zdobywca! ;) © azbest87

Widok na Ortlera
Widok na Ortlera © azbest87

Krowy na łąkach
Krowy na łąkach © azbest87