Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi azbest87 z miasteczka Będziemyśl. Mam przejechane 108131.64 kilometrów w tym 8031.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 760361 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy azbest87.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Tu i tam

Dystans całkowity:67108.76 km (w terenie 6705.10 km; 9.99%)
Czas w ruchu:2980:58
Średnia prędkość:22.39 km/h
Maksymalna prędkość:91.70 km/h
Suma podjazdów:507068 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:893526 kcal
Liczba aktywności:992
Średnio na aktywność:67.65 km i 3h 01m
Więcej statystyk
  • DST 168.57km
  • Teren 11.00km
  • Czas 08:25
  • VAVG 20.03km/h
  • VMAX 51.94km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1147m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtyk- dzień 1- Na Roztocze

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 4

Trasa którą chciałem pokonać jeszcze w zeszłym roku, ale plany się wtedy pozmieniały. Teraz miałem możliwość, więc trzeba było zaliczyć wyjazd nad morze:) Co prawda nie byłem pewny swojej formy, bo trochę mało dłuższych wypadów było w tym roku, ale po płaskich terenach nie spodziewałem się zbyt wymagających odcinków.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym pojechał tak po prostu nad morze najkrótszą drogą, dlatego trasa trochę naokoło, ale co i jak to dopiero w następnych wpisach:)
Zapraszam do lektury:)

Mimo wyjazdu jakoś nie chciało mi się rano wstać. Pogoda też taka średnia, ale tego akurat się spodziewałem. Wyjeżdżam dopiero koło 8:40 z pod bloku i jadę jeszcze na moment do Ani, a później obwodnicą w stronę Tesco na stację, żeby napompować koła o czym zapomniałem wcześniej.

Z odpowiednim ciśnieniem w oponach w końcu ruszam. Początkowo dobrze znanymi mi drogami, czyli wyjazd przez Słocinę. Bocznymi asfaltami do Albigowej, następnie na Markową i do Urzejowic. Tutaj już dawno nie byłem, jeszcze sobie źle skręciłem na jednym skrzyżowaniu i przez przypadek obejrzałem drewnianą cerkiew greckokatolicką w Krzeczowicach. Stąd już prosto na Jarosław.

W Jarosławiu trochę plątania po mieście i przerwa na jedzenie. Nie chciałem tu tracić zbyt dużo czasu ponieważ zwiedzałem to miasto już dokładnie. Wyjeżdżam z miasta, przekraczam San i zaczynają się tereny dotychczas mi nie znane.

Po pierwsze robi się płasko. Na szczęście to nowe tereny i jedzie się całkiem ok, więc tak bardzo mi to nie przeszkadza. Oglądam po drodze cmentarz z I wojny światowej w Ryszkowej Woli i jadę na Oleszyce a stamtąd do Lubaczowa. Stwierdzam, że trochę za szybko mi idzie, więc czas na trochę dłuższą przerwę i jakieś jedzenie.

Po godzinie 14 zaczyna się robić w miarę ciepło, jak również powoli pojawiają się pierwsze promienie słońca. W końcu chmury prawie całkowicie ustępują i robi się bardzo przyjemny dzień:)

Bułki z Lubaczowa się przyjęły, wiec zaczyna się jechać dużo lepiej i szybciej. Tak docieram do Horyńca Zdroju. Takie tam miasteczko uzdrowiskowe. Fajnie, spokojnie, ale bardzo nie zachwyca. Bardziej mnie interesują rzeczy, które mogę obejrzeć w okolicach.

Najpierw wyjazd w stronę granicy ukraińskiej do Radruża. Tam moim celem jest cerkiew św. Paraskewy z 1583 r., która znajduje się dosłownie paręset metrów od granicy. Wracam do Horyńca i szlakiem turystycznym przez las udaje się w stronę kaplicy na wodzie w Nowinach Horynieckich. Jazda na slickach z obładowanym rowerem po lesie łatwa nie była, ale przejechać się dało;) W końcu docieram na miejsce- trzeba przyznać, że mi się spodobało i warto było tutaj jechać.

Chcąc innym szlakiem przebić się do asfaltu oczywiście się gubię. Standard. Przez to wyjeżdżam na polankę z terenem otoczonym ogrodzeniem z drutem kolczastym i kilkoma ogromnymi antenami satelitarnym. Z tego co się później dowiaduję jest to jakaś wojskowa stacja wczesnego ostrzegania. Oczywiście z zakazem robienia zdjęć (można takowe zobaczyć poniżej:P). Szkoda tylko, że ja powinienem się znaleźć z drugiej strony tego ogrodzonego terenu, a tak to zjeżdżam w drugą stronę po bardzo malowniczej łące pełnej kwiatów. Także nie ma co żałować;)

Zjazd kończę znowu w Nowinach Horynieckich, więc tam docieram do asfaltu i przez roztoczańskie lasy dojeżdżam w końcu do Werchraty, gdzie udaje się zrobić zakupy. Tym samym przebijam się przez środek Południoworoztoczańskiego Parku Krajobrazowego.

Zaczynam szukanie noclegu. Mnóstwo miejsc, gdzie można by się rozłożyć na dziko, ale postanawiam spróbować spania u jakiegoś gospodarza. Dojeżdżam do Woli Wielkiej, oglądam tamtejsza cerkiew pw. Opieki NMP z 1755 r. rozmawiając przy okazji z jakimś staruszkiem. Przy wyjeździe ze wsi pytam się o możliwość rozłożenia namiotu, a ostatecznie ląduję na sianie w stodole:) To dobrze bo w nocy padał deszcz i nie musiałem rano pakować mokrego namiotu. Kolację zjadam w towarzystwie Pani Gospodarz rozmawiając o tym i tamtym:)

Się opisałem..;)

Trasa w przybliżeniu:


I porcja zdjęć z dnia pierwszego:

Taki widok pól towarzyszył mi niemal do końca © azbest87


Cerkiew w Krzeczowicach © azbest87


Autostrada się buduje © azbest87


Ulica prowadząca do rynku w Jarosławiu © azbest87


Opactwo Benedyktynek w Jarosławiu © azbest87


Na cmentarzu wojennym w Ryszkowej Woli © azbest87


Roztoczańskie górki już się pojawiają © azbest87


Na drodze do Radruża © azbest87


Cerkiew w Radrużu © azbest87


Wnętrze cerkwi © azbest87


Jeden z krzyży cmentarnych obok cerkwi © azbest87


Kaplica na wodze w Nowinach Horynieckich © azbest87


Wojskowa stacja wczesnego ostrzegania © azbest87


Na Roztoczu © azbest87


Roztocze- idealne na spokojny odpoczynek © azbest87


Cerkiew w Woli Wielkiej © azbest87


Razem z tym wpisem mały jubileusz, czyli 50 000 km przejechane razem z Bikestats:)




  • DST 40.33km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 21.80km/h
  • VMAX 61.23km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 419m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Będziemyśla

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 0

Do Ani żeby pomajsterkować przy jej rowerze. Niestety zapomniałem klucza do kasety i nie zrobiłem wszystkiego co chciałem.
Jazda w tamtą stronę to walka z mega wmordewindem o sile prawie 40km/h. Chwilami dawał nieźle popalić. Dlatego mimo trasy w większości po asfalcie tempo dość wolne.
Powrót miał być łatwiejszy, ale oczywiście jak już wziąłem się za jazdę to wiatr ustał.. No ale to i tak całkiem nieźle w porównaniu do tego co było;) Powrót już bardziej polnymi drogami- bardzo fajny odcinek od Trzciany do Bzianki.


Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 63.33km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 20.32km/h
  • VMAX 54.42km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popołudniowo do Niechobrza

Czwartek, 31 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 0

Popołudniu zebrałem się na rower, gdy wiatr już trochę mniej doskwierał. Początek jazdy okropny. Nogi jak z galarety i w ogóle nie miałem siły pedałować, ale z czasem jakoś się rozkręciłem.
Najpierw na Kielanówkę przez strzelnicę i zjazd laskiem. Tam zaskoczyły mnie dziury przekopane w poprzek ścieżki. Na szczęście trochę gimnastyki plus Bomber pozwoliły wyjść mi z opresji bez szwanku chociaż już się zastanawiałem w którą stronę się katapultować;) Dalej podjazd terenem pod krzyż w Niechobrzu i zjazd asfaltem do Czudca. Kawałek główną i odbijam na podjazd w stronę miejscówki na ognisko. Nie byle jaka góreczka;) Zjazd drogą, którą już bardzo dawno nie jechałem, czyli Babia Góra II. Do Rzeszowa już standardowo bocznymi drogami i nad zalewem.
Do domu wpadłem tylko po to żeby ubrać bluzę i zaraz ruszyłem jeszcze z Mateuszem na przejażdżkę po mieście. Jak zwykle nad zalew i z powrotem z zahaczeniem rynku na kebaba:)

Miałem aparat ze sobą, ale nie chciało mi się robić zdjęć. Pstryknąłem tylko kilka.

Stara wieża obserwacyjna w Kielanówce © azbest87


Na szlaku w stronę krzyża w Niechobrzu © azbest87


Polna dróżka © azbest87


Przerwa na zdjęcie © azbest87


Gdzieś w Niechobrzu © azbest87




  • DST 57.49km
  • Teren 16.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 20.53km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 822m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okoliczne górki

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 30.05.2012 | Komentarze 1

Lekko chłodniej niż przez ostatni dni, ale po rozgrzaniu się na rowerze idealne warunki do jazdy. Tak więc śmignąłem sobie spokojnie po okolicznych górkach. Na początek las w Słocinie i podjazd na Magdalenkę. Później jakąś drogą w dół i pod górę do Woli Rafałowskiej. Stamtąd asfaltem do drogi Łańcut- Dynów. Chciałem zjechać na dół lasem, ale trafiłem na drogę, która skończyła się na czyjejś zamkniętej bramie, więc odwrót i zjazd asfaltem. Chciałem podjechać w terenie. Droga polna po sypkich kamieniach i nachyleniu >15%, ale okazuje się że po chwili znowu mnie prowadzi do asfaltu:/ Tak docieram do skrętu na Borówki. Przejazd szczytem z krótką przerwą pod sklepem. Zjazd szutrem i podjazd jeszcze na Matysówkę. Natomiast w dół standardowo torem motocrossowym.
Pierwsza połowa trasy łatwiejsza, bo z wiatrem w plecy. Na Borówkach trochę mi bardziej poprzeszkadzał, ale jakoś przetrwałem;)

W końcu 2000 km przekroczone w tym roku. Okropnie opornie mi to idzie, a raczej jedzie..;)

Trasa:


Zdjęć nie ma, więc dla ozdoby panorama z majowego weekendu:

Panorama z Małych Pienin- po lewej Pieniny, a z przodu Beskid Sądecki ze swoimi najwyższymi szczytami w paśmie Radziejowej © azbest87




  • DST 49.58km
  • Czas 01:58
  • VAVG 25.21km/h
  • VMAX 62.37km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę dłużej

Wtorek, 29 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 0

Rano standardowo do dziadków, ale póki co ostatni raz. Tempo takie sobie, ale nie najgorzej. Powrót naokoło, czyli najpierw do Babicy główną drogą. Tam odbiłem na Lubenię i Straszydle w którym leży nowy asfalt. Podjazd serpentyną i przejazd do Kielnarowej. Zjazd do Tyczyna i prosto na Rzeszów. Dzisiaj jakieś ociężałe nogi, ale jechało się w miarę ok.


Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 36.99km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 23.12km/h
  • VMAX 44.49km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Standard + Niechobrz

Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 0

Ostatnia niemoc bardzo szybko się wyjaśniła wraz z pojawiającym się bólem gardła. Z tego powodu byłem wyłączony z jazdy na kilka dni, chociaż w międzyczasie była masa i świetna pogoda do jazdy. No ale cóż.. Dzisiaj musiałem i tak dojechać rowerem, więc w końcu się ruszyłem mimo ciągle jeszcze bolącego gardła. Jechało się całkiem ok, chociaż z rana raczej spokojnym tempem, więc na trasie do babci czas o 2 minuty gorszy niż normalnie;P
Pogoda w ciągu dnia była wręcz idealna do jazdy więc wracając do domu popołudniu trochę wydłużyłem sobie trasę wplatając trochę terenu. Pojechałem przez Lutoryż do Niechobrza koło krzyża, zjazd szutrem i do Racławówki. Później jeszcze podjazd laskiem na Kielanówkę i zjazd przez strzelnicę. Jechało się bardzo dobrze. Czuć że choroba przechodzi bo dużo łatwiej się kręciło.


Kategoria 0-50km, Tu i tam


  • DST 114.60km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 24.13km/h
  • VMAX 62.37km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 737m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Prawie" standard;)

Środa, 23 maja 2012 · dodano: 23.05.2012 | Komentarze 1

Rano standardowo zebrałem się do dziadków i wyjechałem przed 7, ale w połowie drogi okazało się że z racji działania sił wyższych jednak mam dzień wolny:)
Pierwsza myśl- wrócić i pójść spać:P (po dość krótkiej nocy;), ale jednak już byłem rozbudzony, więc pojechałem dalej przed siebie.
Szybko dotarłem do Czudca, gdzie kupiłem 2 banany, 2 snicersy i wodę 1,5 l. Droga do Strzyżowa też szybko minęła. Tam chciałem dopompować sobie koła, bo zapowiadała się trasa po asfalcie. No i chciałem trochę zmniejszyć prawdopodobieństwo jakiegoś przypadkowego snejka- w końcu jechałem bez zapasu, bo miała to być tylko jazda do dziadków (12km;) Na stacji benzynowej podpiąłem kompresor i powietrze ucieka.. Okazało się że nie sprawny, a ja straciłem połowę powietrza w tylnym kole..
Trochę poplątałem się po Strzyżowie w poszukiwaniu jakiegoś miejsca z kompresorem, ale na szczęście okazało się, że 2 km za miastem jest kolejna stacja, gdzie już bez problemów napompowałem koła.
Tą drogą dotarłem do Wiśniowej, gdzie po krótkiej analizie mapy postanowiłem odbić na północ i pojechać w stronę Ropczyc. Na początek fajny podjazd w Szufnarowej na ponad 400 m i zjazd do Wielopola Skrzyńskiego. Dalej w większości po płaskim, albo po małych hopkach do Ropczyc.
Dopiero godzina 10, a ja już mam ponad 70 km. Całkiem ok:) Powrót do domu już po płaskim w towarzystwie widokowym budowanej autostrady i z mega wmordewindem, który trochę mnie wymęczył. Mimo to i tak po 12 już byłem w domu:)
Dobry początek dnia i rano jechało się bardzo dobrze. Szkoda tylko że zazwyczaj nie mam motywacji do takiego wczesnego wstawania na rower;) a i zdjęcia z rana fajne by powychodziły.

Trasa:


Kategoria >100km, Tu i tam


  • DST 122.30km
  • Czas 04:21
  • VAVG 28.11km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 559m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosowo przez Kańczugę, Przeworsk i nad San koło Sieniawy

Piątek, 11 maja 2012 · dodano: 11.05.2012 | Komentarze 7

Trzeci dzień z rzędu większe jeżdżenie. Dzisiaj znowu dosiadłem szosy i wybrałem się raczej na płaskie tereny poza kilkoma mniejszymi hopkami w drodze do Kańczugi. W sumie to ta szosa średnio się nadaje na górki, bo korba z dwoma blatami z których mniejszy ma chyba z 38 zębów potrafi wymęczyć na sztywniejszych podjazdach, bo bardzo siłowo się jedzie. Za to na płaskim można sobie użyć:D

EDIT: Jednak po sprawdzeniu to nie jest 38 zębów, tylko mała zębatka ma 42 zęby!! Taka wielkość prawie jak blat w moim góralu:P Teraz już wiem czemu ciężko się jeździło pod niektóre podjazdy;)

Nie widziałem jak nogi będą się sprawować, ale dały sobie całkiem nieźle radę. Jechało się całkiem dobrze chociaż pod koniec już miałem dość, ale to przez piekące słońce. Czułem, że po kilku godzinach na słońcu moja twarz powoli się smaży.. Trasa wymyślana w czasie jazdy. Najpierw obrałem kierunek na Markową i po drodze postanowiłem od razu jechać do Kańczugi. Tam odbiłem w stronę bardziej płaskich terenów, czyli na północ. W ten sposób szybko znalazłem się w Przeworsku przez który przemknąłem i pojechałem dalej na północ. Do Sieniawy 17 km. Myślałem że odbiję wcześniej w bok, ale nagle zrobiło się z tego 5 km:P Na szosie jakoś szybko uciekły te kilometry. Do samej Sieniawy już nie chciało mi się jechać, więc skończyło się tylko na wizycie na moście przez San. Stamtąd na czuja obrałem kierunek na dom, bo nie pamiętałem dokładnie tych terenów, a mapa którą miałem kończyła się jeszcze kilka kilometrów przed Przeworskiem;)
Ten odcinek praktycznie płaski z co raz mocniej palącym słońcem, które dawało trochę w kość. Przez to poszło około 3 litrów picia, ale w sumie nic nie jadłem. Całość przejechana o samym śniadaniu;)

Trasa:


Bez zdjęć, bo jechałem na lekko, jeśli można tak nazwać wypchane wszystkie kieszenie w koszulce;) gdzie też był włożony bidon, bo przy tej szosie nie ma koszyka, a jakoś nie mogłem znaleźć żadnego w domu.

Łącznie w trzy dni jakieś 319 km;)


Kategoria >100km, Szosa, Tu i tam


  • DST 105.78km
  • Teren 31.00km
  • Czas 05:32
  • VAVG 19.12km/h
  • VMAX 54.93km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1551m
  • Sprzęt Kiubek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez Wilcze do Izdebek

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 6

Dzisiaj miałem ochotę na setkę, a że pogoda tylko zachęcała do realizacji tego planu to nie mogłem inaczej zrobić;)

Brakowało mi pomysłu na trasę, ale jak zwykle w trakcie coś się ułożyło. Zabrałem ze sobą tylko mapę Pogórza Dynowskiego i patrzyłem gdzie by tu pojechać:)

Przez miasto z bratem, bo akurat też jechał w tą stronę. Później na Przylasek w terenie i przez Wilczak do Lecki. Tam poszukuję sklepu, ponieważ picie w bidonie przy takim słońcu dość szybko znika. Z Białki wbijam się na podjazd w stronę Wilczego, którym jeszcze nie jechałem. W lesie standardowo, czyli pełno błota. Nie obyło się bez krótkich odcinków z buta z racji obklejonych błotem opony, które już nie dawały rady. Na Wilczym przerwa na żarcie i pomykam dalej w stronę drogi Dynów- Domaradz. Odbijam na Wesołą. Z mapy wynika, że gdzieś za kościołem powinienem znaleźć drogę polną w stronę szczytu wzniesienia. Niestety tych dróg było tam tyle, że nie wiedziałem w którą jechać;) w końcu jakąś ze sporymi koleinami zacząłem się wspinać do góry. Niestety tutaj też kawałek z buta, bo koleiny i zarośla praktycznie uniemożliwiały jazdę:/ Szkoda, bo górka miała z 10-12% i można było bez problemu podjechać całość. Na górze oczywiście dróżka płynnie przeszła w pole i łąkę;) po przedarciu się przez nie znalazłem jakąś inną idącą dalej pod górę, gdzie chciałem się dostać. Ta też niestety skończyła się na dość dużej łące, która wyglądała jakby ją ktoś zaorał i to zarosło trawą. Tutaj tak rzucało, że ciężko było jechać 5 km/h także znowu kawałek z buta. W końcu dotarłem na szczyt oznaczony wieżą triangulacyjną na wysokości 460 m. Stąd dojrzałem drogę idącą szczytem, która mnie interesowała. Na wzniesieniu łącznie dojrzałem bodajże 4 wieże przekaźnikowe. Chyba najwyższy punkt, więc silnie wykorzystywany;)
Zjazd asfaltem do Izdebek poszedł szybko. Taka jak i zakupy w sklepie, oraz podjazd mega serpentynami:) Ze 12 zakrętów łącznie, ale nieduże nachylenie, więc dość lajtowo się jedzie pod górę.
Z drugiej strony nie zjeżdżam na dół tylko odbijam w drogę idącą przez pola. Kilka km takiej jazdy i zjeżdżam do Golcowej, bo przez przypadek minąłem skręt w polach. Także kawałek dalej wbijam się na drogę idącą znowu na tą górę i mozolnie nadrabiam całą straconą wysokość. Później już szybciej przez Gwoźnicę w dół i wspinaczka tak by przejechać w stronę Straszydla. Na asfaltowym zjeździe od strony Lecki kładą asfalt, więc na części zjazdu jest wylany jakiś lepik. Taka przyczepność, że mógłbym się składać prawie do poziomu w zakrętach, a opony i tak by nie puściły;) Tylko później przez chwilę kleiłem się do podłoża, a ono do mnie- zwłaszcza wszelkie małe kamyczki i piasek:/ Na koniec jeszcze podjazd na Przylasek i zjazd drogą, którą podjeżdżałem.

Słońce znowu mnie dzisiaj trochę spaliło i przez to okropnie się pociłem. Parę litrów picia poszło. Dodatkowo jakiś taki bez mocy byłem.. strasznie mozolnie szła mi ta jazda. Przynajmniej od strony wytrzymałość co raz lepiej:)

Prawdopodobna trasa wygląda mniej więcej tak:P bo dokładnie nie jestem w stanie określić niektórych dróg;)


I parę fotek, których też jakoś nie chciało mi się dzisiaj robić:

Wilczak Leczański © azbest87


Widok na Pogórze Dynowskie © azbest87


Wilcze zdobyte po raz kolejny © azbest87


Widok ze szczytu w stronę Parku Krajobrazowego © azbest87


Brudas na szczycie © azbest87


Panoramicznie- w tle widać Cergową. Na żywo była bardzo dobrze widoczna © azbest87


Gdzieś na 460m, obok anteny © azbest87


Szczyt zdobyty © azbest87


Wieża przekaźnikowa © azbest87


Część serpentyn w Izdebkach © azbest87


Pola koło Golcowej © azbest87




  • DST 63.30km
  • Czas 02:11
  • VAVG 28.99km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 334m
  • Sprzęt Bratowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rakszawa szosowo

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 1

Chciałem coś więcej dzisiaj pojeździć, ale znowu tak wyszło, że nie mogłem. Udało się chociaż skoczyć na bratowej szosie treningowej na szybką trasę po płaskim. Dawno już nie jeździłem tamtymi terenami. W ogóle rzadko się ostatnimi czasy zapuszczam na płaskości- jednak górki to jest to:D
Wiatr jakiś taki dziwny dzisiaj, różnie mi zawiewał, ale na szczęście nie był na tyle silny by jakoś przeszkadzać:)
Jazda bez licznika, więc kilometry z bikemap a czas ze stopera z komórki:P minus 8 minut przerw które zrobiłem w czasie jazdy na telefon, sklep i stracone na światłach, także w miarę dokładnie;)

Trasa:


Kategoria 50-100km, Tu i tam, Szosa